Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 19.08.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
jedną zapałką rozpalam pamięć trzech pokoleń umiar jest nieprzypadkowy jak ślady łez na ukochanych fotografiach jednym spojrzeniem daję znać czwartemu o przymierzu gestów z przeszłością zawieranym by lżejszy oddech łapać jednym życiem przemierzam bezkres dostępnych ogniw i niedostępnych żarów spalanie się jest de facto miarą trwania11 punktów
-
@Cor-et-anima zainspirowałaś mnie bardzo, zarówno utworem pt. Utopia jak i samym nickem, którego znaczenie niedawno sprawdziłem. Pomyślałem sobie, że napiszę coś z dedykacją dla Ciebie. Łap. :-) Kawałek mojej utopii Pamiętam, że w przeszłości chciałem być pilotem, Lecz nie od tak, po prostu, Cessny lub szybowca. Wolałem wciąż myśliwcem nieprzyjaciół strącać, I zmieniać w drapieżnika plastikowy model. Zdobywał więc przestworza żądny wrażeń chłopiec; Namierzał, ciągle strzelał, walczył tak bez końca, By poczuć się przez chwilę jak lotnicy w Top Gun, Jak Maverick, Goose i Iceman, jak Żelazny Orzeł. Zachwycam się i wzruszam lecz to już wspomnienia, Podszepty, które wrzaskiem życie wnet zagłuszy, A ono wprost uwielbia szarpać i wydzierać, By z resztek materiału teraźniejszość uszyć. Przy tobie całkiem nowe mógłbym mieć marzenia, Więc pomóż w moje serce wlać choć trochę duszy. ---5 punktów
-
rodzisz się w bólu obyś nie umierał w lęku w rozpaczy jak żyć trzeba by odejść w spokoju mieć czas na chwilę zastanowienia by zdążyć pożegnać to co było w milczeniu w ciszy przyjąć pogodzić się z tym co się nie spełniło zrozumieć czym jest miłość jak niszczy nienawiść umieć wybaczyć potem już tylko z ostatnim oddechem w spokoju czekać że cud się zdarzy3 punkty
-
[Zebranie, na którym miano zdecydować, co wolno niektórym w ich własnych alkowach, właśnie rozpoczęto. W przyszłości ogłoszą, tę datę jak święto i przekażą dalej nowym pokoleniom, które to na pewno w tej treści coś zmienią.] Marchewka na środku stanęła nieśmiało. Karotki pisnęły: – Opowiadaj mamo! I zaczęła mówić wprost onieśmielona, bo wszystkich na blacie było wręcz od groma: – Cukinia z Kabaczkiem poznali się w Leczo, w mieście, w którym serca elegijne leczą. Byli i są młodzi, nieświadom ryzyka, jakie niesie prawo Noża^Widelczyka. Zeznali oboje, że wcale nie chcieli, że zachorowali, tak właśnie myśleli. Bronili się bardzo przed tą aberracją, skapitulowali tuż tuż przed kolacją. I nagle tych dwoje miało się ku sobie… – To jest niedorzeczne Panie i Panowie! – Wtrąciła się Dynia, moralności anioł. – To wbrew jest rodzinie i naszym zasadom! Kabaczek z Cebulą winien się ożenić, a że będzie ryczał, nie mnie to ocenić. Na Cukinię czeka zaś polny Pomidor. Nam jest dobrze znany, to zacny amigo. Jestem głową rodu, a nawet narodu. Najlepsze są związki, gdy aranżowane, nowe statystyki pokazują dane. Chciałabym najlepiej dla tych nowalijek, kara i nagroda: smakołyk i kijek. Zrozumcie mnie, proszę, zresztą nakazuję, to ja dbam o młodzież, ja się nią zajmuję. A więc nie pozwalam! Nie wyrażam zgody! Proszę, więc zapisać: Odwołane gody. – Uprzejmie przepraszam, ale mam już kogoś! – Pisnęła Cebula z miną bardzo trwogą. – Proszę mi wybaczyć, lecz jestem zajęty. – Pomidor spąsowiał i zamilkł przejęty. – Drodzy Przyjaciele, to nie nasza sprawa, nie trzeba roztrząsać w Kuchennych annałach. Dość Dyniowych praktyk. – Rzekło gremium Papryk. – Trochę nam przeszkadza pani Dyni władza, która słynie z tego, że ma duże ego i zawżdy wojuje, życie innym psuje. My się nie zgadzamy na młodych karanie! – Ale ja już dawno rozpisałam kwestie, nie wyrażam zgody na żadną amnestię! – Dynia się żachnęła i w złości rozdęła. – Choć jestem z daleka, tylko w roli świadka, to odświeżę memo: zgodna koligacja. – rzekł pan Oregano i zniknął z widoku, bo dostrzegł słyszalny w gromadzie niepokój. – Czy kolega świadek jest pewien sugestii? Bo w takim przypadku, to figa z amnestii. – dołączył Majeran, starszy podpułkownik, okaz dobrych manier i mędrzec kunsztowny. Wtedy, jakby znikąd, wpadł na salę rozpraw, starszy syn Marchewki, niejaki Naciosław. Musiał chwilę przysiąść i chwilę odpocząć, żeby swą przemowę na luzie rozpocząć. Odsapnął, od chrypnął i tubalnym głosem na wskroś jak nie ryknął: – Co was to obchodzi, kto z kim dzieli sagan, jeśli w swoim wieku, nie ma co się wzdragać, tym bardziej że Młodzi myślą jednakowo: chcą swe życie przeżyć na nutę bajkową. – Mówisz nader wzniośle, lecz nie zapominaj, że tych dwoje łączy pobratymczy klimat. – Majeran przemówił i popadł w rozsypkę, jednak wcześniej uniósł wysoko pacyfkę. Marchewka coś chciała, lecz zrezygnowała... – Chciałbym, jeśli można, casus podsumować. – Odchrząknął ząb Czosnku i kontynuował. – Jestem tego zdania, co Papryczek gremium, On się Jej należy, a Ona zaś Jemu. Sobie są pisani, w sobie zakochani. Niepotrzebny rozłam, nie z naszym udziałem. Wiem to z doświadczenia, też kiedyś kochałem. Zakazana miłość Czosnku i Kiełbasy, dziś nikt nie pamięta, jakie były czasy. Kazali mi rzucić moją ukochaną, a co jeszcze gorsze o mnie jej nałgano. Żem niesamodzielny, w główce pomieszkuję, z innymi Czosnkami i w kółko żartuję. Żem Czosnek zwyczajny, Czosnek pospolity, więc nigdy nie będę członkiem ich elity. Wzniecili kwerendę, ustawili straże, jeśli złamię zakaz, narażę się karze. Zażądali nadto, bym z Kuchni wyjechał, nigdy nie wracając, tęsknot swych zaniechał. W bólu i rozpaczy uczuć się wyrzekłem. Szybko wyjechałem, świat cały przeszedłem. Zostałem szlachcicem, jam Czosnek Niedźwiedzi, gdy śnią mnie Kiełbaski – biegną do spowiedzi. Rozumiem w całości, co ci młodzi czują, kiedy inni klęską ich się delektują. Podkreślam stanowczo: sprzeciwiam się karze i proszę, by wynieść młodych na ołtarze. Jeśli ujrzę sprzeciw, nie ręczę za siebie, ani za tych, którzy w saganowym niebie! Składam obietnicę na pętko Kiełbasy, że będę was bronił, Młodzi, po wsze czasy! Kabaczek z Cukinią milczeli w obawie, że swym jednym słowem przegrają w tej sprawie. A oni jedynie chcieli żyć w miłości, z dala od rodzinnej i społecznej złości. Spojrzeli po sobie ciut skonfundowani, nie czuli się dobrze, trochę jak przegrani, którzy zawsze będę na językach innych, gdzie więc mieli szukać, tej przyczyny winnych? W Księgozbiorach Prawa iście Kuchennego, czy może w zwyczajach plenum zmurszałego? Nastąpiła cisza, jakby tuż przed burzą, gremium i świadkowie pakowali urząd. Gdy wszyscy myśleli, że to koniec dramy, ktoś wstał i przemówił, mając inne plany. – Chciałbym coś powiedzieć, to jest bardzo ważne, a dowody na to są w pełni żelazne. Otóż zaszła myłka, bywa tak czasami, jestem już obyty z takimi akcjami. A więc w moim kraju jest powszechnie znany ‘agnat’ takie prawo, tu wykorzystamy. Kabaczek jest synem, a jednak nie bratem, ergo chciałbym zostać tej Młodzieży swatem. – Ukucnął Kmin Rzymski i schował dotację, kontent z partypacji, poczuł satysfakcję. Zamyślił się, powstał i ruszył przed siebie, by ocalić pewną zakochaną Stevię.3 punkty
-
3 punkty
-
Łzy sołtysowi ze wsi Długowizna wyciska z oczu organu malizna. Naprawić chcąc błąd natury, kosztowne łyka mikstury. - Dług rośnie, nie długość - zdziwiony przyznał.3 punkty
-
wczoraj byłem dziś jestem a jutro...nie wiem coś zamiata może mnie nie zabierze... wczoraj byłem dziś jestem jutra ciut się boje kurza twarz lekko klnę... co po nocy będzie czy poczuje słońce wiatr ptasi śpiew tego nie wiem więc próbuje zostać w dziś uciec przed jutrem dalej być2 punkty
-
Czort jeden wie, co mnie podkusiło. Czułem od rana, że coś się zdarzy. Niebo jak z pędzla - tak pięknie było. Lecz bose stopy i patelnia na plaży. Susza, spiekota wykańcza człeka, A z radiowęzła leje się papka. Miliardy ziaren w kopce żar spieka, Mnie dwa trzydzieści brakuje do klapka. Jak na gorące wypłynąć kurhany, Gdy w piachu ukrop-skorpion czatuje ? W okopach siedzą piaskowe bałwany I tysiąc gorących igieł zakłuje. Spiekota, publika ryk morza przebija, A z radiowęzła leje się papka. Ze śpiewem w barze nalewa ktoś z kija. Mnie dwa trzydzieści brakuje do klapka. A może przypłynie marynarz w bieli Piękne syreny śpiewem obudzi ? Pół ryby, baby wypełzną z topieli, Deszcz zaklną, który piasek ostudzi. Lecz ciągle spiekota, drze się publika A z radiowęzła leje się papka. Jakieś dziecko do dołka sika, Mnie dwa trzydzieści brakuje do klapka. Niechże Posejdon wreszcie się ocknie. Może i jemu upały zbrzydły. Niechaj żar piachu z wodami zmoknie. Lecz cisza – Brak dwa trzydzieści na widły ? Spiekota nadal, drze się publika, A z radiowęzła leje się papka. Ciał w brązie korowód lśni i przemyka. Mnie dwa trzydzieści brakuje do klapka. Wszystko wokół od słońca kipi. Dyszy i piasek, pod piaskiem ziemia. Łysy gość walczy wciąż z parawanem. Kłócą się ludzie o skrawek cienia. I choć spiekota, radiowęzeł przegrzany, Przegrzanych treści leje się papka. Powstały z kolan piaskowe bałwany. Mnie dwa trzydzieści brakuje do klapka. Znów sukces - orędzie leci na pasku. Wyschnięte wykruszają się babki. Runęły ludziom zamki na piasku, Wciąż dwa trzydzieści brakuje na klapki. Lecz co to ? Dźwięk monet w kieszeni, Gdzie szpej wciska się w zakamarki. Więc parę monet wywróci los i odmieni ? A niech to! Mam dwa trzydzieści na klapki. Spiekota nie gaśnie, drze się publika, Zaś radiowęzeł ostatkiem charczy, Gdyż na straganach ceny skoczyły I dwa trzydzieści na klapki nie starczy ! Mam dość ! Marzę o deszczach w maju. Burz czekam i żeby kwitła akacja. Nie chcę ni morza, tropików, ni raju, A resztę marzeń pożarła inflacja. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)2 punkty
-
naiwne jest twoje zwątpienie w czeluść nieumiarkowanych fantazji nieludzkie postępowanie wbrew myślom przypadkom od których zależy skazany na dożywocie poszept tłumu mój perlisty opór wyboisty widnokrąg są by obudzić w tobie dotyk przebudzić pieszczotę za jaką trudno nadążyć jeszcze gorzej oswoić najeżona wciąż bujniejszym listowiem czekam na powrót do zakątka cudotwórczych legend na niedosyt byś mógł udowodnić że zamęt i proroctwo nie znaczą więcej niż lekkomyślność beztroskę dla jakiej warto zadedykować jeszcze ciepłe ślady na piasku wciąż delikatne spojrzenie w głąb prawdomówności w sedno bojaźni której brakuje kroku na drugą stronę kamienia2 punkty
-
Moje motto Może ktoś ten wiersz przygarnie albo nad nim się pochyli niekoniecznie tu i teraz przecież może w każdej chwili. Minimalizacja Dzisiaj w dobie oszczędności jednak minimalizacja jest wskazana bo oszczędna krótko, zwięźle opisana.2 punkty
-
Kiedy myślę o jutrze słyszę wycie wilków. Bicie spiżowych dzwonów, ujadanie psa w ostatnim domostwie. Oddech żołnierza szukającego snu na wilgotnym mchu. Trzepotanie czarnych skrzydeł. Przecież przed momentem piliśmy nad Odrą ciepłą wódkę. Jeszcze światło nie paliło brzuchów śpiących ryb. Przecież przed mrugnięciem śmialiśmy się z życia. Teraz śmiejemy się tylko z niespełnionych marzeń. Kiedy myślę o jutrze wiem, że już nadeszło i wtedy zasypiam. Za oknem gaśnie ostatnia gwiazda. Na wschodzie czerwienieje kolejna łuna. W kosmosie być może umiera któreś ze słońc.2 punkty
-
wczoraj byłem tam dziś jestem tu jutro kto wie gdzie będę wczoraj się śmiałem dziś też a czy jutro tego nie wiem wczoraj grzeszyłem dziś chyba też a czy jutro tylko licho wie wczoraj kochałem dziś też kocham a czy jutro wie tylko serce wczoraj byłem sobą dziś też jestem a czy jutro będę trudne pytanie2 punkty
-
pielęgnuję w sobie zeschłe okruchy przecinków dbam o rozkazy wydane przez sympatyków skrajności nie udaję kogoś kto mieszka w opuszczonej muszli bawi się w słowa pod postacią świadomych myśli jesteś wielbicielem kłamstwa skłóconego z oddechem nie rozumiesz jak wiele znaczeń zalęgło się pośród wystawy twoich najświetniejszych śladów nie wstawaj wbrew możliwościom przyszłości wbrew ciału co faluje na wietrze udaj się w kierunku poranka którego egzystencja przeraża wszystkich pozostało prawo warte skromnego uśmiechu świtu bez kaprysów przemijania2 punkty
-
- A zatem, panowie - rzekł Jezus, przemieściwszy się do rozbitków z pokładu Nautilusa. Swobodnie przez powietrze, jakby było to coś absolutnie zwyczajnego. - Ależ to jest coś absolutnie zwyczajnego - usiadł na wodzie w pobliżu kapitana i oficerów. - Każdy z was może się tego nauczyć. I każdy z was nauczy się tego. To sprawa jedynie czasu. Dla jednych z was potrwa to nieco dłużej, dla drugich krócej. - Tak, łatwo mi mówić - zaśmiał się i przesiadł się bliżej bosmana, chociaż przecież i tak go widział. - Teraz już tak, kiedy nauczyłem się wszystkiego. Teraz, kiedy potrafię wszystko. Kiedy wiem wszystko i kiedy mogę wszystko. Ale nie zawsze tak było. A czy muszę popisywać się umiejętnościami? Nie muszę. Ale mogę. Kwestia jednak w tym, że tylko to do was dociera. Swego rodzaju przytłoczenie będące skutkiem osiągnięcia świadomości, że umiecie naprawdę niewiele. Jako impuls, abyście wzięli się za siebie. Za swój duchowy rozwój. Czasem nie ma, jak pojechać komuś po ambicji - jak to, bosmanie, często powtarzasz. Potocznie bo potocznie, ale masz rację - czasem nie ma jak to właśnie. Wciąż masz pistolet za pasem - wskazał. - Wyciągnij go, nabij i strzel do mnie. - Ależ Panie... - zająknął się wezwany, sięgając odruchowo do sakwy - mokry proch jest do niczego. A poza tym... - zająknął się ponownie. - Wyciągnij pistolet, nabij i strzelaj - Jezus jakby nie dosłyszał słów pierwszego zdania. - A poza tym? Obawiasz się przyznać, że prawie zawsze trafiasz? O to mi właśnie chodziło. - Dobrze więc, Panie - poddał się bosman. Z wciąż nietęgą miną. Władca Wszystkiego odczekał, aż bosman upora się z bronią. - Jak widzę, jesteś gotów - odezwał się, gdy marynarz wyciągnął rękę, celując. - Pociągnij za spust. I nie pytaj, czy ja jestem gotów. Ani też ponownie, czy masz to zrobić. Ponaglony wciąż trzymał broń przed sobą. Ręka mu drżała, bał się coraz bardziej. Do tego stopnia, że w ciepłej wodzie zaczęło mu być zimno. - Wygląda na to, że potrzebujesz pomocy - Pan nad Materią, nadal siedząc w tym samym miejscu, zmaterializował się tuż obok bosmana i chwycił go mocno za nadgarstek, podtrzymując dłoń z pistoletem. - Długo mam czekać? - wsunął palec wskazujący w kabłąk spustowy, tuż obok marynarskiego palca, wzmacniając jednocześnie uchwyt. - Zmiękłeś, co? - odezwał się tonem, przypominającym grubiański język łudzi, nawykłych do bezpośredniości. Chociaż nie podniósł drugiej ręki, bosman poczuł klepnięcie w plecy. - Strzelajże wreszcie! Marynarz zamknął oczy, modląc się w duchu. Drżenie przeniosło mu się z ręki do umysłu i do myśli. Po dłuższym momencie pociągnął za spust. - Wreszcie zebrałeś się w sobie - trzeci Jezus rozgonił dym powolnymi ruchami dłoni. Po czym ujął dwoma palcami kulę, znajdującą się zaledwie kilkanaście centymetrów od wylotu lufy - Ciekawe - podjął tonem brzmiącym jak głos pełen zastanowienia - dlaczego tak wolno się przemieszcza... Cdn. Voorhout, 19.08.20222 punkty
-
@Somalija Prawie wszystko, nikt nie wie wszystkiego ha ha ha! Dobrego dnia i humoru Ago. @GrumpyElf Każdy sądzi wg siebie. Zapewniam że nie jest to wiersz polityczny. Wszystkiego dobrego, miłego weekendu. @Natuskaa Zapewne to nie Rysy ani Mount Everest, lecz wyznanie wielkości jak najbardziej szczere. Pozdrawiam Natusko, dziękuje że zajrzałaś w moje góry.2 punkty
-
1 punkt
-
Albert - (Biały Nosek) ostatni pocałunek nie chcę zapomnieć zapachu gdy tuliłem Cię teraz zostałeś wspomnieniem nie szukam odpowiedzi nie szukam sensu radością mi byłeś teraz tylko łzy zostawiłeś Ciebie już nie boli śpij w spokoju w smutku pogrążony wierzę to tylko do widzenia WJK Sierpień 16,2022 Wtorek W dniu dzisiejszym odszedł z tego świata mój ulubiony, ukochany kot. :-(1 punkt
-
rzeczywistość tępo struga moje myśli ból wydłubuje prawe oko od środka ślady po łzach w korytach ued biegną po policzkach nic już nie ma ciebie nie ma zniknęła moja niebieska sukienka ze słoneczną lamówką popatrz na tym zdjęciu chyba widać ślad cienia jej falbanki pocieszenia kroplę słychać w przemijaniu1 punkt
-
Dzień telefonów dzień rozmów dzwonię pod dawno niewybierane numery okazuje się że nie ma samotności myśleli o mnie lub też im się śniłam następuje wzmianka dlaczego pierwsi nie zadzownili nieważne... rozmawiamy jak najlepsi przyjaciele wymieniamy się serdecznościami obietnicami spotkań wspólnego ogniska degustacji domowych win ... pytamy o zdrowie życzymy sobie jak najlepiej rozłączamy się i znowu stajemy się sobie tak odlegli zostajemy sami z nutką zadumania z chwilowym ciepłem na sercu odkładamy telefony wracamy w tok naszych spraw i naszych żyć za pare miesięcy znów się zdzwonimy znów będziemy najlepszymi przyjaciółmi1 punkt
-
@Cor-et-anima Oj tam zaraz nie zasłużyłam. Widzisz ile znaczy poezja? Zawsze wolałem wiersze od prozy, choćby najprostsze, zawsze bardziej do mnie trafiały. :-) Przeczytałem tę Utopię i pomyślałem sobie: kurczę, mam dokładnie odwrotnie ale życie powoduje, że jest tak jak w Twoim wierszu. No i pomyślałem sobie, że muszę się jakoś odwdzięczyć i coś napisać w ramach odpowiedzi. Masz więc dedykację od marzyciela. Sil-wu-ple. :-) Dokładnie tak! Widzisz, Ty także twórz. Zobacz, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że kiedyś może Twoje słowa zrobią na kimś niesamowite wrażenie. :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 Nie musisz mi się tłumaczyć, zrozumiałam wiersz. Marzyciele są wśród nas...1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 Szukamy, tak bezskutecznie, najmniejszych wzruszeń z dawnych lat...1 punkt
-
1 punkt
-
jest takie zdjęcie… stoisz na bałtyckiej plaży i słońce, gwiazda ufnie oplata ciebie promieniami jej złotych włosów a niebiańskie jej ciało niebieskie chusty z twych ramion otulają, odgradzają od reszty wszechświata w skwarze niespokojnym, dla ciebie nieistotnym, ty wreszcie głęboko i równo oddychasz nią całą na firmamencie słońce i ty w zenicie uchwyceni w kadrze życia bez cienia niejasności miłosna iluminacja nieśmiertelności1 punkt
-
@GrumpyElf Ależ to się wszystko pięknie alegorycznie kręci wokół tego ognia. Super!1 punkt
-
Ładny i pasujący do dzisiejszego święta wiersz. 19 sierpnia obchodzimy Światowy Dzień Fotografii Nie wszystko jest dla mnie jasne i miałabym kilka pytań, ale nie mam siły, więc pozdrawiam i idę dalej.1 punkt
-
1 punkt
-
Kłusownik Złapałem wreszcie w sidła twoją wyobraźnię; Szamocze się w objęciach, naga, rozdrażniona, I prosi, wciąż się wdzięczy. Jesteś zaskoczona? Och, nie złość się kochanie, pozwól mi popatrzeć. Już blisko, prawie wolna, jakże tego pragniesz; Unosi się w powietrzu cierpień twych aromat. Ten zapach… Już za chwilę wszystko się dokona, I zmieni nas gwałtownie, może już na zawsze. Wróciłem trochę wcześniej, nudna ta robota; No powiedz, ileż można w klawiaturę stukać? Myślałem, że zastanę wtulonego śpiocha, Co między poduszkami odpoczynku szuka. Nie krępuj się i nie wstydź, ciało znów rozkochaj; Czy jutro, po powrocie, również mam nie pukać? ---1 punkt
-
Gdy dwie pary się spotkają wtedy tak się umawiają: jestem z twoją, a ty z moją, przerwa i ja znowu z twoją.1 punkt
-
Witam - czasami tak a czasem nie - dzięki za czytanie - Pozdr. @sisy89 - @Ilona Rutkowska - dziękuje uśmiechem -1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@GrumpyElf Płonął, płonie... będzie płonął, miłość... zawsze pod ochroną. Miłego dnia.1 punkt
-
1 punkt
-
@GrumpyElf Oprócz treści bardzo zagrała tu forma, podkręciła poezję :). Dobrze, że jesteś i publikujesz:). Dobry początek dnia z Twoim bardzo dobrym wierszem.1 punkt
-
@GrumpyElfReligie mają to do siebie, że nie idą na kompromisy. Kompromis to podwalina na "nowe", burzące "stare."1 punkt
-
@GrumpyElf Czytając strofy tego wiersza, przyszła mi na myśl reinkarnacja, zmartwychwstanie, etc., a także pokoleniowe przekazywanie nabytej mądrości doświadczeń życiowych. Pozdrawiam!1 punkt
-
1 punkt
-
@GrumpyElf Bez wiary same koszmary...tak mi zrymowało. Wszystko co dobre powraca tak jak Twój wiersz z ubiegłego roku. Czytając wszystkie komentarze pod tym wierszem, nie łatwo dodać coś nowego. Powiem tylko, że dla mnie wiara, tak w ogólnym pojęciu to jak kotwica na statku. Bez kotwicy w czasie sztormu droga pewna do katastrofy. Kotwica-wiara jest poniekąd przystanią nadzieji, że będzie lepiej. Pozdrawiam Cię!1 punkt
-
Uśmiech i zaszklone oczy - to mi wygląda na jakąś dobrą tęsknotę. Może Ci się przyśni przybliżenie. Ja sama interpretuję ten wiersz na dwa sposoby, z czego ten drugi dopiero dzisiaj odkryłam :) dziwnie jest coś co się napisało odczytywać w różnych wersjach. Dziękuję i pozdrawiam.1 punkt
-
To trzeba zatrzymywać czas: książka na balkonie u schyłku upalnego dnia, coś wspaniałego. Wieloznaczność... staram się jak mogę :) Dziękuję i pozdrawiam. Dziękuję :) Również pozdrawiam.1 punkt
-
Kiedyś w ważnym i pamiętnym 2012 roku roku otrzeźwienia i wybudzenia on doszedł do naprawdę słusznego wniosku że idzie samo złe i się mega rypnie On niedoświadczony popełnił niemały błąd że chciał nas ostrzec i opowiedzieć zamiast zaplanować i dużo zarobić wysłuchali jedynie w Ambasadzie Izraela Wpadł w duży strach i silne wzburzenie uczynił kilka nie aż tak złych rzeczy medycyna jak to medycyna – milczała może faktycznie nie brał pigułek? Został z owacjami nagrodzony w chwale kilkuletnim pobytem w małej klatce na Esce dla psychicznych niebezpiecznych cóż – hojnie się sygnalistów wynagradza Pewnego dnia do mnie zadzwonił z podziękowaniami za wynagrodzenie (Sic!) z przeprosinami za to, że żyje (Sic!) dalej koleżanko wierzysz w ten system ? PS. Same fakty!! Warszawa – Stegny, 18.08.2022r.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Powiedz mi coś prawdziwego kim jesteś co lubisz w co wierzysz dlaczego nic nie mówisz przecież jesteś spójrz na swoje dłonie są wolne od kajdan kto ci powiedział że reszta ma rację nie ma porządku nie ma wartości nie ma sprawiedliwości jesteś indywidualistą lubisz książki o sukcesie wierzysz w reinkarnację nie jesteś wolny spójrz na swoje dłonie są zakute twoim pokoleniem kto ci powiedział że jest wyjątkowe że jesteś wyjątkowy krzyczysz głośno ale to nie twój głos nie masz głosu powiem ci coś prawdziwego jestem nikim lubię dno wierzę w nicość ale czuję swoje bycie1 punkt
-
@GrumpyElf nie jest łatwo się z tym zmagać, może wszyscy tak mamy, ale nie każdy umie powiedzieć...1 punkt
-
Przyszłość to tylko wiara, przeszłość wiedza, więc gdy myślę o kolacji, wierzę, że ją zjem, a wiara jest oparta na (tu) wysokim prawdopodobieństwie, opartym na doświadczeniu. Tak więc każdy w tym rozumieniu jest wierzącym, a także wielu wierzy w bajki, bo z tym się lepiej czują. Pozdrowionka:)1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne