Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 17 Października 2025
-
Rok
17 Października 2024 - 17 Października 2025
-
Miesiąc
17 Września 2025 - 17 Października 2025
-
Tydzień
10 Października 2025 - 17 Października 2025
-
Dzisiaj
17 Października 2025
-
Wprowadź datę
23.10.2021 - 23.10.2021
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.10.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
rozszeptał się ogród tysiącem liści w złotej poświacie korona drzewa ludzie wzdychają że to już jesień a we mnie znowu dusza śpiewa7 punktów
-
Tak chciałbym Cię zamknąć w bursztynie, bo wiem, że zaraz odpłyniesz. Szaleńczo, nie tracąc czasu mocno chwytam się twego obrazu. Szczeniacko chcę lecieć tam z tobą, gdzie słońce całuje się z wodą. Pobrodzić choć moment w tej ciszy, bo tu przerost form się nie liczy. I znów móc Cię musnąć wargami, szybując hen ponad słowami.5 punktów
-
Adamie słońce zakwita gdy wschodzisz we mnie cichnie trzepot wtulasz usta w pępek dotykając od środka tęsknoty za sobą samą by z żebra wyjętego mi z boku na nowo lepić wiarę że nie byłam tylko po to żebyś mógł zapomnieć że jesteś4 punkty
-
pamiętasz drogi szepnęła cichutko ściskając swoją jego drżącą dłoń dawno temu na tej ławeczce powiedziałeś mi coś pięknego tak - pamiętam powiedziałem że razem łatwiej nam będzie się starzeć po czym spojrzał na nią i przytulił całując jej siwą skroń ona płacząc rzekła miałeś racje miły będąc blisko siebie łatwiej nam będzie Łatwiej pożegnać i zrozumieć to że prędzej czy później coś nas rozdzieli chwilę potem wstali i poszli przed siebie a na ich ławkę listek przysiadł jesienny4 punkty
-
Czytam Twoje zmysły braillem przez dotyk. Wysyłam e-milem przez receptory pieszczoty. Które wpadają w milionów neuronów tunel. I trafiają do tych komórek które są na to zmysłoczułe. Płyną łączem połączeń synapsą. Gdy moje oczy głodne żaru patrzą. Na czczo, na Twoje usta wysmarowane pomadką. I rozmyślają kiedy ich słodkich pocałunków doświadczą. Moc ich chciałbym złapać na lasso. By każdą noc móc nimi ozdobić jak Picasso. I rozłożył bym parasol nad tym niebem. I każdej gwieździe dał pocałunek jeden. A te by się zaczerwieniły powiewem Twojej magii. I świeciły na czerwono jak na choince lampki. Aż w końcu spadły przesycone ust Twoich nektarem. W naszych marzeń z babiego lata nitek utkaną kotarę.4 punkty
-
jastrząb na wietrze męczy się mniej gdyby tylko zechciał polatać dla przyjemności bez skanowania myśliwym być nie przestaje każde wgłębienie zostaje pod powierzchnią uwypukla się zostawia ślad datuje ryt droga rudozielona Iris pachniesz trawą z deszczem twój czar jest drogowskazem na drugą stronę tęczy ciągle wieje i pada z obietnicami prześwitów3 punkty
-
Powiem ci szczerze że nie mam stałej pracy Noszę ciemne okulary a nie jestem hazardzistą Wciąż leżą na biurku niespłacone mandaty Więc nie przedstawisz mnie swoim rodzicom Jak na fit modę jeszcze trochę dużo palę A garnitur na miarę i tak będzie za ciasny Nie wpasowuje się w sztywne konwenanse Dbam o środowisko i segreguje plastik3 punkty
-
Moje życie jest kopnięte Niedorżniete lecz przecięte I szpikulce i krogulce Nieźle sobie używały Ludzie się kochali ach kochali a tu tylko strzępy Słów Popatrz lecą kormorany Czy to jesień czy to wiosna Znów Sama sama sama na rozstaju dróg Może się obudzę z rana Może mnie odnajdzie Bóg Może jestem tutaj najsmutniejsza Może nie jedno pewne jest I ten wieczór i ja utoniemy W szarej mgle Pisane w nadmorskiej knajpce gdzie pięknie grali Kołobrzeg 22 październik 20213 punkty
-
W głąb mojej duszy na Marsa zdejmij buty wejdź cicho na palcach korytarzem światła idź przez czarny wszechświat jak spadająca gwiazda wprost do mojego serca3 punkty
-
My we dwoje, Oddzieleni mini sekundą. Nie ma twoje i moje, Razem dzielimy się rundą. Nic nie słyszysz, Co żyje w mym sercu. Ty mi dobra życzysz, Ty antywzorcu. Niby jestem szczęśliwa, Niby darzę cię miłością. Ma miłość dotkliwa, Jednak ona ciałem całością. Ty łakniesz! Nigdy nie prosisz! Jednak przede mną zgaśniesz! I swą ostateczną mowę wygłosisz! Ciężej mi z tobą żyć, Kiedy Ciebie już nie ma. Kazali Ci łopaty użyć, By Cię do dołu rzucić bez uprzedzenia.3 punkty
-
3 punkty
-
Bazyli z Kobylej Góry za mąż wydał swoje córy a teraz się wścieka że do szklanki mleka szczają mu ohydne szczury.3 punkty
-
gwint-usta jak pocałunki po przemglone łazy i kaczeńce słoneczne zagóry piszę do ciebie z pierwszego snu czasem ścigana dennicą o trzeciej w nocy chyba nie wiem co się dzieje znowu środa to już połowa soboty i wiatrem zimnym brzemienny kalendarz piec między targiem dziennym i nocnym a ja płaczę twoje wiersze bo krwią wypełniają ciała jamiste przypominając na sznurach czystych sumień nie mam miejsca gdyby testosteron nie był zwietrzałym estrogenem może dałby nam cień szansy2 punkty
-
Odgryzam głowy Marsom i Wenusom - słuchając zwierzeń kobiety, której w życiu nie spotkało nic ... poza łagodnym szczęściem I nagle skrzek - niemalowanego ptaka Po drugiej stronie płotu - żaden rycerz! Inna prząśnica opowiada o tym, jak ją zabiło życie - dokładnie w połowie drogi Też jestem zmarła: nijaka. Czasem to los jest dłużnikiem i miga się, ale - spłaci. Dom z łez - gdzie budować? Jaki fundament ... Da ci? Wolisz być śledziem czy półnutą? Kornikiem czy marcepanem? Jak masz czas - przeżyj życie! Ja chętnie popatrzę, zostanę ... Może na całą wieczność ... - wiadomo: nie istnieje. Tak, jak pustynia prawdy, jak złudne "coś się dzieje" Czytam siebie na wietrze. Okładka bez spisu treści Miękka oprawa Przeżyć, skrajnie niewieścich... I domykają świat. Bezpieczną fortecę ze złudnych okien Co kilka metrów iluzjon i bóstwa patrzą złym okiem Krzyże na wielu twarzach, niektóre - zakazy postoju Nie wtrącam się, zbyt mało śpię - służka na ziarnku księżyca Pierwszy skowronek, słoń i ważka ... Człowiek ... Pomylił drzwi i ciągle ... popełnia nowe życia! Będziesz łaskawy ... otworzyć?2 punkty
-
Po moich słowach spływa twoja ślina jeszcze smak twojego pocałunku po moich ustach się rozpływa Jeszcze chwilę temu pożądanie- głos wietrzysty ogień który jakby popychał nasze rozpalone serca ku sobie... Sprawił że krew w naszych żyłach wrze bulgocze nasze usta spotkały się jak dwa rajskie owoce Nasze słomiane zmysły w ogniu stanęły w pocałunku spotkały się doszczętnie spłonęły2 punkty
-
Nie pytaj wiatru jestem jeszcze w przelocie kartek wersów deszczem W zadumie łezką kropkę wpiszę po cichu wsiąknę gdzieś w zacisze Nie szukaj mnie ja się nie chowam przenikam w rym ach forma słowa Mając słuchawki zaś się rozminę chwilą w muzyki świat przepłynę Nie wołaj z echem ... ech... po lesie na leśnym dukcie spotkasz... jesień Nie trudź się także domniemywaniem plotki... zamienię w mydlaną bańkę (!)2 punkty
-
Niebo płacze podczas szarugi. Leją się łez strugi. Słychać jednostajne stukanie. Dziewczyno, niesiesz parasol barwny – drogi i nucisz pięknie. Moje serce pęknie ?2 punkty
-
nie ma gór bez szczytów prawdy która nie kłamie oraz mórz bez brzegów tęcz które barwy kradną nie ma miłości która umie tylko kochać ani burz bez wiatru - lasów bez drzew nie ma nieba bez chmur ani więzień bez krat Boga bez wiary grzechów cieszących za to jest życie potrafiące w pysk dać a potem się wyprzeć że to los a nie ja2 punkty
-
ulatują kolory bycia martwe wespół z żywymi nie daję się już zwieść słabemu wiatru wszystkie ulecą bez nich jest naga ziemia bez gruntu pod nogami2 punkty
-
w przeciwieństwie do wszystkich jestem wierząca wierzę bowiem w zezwierzęcenie uczuć jakimi nakarmił mnie mój pierwszy ojciec pogrzebana w pudełku po zapałkach zbyt dużym dla mojej śmierci dryfuję pośród map kreślonych dłonią której żarówka się przepaliła zrzucam z ciała twoje spojrzenie wczoraj jeszcze rozwieszonego na krzyżu wraz z resztą bielizny schną nasze sny suszą się wbrew gwiazdom przytroczonym do Bożych kolan wbrew ciszy która złorzeczy tym którzy mogą oddychać bez grzechu zimno bez twojej winy konkwistadora bez białej krwi jeszcze goręcej Boże dlaczego wiara w Ciebie jest dzisiaj tak kosztowna? uciekajmy od dawna nie było u nas apokalipsy2 punkty
-
To straszne Nie było Cię ale się pojawiłeś, Dojrzewałeś... Dojrzewałeś, Krytyka codzienności, zbudowała Cię w całości. Czterolistna konicznyna. Dojrzałem, nie ma we mnie złości, lecz wiele niepewności. Chcesz być niewidoczny ? uśmiechnij się, Żałuję.2 punkty
-
W jesienne wieczory grywała w kawiarniach, Chopina i Satie, wśród cichych zachwytów, tak zręcznie władała duszami klawiszy... Niczym bogowie z podań czy mitów Wśród obrazów Cortesa, Blancharda i Blondeau, siadała, by wkrótce odpłynąć z dźwiękami, płynęła po nutach niczym armada która dryfuje między falami. A później wracała po cichu i skrycie do swej kamiennicy - mieszkała nade mną - i znów zasiadała do swych melodii, by zagrać tej nocy choć jeszcze jedną. Mijały miesiące, mijały tak lata, u góry z sąsiadem - nokturnem i walcem, tak szybko, że ciężko zrozumieć mi kiedy nokturny i walce te stały się starcem. Kochała jesień - na jesień odeszła; by zagrać preludium śmierci aniołom, swą uwerturę tak pełną życia, że nawet Kostucha chyliła swe czoło. Z odejściem mistrzyni zamarły też dźwięki - w bezruchu zasnęła orkiestra klawiszy, i drzemią do dzisiaj (choć to już wiosna), przykryte płaszczem kurzu i ciszy.2 punkty
-
Wpadłaś mi w oko Głęboko. Chyba za szeroko otworzyłem powieki Są na to jakieś krople, leki? Czy to kiedyś minie. Może ze łzą wypłyniesz? Może słońce Cie oślepi Jak poruszam głową, wylecisz? Byłem u okulisty Wzrok mój badał Lampką w oko świecił Pukał się w czoło Głową kręcił Nad przyczyną dumał Tydzień po godzinach W końcu wezwał, stwierdził: Nie mam dobrych wieści. Medycyna jest bezradna Widać, dziewczyna była ładna. Doradził cebulę kroić Kilogram każdego ranka Kroiłem, płakałem Płakałem, kroiłem Lecz to metoda, żadna Każda łzę Brałem pod lupę Ty to masz tupet Z moich oczu Uwić sobie gniazdka Nie wiem jak Przed Tobą uciec Feralna fotografia Nawet wyobraźnia Nie dała rady Cie oszpecić Twój wzrok lśni Twój uśmiech świeci Wpadłem w Twoje sieci Lecz nie jestem złotą rybką Pewnie gdy Słońce zaświeci Zmienisz łowisko2 punkty
-
gdy dorastamy do słowa dziękuję za wszystko co w nim się mieści powoli rośnie jasna przestrzeń zgody na siebie2 punkty
-
Siedzę w głębokim fotelu, oparłszy sennie głowę… Spoglądają na mnie z regału brzegi zakurzonych książek… Okrywa mnie chłodem żółtawa poświata ulicznej latarni z konturami rozchwianych liści… Wspina się po ścianie wzdychający wiatr… Chyba wyjdę, gdzieś w rozgwieżdżoną otchłań… … sączy się z głośników adapteru nostalgiczna pieśń… blask księżyca przenika płaszczyzny szyb… Wiesz, gdybyś była blisko, skupiłby się w drgających kącikach twoich wilgotnych warg… Zsuwał się po gładkiej szyi, dotykając uwypukleń piersi… … gdybyś była teraz w pejzażu ze światło-cieni… Gdybyś… Całowałbym twoje zamglone oczy… … świetlistą skórę… I muskał zroszone płatki róż, zamieniając je ― w rozkoszy krzyk… Tylko tak, albo ― inaczej… … i wciąż… ― w nieskończoność nocy… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-10-21)2 punkty
-
chodź na kompromisik taki malusieńki przestań stawiać rogi wejdź do mej stajenki chodź na kompromisik ty baranie srogi jak się znowu uprzesz potłuczemy rogi chodź na kompromisik taki malusieńki jak nie zejdziesz z tonu nie podamy ręki nie będzie wygranych będą same straty nie bądź tak uparty baranie rogaty! (a tak między nami zadam to pytanie kto bardziej uparty i na czyim stanie)1 punkt
-
inkluzja słońce nisko jeszcze głaszcze asfalt chodniki czubki głów biegaczy poświata skondensowana tak że można poranek gryźć jak kromkę chleba światło zaprasowuje w ożywiony bursztyn: przyprószony liśćmi i starością dostawczak rowerzystę w odblaskowej kamizelce karetkę jak zjawa [audio mute — on] przez rondo sen nieme kino na lampach niebieskich pana ciągnącego psa na spacer po lewej psa ciągnącego panią na spacer po prawej szpaler domów uciekających za ucho lewe szpaler drzew uciekających za ucho prawe zwierzę nawet rozjechane na świeżoróżowe mięso nie wklepane jeszcze żelaznym butem miasta w ziemię na płasko wywrócone jedynie wnętrzem na zewnętrze paradoksalnie żywo opalizujące pod amarantowym niebem — you've just listened to Frederic Chopin Etiude Opus 10 number 3 in E major by Mauritzio Pollini it's saturday 10th of October quarter to 8 a.m. at Classic FM — miodowo-żywiczne miasto miodowo-żywiczne ulice miodowo-żywiczne dnia zwiastowanie dłonie o pożółkłych knykciach zaciśnięte na kierownicy czarnego samochodu skaza na bursztynie.1 punkt
-
mknął polną drogą pośród łanów zbóż w złotym słońcu pełni lata nasze lśniące pszeniczne włosy rozwiewał ciepły wiatr wewnątrz przejrzystego powietrza moje i twoje radosne błękitne oczy i serca jak maki żywoczerwone łączyły ziemię i niebo miłością tak było przyszła jesień zima motocykl utknął w garażu pokrył się kurzem zszarzał zmatowiał umilkł i znieruchomiał a następnego roku został sprzedany1 punkt
-
1 punkt
-
radość czy cierpienie? cierpienie łączy bardzo mocno jak obręcz ściskająca jak sznur na gardle tylko w radości krąg zamienia się w światło wyzwala maleńkie iskierki obejmujemy wszechświat1 punkt
-
1 punkt
-
Spacer w ciemności bez Ciebie, jest przerażająco mroczny. Wesele dla nicości. Welon, kto go złapie? Chyba nikt nie chce... Tylko, że nicość podarowała go w podzięce. Upatrzyła sobie bladą postać w tłumie ruin, ostatnie światło tlące się wśród szarad z ludzi. Proszę więc, pospiesz się. Pospiesz.... autor wiersza: a-b1 punkt
-
Za oknem wschodzi już deszcz,to jeszcze nie mróz, nie śniegjednak horyzont już nas woła zza rynien.Temperatura spada proporcjonalnie,do stopnia zastygania ulicznych świateł .Czerwone.Żółte.Zielone, więc wbiegam na jezdnię i rysuję na niejzebrę dla ciebie.Latarnie przy chodniku zmieniam w te morskie,a do środka każdej chowam gwiazdę,zamknięta w daszku z dłoni, jakbym odpalał papierosa.Nie zgaśnie, choćbyś nie wiem jak się starała.A potem siadam na krawężnikuI podsuwam kolana pod samą brodę.Z cyklu: Karma.Niedźwiedź.Wciąż wrzesień1 punkt
-
tak owszem wiersz poniżej niedokończony nie wiem co wyrazić a co zostawić dla siebie wiele dla mnie a tak mało dla innych zresztą sam nie wiem a może odwrotnie nie każda wilgotna gałązka co zmoknie a co istotne też tego nie wiem może lepiej nie czytać powyższych słów to tylko zamyślenie skrótowe głupawe nie żaden cud1 punkt
-
pachnie nocami Tobą moja tęsknota w wazonie z wodą cudne to były kwiaty opadły płatki utkwiły ciernie pachnie Tobą codziennie z tym że boleśniej głębiej i głębiej tkwią we mnie śmiertelnie te róże słów uschłe bukiety kiedyś wierszami dziś dla poety sercem złamanym pachną niestety1 punkt
-
Mnie chłopca w krótkich portkach hasającego rzadkimi trawnikami osiedla mama uszczypnąć gdzieś musiała idźże synku do pilnie szkolnej nauki Dziewczęta pełne urody po ławkach chciałem szczypać po częściach ciała w długiej kolejce, gdyż nieśmiałość już zapomniałem, że i kompleksy były Gdy potrzeba kupić w szczękach dżiny markową płytę oraz mądrą książkę młodym szczypałem się w portfelik tuziny nawyków stamtąd pochodzi W erze technologicznego przyspieszenia kilkunastu teorii o odwróconej inżynierii jam w końcu dorosły posiąść musiałem magiczną wiedzę o szczypaniu ekranu Dzisiaj podczas czytania kilku informacji moje oczy wyskakują z orbit okularów uszczypnąć muszę się gdzieniegdzie czy aby powyższe stanowi o prawdzie Jeśli mnie zapytasz czy Ciebie miłuję widząc twoją pięknie pytającą postać lekko zaskoczony zupełnie nie zamierzam szczypać się z jednoznaczną odpowiedzią.1 punkt
-
1 punkt
-
@iwonaroma @Leszczym @Gosława @Michał_78 @A-typowa-b @Dag To, co zdobywamy własnym wysiłkiem, mamy od Boga. To Bóg daje nam siłę, talent zdolności, warunki, motywację. Nasza codzienność i również jest darem od Boga. Nasza codzienność jest krzyształem i ziarnem. Można w Boga nie wierzyć. Można mieć watpliwości. Piekło i niebo są i zawsze będą. Skoro mają swoje miejsce na ziemi -- dlaczego miałyby nie istnieć dalej -- po naszym życiu. Bez względu na filozofię wiary. Pal licho. Moja żona nie tak dawno temu - własnym pomysłem - zrobiła rewelacyjną i praktyczną "łapkę" do mycia szyb. To jest piękne. Niebo... Pozdrawiam i dziękuję za koment.1 punkt
-
@Konrad Koper Chyba nie miałem okazji skomentować Twoich tekstów, dziś zrobię wyjątek - są bezbłędnie świetne!!!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
:) Tak, nabyta. Ale tu nie chodziło tylko o motocykl ;) lecz także o utracone uczucie... Rower jest extra, zwłaszcza dla poetów... jedzie się indywidualnie i cicho :) wyjąwszy tandemy i elektryczne, ale te w mniejszości :) Zdrówka również i dziękuję :) Trzeba trzeba :) także dbać o miłość, żeby nie pokryła się kurzem i nie została sprzedana:);) Dzięki również pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Szczyt lenistwa, nie to nie to zajmowałem się kobietą właśnie wczoraj w restauracji zanim siadłem do kolacji żeby zdobyć miejsce dla niej tam gdzie drożej a nie taniej to musiałem się nachodzić żeby pani tej dogodzić drogim trunkiem, dobrym jadłem załatwiłem to nim siadłem przy stoliku naprzeciwko szampan lał się nam nie piwko bowiem chciałem grać krezusa który co dopiero z USA wrócił na domowe włości i spragniony jest miłości. W Grand Hotelu apartament czekał abym temperament swój wykazał jak należy więc pozbycia się odzieży dokonałem w okamgnieniu a i Ania o odzieniu będąc nago nie myślała i tak nocka nas zastała a zaś rano jak to rano do łóżeczka nam podano ze śniadaniem czarną kawę i tak skończę mą wyprawę. Rzekłem do niej Moja Droga bowiem się wykosztowałem i nie było też lenistwa, nieźle się napracowałem.1 punkt
-
Uciekłem z szuflady, gdzie jak w bursztynie owady na amen zamarli ci pozornie normalni. Od iluzji wolności i od bylejakości, od marzeń bezsennych i myśli natrętnych. Uszedłem z pułapki kochanki - wariatki I z uczyć obławy wyszedłem bezkrwawy. Lecz ciągle ktoś goni i bat trzyma w dłoni. I zawsze za sobą widzę twarz, tak bardzo znajomą.1 punkt
-
Obrazowo ładnie ujęta rzeczywistość, która Cię otacza. Lubię kiedy czytam jakiś wiersz i widzę, to co opisuje swoimi oczyma autor lub gdy utwór działa i odnosi się również do moich przeżyć. Generalnie, fajnie wyszło.1 punkt
-
słuchaj, nie mogę cię posiąść zwykłą przemocą więc wejdę przez uszy w trelach godowych stopniowo snując opowieść uśpię twą czujność patrz, niezdolny drzwiami przez okna oczu wejdę w liturgicznej szacie unosząc świętość przed którą w poczuciu wspólnoty klękniesz na fresku w starej kaplicy dotknij mnie, obudzę się w tobie cyfrowym strumieniem popłynę z mózgu do data center w palo alto1 punkt
-
patrzę na świat z punktu widzenia kamienia skąd i czym mnie przywiało– pytam (bo przecież nawet kamień jest liściem z perspektywy wiatru) i dokąd zawieje (bo i nim targają podmuchy cudzych pragnień) czemu wciskam się w dłonie (może wskażą cel?) stawiając opór (z kamienną twarzą?) swoją ciężką naturą? (czy sam uniosę?) kruche to pytania – ale z kamiennego punktu widzenia nie ma materii delikatnych dla kamieni wątła egzystencja jest twardym faktem więc kiedy pyta poetka jak być kamienną ciszą odpowiadam kamień kamieniom (i poetom) staje okoniem1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne