Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 14 Października 2025
-
Rok
14 Października 2024 - 14 Października 2025
-
Miesiąc
14 Września 2025 - 14 Października 2025
-
Tydzień
7 Października 2025 - 14 Października 2025
-
Dzisiaj
14 Października 2025
-
Wprowadź datę
24.02.2023 - 24.02.2023
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.02.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Marzące dobrem motyle na łące izmów zbawiennych z czasem na jawie chmurni niszczący ziemię prorocy Globalnej myśli stratedzy z liter wyklute ptaki na mrocznym niebie zakwitłe ogniste śmierci promyki Z pokrzyw syczące głosy parzące słowa bujane na forum obrad plenarnych miecza z papieru ciosy Woda wciąż krąży wylewnie ziemia się kręci wytrwale czas rozwiewa doktryny a ludzie cierpią daremnie9 punktów
-
Z towarzyszeniem turkotu mebli Tańczy obwoźny teatrzyk cieni Potem pokotem kładzie się w przesmyk W okna zamknięte, tłoczy się w sieni Pęka w tym syfie oniryzm chwili Gdy ktoś naniesie na butach z zewnątrz (I wetrze w dywan) Witając sili Palce w kurczowym rozczapierzeniu Skłon do odwrotu (Nie chcą pozostać) Jakże tu dojrzeć do rosłych planów? Tak jak to bywa - niezwykle wąska Skromna ścieżyna ludzkiego czasu5 punktów
-
wszystko drga i buczy buczy buczy drga pomyśleć że to wina mina podróż za jeden uśmiech jeszcze jedno ucho brata kata znajdziemy po latach niewypalone wpisy — wypisy języki lepkie od krwi jęki bębenki szumy tego nie da się pogrzebać wszystko drga i buczy buczy buczy dźga4 punkty
-
4 punkty
-
nie chciałam czekać ta wieczna agonia - nie dla mnie zmęczona jestem tym ciągłym myśleniem i nieczekaniem na ciebie wciąż - nie czekam jak zawsze czekanie jest we mnie4 punkty
-
w berka z wiatrem się bawiłem w chowanego często kryłem na korze wiersze pisałem gdy się podkochiwałem w dołek z młodszymi się grało niezły grosz z tego miało w piłkę nożną grałem często w szybę trafiałem tłumiki szmatą zatykałem ubaw z tego dobry miałem klamki sąsiednie wiązałem następnie do drzwi pukałem w wojnę często się bawiło nie jednego Niemca zabiło chłopięcą wymyśliłem zabawę kto wyżej nasika na ścianę sąsiadowi rower podkradałem Szurkowskiego udawałem na pachtę się chodziło papierosy w piwnicach paliło na kocie się znęcałem puszkę do ogona wiązałem dziś się z tego śmieje myśląc jak inne jest obecne pokolenie4 punkty
-
Hen, hen, gdzieś wysoko, w niebieskich przestworzach dryfował balonik jak po wielkich morzach. Z chmurki zrobił statek, sam był kapitanem. Podnosił kotwicę już z samego rana. Nie lękał się burzy ani wysokości. Był bardzo odważny mimo swej kruchości. Raz pomógł kotkowi, co utknął na dachu. Odtąd zawsze razem. " Tylko z Tobą, brachu!" Przyjaźń trwała długo lecz skończyła nagle, a chmurkowy statek zwinął swoje żagle. Otrzymał balonik medal honorowy. Drażniło to kotka, sukces też miał w głowie.4 punkty
-
czy ty mnie słyszysz kiedy cię mijam a serce dudni jak w kuźni młot i jak żyrafa wyciągam szyję by cię nie zraził mój skromny wzrost czy ty dostrzegasz wtedy iskrzenie nie o krzemienie chodzi mi wprost tylko o oczu naszych spojrzenie co doprowadzić mogą na stos4 punkty
-
czasem boli - ujmuję sobie myśli upraszczam nabieram się wychodzę i oglądam to dzieło sztuki którym jest życie tak bezczelnie i bezwstydnie choć czasem na samym dnie z rozczarowaniem i błyskiem - żyję bo czemu nie?4 punkty
-
Milczeć, nie milczeć, sam już nie wiem, czy skończę w piekle, a jeśli… w niebie. Ha ha. W niebie? Zważać muszę, co nawijam do siebie. Sumienie przecież nie milczy wcale, umysł duszny ponagla nawet. I cóż mi z tego, że piewcą będę To wszystko marność, tak niewiele, gdy potok słów, tylko brzmieniem, Gdy na wędrówce, co w nocy ja wyśnił, śladów głębokich, niewiele ujrzałem, a dużo płytkich, kałuż brudnych, śmieci plugawych. A któż je zostawił? Pytam sam siebie. Spętany głupcze! Nie wiesz? * Choć białą łódkę, ugniotę z papieru. Oczyści bagno z bardzo wielu... Popłynie przeze mnie, zacznę od nowa. Lecz czy to pewne? A jeśli utonie w pustych słowach?4 punkty
-
Płacze poranione niebo dymu niejedną smugą spalone domy i martwe drzewa wokoło a dusze zabitych skarżą się dziś aniołom na to piekło które trwa już o cały rok za długo A ziemia znowu po raz który w ogniu jest skąpana ile niewinnych musi zginąć kto zrozumie chory dyktator pławi się w pysze i dumie grając w znaczone karty które dostał od szatana Obrazem jak z apokalipsy brzmi łzawe memento na polach zakrzepła przelana braterska krew ale usłyszy jeszcze cały świat głośny zew kiedy dobry Bóg zerwie wreszcie to nieludzkie pęto4 punkty
-
Wojna gwałtowna Katastrofa dosłowna Uderzyła strachem w ich serca Bo wojna uśmierca Hukiem błyskawicy Obudziła ludzi w śpiącej stolicy I zostawiła bolesne wspomnienia A ludzie mieli tylko skromne marzenia O dobrym życiu Bez huku spadających bomb...4 punkty
-
od niewoli od przewrotnej roli bałwochwalcy wolnej woli wychodzę od gwałtu na umyśle od manipulacji w zamyśle krawatów o których czasem myślę wychodzę od tandety od kiczu opadającej rolety i taniej podniety wychodzę ode mnie samego od utrzymywania starca rdzawego wiecznego powrotu w progi gorszego wychodzę na tej samej ziemi ludzie na czarnych i białych podzieleni wiecznie czymś udręczeni skuleni w kosmosie we własnym sosie – o dziwny losie prostuję się przekraczam myśl i patrzę w to co przed sobą i nie wiem czy idę w niepewności w światełko w tunelu czy w jądro ciemności 23 II 20234 punkty
-
-Już rok, mistrzu, w sąsiedztwie wielki konflikt zbrojny. -Ten, który go rozpoczął nie doceniał wojny, ale może niedługo przekonać się zdąży, że jego, oraz państwo, ta wojna pogrąży.3 punkty
-
babcia wytrwale ciasto ugniata dzieciaki patrzą z kąta gdzieś w tyle formuje śpiewnie zarysy chleba w gorącą paszczę włoży za chwilę w ciepłym już świecie rumiana skórka ciasto raduje się swym wzrastaniem kromki chrupiące wciąż połączone w kształty bochenka jeszcze schowane między szparami zapach wypłoszył odwiedzi wszelkie nosy stęsknione mleko leniwie kapie w kubeczek jak białej rosy krople łąkowe śmietana tańczy na wszystkie strony rodzi się masło pachnące gładkie na ciepłej skibce rozmazywane za srebrnym nożem wędruje zgrabnie piec tak spocony jak dziadek stary co mu włożono coś do ogrzania za chwilę babcia z niego wyciągnie famuła przyjdzie zgłodniała zaraz kochana wnuczka pajdę już wcina buzię ozdabia pysznym masełkiem popija mleczkiem siorbie uroczo zajada smacznie a nawet chętnie słychać chrupanie oraz mlaskanie biesiada w pełni jest rozpoczęta tylko wujkowi co był zachłanny z chęci na kromkę wypadła szczęka3 punkty
-
Rano w południe czasem wieczorem raz ze smutkiem raz z humorem o czymś lub o kimś pisze wiersze czasami gorsze czasami lepsze Wiersze które mają przemówić swoim ciepłem kogoś otulić jednak sprawę sobie zdaje jak to trudne jest zadanie Dlatego gdy mam wolną chwile głowę swą przed weną chylę tak powstają moje wiersze raz te gorsze raz te lepsze Czasem szare czasem w kolorze pisane w domu pisane na dworze wiersze przez was czytane dobrze i źle spostrzegane Lecz ja tego się nie wstydzę po swojemu życie piszę poetycko i lirycznie czasem smutno czasem nie3 punkty
-
@Tectosmith Też żałuję, ale "widocznie tak miało być". Dziękuję;-))) @Rafael Marius Podpinam się pod odpowiedź:-(3 punkty
-
Wszystkie - bez wyjątku -nowe, stare i te zdziczałe przy których stoją kikuty drogowskazów nazw zapomnianych porośnięte nie jedną trawą , dokądś prowadzą. Więc gdy poczujesz się zagubiony ... wędrując jedną z nich przypomni sobie ten wiersz . A potem dalej śmiało idź prze siebie , bo może właśnie ta ... ta droga zaprowadzi cię dziś , jutro albo po ... tam gdzie odnajdziesz to coś , coś co nazwiesz swym szczęściem.2 punkty
-
Była mroźna noc lutowa, Gdy zapętliła się Ludzkości Historia, Gdy wybuchła ta straszliwa wojna, Krwawe żniwo długimi miesiącami zbierająca, Ziarna niepokoju w sercach całej ludzkości zasiewająca… Rok już minął… Naznaczony tą wojną straszliwą, Naznaczony milionów ludzi tragedią, Przez więznące w gardłach słowa niewypowiedzianą… Wojną jakiej od lat nie widziała Europa, Od czasu krwawych wojen na Bałkanach, Gdy źle zszyta przemocą Jugosławia, Rozpadała się na oczach całego świata, Pośród niezliczonych łez rozpaczy i cierpienia… Rok już minął… Gdy stary porządek świata runął, Zburzony ambicją wielkomocarstwową, Wskrzeszenia sowieckiego imperium wizją chorą… Gdy spadły nocą rosyjskie bomby, Na głowy ukraińskich dzieci snem otulonych, Burząc dzieciństwa czas beztroski, Zmuszając zarazem do natychmiastowej ucieczki, Z miejsc tak ukochanych dobrze w pamięci wyrytych… Rok już minął… Gdy nadmorski Mariupol ogniem zapłonął, Ostrzeliwany nieprzerwanie rosyjską artylerią, Bombardowany z powietrza dniem i nocą… Gdy bezbronnych uchodźców rzesze, W słynącej z gościnności Polsce znalazły schronienie, Kąt spokojny i ciepłą strawę, Rozszalałych nerwów ukojenie, Bezpieczny z dala od frontu nocleg… Rok już minął… Naznaczony milionów Polaków niepewnością, Galopującą z dnia na dzień inflacją, Ciągłą troską o to co przyniesie jutro…2 punkty
-
codziennie rano jak koszule w szafie przebierasz myśli zastanawiasz się które ubrać dziś warto a które na inną okazję zostawić by nie zabrudzić nie zniszczyć zwłaszcza tych nowych nakładasz jak co dzień te stare sprawdzone gdy dni pochmurne nadchodzą zaglądasz znowu do szafy bez namysłu chwytasz znoszone by wśród ludzi pozostać bez twarzy ale pamiętaj gdy wytarte tylko nosisz pozostałe nieuchwytne nikną zajrzysz znów do szafy a pełne niegdyś wieszaki dziś są puste i zupełnie milczą2 punkty
-
Byłbym lepszym duchem, Niż człowiekiem Sprawiam ból każdym ruchem. Me łzy spadają strumieniami, oblewając rumieńcami, moje okrągłe policzki. Wten, pojawia się on- Pocieszyciel. Mego świata zgładziciel... Otrze słoną rzekę, Wetknie ją pod powiekę Nim glebę podleje i smutek rozleje. Padnie pytanie. "Czemu płaczesz? Wiesz ile zajmie serca złatanie?" Cisza... Nie odpowiem. Prędzej swe sekrety rozpowiem. Nie potrafię. Nie odpowiem, bo po co mu ta wiedza? Nie odpowiem. W zamian - swoją śmierć wypowiem. Z dumą stanę i wykrzyczę w głos. "ONA UMARŁA. ZOSTAŁ TYLKO ON"2 punkty
-
A możliwe, że są jeszcze przed nami jakieś pewne możliwości. Potencja jeszcze zdaje się lubi się do nas od czasu do czasu uśmiechnąć, choć patrząc na nas jednak czasem stroi sobie żarty, a nawet całkiem nie niewinnie drwi. No ale ty w tych sprawach, zresztą gdzieś w odległych Tychach, wiesz i rozumiesz znacznie więcej ode mnie. Cóż, nie pozostaje nic innego jak poprosić o pozwolenie... Warszawa – Stegny, 24.02.2023r.2 punkty
-
w ślad za Białym Królikiem jak kamień wystrzelony z procy gna ulicami swawolny nastrój w aurze późnego lata barchanowa radość miłosierdzia zaciera kontury rzeczywistości mroczna rozkosz gilotynowania2 punkty
-
korzenie trzymają drzewo zanurzone do połowy rak wychodzi z pęknięcia marszcząc odbicie na wpół zdmuchniętego dmuchawca próbuję twarz topielca przypudrować rzucam kamieniem w miejsce którego nie ma fale rozchodzą się jakoś mi łyso wzdryga się myśl że to zwykły zachód z różańcem w dłoni odwracam klepsydrę patrząc jak spadają w krew igły które mają zatrzymać kropelkę zawieszoną na listku2 punkty
-
Kiedy się kołysze grzejnik, - zbytnio już obluzowany - to dokręcić trzeba śrubę mocującą go do ściany. Można sprawić czary - mary, lub naprawiać przez całuski, lecz najlepiej tu się sprawdzi klucz właściwy, lub francuski. Kiedy gnębią wątpliwości, podchwytliwa jest technika, nie wiadomo, z której strony - lepiej spytać hydraulika.2 punkty
-
Czy możesz byc tak podobny i jednocześnie się tak różnić, czy możesz być marzeń spełnieniem a jednocześnie żywym utrapieniem, Czy możesz wyjść z mej głowy bez uszczerbku, czy to wszystko może wreszcie nabrać jakiegoś sensu, Widzieć Cię nie chcę i jednocześnie pragnę, czy ma to sens jakiś, a może nie ma wcale ...2 punkty
-
Zarys powstał w marcu minionego roku. Dzisiaj postarałem się nadać temu jakąś formę. Nie wiem czy się udało. Cmentarze na ulicach... Ostatni przystanek, dla kwiatów i wspomnień, goryczy i żalu... Ostatni pomnik zaczadzonych okien... Krzyże pod drzewami. Martwy lej po bombie, wypalone żelastwo, zbezczeszczone zwłoki... Mogiły na ulicach Dla kobiet i dzieci; Zabrakło przyszłości, zabrakło nadziei ... Ostatni spoczynek starców i mężczyzn... Grobowce pod domem... śmiercią wypełnione... Proszą o litość, o więcej wspomnień... Błagają: "Zakończ już tę wojnę".1 punkt
-
Gdy ból minie i to wszystko przeminie. Otworzę się przed Tobą w całej okazałości, czy wtedy będziesz w stanie mi uwierzyć w mojej niedoskonałości.Choć wiem, że zawodzę Cię na każdym kroku, czy będziesz w stanie wyciągnąć mnie z tego mroku.1 punkt
-
ᖇ૦২ɱ૦ωค ૦ ᑎɿ૯ς੮คცɿՆՈ૦ś८ɿ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ –– A proszę powiedzieć, jak to wszystko się zaczęło, bo podobno pan jako pierwszy zauważył, że coś nie tak, a ktoś inny zauważył pana i stąd ten wywiad. –– No wie pan… nasze miasteczko jest niewielkie i prędzej czy później, ktoś kogoś zauważy. –– Mniemam jednak, iż pana zauważono w szczególnej sytuacji, zważywszy na okoliczności, w których obserwujący nie był, bo gdyby był, to by nie musiał spozierać w pana kierunku, skoro mógłby patrzeć na siebie, nieprawdaż? –– Hmm… raczej odczuwać, że coś nie tak, nie mając lustra przed sobą –– Elastyczną miękkość, że podpowiem, gdyż pan z długo kluczy wokół tematu, a widzowie ciekawi. –– Pan też był kluczył, po takim sprężystym stresie. –– No przecież wszystko, tak samo szybko się skończyło, jak zaczęło i nikt nie zginął, tylko trochę się pobujał. –– Nieprawda. Taka prawda. Owszem, krótko trwało, lecz owe bujanie, dla nerwowych ludzi, wcale nie było takie zabawne. A poza tym, pewne straty są. Chociażby poobijane meble i ciała chybotliwe chodzące, potrzaskane zastawy kuchenne, przetrącone duperelki ozdobne na szafach i tym podobne. –– Ale zdaje sobie pan sprawę, że mogło być o wiele gorzej, gdyby nie tylko budynków, owe krótkotrwałe zjawisko dotyczyło, tylko na przykład gratis: samochodów w czasie jazdy, roślinności, żywności, zwierzątek, a co gorsza, ludzi. –– Przestań pan, gdyż mnie się nogi psychicznie – od tej wyliczanki – uginają. Chociaż przyznaję, iż patrząc od tej strony, którą łaskawy pan raczył wyłuszczyć, to faktycznie mogło być gorzej. Gdy się wtedy oparłem o ścianę, to uległa plastycznemu ugięciu niczym guma, po czym momentalnie wróciła do pierwotnego stanu. Aż mnie deczko odrzuciło. –– Czyli taka była premiera. A później… –– …później to wielkie zamieszanie powstało. Gumowe, sprężyste domy, trzęsące się jak galaretka, gdy ludzie w nich chodzili na trampolinowych podłogach, macając sprężyste ściany. Lecz jak już wspomniałem, za każdym razem po ugięciu, wszystko wracało do początkowego kształtu, a odchyłki nie były, aż tak znaczne. –– Myśli pan, że jakaś… hmm… obca cywilizacja, chciała coś przekazać, że jesteśmy – dajmy na to – niekiedy za bardzo plastyczni, naginamy sytuacje… –– Aleś pan bzdurę wymyślił, niczym gumowym mózgiem. Było minęło. Nagina pan fakty. –– Teoryzuję tylko. A może to zaledwie… preludium. –– Oby. –– Oby? –– Oby dotyczyło pierwszej części pańskiej wypowiedzi, a nie preludium. –– Rozumiem. Jednak te kołyszące się z lekka wieżowce, robiły zapewne wrażenie. Szczęście w nieszczęściu, że wiatru silnego nie było. Gdyby takiego przygiął do ziemi, a ów by momentalnie powrócił do... –– Przestań pan. U nas nie ma wieżowców. No chyba, że leżące. Szeregowa zabudowa. –– No tak. Nie zauważyłem… chwila, co z panem.. jakiś pan taki… i ze mną.1 punkt
-
@Rafael Marius jeśli człowiek jest w stanie doszukać się sensu w czymkolwiek to z jego punktu widzenia to coś ma sens bezwzględnie.1 punkt
-
@Rafael Marius mocno skomplikowałeś... naprawdę... @Cor-et-anima czy lubi to nie wiem... Ja nie lubię czekać, zdecydowanie nie lubię. Nie wiem czy można lubić czekać, może można, tylko mi ciężko jest to sobie wyobrazić, bo dla mnie każde czekanie jest doświadczeniem bardzo męczącym... Pewnie jest jeszcze inny powód czekania nie wiadomo na co... A może to tylko samooszukiwanie?1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius Tak, raczej nie ma ;)) Tak po prostu, tak zwyczajnie pomyślało mi się o tej miejscowości i możliwe, że dlatego, że tam chyba auta montowali ;)) Czasem tak mam ;))1 punkt
-
@Kwiatuszek @MIROSŁAW C. Dziękuję serdecznie! Pozdrawiam! @Rafael Marius Zazdrość potrafi uśmiercić wiele rzeczy, niestety. Dziękuję serdecznie! @Marcin Szymański To miały być 2 wersy, tylko coś nie chciało się poprawnie wyświetlić. Nie mam pojęcia dlaczego. Miło mi, że się podoba:-) To znaczy, że coś ładnego potrafię naskrobać od czasu do czasu:-) Dziękuję ślicznie! Pozdrawiam!1 punkt
-
1 punkt
-
@kwintesencja dziękuję bardzo :) Masz rację, wypala. Doznanie emocjonalne może być odczuwalne wręcz fizycznie. Pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
Czyżbyś Janko przejrzał moją pelkę? ;) Dzięki za wgląd i słowo. Serdeczności. Zgadza się. Dziękuję pięknie za słowo. Pozdrawiam. @Jacek_Suchowicz dziękuję pięknie Jacku. Twoje rymowane komentarze są niesamowite. Pozdrawiam. Dzięki Violetto. Uśmiechu nigdy za wiele. Pozdrawiam serdecznie. @Tectosmith @Ewa Witek @iwonaroma @MIROSŁAW C. Serdecznie Wam dziękuję za podobanie. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Ewelina Nie wiem, czy dobrze wiersz odczytuję, ale zdaje mi się, że jest w nim kategoria pewnej odwagi, zresztą ciekawie ujęta w słowa, także szacunek... Z podobaniem :))1 punkt
-
1 punkt
-
niemałą pajdę zaliczył wnuczek z masłem co właśnie skręciła Frania spojrzał na babcię i szczery uśmiech "jeszcze jest cukier do posypania" na końcu także dostał i dziadek co się do pieca ciepło przytulił i choć był z niego niezły niejadek westchnął: o kilka plastrów cebuli szybko ułożył je na śmietance solą posypał lecz nie obficie założył szczękę co trzymał w szklance chrupiąc zajadał - jak smakowicie :) Frania - pralka używana w latach 60 do robienia masła1 punkt
-
U niektórych kobiet czasem tak to już bywa. A sens swój ma, jak każde uczucie, nawet to wewnętrznie sprzeczne. O czymś nam mówi...1 punkt
-
1 punkt
-
bardzo piękny i poetycki opis koniunkturalizmu - czyli nie mów bo się zdradzisz... i zadymi :) Pozdrawiam1 punkt
-
Nie musisz mi się tak ciągle przyglądać. Wystarczy. W pokoju obok jakieś szyderstwa i kpiny. Stukania metalu o metal, chrzęst potłuczonego szkła… Kto tak do mnie mówi? W uszach piskliwy szum i ledwie słyszalne słowa, jakby mniszej modlitwy. Kto tak do mnie mówi? Dotykam palcami popękanych drzwi z kamienia, z drewna, z gliny…. Na drzwiach pognieciona kartka wyrwana z zeszytu z nieudolnym dziecięcym napisem: „taki już był”. Ktoś tu kiedyś snuł żałosne, samotne myśli, przechadzając się w tę i z powrotem. Drzwi zatrzaśnięte na wieczność pełne kurzu i falujących pajęczyn. Ktoś tu kiedyś żył, ale umarł. Rozsypał się w szary pył. Albo żyje wciąż, pomiędzy cieniami na poddaszu. Albo żyje wciąż w blasku słonecznej smugi, która pełznie wolno po ścianie. Tam coś wciąż żyje, mimo że umarło. Idzie powoli albo raczej płynie zatęchłym powietrzem i rozgarnia kłosy nieistnienia. Sprzecza się na głos z parszywą śmiercią. Wygraża jej palcem, stwierdzając, że wszystkie okoliczności są przeciwko niej. Powiedz mi, straszliwa melancholio. Powiedz mi… Czemu milczysz? Już wiem. To twoja postawa wobec mojej obrzydliwości. Wobec mojego ohydnego „ja”. Potworność niejako wryła się we mnie. Uchwyciła kark stalowymi szponami i nie puszcza. Wszędzie wokół stare, pożółkłe szpalty gazet. Zdjęcia kreatur, w tym i ja. Uchwycony, gdzieś pomiędzy. Pomiędzy czymś a czymś. Zatem zedrzyj mnie Vacu-blastem*. Ześrutuj. Zeskrob do żywej, czerwonej cegły. Nie może pozostać po mnie żaden ślad. Najwyżej zmartwychwstanę w postaci chmury gryzącego pyłu. Gryzącej brei wirującego kurzu. Nie trzeba. Już nie trzeba. Doprawdy, słuchając samby tulę się do powietrza. Otulam ramionami moje rozpalone do białości wnętrze. Wiruję jak samotna spiralna galaktyka, co przemierza lodowate odmęty kosmosu. Obracam się powoli. Tak bardzo powoli. Kto tu jest? Ach, tak. Nie ma nikogo. Choć wciąż mnie coś osacza i wchłania. Próbuje przyjąć w poczet odrażających osobliwości. Nie trzeba. Doprawdy nie trzeba. Albowiem przewyższam wszystko swoją nikczemnością błotnistej, cuchnącej kloaki. Zapadam się w sobie, ponieważ przytłacza mnie ciężar mojej własnej grawitacji. Nie mogę już znieść ciężaru życia. Rozpadam się stopniowo i nieubłaganie na miliardy lśniących drobin. Pękam na kryształowe fragmenty. Odrzucam zewnętrzne warstwy, które rozchodzą się promieniście jak oślepiający wybuch supernowej. Aby za chwilę przekroczyć Rubikon, zdusić się w swoim własnym wnętrzu sprasowanego do granic możliwości koszmaru. Stłamsić się. Zgnieść na miazgę. Na nic. Aż do absolutnego NIC, bez możliwości powrotu. A więc czytam te koślawe, napisanie nieudolnie literki: „taki już był”. Tak. Taki już był, bowiem już go tak naprawdę nie ma. W gazetach napisano o samoistnym zniszczeniu. O samoistnej nieznośności życia… … Tu musiałem przerwać pisanie, albowiem rozbolała mnie ręka w nadgarstku i głowa. Serce łomocze nieustannie od nadmiaru kofeiny (choć może powinna to być amfetamina jak wielu piszących to czyniło, czyż nie?) Od niej wizje byłyby bardziej zagmatwane, wariackie i deliryczne. Miałyby kształty ostre niczym naostrzona brzytwa z pulsującą wewnątrz czerwonawą poświatą gorączkowej maligny. Zatem, wsuwając nieśmiało dłoń w otulinę słonecznej poświaty, przyglądam się jej. Tej popękanej skórze. Tej żylastej powłoce o niezdrowym, chorobowym odcieniu, od której na sam widok robi się niedobrze. Przeszywa mnie konwulsyjny dreszcz, albowiem spogląda na mnie z drewnianego trema kamienny maszkaron. Zatrzymany w lustrze, w apogeum swojej brzydoty o wzdętym brzuchu. Wpatrzony nieprzytomnie w otchłań mroku, jakby chciał coś jeszcze usilnie powiedzieć. I nie mogąc nic wyartykułować przechyla się coraz bardziej. Zsuwa się coraz szybciej… Wreszcie spada z bardzo wysoka, rozpruwając ze świstem warstwy atmosfer krawędziami furkoczących skrzydeł. Mija po drodze jakiś w dole las, kamień, zbutwiały mur… Przelatuje przez smugę słońca załamaną wielokrotnie, wiedząc o sobie, że jest wyłącznie odpadem. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-02-23) *) Vacu-blast – marka śrutownicy, oczyszczarki pneumatycznej, piaskarki1 punkt
-
Przeciska się między przecinkami. Tego dotknie, tamtego nadepnie na odcisk, jeszcze innego wytrąci z równowagi, bo brak mu doskonałej jasności. Na dole jest zawsze jakby ciemniej, na dole jest dostatecznie, żeby móc wytężać wzrok. Tamtędy podąża się przez gęstwinę, zupełnie tak, jakby się wracało do źródła, bo wszystko kiedyś było małe - o takie maleńkie, zanim nie wyrosło w poszukiwanie czegoś, czego można zechcieć. A im więcej miało braków, tym usilniej się pięło. On zaś się przygląda i przechodzi, bo pomiędzy wielkimi i średnimi zbyt długo stać nie może, żeby nie wystrzelić w górę za ich przykładem. Przeciska się więc, ale nie robi tego zbyt szybko. Ma za krótkie nogi, za duże buty, skarpetki z piętą powyżej stopy, zwisające rękawy swetra, obszerny dekolt.. plącze mu się z wystającymi gdzieś, komuś żywotami i wtedy musi się co rusz odhaczać, jakby zdejmował siebie samego z wieszaka, na którym ktoś co rusz usiłuje go zawiesić. W końcu jest taki mały, że z żalu go podnoszą, niech sobie chociaż powisi, zobaczy świat z miejsca w którym gęstość otoczenia jest mniejsza, w którym ambicje już nie stoją nisko, ale wybujałe kołyszą się jak plotkary, to do sąsiada z prawej, to do sąsiadki z lewej. -Panie – pytają - jesteś moim przyjacielem na tę chwilę, powiedz mi więc jak mam urosnąć jeszcze wyżej? Znasz przepis, ja też jakiś znam, możemy się wymienić. -Pani – pytają - jak to zrobiłaś, że jesteś tak wysoko, no jak? Bez niczyjej pomocy? Serio, bez niczyjej? A on przeciska się między tymi atrakcyjnymi i dobrze zbudowanymi egocentryzmami, w nadziei... nie, on po prostu idzie, zwiedza, żeby wiedzieć więcej o podstawach każdej z mijanych rozrosłych, a gdzieniegdzie przerośniętych potrzeb, ubranych w powłokę, którą może zobaczyć i poczuć na własnej skórze. Czasami zaleją go strugi deszczu których nie zatrzymały nawet te olbrzymy ponad nim, a bywa też tak, że schowa się w ich cieniu unikając żaru z nieba... idzie... idzie karzełek niosąc swoje zdanie w stronę kropki, trwając jednocześnie w półmroku zastanawia się po drodze, czy w otaczającym go ogromie istnień, zdoła dojrzeć kres swojej wędrówki.1 punkt
-
@Marianna_ Gdy się nie da wymyć wc żadną kompozycją nową, nie ma rady, to wymontuj z wc deskę klozetową. Potem wymyj ją dokładnie, i do czysta opłucz wodą; wysusz, przykręć, nie odpadnie, będziesz muszlę miał, jak nową. Kiedy wody nie nabiera spłuczka, również nie panikuj; płynem pozbądź się kamienia, podnieś pływak, wodę wypuść. * A gdy w pralce coś zazgrzyta, nie wyrzucaj całej pralki; wyczyść filtry, użyj "Calgon", lub tabletek do zmywarki. * Gdy ulegnie zaś awarii urządzenie elektryczne, nie podejmuj nagłych działań, ale wyjmij z gniazdka wtyczkę! * Cóż, przestała płynąć woda, choć są części w dobrym stanie. Wstrzymaj się przed demontażem; najpierw wyczyść sitko w kranie. sitko = perlator * Nie zadziałał telewizor, co dokucza niepomiernie; weź zadziałaj raz logicznie, i... w pilocie zmień baterie. Nie rozwiąże to problemu, jeśli inna jest przyczyna... I nie zawsze to pomaga, lecz od tego się zaczyna.1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne