Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.10.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Pod drzewem pląsają barwne baletnice. Wirują ich zwiewne, jesienne spódnice. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Paździerzcowa luna oświetla te tany, gdy świat do snu już ukołysany. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Połączone w pary od wczesnej wiosny, kończą wielkim balem żywot swój radosny. Pachnie imbirowa herbata a wiatr liściom gra... Gdy bal się skończy zasną na wieki, pozwolą drzewom zamknąć powieki. W brzezieniu wiatr już nowym liściom będzie grał...
    8 punktów
  2. nie znam cię nie wiem jaką toczysz walkę ale mogę podać dłoń i być w milczącej ciszy wsparciem
    8 punktów
  3. lecz i czegoś nie ma pełne i niepełne próżne przepełnione niezliczone przejrzyste naczynia połączone jeszcze
    4 punkty
  4. Na stacji stoi pociąg donikąd nikogo nie dziwi jego bezsens Ludzie wsiadają proszą o bilet się uśmiechają czują że żyją Na stacji stoi pociąg donikąd kiedy odjedzie nie ważne Przecież i tak nie zatrzyma przygody która się zaczyna Na stacji stoi pociąg donikąd jego sława aż po horyzont Na stacji
    4 punkty
  5. Stoczył się stoczek z większego stoku i u podnóża leży na boku wnet zgromadziła się gapiów sfora i po dyskusji rzekła - już pora. Poddać decyzję pod głosowanie lecz wpierw należy zadać pytanie na, którym boku ma leżeć stoczek prawy czy lewy to będzie boczek. Czy jest możliwość, możliwość taka by przy pomocy dźwigu i haka podnieść ten stoczek lekko do góry nie zawadzając o niskie chmury. Nie zarysować, nie przedziurawić bo ciężko byłoby potem strawić niefrasobliwość operatora gdy się okaże, że dziura spora. Nie przyjdzie w sukurs szewczyk Dratewka tym bardziej laska Adama, Ewka więc z podniesienia zrezygnowano i to większością przegłosowano. Postanowiono, że skalny osuw przegłosowany większością głosów tak jak się stoczył tak pozostanie więc nie ma sensu dalsze pisanie.
    4 punkty
  6. Miasto Miejsce Czas Znajdźmy coś dla siebie. Ludzie Rzeczy Las Gdzieś między ziemią,a niebem. Szukam Patrzę Myślę Błądzę z radością i gniewem. Nastanie w końcu brzask. Weźmie w ramiona mnie. Ciebie
    3 punkty
  7. wieczorami anioły grają w piłkę na asfaltowym boisku – mogą kopać aż do nieba krusząc szklane domy pomiędzy błękitem a ziemią szukają nowych perspektyw poszerzania anielskości w ramach naprawienia szkód zabierają ludzi do Pana Boga na wczasy pod chmurką... czasami pożyczają skrzydła martwym ptakom
    3 punkty
  8. Dziatki szczęścia wyszły szukać Lecz go dotąd znaleźć nie mogą Odnajdują rozpacz srogą Na los będą fukać Biegają, by uciec od zła Otaczają się pięknem i złotem Uciszają serca płoche Oczyszczają duszę do cna Odrzuć substytuty Szukaj tego, co prawdziwe Nie idź na skróty Szczęście bowiem jest jedno Kochać masz, więc kochaj Oto życia sedno PS To mój pierwszy sonet, więc proszę o wyrozumiałość :)
    3 punkty
  9. Kwiecie lawendowy - Tak blisko, a tak w oddali. Murem oddzielony, Przez jednych wielbiony, lecz tylko, Kto po twej stronie barykady. Otchłań - Ściana. Tam, miłość do kwiatu zakazana. A może tylko zauroczenie? Które boli jak nożem zranienie. Jak człowiek spragniony na pustyni, Z wiadrem wody. Napić się nie może, Bo skażona. Tak Pan domu stoi na straży, I niepowołanych do kwiatu nie wpuszcza. Woń lawendy unosi się w chmury Wypełnia wszystkie duszy dziury. Łata je. I pokazuje nie co mieć człowiek może, A czego dostać by nigdy nie mógł. Jak wielkie zaszczyty mogą spotkać jednych, by kwiat w dłoniach trzymali, I jak wielkie nieszczęście tych, którzy chcą a dotknąć listka nie mogą. Życie nie jest proste i nigdy nie będzie, Coraz częściej ludzkość popada w obłędzie. A jeśli nie chcesz żyć jak ci każą - żyj po swojemu - z kwiatem, czy bez kwiatu. Bo każdy kwiat kiedyś zwiędnie a zostaniesz ty. We łzach, niewzruszeniu lub szczęściu.
    3 punkty
  10. „spływała przełykiem do żołądka, by za chwile połączyć się z krwią” Empuzjon - Olga Tokarczuk zwodnicza lepka słodkość po chwili delikatne ukłucie goryczy ciężkość obezwładniająca wszystkie zakamarki ciała niestety bardzo szybko nauczyłem się ignorować to co sprawia kłopot teraz wracam wychodząc ze strefy komfortu wytrzymuję poza nią możliwie długo konfrontując się z niewygodnym wracam do domu wszystko co nie jest miłością jest lęgnią tchórzy
    3 punkty
  11. Kolorowy świat szukamy pragniemy aby świat był kolorowy bywa że go komuś zazdrościmy szanujmy dbajmy o codzienność a kolorowy świat nie będzie powodem westchnień to ona będzie się mieniła wszystkimi wymarzonymi barwami bądźmy szczęśliwi w codzienności 10.22 andrew
    3 punkty
  12. Nie bój się żyć człowieku życie to nie tylko smutki i niepowodzenia To marzenia i nadzieje które ozdabiają noce i dni Nie bój się życia ani jego krętych dróg nie poddawaj się Nie marnuj jego chwil ciesz sie tym czym częstuje los Nie martw się jutrem nie przejmuj się byle czym uśmiechaj się
    3 punkty
  13. Zachęta Zgęstniałą harmonią kolumn stąpaj po schodach ambrozji - królewska lutnia bazaltowa zaszumi jak skała, struno laurów - nie bądź kurtyzaną, z pochwy wyciągnij członka finezji, wachmistrza - współczesny haczyk zachęty z chęcią zachęca na obrazy przesłania - chudomarki - muzeum tanich buców zaprasza na wystawę paramisyjną - cielesność totalizmu. Łukasz Jasiński (styczeń 2010)
    2 punkty
  14. Tak, tutaj chodzi o odwagę przeżywania i uważną ciekawość otoczenia. A nawet o zachwyt i niepewność. O pełne niepokoju nieoglądanie się za siebie. O zapach strachu. Reszty mogłoby wcale nie być. Trzeba czuć bluesa. Warszawa – Stegny, 18.10.2022r.
    2 punkty
  15. Na Poczty a nie - na poczcie nie tu chodzi o ulicę gdzie dorastałam tamto podwórko było moje... nasze gromadki rozbrykanych źrebaków pamiętam zmierzchy nie chcące iść do łóżka i dłonie brązach bo na samym środku w garści trzymał ziemię olbrzym - orzech tulił gałęzie do ściany budynku dając cień w upalne dni ścieżynki między garażami były labiryntem do chowanego ... zupełnie jak dzisiaj... no i... dalej kiedy wiek... a jeszcze nie wiek kotwiczy w gardle kalendarze nie wiedzieć czemu zawieszają się... mkną na wstecznym biegu robiąc w głowie dłuższe przystanki szkoda że podwórka miast umierają albo już umarły... jak tamto pod dywanem tłucznia i asfaltu który strawił wszystkie owocowe drzewka czas rozgonił dekady plątaniną zegarów a rok za rokiem wciąż tak samo rzuca kasztanami w jesień kołysze złoceniami lub zniewala i uśmierca jak widać nie wszystko a ta ulica to było... na Poczty Gdańskiej a twoje podwórko ? październik, 2022
    2 punkty
  16. Gdy poczujesz ciszę tul się do niej nie pozwól by była sama Cisza nie lubi samotności jest czuła delikatna rozumie nas Cisza to nie pustka - jest namacalna ma w sobie dużo poezji Ciszy trzeba się nauczyć ona jest tego warta nie omijajmy jej
    2 punkty
  17. jestem drapieżcą łagodnym jestem co niejednego pozmieniał pewnie odpocznę deczko poleżę w rowie gdzie nawet niebo przygniata głowę moja gitaro brzdęknę ci w strunę a ty mi powiedz dźwiękiem jak umiesz jesteś drapieżcą łagodnym przecież choć porąbanym to wciąż człowiekiem słoneczna wiosko moja ty przystań gdzie mnie matula z łona wycisła właśnie tam idę zaśpiewać piosnkę żeby wiedzieli jaki wyrosłem w miejscu dzieciństwa zaśpiewam koncert o krwawym ptaku co zagryzł wiosnę miałem ja w życiu cele przeróżne została jedna czy inne później z matką przygłupów wspomnienia kończę widząc przez okno wschodzące słońce
    2 punkty
  18. jestem zarobiony stworzyłem Freak show z aktorów mieszkających na ulicy znalazłem ich na śmietniku w opuszczonym pustostanie oni zostali tam pozostawieni samym sobie mój kontent to samograj wyciągnięta pomocna dłoń wystarczy dać na kilka Amaren i żarcie z Biedry wynająć jakiś kąt do lajtów by mogli siedzieć przed kamerą dając się obrażać samo życie jak w Madrycie gdy pokazuje się prawdziwość trzeba umieć trzepać na tym dobry hajs który się musi zgadzać z tym co zapisane w biznesplanie
    2 punkty
  19. Zima Przykryłaś znów horyzont pajęczyną szadzi; Chcę uciec już przed tobą i oziębłym światem, Bo trzęsę się i słabnę jak zmarznięty kwiatek, Co marzy po kryjomu by go ktoś przesadził. Schowałem się w ruinach zasypanej chaty, By przetrwać co najgorsze żyjąc poza czasem, Gdzie między sekundami mija lat kilkaset I tworzą się na szybach diamentowe szlaki. Spojrzenie skute lodem czuję wciąż na plecach; Chcesz duszę moją zmienić w białe mrozowisko I nie mów, że się mylę, proszę, nie zaprzeczaj, Bo widzę jak z radości oczy twoje błyszczą. Jest anioł, co ratunek we śnie mi obiecał; Ach, przybądź już Eloe(1)! W ogień się przeistocz. --- (1) – Anioł o duszy i urodzie kobiety z poematu Anhelli, Juliusza Słowackiego. Po śmierci tytułowego bohatera opiekuje się jego ciałem.
    2 punkty
  20. Nigdy nie wyskrobany napis „tu byłem” na drzewie, które próbowałem zasadzić brudnej szybie Nie tęskniłem, nie płakałem, nie zadręczałem myśli, nie patrzyłem, nie słuchałem, nie mówiłem Nie pisałem… nie pisałem Wracam Spojrzę tylko i już znikam Zabiorę wam kilka liter, kilka tu zostawię Już mnie nie ma Tu byłem
    2 punkty
  21. V - I ty, jak widzę, chcesz znać przyszłość - Jezus, skończywszy rozmowę z Soą, zwrócił się do Mila. - Ale przecież ćwiczyłeś tę umiejętność w medytacjach. I szło ci dobrze. Stare nawyki nie dają spokoju, prawda? - udał, że uśmiecha się krzywo. Chociaż zwyczajnie po ludzku nie podobało mu się, że jego padawan wciąż bywa wygodny. - Będąc wygodnym, idąc na przysłowiowe "skróty" ułatwiasz dostęp do siebie istotom Mroku. Zamiast mnie pytać, sam powinieneś zajrzeć do przyszłości. - Ale skoro i tak już zapytałeś o to myślowo, powiem ci, co cię czeka. Nie wprost i nie wszystko, aby było trochę trudniej. Olga jest sympatyczna, owszem - Jezus uśmiechnął się, widząc błysk radości w myślach padawana. - Ale nie licz na nią w dłuższej perspektywie. Ze względu na rodzinę i przyjaciół nie zechce przenieść się z Rosji do ciebie. Uczuć wystarczy jej tylko na krótko, jako że zbyt często ogląda się za siebie. Przykro mi, ale tak będzie. - A może jednak... - Mil w naturalny sposób chwycił się nadziei. - Mężczyzna, wierzący w miłość kobiety trzyma się nadziei - powiedział Mistrz We Wszystkim. - To naturalne i zrozumiałe. Jednak z drugiej strony patrząc, to właśnie jest jeden z twoich nawyków: chwytać się nadziei. Jeśli mówię ci, abyś ciągle rozwijał umiejętność wyrzekania się osoby, którą kochasz, to widocznie mam powód. Wiele razy powtórzyłem ci: kochać to jedno, przywiązywać się - drugie. I właśnie powtarzam ci tę zasadę po raz kolejny. Dokładnie trzydziesty siódmy. - Aż tyle?... - zawstydził się Mil. - Ale przecież ty sam, Mistrzu... - zająknął się uznawszy, że po prostu nie wypada kontynuować. - Ja, mój drogi, posiadłem tę umiejętność - odparł Jezus. - Chociaż dla każdej ze swoich żon mógłbym zatrzymać czas i sprawić, aby były wiecznie młode i żeby na przykład za tysiąc lat wyglądały dokładnie tak, jak wyglądają teraz. Jednak tego nie czynię. Nie bez powodu wpisałem przemijanie w naturę istot dwurzeczywistych: składających się z materii i z ducha. Wbrew pozorom trudno jest żyć, wiedząc, że żyje się wiecznie w tym samym ciele. I że nie można umrzeć. Przecież rozmawiałeś z Kainem * wiele razy, opowiadał o swoich przeżyciach i odczuciach. Znasz Connora MacLeoda ** . Oboje z Soą ich znacie. - A zatem - podjął Jezus, dawszy swojemu padawanowi kilka chwili na przypomnienie sobie rozmów ze wspomnianymi - jest, jak powiedziałem. I postępuję tak, jak powiedziałem. Kocham je wszystkie wiedząc, że któregoś dnia każdą z nich pożegnam. Tak, jak nieśmiertelni, których ci przypomniałem, żegnali swoje żony jedną po drugiej. Wracając zaś do sedna: wkrótce spotkasz tę wyczekaną. Z wzajemnością. - Kiedy to dokładnie będzie, Mistrzu? - ożywił się Mil, przygaszony wiadomością o stracie Olgi. Jezus odpowiedział mu podobnie jak Soi: - Zobaczysz. * Nawiązuję tu do "wersji" Kaina, przedstawionej w serialu "Lucyfer", emitowanym na platformie "Netflix". ** Wspomniany Connor MacLeod jest bohaterem filmu "Nieśmiertelny" z 1986 roku. Voorhout, 18.10.2022
    2 punkty
  22. Jego szklane oko ma w swojej opiece Kożuch żywych i martwych gwiazd... Odwraca skrzydła soczewek By posiąść światła odległych mewek... Śili się przyciskiem klawiatur samotnej ziemi Sokoła na czarnym tle - sprawia wrażenie... Do ogrodu zagląda ciekawie jedna gwiazda Zagląda do niego... codziennie
    2 punkty
  23. @Kwiatuszek Dobrze gdy sen jest piękny.
    2 punkty
  24. Ładnie opisany cykl natury i ulotność trwania.
    2 punkty
  25. Proste, ale jakże prawdziwe i budujące. 👍
    2 punkty
  26. zadrżały fundamenty tynk odpada wielkimi płatami rozstrzaskując się jak zranione pierwszą miłością serce skala Richtera rośnie a łomot pękających ścian kaleczy Ci uszy stoisz po środku płomień Hestii nadal się tli choć gruz oblepia jej skórę zdrapujesz cementowy pancerz pomagasz podtrzymać ogień rozbite szkło rani Wasze stopy ale dobrze wiesz tylko razem przetrwacie nawet jeśli kiedyś znowu zadrżą fundamenty
    2 punkty
  27. Coś ci opowiem Istnieje ponoć wymiar między snem a czasem, Gdzie myśli nieświadomie trwają całą wieczność, Lecz jeśli z krańcem świata uda im się zetknąć, Przełamią nieprzejrzystość horyzontu zdarzeń. Nauczmy się czym prędzej z pasją śnić na jawie, By chwilom wyszarpywać zrozpaczone piękno, Lecz ono, gdy na powrót zyska nieśmiertelność, Wciąż będzie delikatne, kruche, całkiem nagie. Widziałem latające we wszechświecie wyspy; Niesione wyobraźnią cicho dryfowały. Zbudujmy razem tratwę i pomiędzy wpłyńmy, By wybrać tę jedyną, gdzie się zatrzymamy. A jeśli podróżników pokonają wichry, Będziemy pośród złudzeń nadal rozbitkami. ---
    1 punkt
  28. "Sen we śnie" "to co widzisz co się zda jak sen we śnie jeno trwa..." znów w bukiety sny układam wstążki wiążę im nietrwałe rozemglają się przed nocą lecz gdy księżyc w nowiu staje czernią farby szlaki kreślą na nich łąka gdzie dwa cienie w tango z motylami spieszą deszczem rosa - zamyślenie by o brzasku od niechcenia móc zobaczyć to co zbiega tak na przekór - zmiennym myślom którym łzy - za dnia kołyską "... nad strumieniem w którym fala z głuchym rykiem się przewala" * czerwiec, 2022 * Tytuł i kursywa... z utworu.. "Sen we śnie".. śpiew: Sanah, Grzegorz Turanu. Wszystkich, którzy nie lubią Sanah, lub uważają jej twórczość za niszową, proszę o wyrozumiałość, że ponownie pojawia się jej wykonanie w okienku mojej treści.
    1 punkt
  29. Nauczyliśmy się wszyscy pisać i czytać, co czynimy już ze zrozumieniem. Jeszcze nigdy w historii nie byliśmy aż tak piśmienni, a nawet oczytani, rzecz jasna co do zasady. W państwie świetnych literatów w literackich czasach śmiało wkroczyliśmy w erę żarliwego czytania i pisania, a nawet odważnego opisywania. A przecież o tym i o owym mieliśmy wcale nie pisać i nikt z nas nie miał tego przeczytać. Cóż, wyszedł nam nieziemski bałagan :)) Warszawa Stegny, 13.10.2022r.
    1 punkt
  30. Patrzę na blaszane pudełko. Na czarnym tle fruwają żółte motyle, bądź gwiazdy… W środku następuje proces rozkładu. Tysiące neuronowych synaps oplata moje skostniałe dłonie. W lodowatym przeciągu nocy, w pulsującej samotności mroku… Drżę… … Ktoś puka do wejściowych drzwi. Kto? Otwieram… Jedynie głucha pustka schodowej klatki i bezkres zapomnienia. W podmuchach wiatru niedomknięta okiennica zatrzaskuje się i otwiera… Kto ma przyjść, nie przychodząc wcale? Czyjeś kroki wspinają się po kamiennych stopniach z mozołem umarłego. Przyzwyczajony do pustej przestrzeni nie oczekuję za wiele. Coś się przemieszcza i ginie w sennej melancholii. W deszczowej apoteozie nostalgii. Moja nieżywa już matka postanowiła mnie odwiedzić w postępującej fazie rozkładu. Sina, obrzmiała. Pełna opadowych plam… Z ojcem? Bez ojca. Coś do mnie mówi, lecz nie słyszę niczego poza szmerem. Poza piskliwym szumem buzującej w żyłach rozpalonej gorączką krwi… Przechodzi przez próg piwniczną wonią rozkładu. Opieram się plecami o wilgotną ścianę, wchłaniając milczącą poświatę księżyca, która naciera na mnie srebrną smugą idącą od okna… Przywieram ustami do żeliwnych, bulgoczących rur, splątanych w ciemnym kacie pokoju… Rozrywam językiem pokryte kurzem pajęczyny, wzbudzając niepokój wśród pająków, które rozpierzchają z milczącym rozgwarem cienkich odnóży… Zbliża się do mnie. Wyciąga rękę. Lecz nie dociera do celu. Rozpływa się. Niknie. Potykając się i kurcząc w jakiejś dziwnej substancji czasu… Trzeszczą w zawiasach otwarte na oścież drzwi, poruszane niczyją dłonią.. Boję się wyjrzeć, aby nie natknąć się na pozostałość ektoplazmy. Choć tak naprawdę, czy w ogóle miało cokolwiek tu miejsce, poza rozbestwioną jaźnią alkoholika? Poza zamroczonym umysłem schizofrenika? Zataczam się w obskurnym świetle wiszącej żarówki, wpadając w rozwarte szeroko ramiona cienia. Zbliża się do mnie wolnym krokiem kwintesencja smutku, muskając kontury przedmiotów. Kładzie się pod mój dotyk. Przybywa z dalekich obszarów w spokoju ciszy. Z obszarów bez granic, idąc w nieskończoność… Spoglądają na mnie z pożółkłych zdjęć zakurzone zatarte już twarze. Obserwują obojętnie każdy mój wylękniony krok. Chyba nie wytrzymam dłużej tego naporu spojrzenia. Chyba się poddam, stając z rozwartymi ramionami na parapecie otwartego okna… Nie spadnę, lecz polecę jak ptak. Gdzieś w przestworze i łąki. Nad płonące błękitem nieba skały. Nad pola, w których śmiech i gwar. W dolinę słońca i trawy. Płynącym perliście strumieniem… Schodzę. Nie. Jeszcze nie… Wśród wiwatów i oklasków. Wśród zgiełku powitania. Jestem dopiero, gdzieś w połowie drogi. W jakiejś niepojętej scenerii sennego widzenia. Lecz oto oplątują mnie czyjeś ręce. Podnoszą, stawiają na piedestał w upojnym zaduchu kwiatów. Wśród słonecznych smug padających coraz niżej z ukosa. Niczym schodzące przed burzą ptaki. W gęstniejącej scenerii potykam się krokiem schwytanego, którego powrotu nikt nie zauważył. Przede mną otwarta na oścież brama z kutego żelaza. Mnogość napastliwych korytarzy jakiegoś labiryntu. Idę schodami w dół? W górę?… Nie wiem… Mijam antyczne kolumnady, podwórza, zdobione kunsztownie komnaty. Malowidła, freski, których można wyczuć gęstość i wagę… Smak i zapach owoców… … Otwieram oczy. Leżę w kałuży rozlanego alkoholu i cuchnących wymiocin… Wpadające przez okno słońce razi mnie i kłuje. Noc poszła, przeszła. Zniknęła… Moja ukochana, nostalgiczna zmora. Bezcielesna, a jednak tak bardzo bliska. Rozszeptana w długim monologu mistrza ceremonii. Wznosząca w lustrze stojącego trema toast. Do mnie i do pozostałych odprysków mojego jestestwa. Do innych ukrytych widziadeł. Przepojona oddechem, natchniona. Przywarta do moich ust i powiek, z której pozostał jedynie wyrzut sumienia. (Włodzimierz Zastawniak,2022-10-17)
    1 punkt
  31. Serdecznie Ci dziękuje za te słowa, Kwiatuszku, - motywuja mnie :) I Pozdrawiam Cię miło! A może się powoli ze soba łączą, tak jak u mnie :) Zauważam, że dzieje się to z przyrostem świadomości i i otwartości na prawdę, też tę własną. Dziękuje Ci i pozdrawiam! To miło, Waldemarze :) Pozdrawiam!
    1 punkt
  32. wszyscy jesienią to i ja sobie pozwoliłem Jesień przemiła pani uroków ma tysiące, srebrem ciebie omami, biciem serca gorącym. Przyjdzie nagłym marzeniem mgiełką zasnuje oczy i gorącym pragnieniem może jeszcze zaskoczyć. Potrafi wznieść na szczyty czułości i rozkoszy, by nagle z wielkim krzykiem na sam dół się potoczyć. Skropić policzki łzami, jakby rzęsistym deszczem. Odświeżyć dawne rany, jednym nieczułym gestem. Jesień to zbiór owoców: tych słodkich i tych gorzkich, tych hodowanych w pocie i tych co same rosły. Ogarnia cię nostalgia, gdy robisz remanencik, czy zbiorów nie za mało, czy mogłoby być więcej? Czy wszystko zobaczyłeś co było ci pisane? Myśli, jak liście, spadły w jesienny chłodny ranek. Tęsknota smuci duszę do dni gorących lata lecz ktoś cię pragnie uwieść czarując barwą świata. Jesień to czas wieczorów refleksji i nadziei. Dla ciebie szansa spora by jeszcze siebie zmienić. Pokory się nauczyć choć trwać chcesz z całą siłą. Zrozumieć głębią duszy, co znaczy słowo – miłość. Na odlot samolot czeka gdzieś za horyzont powiek. Nieważne: cieć, poeta, odleci dobry człowiek. 2007
    1 punkt
  33. Lubię gdy kroczysz przede mną a ja z precyzją nie depczę ci po piętach kiedy przecierasz nowe ścieżki czuję się pewniej dostrzegam zagłębienia i wyrwy lubię gdy przystajesz obok w alejce poszum wiatru cofa czas na koronkach wspomnień daty to one nocą nadgryzają księżyc najbardziej jednak lubię cię za to że po prostu zwyczajnie jesteś słońce turla się nad głową a ty tuż tuż - na dotyk w każdym kroku i jeszcze nigdy nie podstawiłeś mi nogi lipiec, 2022
    1 punkt
  34. Zajrzeli tu zaglądnęli tam doświadczyli niejednego nie raz i nie dwa więcej niż trzy wrzasnęli donośnym głosem otoczeniu nic tu po nas ponieważ i zmyli się do cna i bez reszty odważyli się odpisać i opisać morowo i wybornie! Warszawa – Stegny, 18.10.2022r. Po czymś takim poeta idzie do magazynu robić co potrafi :))
    1 punkt
  35. Jest w tym wierszu coś bardzo oryginalnego i ładnego. Nigdy w ten sposób na anioły nie patrzyłam ;) A tu się okazuje, że i one mogą mieć hobby: Stróżowie też? Bo jeśli tak, to chyba wypad z roboty na Ziemię (nie do piekła, nie będę taka! :))), przecież mają nas pilnować ;p Pozdrawiam, Deo
    1 punkt
  36. .... czubek... jest zawsze zły... ;) a o członkach (np. wierchuszki) nie warto pisać... ;) Marcin, co prawda szukam tytułu w cząstkach wiersza... tu pasuje do pierwszej i ok. Twoja treść jest zbyt dosłowna... to, jak określiłeś tego jegomościa... na nie, zdecydowanie, ale może tylko mnie nie pasuje. Podam Ci jakbym to czytała.... bo za dużo/za dłuuugo opisywać każdy wers. Pozdrawiam.
    1 punkt
  37. 1 punkt
  38. Oo koleżanko wano cię nie widziałem:)
    1 punkt
  39. Herbata imbirowa moja ulubiona Wypijam cztery kubki dziennie A widok kwiatów powalił mnie z nóg W górskim kurorcie Ubud
    1 punkt
  40. W dawnych, bardzo dawnych czasach, żył król Popiel i jego żona Gerda, zapytajcie wszystkich okolicznych myszy, a największa ogonkiem merda. Merdanie jest z oczywistego powodu i pytać nie trzeba, zjadły myszy króla i królową za czyn okrutny niczym okruchy chleba. Zapytacie zapewne, a co to ma ze schabowym do czynienia i czy ta cała historia smak kotleta zmienia. Marek.zak1 Wielki, zakonu wierszokletów Mistrz Pióra zaproponował na tron Polski schabowego króla. I tutaj zachodzi nieoczekiwanie - takowe pytanie, czy wybierając Schaba I na króla nowego, doda szczęścia i zdrowia dla narodu zacnego? Król tak smakowity, no przecie nie z piernika, lecz ze zwykłej patelni, oh nie, nie z piekarnika. Czy podoła on trudom rządzenia narodem, jedno jest pewne wygra wojnę z głodem. Pozdrawiam ;-)
    1 punkt
  41. 1 punkt
  42. Tu bym tak przekręciła: Dobrze mieć mamonę lecz dług niewskazany tym bardziej, że ma być z nawiązką oddany. Poza tym nadmiar posiadania niesie za sobą kolejne troski, martwisz się, że okradną, że coś się zepsuje, że np. zakup auta to pasmo wydatków. Mam nadzieję, że wena żadnego z nas na dobre nie opuści. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  43. A ja lubię tę opisaną symbiozę. Uściski!
    1 punkt
  44. To o relacji, a z kim - mniej ważne: Cień, czy człowiek. :D Ważne przy nim poczucie bezpieczeństwa - tak ja to czytam. Kojące, Natko. Ściskam ciepło. Bb
    1 punkt
  45. Witam - podoba się i to mocno - Pozdr.
    1 punkt
  46. @Nata_Kruk To nie tylko "lubię", to (w miom odczuciu) - "kocham" :) I to takie rozlewające się na codzienność i dlatego wciąż obecne. Pozdrawiam Cię, Nato!
    1 punkt
  47. cuda się zdarzają nie tylko we śnie:)
    1 punkt
  48. a jednak... czyli zakończenie bez zaspokojenia pożądanie będzie trzymać w szachu jeszcze długo i na tym polega klątwa tych obu
    1 punkt
  49. @Wędrowiec.1984 ... o swym Czarowniku będzie śniła, będąc z następnym, nawet mniej zdolnym... Pozdrawiam ?
    1 punkt
  50. @Wędrowiec.1984 to jest bardzo piękny wiersz,przeniosłam się na chwilę w miejsce pełne tęsknoty. Niestety tego rodzaju katusze, trwają niewyobrażalnie dlugo Dobrze ze jest Anioł, udźwignie to:)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...