Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.11.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
ktoś kiedyś mi powiedział takiego razu pewnego, że słowa są słowami - nie ma w tym nic nowego. lecz dodał po chwili pewnie, że nic nie znaczą na prawdę; szkoda, bo myślałam dość długo, że jednak są czegoś warte. lecz słowa są tylko słowami, i nie ma co się wykłócać jak talerz albo frisbee, można na wiatr je rzucać zostanie już tylko echo, bo on je po niebie rozniesie więc można mówić wszem-wobec co ślina na język przyniesie nie trzeba przejmować się niczym; nie zranie przypadkiem kogos? ktoś może na coś liczy.. to nie obchodzi nikogo. mówimy sobie nie-prawdę w tym swiecie pełnym słów nic nie jest niczego warte jak życzyć tu słodkich snów? nie da sie spać spokojnie, jak żyje sie w swiecie kłamstw nie da się też inaczej mieszkając w tych fałszach miast. i w sumie nic nie wiadomo, i czasem slow juz brak; nie wiem jak dlugo w tych kłamstwach da się żyć ot tak (stylem "na blokach")7 punktów
-
Widzisz jeszcze, przebraną lazurem kobietę? Stoi nieopodal grani, jakby skokiem miała przepaść. Szum fale jej niosą, litościwe pienią brzeg, chmury patrzą na cienki damski szept. Cóż to w skały uderza? Sztorm, wielka ulewa! Wiruje sute morze, wiatrem pospawane. Wpadła dziewczyna młoda, w brzegu białą pianę. Ciało wątłe zbladło, sercem bicia drży. Krew ramiona wyciąga, ciepłotę wylewa w chłód. Ostygły wspomnienia urwane, ostygł i jej grób. a-typowa-b6 punktów
-
List zza morza Nie ma lasu który pamięta korzenie nie ma domu który pamięta oddech nie ma stawu który pamięta dłonie bijące o jego grzbiet nie ma ziemi która pamięta krew jaka w nią wisiąkła nie ma kapliczki która pamięta pierwsze zwątpienia nie ma balkonów które wspomną echo słów brzmienie głosu nie ma grobów które spamiętają łzy jakie w nie spadły nie ma wiosny która pamięta zakwitanie nie ma jesieni która zapamięta usychanie moje tutaj5 punktów
-
jeździłem na longbordzie grabiłem liście w ogrodzie na talerzu z naleśnika białego sera dżemu wiśniowego i noża zrobiłem relację na Fejsbuka uczciłem nie pracując założyłem biało czerwoną koszulkę z napisem Atari jak dobrze że na krew jeszcze nie pora5 punktów
-
trzymam cię tuż obok Andersena baśni wybudzasz się gdy podkładam ziarenko grochu pewien że przechodzisz test autentyczności zapominasz to bajka4 punkty
-
kremowe płatki rozdzierasz miękko na skórę pachnę dzikim bzem po ustach znikasz w wilgoci wiśni4 punkty
-
Poszedłem sobie wczoraj a nastrój był świąteczny na pochód Niepodległej a ze mną brat cioteczny. W pochodzie szliśmy równo jak w wojsku krok do kroku kiedy to w pewnym miejscu dołączył on z doskoku. Klimat był uroczysty a kuzyn zza pazuchy pokazał nam Walewską i do niej litr siwuchy. Przyśpieszyliśmy kroku bo w marszu nie wypada spożywać alkoholu taka to jest zasada. Na Błoniach, co innego tam marsz był zakończony siedliśmy wprost na ziemi bo każdy był spragniony. Piliśmy wszyscy a gwinta rzekłbym jak trzech trębaczy wytrąbiliśmy wszystko z radości nie z rozpaczy. Ktoś rzucił takie hasło idziemy piwa szukać świętując Niepodległą kuflami się postukać.4 punkty
-
tak się na mnie nie patrz, grzecznie cię proszę słabo wtedy działam, kiepsko to znoszę uśmiechasz się słodko, jak w reklamie Szyc napinając przy tym wyrobiony bic i nie gap się, proszę, wiesz, że się nie dam, mogę rzucić hantlem, kettlem, jak trzeba powiedz lepiej skarbie, ile ty masz lat zrób już bilans zysków, poniesionych strat nie patrz, chociaż może, tylko tak trochę przyrzekam, nie powiem, nawet w dzień z fochem widzisz, kto tam stoi i to żaden żart, ten z bickiem jak Arni - to mój "body-gard" ;) "body-gard" - bodyguard4 punkty
-
Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, A że mnie rzuciłaś w sumie nawet lepszym. Dzięki bogu za bycie Panny z Belgii! Nieraz jak cię widzę, to jakbym patrzył na Objawienie Maryi. Masz w środku cząstkę boskości. Własnością twą trwożna, dygocząca i szczera dusza. Nie przepadam za mną, ale kocham mnie bez warunkowów. Jest mi dobrze samemu, zabiorę siebie na randkę. Dzięki tobie to prawda, lecz nie mogę być wdzięczny, Muszę cię uważać za suke i szmatę, by nie pękło me serce. Bez niej jestem szczęśliwy, nie martwię się kim jesteś. Nie zejdę ze swego, tak dla nas obojga jest lepiej. Miłość nie wystarczy, nie możemy być razem. Chciałem życie jak w filmie i je dostałem, źle mi…3 punkty
-
czasami chwila jest jak krzew wypuszcza wciąż nowe liście potem pieści ich zielenie aż te nabierają błysku całymi dniami dogląda niczego nie obiecując a jednak dając im wszystko czego tylko potrzebują rozwijają się pięknieją pewne swojego istnienia rosną szersze i mocniejsze coraz więcej chłonąc słońca wypuszczają się do głębi w stare zapomniane kolce jakby chciały ją obsypać kielichami obfitości powielić różowym kwieciem3 punkty
-
Dziewczyny nie płaczcie że miłości za mało że ciągle przed wami o duży krok Dziewczyny nie smućcie się niedługo maj kwiatem zakwitnie bukiet będzie was W nim znajdziecie miłości las który pokocha nie tylko na chwile ale w sam raz3 punkty
-
3 punkty
-
Nasza ziemia Nagle ziemia zacząła się wznosić poruszać się w stronę Marsa to tam chcieliśmy kiedyś wylądować a teraz zabiera nas wszystkich z domami przyrodą pewnie to przeżyjemy stało się to niespodziewanie teraz oglądamy niesamowicie cudowne widoki wszechświata gwiazdozbiory widziane z innej perspektywy mienią się czarując nas swoją zaskakującą pięknością poruszamy się prędkością zbliżoną do poprzedniej wygląda jakby ziemią ktoś sterował nie wiemy jak pokonała siły przyciągania słońca lecimy w dal płyniemy w przestrzeni niczym żeglarze oczekując niewiadomego nieznanego wyraźnie ziemia szuka lepszego klimatu chce nam pomóc w zmniejszeniu naszych problemów energetycznych zniknie problem węgla skąd przyszedł ratunek… tyle jest w nas wiary 11.22 andrew3 punkty
-
Czym jest człowiek? Czym rzeczywistość, która nas otacza? I czy człowiek prosty może choć na moment doświadczyć tej rzeczywistości naprawdę? Kim ja jestem? Kim są bogowie? A czy wydarzy się dzień, w którym uwierzę w bóstwa i zapomnę, że życia ludzkie to pustka? Czym jest szczęście? Czym są śmiejące się twarze naszych przyjaciół? I czy ten uśmiech trwać może dłużej niż zaledwie chwilę, zanim umrze w morzu smutku i rutyny? Po co strach nam jest? Po co poczucie bezpieczeństwa? Skoro te dwie rzeczy najczęściej blokują nas przed zmianami w swoich życiach? Czy pytania, które przychodzą, zawsze muszą mieć odpowiedź? Po co wciąż tkwimy w tym niekończącym się labiryncie dociekań? Nie możemy po prostu być?3 punkty
-
O napotkane w martwym punkcie Wykolejenie światłocienia Zahaczam okiem i maluję Na obraz swego podobieństwa Upstrzone nieco jak lastryko I nadszarpnięte w paru miejscach Rozdarte nadto jak do krzyku Sparciałe płótno, w tych wymięciach Stworzonych po to by się kurzyć Zamknięte w starej obwolucie Wręcz irytuje Czasem wzruszy3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
dają w szyje są winne walą konia metadon etanolem to jednak kobiety wpędzają w samotność ucięła ojcu jaja na każde skinienie wykastrowani bracia nie pozwala samodzielnie myśleć nie odda syna na dziadostwo nie będzie robił od rana do nocy nie doje nie dojdzie córka tyle się uczyła nie urodzi bezrobotnemu skąpy i po matce głupi ciągłe poszukiwanie szczęścia2 punkty
-
dla dzieci - rodzice dla dorosłych - ojczyzna dla starych i chorych - Bóg bez tej opieki, przyjaźni, miłości człowiek zagubiony grozi mu chaos i rozproszenie2 punkty
-
Z żalem przyjmujemy cios konsekwencją politycznych awantur, krwawiących anemicznie na niebie. Przelatują młodzi upuszczając poniżej intencje. Jakie były powody? Które sprawiają... że dzisiejsza wściekłość świeci? Gdzie różnica pomiędzy prawdą a kłamstwem? Konferencje prasowe kwestionują pola prezydenta. Zawsze musimy mieć wroga: któremu rzucamy pochodnię? Jak wysoko? Ilu jest jeszcze wyznawców śmierci? Budzić patriotów; wznieś się i rozwijaj! Kiełkuj na rumieniących polach opium.2 punkty
-
Odebrali ci mateczko, słowa, co były jak dzwon, podeptali wątłe ciało, ciężką kolbą dali w skroń, rozebrali aż trzy razy, raniąc po kryjomu, a ty słaba i zgwałcona, nie wołałaś — pomóż. Odebrali ci mateczko, godność, cześć i pamięć, obolała wstałaś z kolan, niosąc piekła znamię. Odrodziłaś się w ciemności, odkarmiłaś ludzką krwią, wyruszyłaś naprzód, silna, mimo wielu mąk. I stanęłaś prosto matuś, twarzą z nimi w twarz, i odważnie wypleniłaś, wszystkie z obcych nazw. Nim odeszli, jeszcze ciało plugawili słowem. Czy to była niemoc, matuś, czy bluźniercza spowiedź? Parafraza utworu K.K. Baczyńskiego (Elegia o chłopcu polskim)2 punkty
-
skrzypi na dachu skrzypi tam wciąż kiedy skrzypiący pójdzie wnet stąd skrzypi chrobocze niczym w piekle kiedy zakończy skrzypieć wiecznie oj jakie ładne skrzypienie och! chyba posłucham zostanę o! kocie kociuniu to mysza zła zawału dostanę zjedz ją raz dwa gnaty ci skrzypią stare już są lecz proszę kotku skończ z myszą tą przepiękna piosnka słowicza jest lecz przy skrzypieniu to tylko jęk chociaż poskrzypisz na daszek wejdź przestanie skrzypieć gryzonia zjedz * miau miau zgroza miau poeta popadł w transoszał skrzypi on piórem kaczym na desce wariat nas straszy przedurnym wierszem2 punkty
-
Poezja jest Szeptem kochanków nim świt ich obudzi i tęsknym marzeniem gdy uciekasz od ludzi Poezja jest blaskiem księżyca gdy gwiazdy swoje zwołuje Szelestem liści i wiatru porywem, kroplą deszczu rozbitą o szybę Poezja jest kłamstwem i obietnicą Nadzieją i zapomnieniem Jest wszystkim i niczym Bo na jej kartach nie ma już ciebie. 12.11.222 punkty
-
Zaczekaj proszę nie odchodź pozwól że wytłumaczę czemu raz jestem a raz mnie nie ma i nie nazywaj latawcem Znasz przecież moje uczucia wolność jest tylko kochanką więc nie mów żegnaj to koniec nie jesteś tylko zabawką Ja na pewno jeszcze tu wrócę składając u twych stóp kwiaty szczerością ozdobione pachnące wiatrem łąką i lasem2 punkty
-
Czy za mało Ją kocham, czy za trudna w kochaniu? Myśl mi błąka dziś w rozmyśle. Na szczęście jeszcze siebie czasem spragnieni potrafimy powiedzieć oraz pomyśleć. Że nie ma sprawy i że zaczekamy i że przepraszam. Nasuwa się wątpliwość dlaczego nasze pytania są tak podszyte dzieckiem oraz nierozsądne? Pytam się niekiedy weny dlaczego tak bardzo, nawet najbardziej, mi nie wychodzą o Niej wiersze? I znikąd odpowiedzi. Wena na Jej temat częściej niż zazwyczaj zbywa milczeniem. Warszawa – Stegny, 11.11.2022r.2 punkty
-
Idę jak ślepiec pomiędzy gęsto spadającymi liśćmi kalendarzy, nocne szelesty uwypuklają wszystkie odmiany czerni. Począwszy od na wpół przepuszczalnych aż po bezgraniczne. Cienie zapadają w nikłe blaski ostatnich okien z niechęcią sączących światło, palce umęczone klawiaturą wystukują coraz to wolniejsze rytmy, świt nie nadchodzi spowolniony zbyt krótkim oddechem. Uparcie myślę o tamtych nocach, przesyconych, a jednak zbyt krótkich. Nie powrócą, a jednak wciąż tkwią cierniem w przestrzeni pomiędzy każdą czarna ziemią a nie do końca obiecanym niebem.2 punkty
-
A on miał w sobie nieprzebrane pokłady lęku i tym sposobem zrobił się straszny. A za oknem panowały wygórowane oczekiwania i wymagania oraz przesadzone wnioski, oskarżenia i przydługie pozwy. Było mroźno i wiało, co wielu spisywało i rejestrowało. Zawodził śmiech tłumiony rozpaczą. Mówili o nim strach na wróble, choć akurat ptaszki w ogóle się go nie bały. Zresztą ptaszki są tutaj na ogół odważne choć bywa, że wzbraniają się do ludzi, ale wcale a wcale nie boją wbijać się w przestworza, a raczej wzbijać. Tylko tam – w wysokich przestworzach – jest przestrzennie i malowniczo. Tylko tam skrzydła i pióra mają głęboki sens. Warszawa – Stegny, 12.11.2022r.2 punkty
-
Maki róże bez kalina tulipany Ogród marzeń pełen pełni cudny czas Maki róże to nadzieja cudny świat On spełnieniem które umie śnić Maki róże bez kalina bajkowy świat W nim nie ma miejsca na trudne łzy Maki róże bez kalina spełniony świat2 punkty
-
czy pamiętasz jeszcze tę ciężką kołdrę z pierza którą babcia co noc okrywała ukochane wnucząt ciała czyż nie miło by było zniknąć znów tak czasem uchylić się od dusznych westchnień życia pod ptasich piór kokonem móc otulić się jak miłosnym uściskiem zatopić w snach na skrzydłach niesionych i odpłynąć tam gdzie nie sięga już mrok nadchodzącej nocy2 punkty
-
to jesień zagonem wyziębłym przemyka raz siąpi i smęci to na wskroś przenika a za nią już nic wiatr okna domyka to jesień urokiem podstępnym zachwyca tu wabi i kusi za chwilę porzuca a za nią już nic tylko aura zgniła nie chcę cię takiej miła2 punkty
-
Jak feniks z popiołów powstała przed laty Z pragnień organicznych z trzech części spojona W Paryżu naprędce na mapach kreślona Poprzez krew ofiar i mądrość Sarmaty Dziś szansa przed nami czas dziejów nam sprzyja Na powrót odtworzyć Rzplitej ład wolności A nam polskie pisać “Ody do radości” Carpe diem działajmy łaska szybko mija żródło OKSIR Świecie2 punkty
-
Przed Dziuńką, w mieście Wesoła uchylił Ziut poły połać. Widziała panienka, już więcej u Zenka. Bardziej dostojny był zgoła.2 punkty
-
@Klip Danusi spodobał się jeden mężczyzna W Chałupach wrażenie robiła golizna Lecz po krótkiej jego mowie Dostrzegła że w chłopa głowie Znajduje się tylko pustka i malizna2 punkty
-
jestem obdarzona doskonałym ciałem dostrzegam piękno cielesnymi oczami słyszę muzykę cielesnymi uszami poruszam do tańca cielesnymi nogami nie mam zmartwień nie mogę się doczekać poranka to jest cudowne2 punkty
-
@Rafael Marius to prawda, bo to my tworzymy świat! 3mam kciuki w ograniczaniu pustosłowia! @Tectosmith niestety :( @Cor-et-anima masz rację, + najgorsze jest łamanie słowa i nie dotrzymywanie obietnic dziękuję bardzo!2 punkty
-
Jesteś obok. Twój szept jest ledwie słyszalny. Z zimnych ścian spływają rdzawe strużki. Wilgotnieją gąbczaste powłoki odpadającego tynku. Pęcznieją tworzące się nieustannie nowe purchle, bąble… Tak oto mówi coś do mnie nieżywy od dawna ojciec. Jego obrzmiałe, sine usta poruszają się powoli z odgłosem mlaskania… Lecz nie rozumiem przekazu. Wirtuozeria słów jest zagłuszana przez szum wzburzonej gorączką krwi i łomotaniem serca. Nie wiem, co mówisz, ojcze. Nie słyszę… Twoje słowa są powtarzalne, niczym podmuchy wiatru. Niezrozumiałe i ciche, tą cichością zaświatów. Jakieś niejasne gesty. Poruszenia. Symbole i znaki… Wszystko to zlewa się w jedno i tworzy wilgotną plamę brunatnego zacieku. * Jesteś tam jeszcze? Noc rozwiera nade mną swoje kościste ramiona, szeleszczące płótno doskonałej czerni. Morzy mnie pulsowanie w skroniach. Rozsadza potworne ciśnienie zwiastujące niechybnie śmierć. W żółtawym świetle wiszącej lampy liżę uwięzione w cemencie grudki piasku. Wodzę językiem po rozgałęzieniach pęknięć. Sięgając do samego spodu, do popieliska absolutnego rozkładu. Kurz i pył. Przesypujące się przez palce jakieś skorodowane artefakty dawnego życia. Ojcze mój, chrzczony studzienną wodą z dębowej kadzi. Ojcze mój, tyś jest… Pełzający po ścianie jak pająk. Istoto nie z tego czasu… Istoto uderzająca rytmicznie odnóżami o cienką membranę skóry, która próbuje nawiązać kontakt z ożywioną nie wiadomo przez co, widzialną materią wszechświata. Jesteś tam jeszcze? Przypadasz silnie do moich powiek, rozplatając silne sieci bez pośrednictwa rąk. Dlatego nie widzę niczego, poza rozpełzającym się wokół srebrzystym blaskiem wschodzącego wolno księżyca. Jesteś tam jeszcze? Sypią się do wnętrza mojego słuchu jakieś chropowate szmery i odległe piski… Złączam dłonie, jakby w modlitwie. Będąc w pozycji skulonej. Na kolanach i w przepoconej koszuli. Wyławiam z tej otchłannej zawieruchy zmysłów, cokolwiek wspólnego ze mną… Lecz stwierdzam, że nic tam nie ma, poza świadomością, jakąś pojęciową syntezą i niejasnym zarysem obrazu. Pusto się zrobiło i zimno z powodu utraconego raju widzenia. Próba przeniknięcia spełza na niczym. Ginie w chrzęście opróżnionych butelek po alkoholu. W lustrze stojącego trema, coś się barłoży i nuży w brudnych, leżących na podłodze łachmanach, starych gazetach i resztkach niestrawionego pokarmu. I od czasu do czasu podnosi mętny wzrok, kiedy czają się i następują jakieś bliżej nieokreślone odgłosy, dźwięki, wołania z tyłu, z przodu, znikąd… I jakby zatopiony w odmętach, czeka… Zaczajony i czujny… W tej dolinie, w tej gęstwinie pożogi zmysłów… Odejdę. Chyłkiem. Tylnymi drzwiami, przeciskając się piwnicznymi korytarzami pełnymi zatęchłej woni. Dawnymi korytarzami rodnymi, wniknę na powrót w łono matki otwarte szeroko jak grób. Bez niczyich podejrzeń i w tajemnicy przed światem, nim spełni się cokolwiek. Nie zobaczy nikt. Wszystkie ściany odsuwają się ode mnie. Drżą, jakby huczały w brzęku szkła i porcelany. Wśród wiwatów i oklasków. Wśród gwaru wznoszących toast. Nikt nie zobaczy, bowiem przesłonią wszystko napastliwe ściany, pełne chichotów i żartów. Pełne wewnętrznego echa zapomnianych dni… * Otwieram mozolnie pozlepiane, zapiaszczone powieki. Kto tu jest? Coś się miota i chwieje w progu uchylonych drzwi. Niedowidzę za wiele w tych iskrach przelatujących gwiazd, kłujących napastliwie i gorąco. Jakieś zjawy błądzą daremnie w oceanach mroku, mając w oczach resztki tamtego świata. Zbyt wiele tam ich się zebrało. Zbyt wiele. Za bardzo wszystko kołuje, za bardzo chybocze, niby na statku podczas wielkiego sztormu. Czuję się, jakbym dostał w głowę. Zatraciłem się wśród nocy. Wśród drzew szepczących czule do nie wiadomo, kogo. Wśród korzeni i chwastów rozpełzłych przy ziemi. Wśród wilgotnych, zwiędniętych już liści… Gdzie ja jestem? (Włodzimierz Zastawniak, 2022-11-11)2 punkty
-
w piątek tusza z warzywami w sobotę zabijamy kurczaka i żremy go palcami w niedzielę pan kazał dzień święty święcić w inne dni tygodnia patrzy jak rośnie trawa on czyli ja bóg puk puk kto tam2 punkty
-
Spotkali się czy nie spotkali na pewnej niewielkiej sali Po jednej niedługiej chwili do siebie się przybliżyli Odległość która dzieliła pomiędzy się umniejszyła Zbliżył się o następny krok wbijając w jej oczy swój wzrok Wirował dookoła świat zgubili róż... nicę lat2 punkty
-
Błękity wyśnione, błękity wymarzone, Przetkane wspomnieniami, dotknięte detalami. Barwy wytłumione, kontrasty wydziwione, Zamarły otulone poniekąd zgaszone ... Dotykam powierzchni, niech mąci się szarość. Przymykam powieki na zimną wciąż bladość. Purpurą przemywam usta złaknione, Rozrywam szponami serce zranione... W odwiecznym zakwicie niknącej przestrzeni, Bardzo się śpieszę nim wszystko się zmieni, Zawieszam słowa w szkarłaty ubrane, Troche wyblakłe, jakby źle dobrane... Jedynie zieleń nic sobie nie robi, W końcu jedyna nie zejdzie już z drogi. Zmącona barwami zbyt krótkiego lata Zaklina się w złocie, w błękicie przeplata. Przy okazji przepraszam, że ostatnio nie czytam. Zamierzam nadrobić pomimo przerażającej ilosci nowych dzieł :-) Pozdrawiam serdecznie.1 punkt
-
Spotkałem Ciebie Myśląc o Tobie dziś dzień taki trochę nijaki spojrzałem za okno słonko zaczęło nieśmiało wychodzić jakiś smutek we mnie zagościł i nagle pomyślałem o Tobie zrobiło się jaśniej nie nie w pokoju w moim sercu zobaczyłem Ciebie idącą przez park tyle razy tędy chodziłaś a rozglądasz się jakbyś pierwszy raz widziała to piękno zawsze z takim podziwem patrzysz na otaczający Cię świat a szczególnie przyrodę chłoniesz otaczającą Cię przestrzeń całą sobą wszystkimi zmysłami to dodaje Ci uroku jesteś taka piękna czar jaki rozsiewasz łączy się z piękną aurą jesteście w symbiozie Twoje śliczne błękitno szmaragdowe oczy lśnią roziskrzone jesteś cudem wyróżniasz się nawet wśród tak pięknego krajobrazu 11.22 andrew1 punkt
-
@Olgierd Jaksztas Olgierd co Ciebie wzięło na to z Panem Bogiem ? :)) Kaplica jeśli facet jest szczery, a wiem bo sprawdziłem w praktyce. Żadna kobieta się nie przyzna, wszystkie szukają szczerych, ale bez kłamstewek do nich nie podejdziesz :)) Niektóre z nich nawet nie zdają sobie sprawy, że taka jest prawda :)) Możliwe, że ciut przesadzam, ale reguły raczej wskazują na taką okoliczność :) @goździk To tylko wycinek z dłuższego dialogu, zresztą lekko zmyślony ;)1 punkt
-
@Leszczym Kobiety są bardzo praktyczne, wiem, że takie być muszą, ale... Fajny text, jak zwykle. Ten facet był szczery, podobno tego też nie wolno, żeby wyszło. Z Panem Bogiem 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
POLSKO OJCZYZNO MOJA nie wznoszę CIEBIE na piedestał ale kocham CIĘ za codzienność jaką mi dajesz taką zwyczajną miłością za to że po prostu jesteś nie chwalę CIĘ tylko słowem ale uwielbiam całym sercem chce być zawsze blisko CIEBIE dotykać CIĘ przytulać widzieć rozradowaną szczęśliwą uśmiechniętą dawać TOBIE sobą tylko radość nie zmartwienia kochasz mnie a ja jestem TOBIE wierny na dobre i złe KOCHAM CIĘ MOJA OJCZYZNO 11.22 andrew1 punkt
-
1 punkt
-
Piszesz o Holokauście. Ja świadomie użyłem zapisu 'holokaust' w odniesieniu do zwierząt. Holokaust był zaplanowanym ludobójstwem. Maszyną nastawioną na przerobienie jak największej liczby ludzi nieporzadanej rasy na kupkę popiołu. Natomiast ten pisany małą literą nawiązuje do tego planu. Czymże innym jest produkcja mięsa jeśli nie sprawnie działającym programem, maszynerią nastawioną na przerobienie jak największej ilości zwierząt na mięso? Owszem, zwierzęta to nie ludzie. Jednak osobiście zgadzam się z tym terminem (pisanym z małej litery) w odniesieniu do nich, bo ogrom cierpienia i morze ich krwi przelanej ludzką ręką jest niewyobrażalny.1 punkt
-
1 punkt
-
Słowa, własną ucztą duszy Rozpływają myśli realnej katuszy, Rzeczywistość poddaje się jego woli, On, nie jest gotowy do tak małej roli Rządy dusz, jedną chwile od Nas, Klucz do nitek ludzkich mas Jego umysł i dusza, pajęcza sieć! A jego imię to 40 i 5!!1 punkt
-
-Mistrzu, po śmierci ojca, matka za mąż wyszła, a mnie myśl z tej nagłości taka w głowie błysła, że ona mego ojca wcale nie kochała. bo gdy był schorowany, o niego nie dbała, jak gdyby szybkie zejście było jej na rękę, aby niezwłocznie w nowym znaleźć się małżeństwie. - Skoro nie masz dowodów, nie rozogniaj sprawy, bo się bardzo naraża ten, co zbyt ciekawy. Zanim zaczniesz więc walkę, policz się dokładnie, inaczej możesz przegrać i wszystko przepadnie. Dedykuję Wędrowcowi, autorowi "Pojedynku" i nie tylko.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne