Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.03.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
kot okolona białymi gwiazdami piszę wiersz, zza kanapy patrzą wielkie oczy, ciekawe jak u misia z dzieciństwa jestem pod obserwacją co tym razem wymyślę, zrobię długopis i zeszyt są fajne do gryzienia udaje, że światełka ciekawsze nie stwarzam zagrożenia utraty porządku oczka klapią, jest kocyk traktorek, ugniatanko i cycanko czy myśli o mamie, jej ciepłym mleku cicho kończę wiersz Freddie śpiewa z komórki a miałam napisać coś ważnego wyszło tak zwyczajnie z kotem na piersiach zwiniętym w kłębuszek dwa bijące serca, niejednakie oddechy patrzy i wie, że to o niej4 punkty
-
stabilność pod stopami wyminięta przepaść za mną pójdź nie ma blokad skrzydła wiatru unoszą nas ląd widoczny z oddali czas zejść na ziemię4 punkty
-
Pewna Grażynka z miasta Chodzieży, Była z Marianem już bez odzieży. Lecz Marian tylko się boi. Nic na przeszkodzie nie stoi, Bo rzeczywiście, natomiast leży.3 punkty
-
Andy Fishlock, zwany przez kolegów Patyczkiem, wracał z nadmorskiego kurortu, gdy jego niedużą awionetkę pociągnęło coś w dół. Kompas kręcił wskazówką na wszystkie strony: lecieli nisko nad górską krawędzią, później długim, najeżonym ostrzami skał wąwozem, omal nie uderzając w zbocze góry o zarysie foremnego stożka. Za ostatnim wzniesieniem wzlecieli nad płaską równinę, a wówczas igła kompasu wróciła na miejsce i pokazała właściwy kierunek: południowy-wschód, zaznaczony gdzieniegdzie kępami kuflików i jeszcze rzadziej konarami przyschniętych akacji. Nazajutrz Patyczek wysłał w to miejsce geologa zaopatrzonego w magnes o kształcie końskiej podkowy. Do magnesu przylegały grudki ziemi w każdym miejscu na drodze zataczającej szeroki krąg. — Ile tego jest? — zapytał Patyczek po przylocie geologa do bazy. — Cała góra. — Duża? — Gdyby wydobywać sto milionów ton rocznie, to nawet przez stulecie nie wykopiemy wszystkiego. Patyczek wstrzymał oddech. — Żeby jeszcze może było przewidzieć cenę rudy… — Aktualnie pięćdziesiąt dolarów za tonę i zwyżkuje. Przez cały dzień i następny, Patyczek zamknięty w gabinecie wykonywał rachunki. Trzeciego dnia wezwał prawnika w celu sporządzenia aktu zakupu dużego obszaru ziemi. — Jest jeden problem. — Prawnik próbował ostudzić entuzjazm Patyczka. — Ta ziemia to święte miejsce dla czarnuchów. Patyczek nie lubił gdy go zniechęcano przeszkodami. Tupnął nogą i oświadczył zdecydowanym tonem: — Ta ziemia należy do śmiałka, którego stać na poniesienie ryzyka! Tydzień później prawnik i główny księgowy, prowadzeni przez czarnoskórego tropiciela dotarli na święte miejsce. Był wczesny poranek, ale słońce wzeszło żwawo i wypełniło pustkowie gorącym powietrzem, zmuszając mężczyzn o bladej cerze do głębokich oddechów i ocierania potu z opuchniętych twarzy. — Dziadku, ile chcecie za tę górkę? Siedzący naprzeciwko obrzucił ich spojrzeniem, nie wykonując najmniejszego ruchu. Był to przedstawiciel starszyzny, człowiek o ciemno-brązowej, porytej bruzdami twarzy, szerokim nosie i przenikliwych oczach. — Ile? — powtórzył pytanie księgowy, na co starzec potrząsnął zmierzwioną czupryną siwych włosów. — Góra nie na sprzedaż. — Naprawdę? A pomyśleliście, na co wam taka kupa piachu? — Księgowy poruszył czubkiem buta czerwony kamień. — W mieście będziecie mieć chłód i wodę, telewizję i wszelkie wygody. Tutaj tylko skwar i robactwo. — Wykrzywił usta z niesmakiem. Zapytany wstał z ławki i drżącymi rękami położył kopnięty kamień na poprzednie miejsce. — Kamień ma leżeć tutaj, tak samo my, lud Yindjibarndi… — Człowieku, nie gadaj głupot. Oto czek. — Księgowy wyrwał kartkę z wąskiej książeczki. — Więcej nikt nie da, bo to wprawdzie kawał gruntu, ale ziemia nieurodzajna. Starzec słuchał go cierpliwie, lecz słowa nie robiły na nim żadnego wrażenia. — Pokolenia przychodzą, pokolenia odchodzą… Ziemia jest dla wszystkich. — A to jeszcze zobaczymy — rzekł prawnik i na tym zakończono bezowocne pertraktacje. Na wieść o odmowie, Patyczek wpadł przed członkami zarządu w histerię, zasiewając wątpliwości w powodzenie misternie opracowanego planu, gdy szalę sukcesu na korzyść przedsiębiorcy przechylił szczęśliwy zbieg okoliczności: do miasteczka przywędrował kuzyn starca. Jego słowo było równie dobre, co tego, który odrzucił wspaniałomyślną ofertę i wkrótce w biurze Patyczka doszło do historycznej wymiany: sto tysięcy dolarów, czyli równowartość trzyletniej pensji za podpis na dokumencie własności, otwierającym wrota do niewyobrażalnego bogactwa. Odtąd zdarzenia pobiegły w błyskawicznym tempie: podczas gdy mistyczna góra była ogołacana przez buldożery i koparki z trawy i krzewów, kiedy układano tory dla super-ciężkich pociągów z przyszłej kopalni do oddalonego o czterysta kilometrów portu nad oceanem, prawowici właściciele sanktuarium wraz z rodzinami wysiadywali przed parterowymi segmentami na nowo wybudowanym osiedlu. Otrzymali wszystko, co jest potrzebne do życia i co im obiecano, z wyjątkiem jednej rzeczy: połączenia z krainą przodków i przeszłością. Przez pięćdziesiąt tysięcy lat był to ich dom, a zostali potraktowani z wrogością typową wobec przybyszów. Oderwani od tradycyjnych obrzędów, zdezorientowani i rozdrażnieni, nadaremnie szukali sposobu, żeby przeżyć kolejny dzień. Byli ludźmi kontemplującymi każdy moment życia: wody uwięzione w starorzeczach i odbijających światło półksiężyca, ptaki śpiewające miłosną pieśń, kropkowane ślady pustynnych węży, lecz teraz nie było na co patrzeć, bo jak okiem sięgnąć otaczały ich betonowe chodniki i płoty ze stali — takiej samej stali, którą niebawem zaczną wytapiać z ich góry. Patyczkowi było przykro, że sprawy przybrały tak niefortunny obrót. Nie żeby martwił go los rdzennych mieszkańców, lecz nie cierpiał być przedstawiany w negatywnym świetle. — To nieuniknione przy operacjach na taką skalę — pocieszała go przyjaciółka, której mąż również widział ogromne możliwości w eksploracji i górnictwie. — Tak, ale Zieloni oskarżają mnie o grabież cudzego majątku i dewastację środowiska naturalnego. Czemu nie napiszą, że daję pracę tysiącom ludzi? — Zainwestuj część pieniędzy w projekty rządowe, żeby podbudować nadszarpniętą reputację — radziła mu Rita. — Może nawet otrzymasz z tego tytułu ulgę podatkową. Patyczek nic nie odrzekł i patrzył zamyślony na kwiaty wrzosu oplatającego poręcze przy schodach. — Żyjemy tutaj na wyspie skarbów… — westchnął, nie podnosząc głowy. — Pomyśl tylko, jak wspaniałe miasta moglibyśmy wznieść pośrodku pustyni, gdyby nie te czarne moczymordy i anarchiści. Resztę popołudnia spędzili na werandzie, popijając whisky i grając duo: mąż Rity na skrzypcach, Patyczek na mandolinie, jego ulubionym instrumencie. Melodia wsiąkała delikatnie w niczym niezmąconą ciszę i uroczy krajobraz… Uwięzionym w getcie niewiele to pomogło. Tylko krewny przywódcy potrafił znaleźć chwilowo ukojenie: pił alkohol od świtu do utraty świadomości, a kiedy używki zabrakło, wąchał klej, a gdy klej stracił moc, wdychał opary benzyny, a jednak każdego dnia budził go strach w sercu i przez to jeszcze bardziej nienawidził siebie. — Jebać to! — wrzeszczał na całe mieszkanie i okładał pięściami swoją kobietę. Wyrwał umywalkę w łazience i potłukł ją o posadzkę. Kiedy próbowali go uspokoić, złapał za jakiś drąg i pobiegł do pobliskiego sklepu demolować wystawę. Prędko nadjechały trzy radiowozy, z których wypadli gliniarze uzbrojeni w broń palną i tasery. Czarny kamrat skoczył na nich niczym wściekły pies, a policja wolała nie dyskutować — obalili go na ziemię i porazili prądem z trzech paralizatorów jednocześnie, aż jego ciało wyglądało na bezwładne i pozbawione życia, a mimo to nadal aplikowano śmiertelne napięcie i zaciskano dłonie wokół szyi, aż przestał oddychać. Dopiero gdy nadjechała karetka pogotowia, policjanci zostawili na placu nierozpoznawalną postać, która jeszcze przed chwilą była przystojnym młodzieńcem. Zanim ambulans dojechał do szpitala, stwierdzono zgon. Wieść o wypadku szybko obiegła okolicę. Współplemieńcy zabitego wyszli na ulice, a wioskę spustoszyły zamieszki, prowadzące do starć z policją. Wielu wichrzycieli zostało aresztowanych i deportowanych do odległych więzień. Tam nierzadko padali ofiarami przemocy, co w kilku przypadkach doprowadziło do samobójstwa. Następnie miał miejsce pogrzeb. Rytualna ceremonia przyniosła tymczasowy spokój i zjednoczyła Aborygenów w żałobie. Chłopiec został pochowany w kłębach dymu ze spalonych liści na ceglastej, zasobnej ziemi, która rok temu skierowała niepozorny samolot do pamiętnego celu. — Teraz chadza z duchami przeszłości — obwieściła obecnym starsza osoba, stojąca nad grobem. — Wyprowadzi nas wkrótce z niedoli.3 punkty
-
w ud szerokim prześwicie rozsypuję nagie wiersze jak dzikie kwiaty otwarta księga niedopowiedzeń magią pełni księżyca otula mój nieśmiały głód dreszcz rzeźbi ciało tak jakby ćmy skrzydłami ledwie muskały partytury nocy i gnam w przestworza snem srebrnym3 punkty
-
zachodziłam z nimi ot tak bez wysiłku chwila zapomnienia i już potem panika mdłości gdy rosło coś czego nie rozumiałam a czułam w końcu wyskakiwały łatwo o czasie pomarszczone pokurczone brzydkie ale ja byłam taka dumna z miłością tuliłam każdy wers liczyłam każdą sylabę chciałam i nie chciałam żebyś je zobaczył bo ze zbyt dużym prawdo- podobieństwem przypominały mnie 20.03.20223 punkty
-
Pogrzebię mą miłość znużoną Pośród drzew korzeni, W wysokim czarnym lesie Ukrytą wśród cieni. Nie będzie kwiatów przy głowie Ni nagrobka bryły, Bo usta tak bardzo kochane Słodko-gorzkie były. Nie przyjdę więcej do grobu Bo zimno jest w lesie. Lecz pozbieram tyle radości Ile ręka uniesie. Całe dnie będę w słońcu stała Gdzie wiatr wieje z mocą, Lecz och, by nikt o tym nie wiedział Będę płakać nocą. I Sara: I shall bury my weary Love Beneath a tree, In the forest tall and black Where none can see. I shall put no flowers at his head, Nor stone at his feet, For the mouth I loved so much Was bittersweet. I shall go no more to his grave, For the woods are cold. I shall gather as much of joy As my hands can hold. I shall stay all day in the sun Where the wide winds blow, But oh, I shall weep at night When none will know.3 punkty
-
Potrzeba serca Potrzeba ciała Aby miłość cudownym Darem się stała Prowadzącym wprost Do ukojenia A czas żeby tak pięknie Kradł wspomnienia3 punkty
-
Z kieszeni mej duszy wyrzucam na ziemię wczorajszą łzę, dowcip i niepewność pewną i nie wiem czy znajdę, czy znowu zdobędę Iskierkę najmniejszą i czy choćby jedną Słoneczny blask rozpalił dzisiaj skrawek nieba rozpromienił serce i wykrztusił "żegnaj" coś tam wiatr sił ostatkiem niebrzydko zaśpiewał Pierwsza wzeszła gwiazda, a po niej kolejna I potem i nagle w oku ziarnko piasku jak po wodzie palcem próbuję po oknie wypisać me słowa, lecz nie na to nastrój wymyślić dwa zdania, lecz idzie okropnie.3 punkty
-
A teraz coś ze staroci.. Śpiewnik pielgrzyma Na osiemdziesiąt sześć Mam marzenie I czekam na jego spełnienie Mam marzenie Że w ogniu stanie świat Mam marzenie Że ogień miłości strawi świat pełen wad Mam marzenie Że brat będzie wiedział kim jest brat Mam marzenie Że nikt nie będzie wiedział kim jest kat Mam marzenie Że uśmiech stanie się obowiązkowy Mam marzenie Że nie będzie podziałów na dwie połowy Mam marzenie Że zjednoczymy się w imię dobrego Mam marzenie Że nie stanie nam się nic złego Mam marzenie Że każdy będzie wiedział co buduje Mam marzenie Że każdy będzie rozumiał co go truje Mam marzenie Że będziemy ze sobą rozmawiać otwarcie Mam marzenie Że będziemy szanować się już na starcie Mam marzenie Że nie będzie barier i murów Mam marzenie Że będziemy mówić jednym głosem jak na próbie chórów Mam marzenie Że nikt niczego nie będzie pragnął Prócz miłości, czułości i bliskości, tak żeś zgadnął Mam marzenie Że wiosna będzie wieczna i trwała Bo przebudzenie do życia to nagroda za czekanie niemała //Marcin z Frysztaka Piszę opowieści, dialogi i wiersze Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org2 punkty
-
Twój blask jest w moich oczach Szukałem Cię w moich snach Otworzyłem oczy, jesteś tu blisko mnie Rozpoznaję Cię, Twoje ja Nasze ścieżki są tu i teraz Staliśmy twarzą w twarz Echo naszych bijących serc po drugiej stronie domu Dom jest czerwoną różą Idzie wiosna, już tu jesteś Miłość jest zapisana w moim sercu Lovej . 2024-03-09 Inspiracje . Czekam na miłość2 punkty
-
w godzinie wilka świt jak czuła matczyna dłoń wyczesuje z kudłów nocy pasmo po paśmie nadzieję i znowu jasność gdzie dobro "godzina wilka"- czas, kiedy przed świtem popełnianych jest najwięcej samobójstw 25.03.20222 punkty
-
Róża jest różą, Zawsze była różą. Lecz teraz tak bajdurzą Że jabłko jest różą, Gruszka też, tylko dużą I śliwka, jeśli ją wydłużą. Co też jeszcze wynaturzą, Że okaże się różą. Ty, rzecz jasna, jesteś różą - Lecz zawsze byłaś różą. Ot, taka wczesno-dwudziestowieczna ramotka zupełnie bez związku ze współczesnością. Tłumaczenie nie jest tak dosłowne jak bym chciał, wyszło trochę ostrzejsze, mniej ironiczne, ale też wybór rymów do - różą - jest ograniczony. Posłużą, choć nużą. I Robert (1927): The rose is a rose, And was always a rose. But the theory now goes That the apple's a rose, And the pear is, and so's The plum, I suppose. The dear only knows What will next prove a rose. You, of course, are a rose - But were always a rose.2 punkty
-
W słowach, Schowaną między dźwiękami, Kiedy między nami Przepływa rozmowa. W świetle rozbudzonego ledwo słońca, Snami jeszcze pachnącą, Nim oczy przetrzesz. W ciszy, Przytuloną do mnie, Jak upragniony świecy płomień, Gdy czas nas nie słyszy. Wszędzie, Gdzie mogę znaleźć życie. I na to liczę, Że zawsze tam będziesz. Każdego dnia jest 8 marca. Za każdy dziękuję, bo dzięki Tobie czuję, Że życie przeżycia jest warte.2 punkty
-
I po raz kolejny...* Zamykam, zamykam i zamykam: ogromny smutek: wewnętrzny - ból i niemiłosierną - przykrość, a po nocach połykam krwawe łzy: samotność i gardło wciąż mnie boli i nie mogę mówić, niestety, musiałem: wyrzucić, ciebie, wyrzucić, twoje: życie - przy okazji ratując je przed śmiercią, zostaną dwa miesiące: piękne święta zimowe, wiesz: prokurator odmówił wszczęcia przeciwko samorządowi, czego wy jeszcze chcecie, bydlaki...? *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (luty 2024)2 punkty
-
2 punkty
-
nagle ktoś zmarł nagle mówią 'umarł w butach ' bo właśnie szedł biegł stał i przemawiał jadł pił i rozmawiał czy to źle? umierać powoli w ciężkiej chorobie w szpitalu przy rurkach wężykach monitorze siostro! Boże... niech mu ktoś pomoże bo tak strasznie cierpi a może ani nagle ani powoli lecz normalnie na ławeczce pod brzózką w słoneczku a z dala szum topoli i gwizd srebrnego pociągu1 punkt
-
nie inwestuje w swoje przyszłe nie ma pewności że doczekam wolę dziś żyć bogatszy o to co mam odłożyć na jutro i broń Boże nie chodzi mi o pieniądze - lecz o stracone chwile których niestety nie upiększyłem bo chciałem to zrobić później czyli w czasie którego na sto procent nie mogę być pewny Cytuj1 punkt
-
Czy jest ta sławetna dziura w całym, czy tylko jej szukamy? Z nas poszukiwaczy przecież też niekiedy niezrozumiale uchodzi powietrze... Wiwat poetyckim dziurom w kieszeniach, bo te przynajmniej usiłują nie być tutaj nieuczciwe. Warszawa – Stegny, 05.03.2024r.1 punkt
-
Na skraju początku Horyzont u kresu Oddechem topielca Rodzące się życie Emocje zbłakane Hymnem rozstania Wznoszeniem serca Toną w zachwycie1 punkt
-
1 punkt
-
@Somalija Dla mnie ludzie owłosieni kojarzą się z dzikością, brakiem osobistej higieny, kultury osobistej, inteligencji i brakiem świadomości - niewolnictwem, według mojej obserwacji: ludzie owłosieni mają duże braki w uzębieniu, a próchnica roznosi różne choroby i sama negatywnie wpływa na zdrowie ludzi z dużymi brakami uzębienia, jeśli chodzi o seks, to: jak najbardziej uwielbiam seks, otóż to: mam wolne mieszkanie i w czym problem umówić się u mnie na seks? Nie, pani Agnieszko, nie będę się zniżał do poziomu dwunożnych ssaków agresywnych i biegał po ulicy za dziewczynami - to ja mam przewagę i to ja stawiam warunki, poza tym: jako osoba nielegalnie bezdomna mieszkałem tymczasowo w różnych schroniskach, monarach i noclegowniach, tam: jeden wielki syf - robactwo - wszy kochają ludzi owłosionych, prusaki kochają ludzi brudnych i z resztkami jedzenia w ustach i na ubraniach, natomiast: pluskwy kochają ludzi leniwych - nie zmieniających pościeli, nie myjących miejsc wrażliwych i ciągle mokrych - spoconych, ogólnie rzecz biorąc: pluskwy kochają miejsca wilgotne, ciepłe i brudne. Łukasz Jasiński @violetta To proszę mi wysłać z autografem... Łukasz Jasiński1 punkt
-
@Łukasz Jasiński dzisiaj wysyłam swoją książkę do wydania przez Empik, ale musiałam wszystko sama przygotować oczywiście z pomocą:) teraz czekam na to dziecko :) będzie trochę zdjęć takich, ale za mgiełką:)1 punkt
-
@violetta Ja gotowałam obiad. Zrobiłam zalewajkę, regionalną zupę na bazie żuru i czosnku, z majerankiem, czosnkiem i kroplą śmietany... Dzieci lubią... @Łukasz Jasiński Do mnie nie przemawiają Pana zdjęcia, jak do Violi. Kiedyś trochę uczylam się fotografii. Generalnie lubię owłosionych mężczyźn, taki nam gust... Wygoleni są dla mnie kompletnie aseksualni, kojarzą się z dziećmi.1 punkt
-
@Łukasz Jasiński Ja marzę o swoim domu, na razie woda stoi na działce, dziś rozmawiałam o przekopie i studzience... Miałam dużo rodzeństwa, żyliśmy razem a teraz chciałbym mieć kawałek swojej podłogi...1 punkt
-
1 punkt
-
czym dzisiaj zaskoczyć kobiety? już kłębią pomysły się liczne to wszystko już było - niestety pytanie czyż retoryczne a jednak jest sposób jak zawsze i każdy tu rację mi przyzna przytulić i w oczy popatrzeć być czułym kochanym mężczyzną :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Łukasz Jasiński Moja prababka była uchodźczynią, nigdy nie nauczyła się języka. Pracowała za to od świtu do nocy, urodziła dwoje dzieci, wychowała czworo, po zmarłej żonie brata mojego pradziadka... Wżeniły się Ukrainki w naszą rodzinę i świat nam się jeszcze otworzył. Czytałam wiersz, filozofia nie jest z definicji nauką, to umiłowanie mądrości, ja kieruję się w stronę matematyki, ekonomi ponieważ oprócz haseł i wierszy w życiu liczą się pieniądze i wolę je mieć...1 punkt
-
Świat się powtarza - nudą lub adrenaliną. Kolejne pokolenia wychodzą z mody Czerwcowy szron. Chmury zmuszają do głębszej refleksji: "czy wziąć parasolkę?" Starannie się pakuję - w drogę donikąd. To ciągłe: 'skąd,' w 'jakim kierunku'? Dlatego właśnie tam jadę. Dłonie całe pokłute od kolców róży ... wiatrów. Wciąż jeszcze zastanawiam się, czy ponad dachami chroniącymi złote kominki i dywany z piór kryje się jeszcze jakieś człowieczeństwo. Człowiek? - ten z natury jest prostytutką. Pod którą tkanką znajduje się jego "ja"? Nie wiem, pod którym narządem się ukrywa, ale ciężko coś wyczuć: przepuszcza przez siebie zbyt wielu ludzi. Myśli i serce przechodzą przez głowę jak przez zbyt ciasny golf. Przez resztę ... przechodzą ci właśnie ludzie. Co się dzieje później? Tworzą wspólny świat - przebiegają tuż obok dyskretnym truchcikiem... Słychać jedynie chrzęst włosienicy. Jak oni wszyscy się wepchnęli w jedną?! Powtarzam: Ok, jutro gdzieś wreszcie wyjdę. Na koniec... ... świata?1 punkt
-
1 punkt
-
@viola arvensis Wiele dla mnie znaczą te słowa. Po prostu — dziękuję. @Leszczym Nie spodziewałam się tak pozytywnej opinii. Dziękuję.1 punkt
-
Kto jest kim? W świecie pozorów Kto udaje a kto gra? I kto pisze nową historię Ten ostatni raz1 punkt
-
lubię poranki we mgle wyraźniej widać kiedy oczy nie patrzą kolory z marzeń sennych układają się w obrazy za którymi tęsknię ten moment ciszy wydaje się być otchłanią w której chowam złe portrety skąpany w rosie coraz śmielej otwieram zmęczone powieki1 punkt
-
wiele się dzieje na świecie nie tylko dzięki kobiecie to pięknie umieć z nią być i wieść spokojnie jej nić życie nie lubi walki i o tym są wszystkie bajki1 punkt
-
Wio, wio i wio* Letta i letta: znaczy czytać - tak: tak i tak i tak jak ta baba mak - letta i letta: znaczy czytać - tak: pionek, szach i mat, a dla ciebie bat za tą psychozę i urojenia i za zboczone twe ukojenia: pionek, szach i mat, a dla ciebie hak, letta i letta: znaczy czytać - tak: tak i tak i tak jak ta baba mak - letta z włoskiego znaczy czytać: kat! *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (grudzień 2023)1 punkt
-
Wolter twierdził że praca chroni nas przed trzema niecnotami nudą występkiem i ubóstwem.... gdy przystępuję do terraformowania Marsa i eksploracji Drogi Mlecznej mam dość Woltera wolę być skautem piwnym i mieć wszystko w tyle.... są czasem takie chwile ....ale... .pod gwiazd mrugawicą i srebrzystymi traktami Drogi Mlecznej wesoło chce krzyczeć ...kochajmy się!!! jak pisał Mickiewiecz.... dwa serca biją miarowo i tyka chronometr antyczny....1 punkt
-
... kiedyś po pijanemu podpisała cyrograf z diabłem. Udało się jej jakoś z tego wywinąć ale za karę wyrosły jej rogi które jej wcale nie przeszkadzają ponieważ często przydają się w różnych sytuacjach , na przykład ...1 punkt
-
Na ciemnym peronie Lub mokrej polanie W gwieździstej porze Dobrze mi, Boże! W wysokich górach Gdzie wiatr gra na strunach Gdzie nikt mnie znaleźć nie może Dobrze mi, Boże! Pod Twoimi skrzydłami Choć między wrogami Lecę w przestworze I dobrze mi, Boże! W Szeolu głębokim Łzy płyną strumieniem szerokim Twój głos mnie wspomoże Dobrze mi, Boże! (Wierszyk oczywiście inspirowany "Hymnem" Juliusza Słowackiego i psalmem 139)1 punkt
-
Dziękuję, robi to peel, mimo że jest mu w tej skorupie bezpiecznie, to świat wzywa :) Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam Cie, miłego weekendu! @Tectosmith@Moniadziękuję Wam bardzo za serduszka, pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego weekendu1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
prawdziwa świętość prawdziwy grzech prawdziwa cisza prawdziwy gwar prawdziwy sen prawdziwa jawa prawdziwa ofiara prawdziwa niewdzięczność prawdziwa miłość prawdziwa nienawiść prawdziwa prawda prawdziwe kłamstwo tylko słowa1 punkt
-
1 punkt
-
Mącigłowa Pewna sowa, mądra głowa Idealny pomysł miała Jedność ptaków, zmową szpaków Zamarzyła jej się chwała Wgrany program, jeden biogram Społeczeństwo wzniosła braków Sensu życia, dużo picia Konsumpcjonizm przejął Kraków Najpierw szkoła, uczniów woła By tresurze poddać życie Mózgu wirus, twórcą szmirus Sowy wielkie to odkrycie Rządząc światem, gardząc bratem Niepamięci armię szkoli Skutek pewny, obcym krewny Nieświadomy swojej niedoli Dniem cudownym, pełnym chwały Odsunięcie tej zakały Wszystkie ptaki przebudzone Widzą prawdę ożywione Niegdyś sowa mądra głowa Przechytrzyła wszystkich w lesie Zwą ją dzisiaj mącigłowa Jakiż strach ze sobą niesie1 punkt
-
Elfy płaczą srebrnym płynem, Bo elf czasem jest blondynem, O niebieskich też źrenicach, Pięknej cerze, smukłych licach. Elfom niby dobrze jest żyć, W baśni, bajce, legendzie się kryć. Elfy nie jedzą fast foodów, Obce im są sterty brudów. Śmieci elf nie segreguje, Bo i po co? Zjada i je Tylko coś na kształt ambrozji, Rodem z prawdziwej fantazji. Skąd łza elfia? Tego nie wie Chyba nawet dziupla w drzewie, Sowa, wróżka, krasnoludek, Może nawet i sam... Człowiek! Ponoć w puszczy samym sercu, Płynie strumyczek z łez elfów. Łączy się z nim wielka rzeka, A w niej - potok krwi człowieka.1 punkt
-
Naturą zmysłów Oczami materii ludzkość zagubiona W pułapce tęsknoty bez definicji Uwolnić ją może świadomość zgłębiona Zmywając wnet resztki fałszywej ambicji Gdzie poziom wibracji drastycznie się zmienia Częstotliwości level przeskoczył właśnie Skutecznie wymienia myśli punkt widzenia Jasność umysłów w tym świecie nie zgaśnie Wówczas nową kreacją świat nasz zapłonie Gdzie ego zdeptane ostrością umysłu Ludzkość życzliwa podaje sobie dłonie Odnajdując prawdziwą naturę zmysłów1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne