Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.04.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. patrzysz na świat oczami ze stali zimnej i słońce z oddali majaczy okrągłe jakby ciepłem brzemienne a ty patrzysz oczami małymi jak szparki między drzwiami do ogrodów z ludzkich serc boisz się do wejść a spojrzenie masz takie chłodne i koleje losu żebracze bez miłości przeżytej patrzysz na świat oczami ze stali zimnej ciepła się boisz doświadczyć
    5 punktów
  2. Ze źródła ścieżki zawile płynie z dołu do góry wiecznie tętniący sprzeczność rozdarta ruchem zasłony za bramą jedność objawia imię Spleciona ziemia z niebem w uścisku świątynię wznosi z żywych odcieni kluczem poznania głaz odwalony ukryta wiedza w białym kamyczku Gwiazda rozchyla mrok studni śpiących na dnie umarłym drabina kwitnie serce człowieka tajemny ogród raj zmartwychwstały z urojeń pnączy. Ewangelia Filipa 90a : Ci, którzy twierdzą, że będziemy najpierw umierać, a potem powstaniemy z martwych mylą się. Jeśli nie otrzymają zmartwychwstania najpierw, gdy jeszcze żyją, to nie otrzymają niczego, gdy umrą. Ewangelia Marka 15,38 : I wtedy została rozdarta zasłona Świętego Świętych na dwoje z góry do dołu. Apokalipsa Jana 2,17 : i dam mu biały kamyk, a na kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna oprócz tego, kto otrzymuje. Apokalipsa Jana 9,1 : i ujrzałem gwiazdę, która z nieba spadła na ziemię i dano jej klucz od studni czeluści.
    4 punkty
  3. tak było fajnie luźno radośnie a pociągnięcia łatwe i proste życie zmieniło barwy zbyt piękne w pędzle bez włosów farby zaschnięte wypłowiał obraz prawdziwy wspólny nie kazał zwątpić lecz czas był trudny teraz tak jakoś myśli są same została rama i płótno białe lecz cóż poradzić żyć jednak warto szkicować chociaż choć nie jest łatwo
    3 punkty
  4. Na stacji stoi pociąg donikąd nikogo nie dziwi jego bezsens Ludzie wsiadają proszą o bilet się uśmiechają czują że żyją Na stacji stoi pociąg donikąd kiedy odjedzie nie ważne Przecież i tak nie zatrzyma przygody która się zaczyna Na stacji stoi pociąg donikąd jego sława aż po horyzont Wszyscy czekają czasu jest dużo nadziei nikt tu nie psuje Wszystkim którzy tu zajrzą życzę udanych spokojnych Świąt Wielkanocnych -
    3 punkty
  5. budząc mnie w środku nocy odkrywając się powiedziała nie mów nic nawet szeptem przyłóż ucho i posłuchaj jak cichutko lecz wyraźnie bije nasze nowe serce
    3 punkty
  6. Klęczę na podłogowej klepce, wśród słojów i sęków, wśród nawarstwionych przez lata kroków i szurań. Jestem tutaj… i jestem w udręce nocy. Ujarzmiony stalowymi szponami deszczowego chłodu. Klęczę, dłonie składając jak do modlitwy. Ojcze nasz… Przeżarty na wskroś potęgą śmierci. Ojcze mój… Ukrzyżowany , wisisz pod sufitem z opuszczoną głową. Z ramionami szeroko rozwartymi jak grób. Cały w rdzawych smugach stężałej krwi. Wodzisz z mną pustką czarnych oczodołów, jakby odbiciem z sinego ekranu wyłączonego telewizora. Odwieczna istoto z ostrych jak brzytwa sennych koszmarów. Kim ty jesteś? Albo raczej, czym? Bo na pewno nie człowiekiem. Raczej czymś, pomiędzy insektem a istotą z innego wymiaru. Prześladująca mnie od początku życia, kreaturo. Ty mnie nie kochasz, tylko obserwujesz, czekając na dogodny moment, czego? Aby zabrać? Dokąd? Upiłem się. Lecz, cóż to za upicie, kiedy nadal widzę i śnię. Wiesz, upadłem kiedyś, oślepiony słońcem, na ulicy w Nowosybirsku. Albo w deszczu, nie pamiętam. Pamiętam za to, że szumiało nade mną rozłożyste drzewo, tak, jak tylko może szumieć wielkie rozłożyste drzewo. I kołysało, i pieściło liśćmi. I szumiało melancholią. A ty, patrzyłaś na mnie, schowana w jego ogromnym cieniu. * Walają się wokół jakieś truchła, zapomniane przez czas szkielety, które spróchniały, rozsypały się w pył. Jesteś tutaj? Kto tu jest? Ja jestem cały w swoim jestestwie. Słyszę czyjś oddech. Oddychające ściany pęcznieją zapadają się, i znowu… Coś tutaj miało być, lecz rozpłynęło się w źrenicy pamięci. Ale przetaczają się wciąż echa zatrzaskiwanych i otwieranych drzwi bez klucza. Ktoś miał przyjść. Nie przyjdzie nikt… W ogromnym przeciągu. W spiekocie bólu. W odmętach grobowej ciszy, w której słychać jedynie szmer padającego deszczu. Oblewa mnie mdławy blask sufitowej lampy, kiedy klęczę szepcząc do samego siebie. Kiedy łkam. W drugim pokoju mrok opuszczenia. Rozbestwiona śmierć . Sine ciało mojej umarłej matki. Matka wpatruje się w sufit z wielkim zdziwieniem w oczach. Jest już, gdzieś, nie wiadomo, gdzie. Stare gazety wokół, fotografie w kolorze sepii. Szary pył… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-04-09)
    3 punkty
  7. autor szedł tędy był wyposzczony życie miał ciężkie stale pod górkę i zamast chyżo pomknąć do żony na pieńku spłodził cud miniaturkę :)))
    3 punkty
  8. Słyszysz najcichsze tony Tłumiąc poczucie czasu Pogłębiają akustykę
    2 punkty
  9. wiosny w listopadzie gdy wszystko umiera groby groby groby... tylko wiara. poszukiwanie wiosny w lutym skutym i zimnym promyczek zawisł na zawilcu nadzieja... poszukiwanie wiosny w kwietniu gdy wszystko kwitnie kwitnie kwitnie! jakże łatwa jest miłość :)
    2 punkty
  10. wiosna wybucha miasto rozstąpiło się połykając pierwszą falę ludzi inni na sygnał z nieba kulą się w kłębki jak kocięta chcąc stać się niewidzialni strzały nie trafiają chłopca który wrócił po upuszczonego misia uderzają w pień drzewa obok osypując korę matka dziecka zastyga z wyciągniętymi ramionami w pozie antycznej rzeźby paznokcie drapią chmury dymu obrączka na jednym z palców przypomina jej o mężu i jak całował jeden po drugim jeden po drugim strzępy gazet unosi wiatr
    2 punkty
  11. masz przerąbane jesteś cegłą w ścianie tak mi wciskają tezę słuszną? sam już nie wiem a może to lepsze niż być w płocie dziurą pustą?
    2 punkty
  12. Całe życie pod górkę, ale teraz to już z górki, pewnie napiszesz wiersz komuś do laurki, a może uśmiechniesz się do ludzi i słońca, tak dawno był początek, a dzisiaj bliżej końca. Całe życie swój pchałeś a dzisiaj także pchasz, bagaż pełen błędów, które ty dobrze znasz, zawstydzony milczysz myśląc, że je ukryjesz, a pociesza myśl tylko, że jeszcze przecież żyjesz. Całe życie walczyłeś jak Don Kichot z wiatrakami, i daremnie gdy byłeś sam pomiędzy tłumami, smutno patrzysz latem w ogrodzie na ważkę, z goryczą w sercu połykasz jeszcze jedną porażkę. Całe życie niczym wiatr już prawie przeleciało, nawet nie wiesz jak właściwie to się stało, jeszcze piszesz kolejną strofę do pamiętnika, człowiek jest jak płatek śniegu co na wiosnę znika. Lecz nie martw się, póki serce twoje jeszcze bije, bądź jak bocian, co gniazdo co roku wije, idź na łąkę i przytul pierwszy wiosenny kwiat, i pomyśl jeszcze, jaki zostawić tutaj po sobie ślad.
    2 punkty
  13. Usiąść nad wodą, i patrzeć do jej wnętrza. Wśród zieleni malować obraz temat o życiu, o nas, o zieleni i płynącej wodzie. Życie zakwitło ja kwiaty i jak one przekwitnie. Dzień się szybko skończy, bo nic nie trwa wiecznie. Po lecie jesień, a po niej zima. W życiu jak w przygodzie po lecie też jest jesień tylko po zimie wiosny nie będzie. Wykorzystaj chwilę i toń w marzeniach, o tym co być mogło lecz nigdy nie będzie.
    2 punkty
  14. Wiatr odległych dróg ... Popołudnie trzyma mnie za rękę na jednym z ruchliwych skrzyżowań Gdzieś, w metropolii "Gdzieś" ... Maliny, czereśnie, stepy ... Wszechświaty - czytane z grzbietu dłoni ... Porzucony kurs prozy życia i "co ma wisieć ..." to - sztorm i ... tonie! Uparty brak "kocham" i bliskoznacznych słów ... Wysiada. Przy Partenonie ...
    2 punkty
  15. dla Belli - Nie jestem tradycjonalistką - powiedziała Bella, wtulona w Mila po porannych czułościach - mas eu quero a boda, ale chcę ślubu. Pamiętasz na pewno łacińskie przysłowie mówiące, że Tres faciunt collegium. Czyli, w wolnym tłumaczeniu, "Do trzech razy sztuka". - Wiem, mówiłeś - podjęła, wciąż spoglądając nań z wyczekującym uśmiechem - że wolisz dotrzymać, niż obiecywać. Mimo to proszę: zgódź się. Czy jedno drugiemu przeszkadza? - No nie wiem... - Mil pokręcił głową z udawanym wahaniem. - Muszę się zastanowić. - Ah voce, ach ty! - Bella udała, że przybiera zawiedzioną minę. - No wiesz... - No właśnie wiem - uśmiechnął się, by odgonić cień smutku, który wyczuł, że skrada się do Jej duszy - że się zgadzam. Chcesz wybrać miejsce, prawda? I świadków? Pocałowała go czule, uśmiechnąwszy się. I promieniejąc jak mała dziewczynka, rozradowana prezentem. - Exatamente eu sei, no właśnie wiem - Bella użyła tych samych, co Mil przed chwilą, słów. - Moją mamę i siostrę, acordo, zgoda? Sprowadzę je stamtąd, gdzie mieszkają, specjalnie na tę okoliczność. Ale się ucieszą! - zaśmiała się radośnie. - Ach, więc wiedzą o wszystkim - zrozumiał Mil. - Sim, tak - wiedzą - spoważniała. - Mają na tyle otwarte umysły, by móc przyjąć prawdę o przeszłości. Mojej, naszej wspólnej, i oczywiście także swojej. Wiesz, są doświadczonymi duszami, towarzyszącymi mi od dawna. A ty, meu querido Mil, mój kochany Milu, kogo chciałbyś jako świadka? - Mistrz będzie tu najbardziej odpowiednią osobą - odrzekł. - Znaczy Jezus - dodał. - Zgadzasz się? Przytaknęła. - A jakie miejsce wybierzesz? - wrócił myślą do poruszonej wcześniej kwestii. - Co powiesz na Wenus, planetę kobiet? - odparła pytaniem. * * * Ślubna uroczystość przebiegła tak, jak powinna - bardzo radośnie, a zarazem bardzo spokojnie. Rozemocjonowana Bella co rusz ocierała łzy. Jej mama i siostra też były podobnie wzruszone. Za to Mil, jakby dla energetycznej równowagi, był bardzo opanowany. - Zupełnie jak podczas naszych dwóch poprzednich ślubów - przypomniała sobie Bella analogiczne wydarzenia sprzed ponad pięciuset lat i sprzed około stulecia. - Wtedy też jakby wygasił w sobie wszystkie emocje... A przecież był i jest uczuciowy... czasami nawet bardzo. To w gruncie rzeczy doskonale - stwierdziła. - Nie chciałabym go, gdyby był lub stał się inny... * * * Na miejsce nocy poślubnej wybrała Bella pałac wenusjańskiej królowej. Co prawda, sprawa wymagała przeprowadzenia przez Jezusa delikatnie dyplomatycznej interwencji. Bowiem rzeczona władczyni, powodowana nie tyle kobiecą dumą - a w jej przypadku jednocześnie królewską - ile przestrzeganym od zarania miejscowej społeczności zwyczajem, który z racji wielowiekowości przekształcił się w niepisane prawo - nie chciała zgodzić się na obecność jakiegokolwiek mężczyzny na planecie, a więc także i w jej własnym pałacu. Z obecnością Jezusa była inna sprawa, tu z oczywistych powodów ustąpić musiała. Chociaż z drugiej strony początkowo kręciła nosem uważając, że Jego bóstwo Jego bóstwem, a zwyczaj jej planety zwyczajem jej planety. Włącznie, rzecz jasna, z pałacem, stanowiącym jej osobistą przestrzeń. W końcu, rozumowała, od kogo jak od kogo, ale od Boga można w końcu spodziewać się zrozumienia. I oczekiwać akceptacji oraz wymagać szacunku. Dla społeczności, składającej się wyłącznie z kobiet i dla wspomnianego już miejscowego zwyczaju. * * * - Czujesz? - zapytała Bella w chwilę po tym, jak kolejne uniesienie Ich kolejnej poślubnej nocy dobiegło końca. Poziom doznawanych własnych emocji - i odczuwanych przecież przez Nią uczuć Mila, tak fizycznie, jak duchowo - nie wpływał na wysoką samoświadomość, płynącą z poziomu duchowego rozwoju, na którym się znajdowała. Która pozwalała Jej natychmiast identyfikować procesy, zachodzące w Jej ciele. Zarówno w wymiarze intelektualnym, jak i ponadzmysłowym. - Czujesz? - powtórzyła widząc, że nie czuje. Z uśmiechem ujęła jego dłoń i położyła sobie na brzuchu. Zrozumiał od razu czując, jakby coś z Jej wnętrza próbowało dotknąć nieśmiało i ostrożnie jego dłoni. Mimo to popatrzył na żonę spojrzeniem pełnym niedowierzaniem. - Tak - potwierdziła z uśmiechem. Oszołomiony Mil przez dobrych kilka minut nie potrafił powiedzieć nawet słowa... Cdn. Voorhout, Wielka Noc 2023
    2 punkty
  16. Wsiąkłem pod papier - i oto jestem. Już mnie nie można na strzępy podrzeć, Zalałem biurko natrętnym kleksem. Dla twego dobra - myśl o mnie dobrze. Lub wcale - mijaj i nie wspominaj, Zgub jak po deszczu trop w ziemię wtarty, Lecz gdy słabości przyjdzie godzina, Myśl - tylko dobrze. Jakbym był martwy.
    1 punkt
  17. Przyjacielem nie ten, co słów nie żałuje. Strumień miodu płynie hałaśliwy wielce. Klepaniem w plecy zimny wzrok maskuje, a zdobyte słowa ma w poniewierce. Wierne serce słucha i nie epatuje nadmiarem wyrazów, skupiając uwagę. Rady poszukuje, kryje cudze skarby, nie roni tajemnic idąc naprzód razem. Rozpaloną duszę chłodzi i odwrotnie, zimną wspiera hojnie, budzi już zastygłą. Klejnotem bezcennym dla każdego będzie, kto odszuka perłę piękności przedziwnej.
    1 punkt
  18. słońce świeci na błękitnym niebie Cieszą się ci mali i cieszą się Ci duzi Wędruję przez łąki i lasy pełne kolorowych kwiatów i motyli Natura sprawia, że jestem szczęśliwy i uzdrawia moje zmysły Cudowne chwile na łonie natury Pamiętam jej zapach i barwę życia Jej piękno jest darem dla nas wszystkich Chrońmy to, co dała nam natura Loej . 2023-04-09
    1 punkt
  19. koszyk kraszanek stuk puk jedną o drugą pęka skorupka
    1 punkt
  20. Dziękuję za miły komentarz i serduszko. Staram się przy dzisiejszym radosnym święcie i nie tylko, na co dzień również.
    1 punkt
  21. @iwonaroma Czasem ważniejszy jest proces samego poszukiwania od znalezienia. Zresztą nie wszystko daje się odszukać. Już takie jest ze swej natury... nieodgadnione.
    1 punkt
  22. Ona, i wróciła, i miał i cór wiano. Kod, i wróciła; i miał i cór widok.
    1 punkt
  23. Ostatnio wzięłam się za auto-coaching: "szczęście to TAKŻE radość z każdej łzy, namacany ból, przelotne nieistnienie ..." Banał? Muszę sobie poradzić z jego nadmiarem. Wirujące od śmiechu sale balowe, zwiewne suknie, pulsujące światłem sypialnie, nurzające się w whisky biblioteki, cuda - których nie chce obsłużyć żaden kelner ... To nie do końca jest tak, że żyję poza Bogiem. Być może - nie poświęcamy sobie już tyle czasu, co kiedyś: porwał mnie karnawał pokusy, feeria łatwości - w sięganiu po to, co zdaje się być 'nazbyt,' 'nadmierne,' co przepełnia nawet przesyt. W batystowej halce, w brzoskwiniowych piórach siedzę na skraju łóżka pijąc absynt i temperując ołówki ... Nie, żadnych romansów! Interesuje mnie życie na stałe ... w zmienności, w meandrach i serpentynach. Paradoks? Po wszelkich krętościach lubię przemieszczać się tylko wtedy, gdy nie czuję potrzeby. Trwam więc w zastygnięciu mumii - możesz przyjść dotknąć, potrząsnąć ... Żyję Nie trwam Żyję Nie znikam Lecz ... Umieram, paruję, a w drodze na "tamten świat" połykam gigantyczne kryształy łez. To w końcu mój prywatny ból, a one płaczą - zupełnie bez powodu ... Kurtyna!
    1 punkt
  24. @Rafael Marius a tak to rozumiem :) To niestety może być zgodne z obecną rzeczywistością.
    1 punkt
  25. Otuchy mi trzeba Panie, jak kwiatom wody na życie, więc podlej mnie proszę wiarą, nadzieją podlej obficie. Wiara nie działa, gdy wątpisz a skoro nie ufasz - to nie ma. Zapętla się myśl od początku w chodniki logiką do nieba. Nie wiem czy jesteś w ogóle, czy karty rzucone przez życie prowadzą mnie po wertepach, czy może pilnujesz w ukryciu? Dziś trudniej jest mi uwierzyć że boskie są cnoty a priori i wiara, nadzieja, miłość spływają na ludzi bez woli. Zasady matematyki są proste: stosujesz i wiesz, w zamęcie jak pojąć cnoty buntuje się nawet ... wiersz. Bo wiara jest niepojęta i nie podlega logice, myśleniu wprost nie ulega, a przecież się dzieje - w praktyce.
    1 punkt
  26. Natchniony poeta Kołuje piórem po papierze, Ptak który latać uczy się, Czasami nisko ponad ziemią, Czasami wznosi się do chmur. Umie? Tak myśli! Co myślisz Ty? Narzędzia mogłyby się przydać, Niemodne rzuca jednak w kąt, Bo chciałby stworzyć coś nowego, Co dawno już wymyślił ktoś. Rozumie? Może. Może nie! Krytyki jest w nim bardzo wiele, Samokrytyki ni na ząb, w obyciu trochę niedojrzały, kochanek swoich własnych snów. Pijak? Za młody? Tylko gbur? Marek Thomanek 08.12.2022
    1 punkt
  27. @Ewelina pierwsza zwrotka przypadła mi druga jest taka trochę na siłę zakończyłbym całość a tym powtórzeniu Pozdrawiam
    1 punkt
  28. @Ewelina Dziękuję za serduszko.
    1 punkt
  29. (idę młody, genialny.. ) Zmarnowałem Twe szepty w całodziennych mówieniach. Teraz jestem za stary sięniepewny i w świat idę czterdziestoletni w stawach mam zaskrzypienia coś dziamdziolę pod nosem w kroczkach drób w wargach mlask. Śliny krople padają nie wycieram ich z twarzy. Gil mi zwisa na wargi a niech zwisa do stóp! Gdybymż wiedział co zmienić bym żech zmienił – się marzy – ale słyszę obelgi żem jest drapany strup. Potem sam już - ropieję. Rdzę mam na rdzeniu rany. Kończy mi się Trzebnica a zaczyna się sad. W sadzie tym spółka z o.o. jest więc tak pociachany że gałęzie mnie drapią równo pod jak i nad. Siadam stary zgrzybiały. Przelatuje skowroniak ale nic mi nie śpiewa pieśnią nie pieści usz. Pleśń przerasta przez język wrasta w uda ramiona z urediniów się dymi zarodnikami. Już głowę kładę na pieńku duszę puc na kolana. Tak mi twojo tak smutno że aż w myślach mam dal. Okulizak wyjmuję i wycinam imiona w korze drzewka młodego a świat mówi mi: ciał!
    1 punkt
  30. Bóbr : Dyskutują o naszej tamie… I co panie bobrze – ziomku.
    1 punkt
  31. Dziękuję wzajemnie.
    1 punkt
  32. @Corleone 11 Nieźle to rozegrała nie jestem tradycjonalistką.... 😅😅😅 Nadal czekam na odpowiedź dlaczego żony Jezusa nie mają potomstwa....😊
    1 punkt
  33. @Corleone 11Amazonki z Wenus, hmmm. Jeśli szukasz sobie żonki, unikaj wojowniczej amazonki.
    1 punkt
  34. @Ana Dziękuję i wzajemnie
    1 punkt
  35. Pij, ile w szklance - choćby na umór. Za rozwidlenia dróg po omacku Wstydem znaczone, byle od tłumu Różnić się - nawet jeśli bez racji. Za zimne świty w szczęście ubogie, Za roztrwonione na śnieniu lata, Biodra nietknięte - choć przecież mogłeś Dłońmi je znaczyć, by mieć gdzie wracać. Do dna pij duszkiem, bo dno już blisko. Już od kieliszka kompan dworuje, Żeś zapił w sobie nadzieję wszystką. Strzaskanym lustrem w gębę ci splunie.
    1 punkt
  36. Podoba mi się Twoja teoria :) możliwe, że tak właśnie było… pozdrawiam i życzę mile spędzonego świątecznego czasu :)
    1 punkt
  37. Spacer po pustej plaży Pozwala usłyszeć ten szept Biegnie między falami Zaraz po tym jak białe bałwany Rzucają się na brzeg Ciężkie są te ziarenka piasku Przed samotnością Chronią się w bruzdach Gubią ślady we mgle Nie sposób cofnąć rozkołysanych słów Uciekają przed wiatrem Nie chcą z nim tańczyć Dziś wieje od morza Nie mają siły rzucić się W niebieską toń Ciężkie są te ziarenka piasku Nie można utrzymać ich w dłoni Nawet zachłannie
    1 punkt
  38. @kwintesencja Może uschła dlatego, że miała dosyć spotykania się w "miłym" gronie rodzinnym. Zatem postanowiła z tym skończyć i na następne święta pojechać sobie do ciepłych krajów z...
    1 punkt
  39. Wszyscy mówią - Wiosna, Wiosna! A Ty nie przychodzisz, choć ranki już coraz głośniejsze, śpiewem ptaków rozbrzmiewają, to Ciebie Wiosno wciąż nie ma. I mroźne powietrze za oknem. Ach Wiosno, Wiosno! Przyjdź do nas. Niech będzie wreszcie cieplej i w sercach naszych radośniej!
    1 punkt
  40. Janko... :)) .. zdarza się, ale za to, jak.. nadążasz... :) ...nie jestem znawcą historii naszego hymnu, ale to mi wpadło w "rękę".
    1 punkt
  41. Dot... niby tak, ale... plecień.. bo plecie, wedle szyku i na opak. Franku K... jejku.. jakie to dłuuugie...:) masz zacięcie do takiego pisania... :) no i z.. rymem... co lubię. Czyta się lawinowo, wers po wersie.... Maleńka reakcja na, jn. (...) na co dzień to mamy inne zaskoczenia tu na nic kwietniowy kalejdoskop mody co wczoraj umarło dziś nowe annały trudno sklecić całość gdy rdzeń przerdzewiały ....... ;) ... pozwolę sobie w tej sytuacji dorzucić mój, nie... przeplecień, a.. plecień.., z... dopiero co... ;) czasami nijak kąsa markotność mieszam kolory choć wokół szaro na szczęście kwiecień rozgania chłody jednak niepewny bo znów wracają w sieni węglarka gdzie drzemie pająk na płoty z wolna wchodzą powoje trawom się marzy taniec motyli ponad kwiatami jaskółek łowy a mnie wędrówka być może z tobą nim zechcą wrócić nastroje chmurne w tandemie dzwonki już ponaglają zerkam na mapę wydłużam skróty Pozdrawiam.
    1 punkt
  42. miłość jest jak... Hmm. ...jak róża... Nie, to wazelina. ...jak ptak... Co? ...gdy kc... To bez serca. ...jak rosół... O, lepiej. Głodny się robię na jej myśl. Chociaż, przecież nie każdy lubi rosół. ...to nie pluszowy miś... W takim razie co? ...jest jak okręt... Mdli mnie od choroby morskiej. ...miłość – rzecz nie do opisania. 5 IV 2023
    1 punkt
  43. jesteś wielkim żółtym motylem przez szybę kiedy znikasz z widoku przed moimi drzwiami w szybkim trzepotanie pocałuj moją skórę niech płatki wiśni opadną na mnie
    1 punkt
  44. marcowe bazie zmiękczyły krajobraz a kwiecień zażółcił się żonkilami za chwilę maj buchnie pachnącymi bzami wokół się budzi soczysta przyroda ach wiosno! chcę śpiewać do ciebie głosem słowika latającego pod niebem ach wiosno nie odchodź - zbyt szybko niech się tobą nacieszę! bo gdy pola obficie kłosami się zapełnią bliski już będzie smak jesieni słoty złotej i gasnącej zieleni a drzewa i trawa białawym chłodem ulegną ach wiosno! zostań ze mną jeszcze - dłużej niż głoszą kalendarze ach wiosno wiosno ty moja! zostań ze mną jeszcze jak długo? serce gorące to wskaże
    1 punkt
  45. Dotykam palcami zimnej, popękanej ściany. Przytulam się do niej. Dokąd prowadzi? W mdławej poświacie wiszącej lampy, w pustce opuszczonego domu… Donikąd. W labiryncie czasu, w którym sam jeden, sam ze sobą… W którym sam… Ktoś, lub coś się ze mną spoufala, wykonując zagadkowe gesty, dziwne miny. W pajęczynowych księstwach, w których zamieszkał… Ojcze nasz, ojcze mój, matko moja jedyna… Jestem tutaj. Stworzony na podobieństwo… — czego? Coś mnie złożyło, pospajało, poskładało… W nuklearnej poświacie boskości, w piekielnym ryku Lucyfera. W spazmie agonii… W tej dolinie, u podnóża góry tłum nieruchomych zjaw o jednakowych twarzach. Wszędzie wokół biją po oczach czyhające szczegóły. Olbrzymieją. Nikną. Pojawiają się nowe. Bezczelne. Groźniejsze co dzień. Z przodu, z tyłu. Nieoczekiwanie. Mówią do mnie słoje podłogowych klepek, pośród chrzęstu pustych butelek po alkoholu. Szepczą. Nucą do snu kołysankę… Pokołyszesz mnie? Nie? Nic nie szkodzi. Wiem… Tam, tttam, taaam… Jakieś stukania ciągną się w czeluściach żeliwnych rur. W tym skorodowanym krwiobiegu rozsypującego się truchła przekleństwa i jęki. Splątania. Chaotyczna plątanina ciągnąca się znikąd-donikąd… Tak jak moje introwertyczne teksty, zdeformowanej do potworności autystycznej istoty. Tak sobie rozmawiam sam ze sobą, w bezgranicznej martwocie falujących schodów, podłóg, piwnic… Falują w słońcu jaskrawym, bądź w mroku oczekiwania, w którym ktoś ma zejść wśród okrzyków, wiwatów, salw… Kto taki? Mistrz ceremonii. O! Już idzie. Wskazuje z daleka palcem i stwierdza w oskarżycielskiej mowie, że wszystkie okoliczności są przeciwko mnie. Tu nie ma już absolutnie nic. Tu jest, tylko śmierć. Choć jeszcze raz obejrzeć się za siebie. Na ostatnie dni zeszłego lata… Czekałem wtedy na ciebie wśród pomarańczy zachodzącego słońca, wiesz? Nie wiesz nic, bo i cóż mogłabyś wiedzieć? Rzucona w wir innego świata. Niekompatybilnego z moim. Nie mam już na co czekać. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-04-03)
    1 punkt
  46. Izabeli799 a może spojrzeć na życie inaczej wytężając wzrok fakty oceniając rozumem patrząc aby nic nie stracić to nie jest mało rozwikłać wszystkie życiowe zagadki po czynach sądzić ludzi nie po słowach podejść z rezerwą gdy coś przyjdzie łatwo i zrezygnować mieć tajemnice tylko z przyjaciółką sprawdzoną od lat co nigdy nie sprzeda płonącym sercu wszelkie wady umkną ochłodzić trzeba zaś drogę swoją sama znajdziesz wkrótce zieloną falą świat ciebie obdarzy i jadąc znajdziesz szczęście oraz uśmiech miej więcej uwagi
    1 punkt
  47. @Lidia Maria Concertina Jak trwoga to do Boga.
    1 punkt
  48. Wiesz, wracałem późno do domu. Szedłem przez park ciemny, deszczowy, mglisty… Szedłem przez tę kwintesencję samotności i smutku, mijając ogołocone z liści drzewa, jakieś opuszczone, zdewastowane między krzakami parterowe domy. Daleki dzwon wybijał północ. Płynął między powykręcanymi dziwnie gałęziami. Zawadzał o nie, wieszał się na nich i niknął echem, jakby to było bijące, umierające serce. Tymczasem — w czarnych kwadratach okien — czaił się Inny. Skradał się do nich w ciszy i podglądał z ukrycia tajemniczy świat wilgotnych od deszczu drzew.. Inny, sponiewierany przez życie. Tak, jak się wyrzuca skorodowany złom albo podarte na śmietnik łachmany. Inny, który narodził się bladym świtem podczas zimnego majowego deszczu. Tak, pamiętam… Pusta, porodowa sala. Ciągnące się donikąd korytarze… I poprzez podłogi, ściany szyby, szły jęki poplątanych, bulgoczących rur. Jakieś nawoływania i płacze… Teraz wieje nocny wiatr. A między oddechami cisza tak wielka jak grób mojej umarłej matki, w którym sine ciało zdążyło już się rozsypać w proch. * To miał być nasz ostatni taniec. Wybacz mi, lecz nie będę w stanie. To już się nigdy nie wydarzy. Wybacz po stokroć pijanemu. Mój krok jest chwiejny. W półmroku pokoju tulę się z drżeniem do zimnych kaskad powietrza. Tylko to mi zostało. Więcej nic. Zbyt wiele wypiłem do dna, zbyt wiele tłumiłem w sobie goryczy. Nie jestem w stanie, a miała to być po prostu nasza noc. Pamiętasz? Za oknami mgły płyną nad polami, nad łąką… Nisko płyną… … za las… Resztki babiego lata rozsnuwają się w potędze srebrnych pajęczyn, wśród dymów, które jak wtedy, idą wolno z kominów. Tak oto umieram jesienią, późnym listopadowym wieczorem. Lecz, skąd jesień, skoro przed chwilą rodził się z krzykiem szkarłat wiosennego słońca? Zmieszały się epoki i lata. W jakiejś odmiennej rzeczywistości wznosi się kula oślepiającego blasku. I przeciska się pomiędzy drzewami, gałęziami, liśćmi kasztanów smugami światła… … pomiędzy palcami dłoni, co przesłania twarz… Pomiędzy sztachetami malw, krzakami dzikiej róży… Uderza boleśnie w szybę okna, w źrenicę, w pamięć… W rozrzucone na stole smętne widokówki dawnej przeszłości, idąc przez puste, piaszczyste drogi znad dalekich łowisk. Tutaj, gdzie — byliśmy razem. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-04-02)
    1 punkt
  49. @SylabaIgloska Puenta jest naprawdę ciekawym spojrzeniem na wycieczkę w góry :))) Dla mnie ekstra fraza :)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...