Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.08.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. Fakt na sercach nie robią się zmarszczki, a miesięcy już nikt nam nie zliczy. Lecz czas płynie miarowo, uparcie. Czy ściga się ze słońcem z księżycem. Życie także upływa miarowo, zachowując kolejność wydarzeń. Cóż że nie jest odzieżą markową i piętnuje bruzdami na twarzy. Lecz sens skrywa do bólu głęboki, niosąc treści pozornie niespójne. Miła pomyśl i wokół rzuć wzrokiem, zacznij widzieć, a zaraz zrozumiesz. Przecież wszystko stworzone jest dla nas; liście z nieba i brokat w kałużach. Ta komedia tragedia i dramat, żółte słońce i deszczyk i burza. Trzeba tylko wyzwolić swój umysł, poukładać wartości na nowo. Zniwelować różnice i sumy, pielgrzymować z otwartą wciąż głową
    8 punktów
  2. Żniwa po dwudziestam drugam julu sia zaczeli. Gbury kosami rznyli zboże, kobziyty za niam w snopki ziójziali. Bez pora dniów łóne na polu doschnóńć musiali. Snopki kele stodoły sia zwoluło, a potam do draszowania w siójsieku łukłodoło. Roboty w lato ziancy buło, żodan sia nie bojał tlo z ptoszkami pospołu wstowoł. Po żniwowaniu rżysko brok buło zabrónować i pole znowój łobsiać. Wciórkam na cias mus zdójrzyć, bo jasiań łu noju przychodziuła chibko. Chałupa- am machluja! Cisza i zietrz Ziesz? Trwają żniwa- od dwudziestego drugiego lipca. Gospodarze tną zboże, kobiety za nimi w snopki wiążą, przez parę dni na na polu schną. Snopki koło stodoły zwalić, w sąsieku ułożyć i potem do młócenia przygotować. Po żniwach trzeba jeszcze zabronować i pole znowu obsiać. Latem pracy huk- nikt się jej nie bał, z ptakami skoro świt wstawał. Trzeba się śpieszyć, by ze wszystkim zdążyć, jesień u nas przychodziła szybko. W moim domu nie może przestać dzień. Mój dom zanosi się dziecinnym śmiechem Miłość znów otula padający drzew cień. Na widok kota pies zamerda ogonem. W moim domu- nie to nieprawda! Na zwykłe cześć i do widzenia, wiatr i cisza, niczego już nie ma. A wszystko inne niosę ze sobą. Do domu- drogą.
    6 punktów
  3. jestem niemowlęciem śliniącym się wśród kolumn i kaplic wyjęte z sennego marzenia chopinady polnych kamieni między piętnem a raną przyszpilone do krzyża wiersze zatrute rozkoszą wszystkiego co w duszy z nieświadomej zasługi tajemniczego wiwarium umacnia w wierze
    6 punktów
  4. Świat wstrzymał oddech a w piwnicy zaczęło się lato. Na dłoni zamiast zabawki — pierwszy oddech. Światło świecy odcina cień matki od cienia gruzu. Pierwszy krzyk rozrywa powietrze, które pachnie pyłem. W ciemności pulsuje światło, jeszcze nie wie, że jest kruche. Dostaje od Boga betonową linię życia.
    5 punktów
  5. Liście spadają, spadają z odległości, Jakby więdły dalekie ogrody nieba; Spadają przeczącymi gestami. A ciężka Ziemia spada nocami Spomiędzy gwiazd do samotności. Spadamy wszyscy. Ta ręka już tonie. I spójrz: z każdym z nas tak się stanie. A przecież jest Ktoś, kto to spadanie Nieskończenie miękko chwyta w dłonie. I Rainer: Die Blätter fallen, fallen wie von weit, als welkten in den Himmeln ferne Gärten; sie fallen mit verneinender Gebärde. Und in den Nächten fällt die schwere Erde aus allen Sternen in die Einsamkeit. Wir alle fallen. Diese Hand da fällt. Und sieh dir andre an: es ist in allen. Und doch ist Einer, welcher dieses Fallen unendlich sanft in seinen Händen hält.
    5 punktów
  6. 🗼 Stary latarnik w pracy w Niechorze często rozmyśla o swym wyborze. Nie mam rodziny, majątku, ani zdrowego rozsądku. Lecz mam syreny, istoty hoże. 🗼 Duch latarnika z Jarosławca to jest latarni przeszły władca. Pół wieku tam pracował. Latarnią się zajmował. Teraz to żartów siła sprawcza. 🗼 __ 17 Sierpnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Latarni Morskich
    4 punkty
  7. rozgrzany rynek szelest gołębich skrzydeł lądują w cieniu
    4 punkty
  8. Mam Cię, ale tego nie czuję Jesteś, ale Cię nie ma, Przychodzisz, ale odchodzisz Dajesz, ale zabierasz. Miłość kolorowa, ale nasza szara Rozświetlona, ale nasza ugasła, Szczęśliwa, ale nasza niespełniona Prawdziwa, ale nasza sztuczna. Czym jesteś? Za kogo się masz? Bywam tu i tam, ale dolega mi Nieszczęśliwa miłość, która rani Mnie tu i tam …
    4 punkty
  9. Często pisanie wierszy mi przypomina mozolną pracę pająka gdy pajęczyna wreszcie w finale jest upleciona od nowa to ktoś zniszczy ją zmiotką bez słowa podziękowania choćby za pajęcze ruchy a przecież w pajęczynę wpadłyby muchy albo inne szkodniki -obrzydliwe robale nikogo to nie obchodzi często już wcale kiedy na koniec przegonisz także pająka bo jak pasikonik niczego nie zabrzdąka i nie zagra etiudy świerszcz za kominem napisz o tym wiersz i okryj strofy muślinem i Muzy ucałuj bo piękne to dziewczyny wspomnij o pająku co plecie swe pajęczyny
    4 punkty
  10. Nad wyraz płodny krasnal spod Pszczyny za pismem pismo pisze do gminy: "Proszę mi wydać choćby zaraz, jedną decyzją, obie na raz, kartę i dużej, i małej rodziny".
    3 punkty
  11. O bieliku Z jastrzębiowatych - Pan Bielik z Madery, ma piórka w brązach, lecz ogon się bieli. Targa budulec dla wybranki, niech nuci w gnieździe rybobajki. Domek mieć musi konkretne rozmiary. sierpień, 2025
    3 punkty
  12. łąki za miastem boćki krocząc wśród trawy chwytają żaby połowa sierpnia na łące zlot bocianów przed odlotami sierpniowy zmierzch bociany na latarniach przy skrzyżowaniu budzi się ranek bociany odleciały żaby rechoczą
    3 punkty
  13. Dziś Światowy Dzień Synowej Pewna teściowa ze wsi Kalety o synowej źle mówi - niestety, rozpowiada wściekła, „u tej jędzy z piekła synuś sam musi smażyć kotlety”. Zła teściowa ze wsi Kalety nie lubi synowej Anety, u miastowej synowej na nowinki gotowej synek fanem wegańskiej diety.
    3 punkty
  14. Gar słów zostawiam na stole. i wszyscy częstują się sami, zaś czar na ustach już poległ spadając pięknymi zdaniami. Nad garnkiem usiadł poeta i myśl mu się jedna zaparła. Spytał, choć pewno to nietakt: czy zjadła czy może ze żarła? Jadła zapewne powoli smakując wyrazik jak kęsik pijąc alkohol miast coli, by smaczków znaleźć najwięcej. Ze żarła – boi się przyznać, bo brzuszek rozbolał od rana. Dawkuje sobie natychmiast kropelki – lecz nie Waleriana. A ja też chciałbym usłyszeć: Czy gar ów choć trochę zatrzymał? Bo słów to jeszcze mam michę, czy w śmiech zmieniła się mina?
    3 punkty
  15. Magia Magla. Warszawa – Stegny, 17.08.2025r.
    3 punkty
  16. ty wazon namaluj ja kwiatki a potem pójdziemy na łąkę by upiększyć lotem motyla nasz wspólny obrazek który po powrocie do domu zamkniemy w złotej ramce żeby lot tego motyla trwał wiecznie a nie chwilowo jak w bajce
    3 punkty
  17. Stoję przed krzyżem napełnia mnie energia zyskuję życie
    3 punkty
  18. Esy floresy tańczące po ścianie oraz trele morele słyszane z dworu, wczesnym rankiem zwabiły mnie na taras zmuszając do uśmiechu i wyciągnięcia rąk do kogoś , kto siedząc w wiklinowym fotelu tulił filiżankę z kawą patrząc z żalem tam gdzie powoli znikała noc . Widząc to powiedziałem - nie smuć się proszę miła gdy dzień się zmęczy i pójdzie spać ona wróci i otuli swą powłoką pod którą nasze ciała znowu zakosztują najpiękniejszej że wszystkich gier we wszystkich istniejących światach.
    3 punkty
  19. Koń powiedział do zebry Koleżanko miła, Ma rodzina ogierów sto sławnych zrodziła, Na pomniku w Rzeszowie ujrzysz mego dziada, W Zasławiu stoi rzeźba – (chyba?) prapradziada, Kuzyn upamiętniony został w Żelechowie, A pomnik ciotki spotkasz na rynku w Ruszowie. Zawsze pierwsi do boju, pod skórzanym siodłem, Ze sztandarem państwowym lub rycerskim godłem, A jakie koleżanki były koligacje, Z bohaterami dziejów rodzinne relacje? Jakie ogiery dzielne i klacze szlachetne Koleżance mej dały geny swe prześwietne? Na to zebra odparła: Chłopcze, tak się składa, Że dumnych moich przodków człowiek - nie dosiadał…
    3 punkty
  20. Poznali się przypadkiem - jak to bywa w miejscach, gdzie ludzie zostawiają swoje samotności w kącie monitora, licząc na czyjś cień. On - Michał. Czekał na wezwanie do wojska, z tym trochę dziecięcym lękiem w oczach, jeszcze schowanym za humorem. Ona - zbyt czujna, by się całkiem zauroczyć, ale dość wrażliwa, by poczuć ten znajomy trzepot duszy, gdy ktoś mówi "też tak mam." Zaczęli pisać prywatnie. Najpierw krótkie zdania. Potem już całe kawałki siebie. Aż pewnego wieczoru… - Co jesz? -zapytał. - Mandarynkę. - Ja też. Zatrzymali się oboje. Jakby czas przez ekran się zgiął w pół. Ona poczuła, że nie jest już sama w pokoju. Słodki, lekko cierpki zapach mandarynek wypełnił nie tylko powietrze, ale i ciszę między nimi. - Obierasz paznokciem czy nożem? - Paznokciem. Nie lubię noża do owoców. - Ja też. I tak siedzieli, każde po swojej stronie miasta, po swojej stronie ciszy. Łzy przyszły bez zaproszenia. Nie wiadomo dlaczego. Może przez samotność, która nagle przestała być prywatna. Może przez czułość, która nie zdążyła się przerazić formy. Michał napisał tylko: - Płaczę. - Ja też. Byli w tym razem. Jakby jedli mandarynkę z jednego talerza. Jakby ekran był tylko przezroczystym szkłem, za którym szept staje się dotykiem. Potem długo już nic. Michał dostał wezwanie. Nie było pożegnania. Ani umowy. Została chwila, taka, która już nie potrzebuje ciągu dalszego, bo się domyka w pamięci. Ale w niej - w niej coś zakwitło. Nie w głowie. W ciele. Od tej pory każda cząstka mandarynki przypominała jej dotyk ust, których nigdy nie dotknęła, a czuła je do dziś - jak smak, który zostaje pod językiem długo po ostatnim kęsie. Z tej jednej chwili powstał wiersz. A z wiersza – tytuł jej pierwszego tomiku. „Mandarynki.” Bo nie wszystko, co ważne, musi być realne. Wystarczy, że było prawdziwe.
    2 punkty
  21. powoli zmierzcha w karafce po całym dniu zostały pestki
    2 punkty
  22. Piżmo jeszcze czuć było. Ogień dawno już zgasł. Tyle śniegu za oknem. Nam zatrzymał się czas. Owczy kożuch na ścianie. Chciałam przykryć nim cię, lecz wtuliłeś się we mnie, pogrążony we śnie. Tutaj, dzisiaj... Pragnę zostać i dni nie odliczać. Tylko z Tobą... mimo lat idźmy zawsze tą drogą. Tak bezpiecznie się czuję, chociaż tchu wciąż mi brak. Świeczka również dogasła. Zaraz też będę spać. Księżyc błyszczy za oknem. Lisią czapę dziś ma. Gwiazdy szalik mu tkają, jak to w bajkach i snach. Pozwól, proszę, nowe życie ci jeszcze przyniosę. Tutaj, dzisiaj... Pragnę zostać i dni nie odliczać.
    2 punkty
  23. - Nie wyjdziesz za niego!! - i tak już rozemocjonowana ojcodusza wydobyła z siebie, i rzecz z jasna z serca organizmu, który obecnie zajmowała - jeszcze więcej wściekłości. - Nie wyjdziesz, ty...!!! - zmęłła w starczych ustach przekleństwo, podnosząc za to rękę do ciosu. Jego córka Marianna, bacznie nasłuchująca i tak samo bacznie obserwująca ojca, ze spokojem uchyliła się od uderzenia. Nie trzeba specjalnie podkreślać, że przygotowała się na ojcowski wybuch gniewu. Za swój hańbiący postępek albo haniebnie bezwstydny wybryk, którymi to słowy uraczył ją ledwie panujący nad sobą pan ojciec. W przeciwieństwie do niej samej, tak samo jak zresztą do kochanka i do jego ojca noszący w swoim ciele mniej doświadczoną duszę. - Rrrrhhhh!!! - ponowił wściekłe warknięcie. - Ty!! Jak mogłaś!! Krew z mojej krwi i kość z mojej kości!! Bez-wstyd-nica!!! - wyskandował, znów prawie tracąc nad sobą panowanie. - Wydziedziczę cię za to i oddam do klasztoru!! Daleko, jak najdalej stąd!! Nigdy go już ujrzysz, ani on ciebie!! Już ją w tym, aby nigdy dowiedział się, dokąd cię wtrąciłem!! Marianna pod emocją słów początkowo chyliła głowę. Ale był to tylko pozór: chciała przeczekać spodziewany, jak już zaznaczyłem, wybuch gniewu ojca. A właściwie jego pierwsze chwilę. Bowiem z Adamem, synem pana sąsiednich włości, w pełni świadomie i zdecydowanie zrobiła to, co zrobiła - nie poprzestawszy, rzecz jasna, na jednym razie. I oczywiście słusznie licząc, że oboje przewidzą nie tyle seksualne skutki swoich poczynań, ale także perspektywiczno-rodzinne. Które stały się przedmiotem ich rzeczowej i długotrwałej rozmowy, oczywiście zakończonej namiętnością. Tu Autor powstrzyma swą rękę, pozostawiając Czytelnikowi puścić wodze jego fantazji. Co dokładnie i gdzie zadziało się, gdy... Kiedy ojciec zamilkł, prawie natychmiast podniosła głowę. Popatrzyła śmiele, porzuciwszy i tak ledwie tylko dotkniętą myśl, by zwieść ojca kobiecym sposobem, rzucając mu się do stóp i udając błaganie o przebaczenie. Nie chciała się poniżać, pomysł ten brzydził ją, mierził i odpychał. Popatrzyła i uśmiechnęła się. Oszczędnie i chytrze zarazem. - Wyjdę za niego, ojcze - zaczęła powoli. - Wyjdę. Już postanowiłam. Postanowiliśmy. Oboje. A ty tym razem mnie wysłuchasz. Ojcodusza nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Nie spodziewała się po swojej córce ani takiego opanowania, ani zdecydowania, ani tym bardziej takiej przemyślności. A jednak musiała uwierzyć, stając w obliczu doświadczanych. Przemyślność owa - będąca talentem jego duszy, rozwijanym przez kilka ostatnich wcieleń, czego oczywiście nie był świadomy, żyjąc w ciele - musiała, pomyślał, udzielić się mojej Mariannie. - Może ta dziewucha jednak ma rację??? - poczuł się uderzony jak obuchem słowami, które w jego umyśle nagle złożyły się w pytanie. - Może jest mądrzejsza niż wygląda, tak samo jak ten jej panicz?? Szybko skonstatował, że im dłużej milczy, trwając w zadziwieniu, tym bardziej córka utwierdza się w przekonaniu, iż odniosła nad nim zwycięstwo. Na to nie mógł pozwolić, a w każdym razie nie od razu. Powtórzenie nakazu, z włożeniem jak najdobitniej wyrażonej emocji, uznał za najlepsze rozwiązanie. - Nie wyjdziesz za niego!!! - podkreślił swój upór podniesieniem marmurowego przycisku do ksiąg i uderzeniem nim w dębowy blat biurka. - Po moim trupie!! Zapomniał dodać ulubiony wyraz "nigdy", którego brak bynajmniej uszedł uwagi Marianny. Skłoniła się przed nim nisko w milczeniu, ukrywając uśmiech... Batumi, 17. Sierpnia 2025
    2 punkty
  24. na najwyższej zielonej górce kosztując zrywany owoc zatańczę winogronowo sokiem płynącym po rozgrzanym ciele
    2 punkty
  25. tylko on - przyjaciel z dzieciństwa - zawsze cierpliwie słucha tego co mówię czyli skarg tylko on nawet dziś nie używając słów ostrych jak nóż tylko on - mały ale o dużym sercu miś z którym rozmawiać znaczy być kimś
    2 punkty
  26. W szeptach liści cichnie hałas, zgiełk, Zamiera czas i oddech strachu. W oczach słoność i głębia przygnębienia, Której nikt nie przejrzy i nie pojmie. Światło miękko tańczy z mrokiem, Niewidzialnym mostem jest do jutra. Lekko, zgrabnie – krok za krokiem – „nie po palcach!” Serce, co zna tajemnice życia, szepce: „no litości…” Cicho płyną chmury, jak myśli spowolnione. Dotykają wzgórz, nieświadome, że w ich cieniu rośnie Mały, niepozorny cień przeszłości – coraz dłuższy. Kropla rosy w trawie drzemie, prawie chrapie. Skrywa w sobie tajemnice pocałunków i uścisków, Walca na boso pośród ostów, samby dzikiej, głośnej. Wirowanie do utraty równowagi – „łaał!” – i bęc… Świat ucicha… nie, nie! on nie zna zapomnienia. Gdy wiatr niesie zapachy i dźwięki nocy, Słychać kroki sprzed wieków ciemnych, Co przez sen przemierzyły cały świat, A w tym świecie dusza nie zna lęku, bólu. Aż poranek – blady, prosty, rześki, W dłoniach niesie dzień beztroski i radosny. Wszystko milczy, poza tym, co miłe, Cisza stanie się balladą śpiewaną biesiadnie, Co w nas rośnie wciąż, w ukrytej nadziei, Utkaną z porannych barw opowieści, I spojrzeń prostych, czystych – zdoła unieść To, co kruche: nowy taniec, nową pieśń…
    2 punkty
  27. Anglik przez kanibala na Fidżi uwięziony, Usłyszał po angielsku: "Zostaniesz upieczony"! Białas przerażony trudną sytuacją - krzyknął: "A co ze wspólną cywilizacją?!" - "Przecież nożem i widelcem zostaniesz zjedzony"!
    2 punkty
  28. gumowa kaczka tłumaczę jej cierpliwie moje haiku
    2 punkty
  29. Witam - zgadzam się - wiersz prosty ale prawdziwy - dziękuje za szczery komentarz - Pzdr.niedzielnie. Witam - dziękuje ci serdecznie za ten ciepły komentarz - Pzdr.serdecznie. @Andrzej P. Zajączkowski - @Rafael Marius - @wierszyki - dziękuje -
    2 punkty
  30. brak okien brak tnących powierzchni nie umiem przywyknąć do chłodu zamykam na haczyk blok z dykty spróbuję się wyspać na zapas na poczet przyszłego trymestru insomnia - gdzieś o tym czytałam to chyba przez miejskie powietrze plac z hordą pod wodną kurtyną chemstrailsy nad polem bawełny i zmarszczki – to tylko gra światła
    1 punkt
  31. Na łazie leży łuż łupsieczóny blechkuch, makownik, bygielki i psiernik. Znowój mom smaka na chleb, tlo Twojó. Naziankszo jizba zidać tamój. Matulka śwyże bochny na ławach łukłodo, w ty jizbzie w letnie pozietrze je nozimni. Puchniało ni na pu, a w cały chałupsie, abo eszcze dali. Na ławie ciasto drożdżowe już leży, makowiec, ciasteczka i piernik. Mateńka świeży bochen układa, w największej izbie- tam gdzie najzimniej W całym domu pachniało i jeszcze jeszcze dalej. Ciepło chrupiącej skórki o smaku dojrzałych jabłek leżących na słońcu. Zapach spakuję jak dwie karty trefl I trudno znaleźć w pokoju za dużym, na Twoje na powrót dziecięce kształty. Sierpień już, czas taki uparty, śmiech potrzebny jak tlen. Widzę- a to przecież nie sen. Znak Krzyża robiony na każdym bochenku. Mateńko najświętsza.
    1 punkt
  32. - Nie ożenisz się z nią! - warknęła wściekle dusza, zajmująca w obecnym wcieleniu ciało biologicznie starsze, a zarazem rolę ojca. Może czasem i mającego dobrą wolę, ale z pewnością rozumiejącego nie tyle, ile oczekiwała dusza, przybrana w młodszy organizm: w tym wypadku, jak już domyśliłeś się, Czytelniku - syna. Tę i tego, do której i do którego zawarczano. Milczała. - Nie ożenisz się z nią! - powtórzyła tak samo emocjonalnie. - Nieważne, że ci się podoba i nieważne, że - jak słyszałem - spotykacie się potajemnie już od pewnego czasu. Mam inne plany wobec ciebie - dodała tylko trochę spokojniej - i inną kandydatkę na żonę. Lepszą. - Przyjdzie ci przejąć interesy po mnie - kontynuowała ojcodusza, korzystając z milczenia duszy drugiej. Z milczenia, którego przyczynę zinterpretowała sobie całkowicie błędnie. - Jest tego trochę - dodała skromnie. - Wynik wielu przemyśleń, starań, analiz i zabiegów. Nie chcę, aby lata te poszły na marne, dorzuciła gniewnie tak samo jak poprzednio. - A przy niej pójdą - kontynuowała. - Jak słyszę, tracisz przy niej głowę, a tu trzeba myśleć o pieniądzach! Stojąca tuż obok w synowskim ciele doświadczona dusza - równie doświadczona jak ojcowska - cechowała się trochę wyższym poziomem cierpliwości. Okazywanej tam i wtedy, gdy uznała okazywanie owo za właściwe i stosowne. Teraz jednak uznała, że dość ma wysłuchiwania gniewnej tyrady i pozwalania na narzucanie sobie ojcowskiej woli. Tym bardziej, że zawczasu wszystko sobie perspektywicznie poukładała w umyśle. W całość, z której ojciec powinien być zadowolony. - Chcę, żebyś mnie wysłuchał - powiedziała pewnym siebie tonem, przybierając pełną spokoju minę i celowo pomijając zwrot "ojcze". - Gdy wysłuchasz, zrozumiesz wszystko i zgodzisz się z moją decyzją. Ożenię się z nią - ciągnęła tym samym tonem bez chwili przerwy - a jej osoba będzie mi pomocą. Nie zaś, jak mylnie sądzisz, przeszkodą. Dusza znajdująca się obok nie spodziewała się oporu. Nagle zrozumiała, że syn jest zupełnie inną osobą, niż to jej samej się wydawało. Nie zdążyła jednak wyrazić tego słowami, wymieniony bowiem kontynuował. - Ożenię się z nią - powtórzył z naciskiem. - To jest moja wola, moja intencja i mój zamiar. Ona też tego chce. Jestem twoim dziedzicem jako starsze z rodzeństwa. Jest to zgodne z twoją wolą, jak dopiero co przyznałeś. Siostry zaś, o ile wiem, nigdy planowałeś uczynić twoim następcą, przeznaczając jej, nazwijmy to, tradycyjną rolę. Ojcodusza popatrzyła chytrze. Zupełnie jak nie na rodzonego syna, a chłodno - by nie napisać zimno - i podstępnie. - Może powinienem tak postąpić? - rzekła twardo. - Skoro ty nie chcesz mnie słuchać, zgrzytnęła tonem z początku rozmowy. Jeśli przedstawianą właśnie wymianę słów można w ten sposób nazwać. - Dobrze wiesz, że nie powinieneś - synodusza przybrała chłodny ton, cieplejszy jednak od tonu słów ojca. - Do tego bowiem musiałaby żyć samotnie, jej mąż bowiem nie zadbałby należycie o wniesione przez nią w posagu przedsięwzięcie. W każdym razie nie ten, którego jako kandydata bierzesz pod uwagę - dodał. Zajmująca biologicznie starsze ciało dusza powstrzymała się od zadania pytania, skąd syn to wie. Powtórnie uderzyła ją świadomość, że syn wie znacznie więcej, niż wygląda, że wie. I że jest bardziej poważny, niż wydaje się to jemu, ojcu. Do przyznania czego przed sobą samym miał dotąd opory. Niechęć, która właśnie zaczęła się kruszyć. Jednak nadal spoglądał chłodno w milczeniu, myśląc szybko i uważnie przyglądając się swoim wewnętrznym pytaniem. I wewnętrznym spostrzeżeniom. - Może jednak ma rację? - rozważał. - Może wybrał lepiej niż ja, być może dowiedziawszy się czegoś o tej pannie, o czym ja nie wiem? O czymś, co umknęło jej ojcu? Ha, już nie pannie - dodał z przekąsem, zachowując surowy wyraz twarzy, aby syn nie odgadł, co teraz pomyślał - jeśli rozchodzące się wieści są prawdziwe. Synodusza odczekała w ciszy jeszcze kilka chwil. - Kontynuuję... ojcze - osobisty zwrot wymówiła łagodniej, wracając jednak zaraz do chłodu w głosie. - Mam zamiar poprowadzić przekazane mi rodzinne interesy w taki oto sposób... Batumi, 16. Sierpnia 2025
    1 punkt
  33. @Arsis Uuu, Viola Ci nie odpuszcza...
    1 punkt
  34. Jest fantastyczny film Latarnicy, uwielbiam grę aktorską i lubię morskie opowieści:)
    1 punkt
  35. @JWF ... Obserwowałam to wielokrotnie... :)
    1 punkt
  36. @Rafael Marius Nie wiem tego nawet, nie sprawdziłem, mniejsza o literki :)
    1 punkt
  37. Jest taki klej magic. Nie wiem. Czy wiesz. Bo to dla dzieci do szkoły. Metaforycznie można też :)
    1 punkt
  38. Próbuje się zjawić jako więcej ważące niż nie mam czasu, już późno Kiedy nie umiem w litery w ciszy składa mnie w słowa jakich nie powiem, może jutro Później usta milczą, lecz znaczą bardziej, gdy oczy wciąż krzyczą jeszcze chwilę... mocniej pragnąc, by minęło wszystko co nie jest tobą.
    1 punkt
  39. @wierszyki zmieniłem , dzięki za komentarz @Annna2 pajeczynkowo pozdrawiam
    1 punkt
  40. @Berenika97 Berenika wracam. Poezja
    1 punkt
  41. te wspaniałe dwutorowe myśli owocują w sierpniu sady ale w nas nadzieja cicha człowiek przez rok cały zbiera owoc pracy swego życia także wszyscy ku jesieni wciąż zmierzamy poprzez lata może uda się coś zmienić coś naprawić coś załatać lecz świat w kontrze do nas stoi pragnąc stale coś narzucać róbmy swoje mili moi no bo reszta tylko ... upał :)))
    1 punkt
  42. byłeś ? widziałeś ? ustoję stopy rozszerzyły powierzchnię tak że utrzymam pion i wyjmę kłąb mieszanki niezwykłości listek po listku z lasu rąk nie taka kobieta straszna jak wymalowana humorem od jednego krańca sceny na drugi słodką manną sypnie z nieba aż sowa lekko mruży oczy pewnego dnia nie dopięła tu się nic nie przedsięwziwia! kiedyś ognisko a dziś bardziej znicz zmilczała po zgaszeniu światła z pustego kto zechce naleje smutny jak spaniel chlipnąłem w poduszkę dziękuję
    1 punkt
  43. Założył przeciwsłoneczne okulary. Ubrał żółtą koszulę i pomarańczową czapkę. Trzymał niebieską laskę. Uśmiechał się. Wypowiadał kwieciste poematy. Żartował… Obdarzył nas cząstką słońca.
    1 punkt
  44. @MIROSŁAW C. Ten wiersz ma w sobie coś głęboko ludzkiego, odczytuję, że to wiersz o przejściach. Szczególnie przemawia do mnie fragment o kobiecie, która "słodką manną sypnie z nieba" - jest w tym coś magicznego. I ta końcowa scena ze spanielem i poduszką ma w sobie taki szczery smutek.
    1 punkt
  45. Mega fajne. A najlepiej na wczoraj :) Pzdr🌼
    1 punkt
  46. 1 punkt
  47. @Klip - to się będzie działo
    1 punkt
  48. @Wiesław J.K. zgadzam się. Wszystko ujęte tak jak myślę i dodam za Vincentem Van Gogh. Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
    1 punkt
  49. @Nata_Kruk @Jacek_Suchowicz Dziękuję bardzo, pozdrawiam.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...