Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.07.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Szczęśliwa chcę być to i będę! i choćby się niebo skichalo to będę szczęśliwa i basta! nam ludziom jest tego za mało. Raz tylko się żyje na świecie, to szansa jedyna w rodzaju, odkładać na później swe życie to marnotrawstwo zwyczajne. Mam prawo być w końcu szczęśliwa i nawet gdy potrwa to chwilę - zapiszę w pamięci matrycę, wspomnienie to będzie mi miłe. Szczęśliwa chcę być to i będę i choćby się niebo skichało to będę szczęśliwa i basta nam ludziom jest tego za mało.
    7 punktów
  2. Wychodzę na schodową klatkę… Zapalam światło… Pusto… Pozamykane na głucho drzwi — do opuszczonych mieszkań — umarłych dawno sąsiadów… Wynoszę krzesło… Siadam, czując za sobą gładkość lamperii… Nasłuchuję… Za oknami cisza… … szepcząca noc… Wokół mojej głowy kołuje puszysta ćma… — uderza skrzydłami o płonącą żarówkę… Cofa się… Naciera — znowu… … w straszliwej pustce — lśnią drobinki kurzu, mżące szarością — piksele samotności… Osiadają na parapetach… … zaciśniętych powiekach wilgotnych oczu… … Gasną automatycznie sufitowe lampy… Nie chce mi się ich włączać… … półmrok wstrząsa ciałem — jak w febrze… … na ścianie — w żółtawej plamie ulicznej latarni — kołyszą się gałęzie drzewa… Lodowaty dreszcz podchodzi do gardła… — tracę przez to spójność umysłu… Rozpadam się — na miliony… … nie poskłada nikt… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-07)
    6 punktów
  3. szare sny szare szarością bezpłodnych nocy pustej ramy bez zdjęcia niemej harfy bez strun... odarte z kolorów i marzeń skryły się pod rondem kapelusza i tęsknią szarą tęsknotą za snami kolorowymi...
    5 punktów
  4. Samotność jak góra pokory, oswojona z cierpieniem, oburącz bije cię po twarzy, patrzy w oczy czy płaczesz. Tęsknota za drugim człowiekiem, aby było inaczej, Boże zgładź jakże oczywiste, me żalem jałowienie. Wystukujesz ołówkiem strofy, już zabite na wstępie, umorusane złym przekleństwem, aby było wyraźniej. Śnią się utracjuszu przecudne z ksiąg rozchełstane baśnie, powiedz dlaczego umykają, w niezbyt dobrym momencie. Nic to... ktoś niedawno powiedział i znów zaczął od nowa, ja dla wrażliwej potomności, zrobię zgoła odwrotnie. Załaduję wszystko na półkę, od wilgoci niech moknie, ku przezorności mi ubędzie, jeszcze jedna przeszkoda. Pójdę w psychologi niech radzą, jak ostracyzm hołubić, czy można przezacną Ksantypę, porozbierać na części. Jak ukaże swoje oblicze, do jej środka się wedrzyj, coby mdłe zgnuśniałe sieroctwo w mig zaliczyć do zguby. Żegnaj, chciałem czule powiedzieć, jakże trzyma za gardło, usadowi się w każdym kącie, w myśli, sercu, gdzie jeszcze? Zostaw obłudnico, jak możesz, jedyne dla mnie miejsce, by pióro, zeszyt, przyjaciele - uznali cię za martwą. "Byłam tak introwertycznym dzieckiem, że rozmawiałam z kredkami i przepraszałam przedmioty które potrąciłam." - Elif Shafak.
    4 punkty
  5. drzewo wisielców pod nim ludzkie gały skała skazańców pod nią faluje morze krwi krzesło śmierci obok ostatnia myśl topór i pień widać czuwający krzyk szpitalna kostnica umarły nie cierpi cierpią tylko ci którzy o śmierć się ocierają muszą ją widzieć muszą ją czuć czyli my
    4 punkty
  6. Tu Radio Be Be Be, program drugi. Słuchaczu pamiętaj, to ty płacisz za darmowe w eterze usługi! Posłuchaj muzyki! Po niej pastisz. ... Ta da dam, ta da dam... Ty mi dasz, ja ci dam... ... A teraz rządowe ogłoszenie: Dopóty, dopóki pozostanie choć jeden na świecie odszczepieniec, okropna zaraza nie usta nie! Dopóty, dopóki się uchowa, choćby jeden wśród nas gad wszeteczny, nie zniknie trawiąca nas choroba i czuć się nie może nikt bezpieczny! "I niech ja skonam, niech ja skonam! Zawsze dwa razy rzecz stwierdzona." Drużyna baranka Szona! Drużyna baranka Szona: My tobie ufamy Be Be Be Dwa, wierzymy twym słowom bezgranicznie. Już tylko czekamy na jasny znak i... wieszać zaczniemy czarownice.
    3 punkty
  7. Powiedzmy to: och i ach bardziej dialektycznie. Powiedzmy to językiem ciała. - Ja, na ciebie spoglądam. - Ty, w płomieniach cała. Powiedzmy to także językiem potocznym. - Ja? o nie! to ty w płomieniach cała! - Ja, w siadzie wykrocznym z bukietem czułych słów u twych drobnych stóp. Powiedzmy to również językiem migowym. - Ja, na kolanach. - Ty, na stołku barowym pragniesz zrozumieć mnie. Powiedzmy to, czemu nie! językiem suahili. - Ja, zamówiłem wołowe flaki. - Ty, con carne chili z colą. Ja, bez. Powiedzmy to w końcu jezykiem Dr. Esperanto. - Ty, podjadasz moje wołowe flaki. - Ja, podjadam twoje con carne chili - i od tej chwili. Ty i ja razem na zawsze do końca naszych dni. mojej żonie Łódź, data nieznana.
    2 punkty
  8. Zostań ze mną, zostań chwilę, zanim sen pokona milę, zanim ciemność nas dopadnie, zostań proszę, proszę ładnie. Zostań ze mną jeszcze trochę, rozsypiemy szczęścia proszek, nawdychamy się radością! Dobrze będzie, złe już poszło. Zostań ze mną, słodkie chwile... Też je lubisz - czy się mylę? Potrzebuję byś był blisko zanim mrok otuli wszystko. _____ Zostań ze mną, zostań trochę, zasłonimy się obłokiem, nacieszymy się bliskością! Cenny czas, czuję jest bosko.
    2 punkty
  9. Dmie wicher Wszechświata, wciąż rozwiewa włosy, próżność nasycona od nowa lok czesze. Nierozważna matka, zadufana Pani, niezbyt dobre noty za życia zebrała. Siły na zamiary odmierzać powinna, drażniąc nereidy. Tak zarozumiała. Powodzie w kraju, potwór u wybrzeży, karą jest ofiara. Córka w kajdanach. Tron podniebny dano królowej Etiopii, honorując miejscem po śmierci przyznanym. Podstępne działania bogów nieśmiertelnych, tuż biegun niebieski i cała zasadzka. Królowa w godnej pozie na siedzisku, albo zwisa głową w dół, bez godności. Tak kończy się wyścig po palmę pierwszeństwa w urodzie, pięknie, z morskimi nimfami.
    2 punkty
  10. Tej nocy poobijałem się pokaleczyłem niemiłosiernie. Krew lała się ze mnie przez wszystkie fazy księżyca. Całe niebo zbrukane moją krwią. Gwiazd przybywało, jak skrzepów. Na całe szczęście wykruszyły się, jedna po drugiej. Jak wydobrzeję, postanowiłem - nigdy więcej filmów na telebimie. Nad ranem zadzwonił telefon. - Tak, będę dziś u państwa, jak obiecałem. Pierwsze, co zrobiłem udałem się do kuchni. Otworzyłem lodówkę - taka lodówka powie nam więcej, jak niejeden lekarz. Z tego polowego szpitala, po kryjomu wyniosłem pięć jajek i kawał boczku. Ukroiłem cztery kromki o'razowego chleba. - Na to wygląda, nie jest ze mną najgorzej. Zjadłem i nabrałem ochoty na łazienkę. Ledwo co zdążyłem się ogolić, zabrałem za prasowanie koszuli i czyszczenie butów. Przyjrzałem się sobie w lustrze. Odruchowo strzepnąłem z rękawa resztki psiej sierści. Wyszedłem do miasta. Pierwszy raz tego dnia, pomyślałem - na pewno jesteś wspaniałomyślny. Łódź, 23. 10...
    2 punkty
  11. wpływam w ciebie zgrzyty chrzęsty trzaski kra kra kra pieni się zimna krew szaleją łzy zdzieram warstwy szarostalowe rozrywam ciemnozielone tonie i wypływa z twoich głębin piękny bursztyn
    2 punkty
  12. Życie to taśmociąg przewożący różne gatunki cierpień Czasem a przekonałem się o tym pozornie tylko przypadkowo kilka nut pełnej piersi szczęścia gram niewiele ekstaz mały pojemnik sensu chwile krótkie, co miały trwać wiecznie miłość, co znosi wszystko Kogoś, kto usensawnia ból Życie to cierpienie nie tylko zbieg okoliczności nie zawsze Odrzucam broń pojedynczego rażenia wolę zarażać wszystkich Tym Czymś co zaprasza rozkazem by z łóżka wstać czynić małe rzeczy ogromnych rozmiarów kochać tych co nie zasługują zaczynając od siebie
    2 punkty
  13. Jesteś magiem mojego pulsu, radością lekką, bo z sercem - wyrzuconym wraz ze spadochronem - naszych niemrawych pasjansów, źle ułożonych, milczących, wyczekujących bez ... nadziei ... Dotykasz łydki swojej osobistej guwernantki od fizjonomii, a ja ... zdradzam cię tylko z Bogiem. Bywasz we mnie korowodem, karnawałem, brakiem pytań, ośmiornicą na bambusowym półmisku ... Zabrakło mi już nawet słów, żeby wypowiedzieć "kocham cię" Śpij, bełkocz, podcinaj światu żyły! Zostaw mi siebie: zasuszę cię, schowam do szkatułki jak wyblakły paragon, zamknę we fiolce z kroplami na skołatane nerwy, wyciosam cię niczym karczowisko ... Siedzimy na dachu kamiennicy do rozbiórki, w dłoniach każde z nas ściska topniejący meteor, robimy pamiątkowe zdjęcie Wracamy na ziemię ... Każde z sercem, ale bez "NAS." Cymbałki sopli grają pierwsze skrzypce Nie ma transparentów, nikt nas nie wita Jeśli tylko zdołam dokończyć życie, to postaram się staranniej rozpisać role. W pralce - moherowy sweter rozciągnięty do granic niemożliwości I jakieś skrawki papieru Podarty program ... Coś da się rozczytać: "(...) nie (...) zapraszam (...) spektakl (...) prawie (...) boska (...) farsa (...) sprzedajmy (...) 100 lat (...) śmiechu (...) bez szczęscia (...) Mars (...) na ziemi Sklej to. Jutro lecimy. Po kosmos.
    2 punkty
  14. prześladuje mnie twój czas z oczu podobny do ojca a z serca do matki zgaśnie nadaremno gwiazda pękata od nadprodukcji modlitw upadnie na stromiznę czoła zanurz się w halucynogennym świetle błędnych ogników z okazji pierwszego roku dojrzałości wywieś na słupie ogłoszenie oddam życie w lepsze ręce chcesz się urodzić? gratulujemy odwagi i cierpliwości
    2 punkty
  15. Witam - cieszy mnie twój komentarz i to że się nie wystraszyłeś - Dzięki że zajrzałeś - Pozdr. serdecznie. Witam - ucieszył mnie twój komentarz za który ślę uśmiech - Pozdr. Witam - miło cię widzieć - dzięki za wierszyk i czytanie - Pozdr. Witam - cieszy mnie ta rewelka - dzięki - Pozdr. wakacyjnie. Witam - ucieszyło mnie twoje brawo - dzięki Dariuszu za nie - Pozdr.
    2 punkty
  16. Stryj Zbyszka, Maćko z Bogdańca pitne miody sączył z rańca a potem podpity obłapiał kobity i zapraszał do różańca.
    2 punkty
  17. bezcieleśnie ją strawię sama się wskazała mogę nieskończenie zalęgać krążyć zbierać dusić kwaśnym jadem pluć nie dotykałeś jej pierwszy urządziłeś dom dla mnie przedsionek do dziś mimowolnie z lewego oka płyną łzy zawsze dwie mała i duża czuję kogo dotykasz w myślach bo pasmo miodu cieńsze mogę wybaczyć słabość męska sprawa nic nie ginie
    1 punkt
  18. ja wiem że chcesz lecieć wysoko balonem macać weny chmur kąpać się pod krawędzią nieba w wełnach słońca ale ktoś musi zebrać mocny jedwab na pokrycie jego żebra obsiać pola i policzyć plony utkać dni podobne do siebie ktoś musi sprzątać po czyiś marzeniach
    1 punkt
  19. zgubił wspomnienie nie widzi tego co było boli go to jego twarz zgubiła uśmiech na czole zmęczenie nie cieszy go dziś jutra się boi ma trudne sny nagle ktoś zapukał otworzył drzwi i zaniemówił to było wspomnienie coś tam mówiło popłakując wiem to nie było fer wybacz mi proszę już nigdy więcej cię nie zawiodę będę zawsze przy tobie na dobre i złe
    1 punkt
  20. córciu chodź na plażę cuda ci pokażę może mewę która puszcza oczko w chmurach aż się pruje niebo mewa zaś na lewo ściga się z obłokiem krzesze z piórek ogień śpiewa wrzaskopiskiem myląc nuty wszystkie chodźmy dziś na plażę cuda ci pokażę z fal zrobisz bałwana muszla będzie bajać o zamierzchłych czasach kiedy drzewem jantar skałą mocną piasek a ptak - dinozaurem chmura zaś łzą czyjąś którą szczęście zmyło chodź ze mną na plażę pomarzymy razem...
    1 punkt
  21. Amsterdam W środku nocy w takim miejscu to się zdarza zamiast przekręcić się na drugi bok uruchomiłem transmisję danych Nagle cały ten wielki świat podwieszony na niewielkim światełku ładowarki do smartfona teraz stoi przede mną otworem W tej jednej chwili mogłem być wszędzie jeszcze mocniej wtuliłem się w siebie. Amsterdam, kwiecień. 2015.
    1 punkt
  22. Wymyśliłam nową zabawę. _____________________________________________________________ Pisz Świecie. albo Susz Ząbki. wokół Mordy. Zwierzyniec. Oborniki. włożę Prabuty. postawię Płoty. zbuduję Łódź. będę Wesoła. __ Pisz (woj.warmińsko-mazurskie) Świecie (woj. kujawsko-pomorskie) Susz (woj.warmińsko-mazurskie) Ząbki (woj. mazowieckie) Mordy (woj.mazowieckie) Zwierzyniec (woj. lubelskie) Oborniki (woj.wielkopolskie) Prabuty (woj.pomorskie) Płoty (woj.zachodniopomorskie) Łódź (woj.łódzkie) Wesoła (woj.mazowieckie)
    1 punkt
  23. Myśli natarczywe - myśl ostinato(wa) gram w ruletkę - wiem jak wygrać. ale tak grać nie wolno.... a w życiu już wolno?
    1 punkt
  24. Reputacja prawdomównego nieskazitelnie uczciwego boleśnie szczerego lub głupio milczącego wysoko ją ceniłem była jak szlachetny brylant Dziś upadł na ziemię przestraszony sprawdzam wypatruję uszkodzeń najdrobniejszych rys oczyszczam z pyłu
    1 punkt
  25. Niegościnne tereny jej domem, imienniczka nie tak zadufana, pędy płożą się rosną i chwieją, liści nawet ząb mrozu nie zgania. Sycą oko gałązki zielone, z nich czerwień łodyżki wykwita, a na każdej dzwoneczki dziś dzwonią, ożywiając krajobraz przepychem. Pięciopłatny kubeczek na rosę wiatr porusza, bo chętnie by popił. Ach, naczynko odwrotnie tu wisi i nikogo wodą nie napoi. Czarowny dźwięk ucho wychwytuje, różu, beżu i bieli promieniem porywa serce kwiatu uroda, barwnym blaskiem rozjaśnia przestrzenie. Jak wrzosy skromna owa roślina, imienniczki nie chce naśladować, pychą wokół też nie emanuje, cicha, śliczna krzewinka tundrowa.
    1 punkt
  26. Boska Śmierć Bogiem kiedy byłem Wiecznie żyłem Nic nie kończyłem mogło poczekać wiekami zwlekać Bóg był leniem ? nic nierobienie samouwielbienie Niszczy myślenie upiłem raz się człowieka stworzyłem Miał być jak Ja zmotywowany tylko oprócz myślenia dałem mu limit limit istnienia. Śmierć się stała bardzo działanie motywowała. mógłbyś żyć wiecznie Nie ma sprawy! oszalbyś tylko od wiecznej zabawy!
    1 punkt
  27. Bóg spędza urlopy na Marsie tam odpoczywa od dusz i ciał przestaje dręczyć Go pytanie czy zbawił ten właściwy gatunek w miejscu które omija absolut i nie rozlicza narodzin śmiercią chowa aureolę w etui i milczy bo nie ma tu komu dyktować świętych ksiąg
    1 punkt
  28. Stoisz przede mną na pustym stepie, odwrócona plecami… Trawy gładzą twoje lśniące uda… … wiatr rozwiewa długie, jasne włosy… Wołam ciebie… … krzyczę… Słyszysz? Potworna cisza rozsadza moją czaszkę… — straszliwe milczenie… Próbuję dojść, kulejąc na prawą nogę… — dosięgnąć dłonią… Słoneczne błyski ranią źrenice pod ogromnym kloszem kobaltowego nieba… Upadam, wstaję… … znowu biegnę… Kołysze się horyzont… — kołyszą się jakieś niewyraźne widma w przestrzeni na wpół umarłej… … na wpół żywej… Pot zalewa czoło… Znikasz… Jesteś… … nie ma cię… … Spoglądasz na mnie takim tęskniącym wzrokiem, wskazując ręką samotny dom… … a raczej to, co z niego pozostało… … opuszczony szkielet — utraconej — przeszłości… Zaciskam mocno powieki… — i widzę pędzące gwiazdy… — milczącą projekcję wszechświata… … Zimne muśnięcie ocuca zmysły… Otwieram oczy… … Nie ma ciebie… … nie ma — niczego… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-06)
    1 punkt
  29. [ Wszystkie słowa poety są nawiasem mówiąc. Każde zdanie poety należy brać w nawias. Najlepiej w kwadratowy ;) ]
    1 punkt
  30. @[email protected] Widzę, że samotność to nie tylko mój towarzysz. Ale muszę powiedzieć, że wstrząsnęły mną pierwsze 2 wersy! Mocne! Ta personifikacja samotności, która bije po twarz y i patrzy... = codzienne okrucieństwo uchodzące bezkarnie... Jesteś (jak sądzę) wrażliwym obserwatorem i komentatorem. Pozdrawiam:) I "rozchełstane baśnie" - cudne sformułowanie, które przywodzi mi na myśl "Baśnie z tysiąca i jednej nocy":)
    1 punkt
  31. na początku był trzepak potem długo długo krew winniczki wydłubywane widelcem i matka która pierwszy raz strzeliła mnie w pysk kazała prać majtki w zimnej wodzie 210705
    1 punkt
  32. A możesz napisać, gdzie konkretnie, w którym miejscu? Dziękuję! @Michał_78 Dziękuję!
    1 punkt
  33. Trzmiel... Nie bądź wśród ciap, By ci nie wziął świat. Zbudź się i człap. Zbierz pył gdzie kwiat. Trzmiel wstał jak świt. Dniem się tym zląkł. Kwiat pól też kwitł. Ruch był wśród łąk. Rajd pszczół już trwał. I myśl już ta: Że on to grał. I szła gdzie tan. I grań ta moc. Kling mu chce dać. Jest chęć i moc. Pszczół sto chce znać. Czuł wstyd on trzmiel. Wejść miał ze trzy. Jak masz, tak dziel. O serc sto wrzyj. Wzrok biegł gdzie dal. On sam do bram? Rój pszczół miał bal, tam hymn tych dam. Ślą słód na stół. Trzmiel chciał mieć miód. Smak miał od ziół. Węch go sam wiódł. Szedł wraz i głód. Ruch był na wschód. Ten marsz po miód. Jak miś gdzie gród. Był wśród tych scen. On sam wśród barw. Miał od drzew tlen. Mów sto wśród larw. Wiatr chciał dać dar. Wśród barw gdzie kwiat. Był też raj i czar. By nie brak dziatw. A on tak nie. Zew czuł ten głos. Jak noc i dnie. Od dam miał cios. Wiedźm sto padł los. Że traf sam chciał. Wpadł wprost do os. Miał strach i piał. Wstręt i zraz sto. Os trans tak trwał. I nie miał kto, brnąc już do chwał. Os jad dał znać. I głos się zwał. Trzmiel chciał zwiać. Ból go tak rwał. Skąd os ta złość? Wśród traw już wrze. Trzmiel ma już dość. Na głos się drze. Drze się na świat. Na lud co zły. Zwiądł jak ten kwiat. Wąż wbił mu kły. Kult malw chciał zmian. Tknął go kunszt chwil. Nie chciał zła ścian. Śpiew miał już wilg. Sześć pszczół na kwiat. Czuł świąt tych smak. Barw pląs jak świat. I był floks i mak. Ten tan ten pląs. Spił się tych barw. On herszt miał wąs. Chęć na sto larw. Szkół uczuć miał cyrk. Wplótł się jak twist. A to gdzie Szczyrk. I gdzie trwał świst...
    1 punkt
  34. Tyle rozmów nieprzeprowadzonych Tyle zdań nie wypowiedzianych Nasze dyskusje bez słów O których nigdy się nie dowiemy Wieczory i ranki pełne dialogów emocji i wszystko bez słów, wszystko tylko w wyobraźni Tak bardzo bym chciał... Tak bardzo.... Ta.... T.... Ale znowu weźmiemy leki. jest już ok...
    1 punkt
  35. Babilończyk z Babilonu musiał płacić liśćmi klonu bo i tak się zdarza kiedy od cinkciarza bierzesz banknot miast bilonu.
    1 punkt
  36. @Marek.zak1 Tyle już powiedziano przede mną, że w zasadzie zapewne nie będę odkrywcza, że rozsądek często jest wypadkową rozumu i uczucia. Tak mi się wydaje. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  37. Świetlista istota czuwa nad życiem ziemskim i dalszym. Podobno na rozstaju ujawnia się.
    1 punkt
  38. Takie przekazywanie wiedzy to ja rozumiem :) Pozdrowienia :)
    1 punkt
  39. @opal puszcza oczko do Cię to np.tak trochę w stylu Konopnickiej przynajmniej jak dla mnie, ale już wrzaskopisk doskonale określenie dla mewiego głosu Kredens pozdrawia
    1 punkt
  40. Byłeś jak płomień, A ja iskierka co cię zapaliła. Jestem jak krzemień, Co do działania cię rozpaliła. To były nasze próby, To były próby ognia. Nie zważ na rozróby, Jestem podobną do ognia. Trawiłeś swoje plony, Pochłaniałeś i paliłeś swoje dzieci. Byłeś jedyny ocalony, Nie wiem co kolejny pożar wznieci. Teraz już nie się nie palisz, Nie płoniesz do działania. Już mnie nie utulisz, Bo zostałam sama.
    1 punkt
  41. Ulica Kapliczka oświetla ponurą okolice Ona chce iść, lecz nie może Kobieta nie chce, by szła Chce by została, by była Z nią Tylko z nią Ona odmawia, idzie dalej Mija ją, pod nogami już schody Rozciąga się strome zbocze Nieprzerwanie idzie, przed siebie Ona wie, gdzie ma iść Kobieta nie chce, by szła Chce by została, by była Z nią Tylko z nią Ona odmawia, idzie dalej Mija światła, ulice, bloki Cel już blisko Czuć powiew spełnienia Spełnionej obietnicy Ona wie, że robi dobrze Kobieta wie, że robi źle Jednak brnie w to dalej Chce by została, by była Z nią Tylko z nią Ona dotarła Kobieta została Sama Wraca pod kapliczkę Jutro też jest dzień Może jutro zostanie Na pewno zostanie Kobieta wie, że się myli
    1 punkt
  42. "Chodź do mnie tutaj, Nie bój się już. Dam Ci bukiecik czerwonych róż, Bo ja tak bardzo pragnę cię!" On woła mnie jest już tuż tuż, Odziany w przepiękny biały strój. To tylko lekarz maleńka jest, Kwiatuszku błagam nie lękaj się. "Dam ja ci ślicznych korali moc, Nie bój się i postąp do mnie o krok. Bo zapadł już dawno czekany zmrok, Nie czekaj aż skończy się ta noc." On w darze wisiorek piękny mi da, Piękniejszy niczym brylant bez skaz. Osłucha cię nim pojawi się spazm, Dlatego nie drżyj i nie trwóż się tak. "Godzina już późna i ciemna noc, Najsłodsza nie każ się dłużej prosić. Niech no usłyszę twej zgody głosik, A woalem białym nakryję twą twarz." On chce mi dać woal biały jak śnieg, Czeka nas ślub, wesele i śpiew. To tylko jest maska tlenowa kochanie, Da ci większą swobodę w oddychaniu. "Podaj mi rękę bielutką swą I odejdź ze mną w nieziemską toń. Tak delikatna twoja dłoń, Trzymam ją mocno ręką mą." Tatusiu on pochwycił mocno moją rękę, Ciągnie mnie teraz w mroczną toń. Zbada ci puls, wyciągnij dłoń, Dziecino nie płacz i nie drżyj już. "Na nas już czas najdroższa ma, Odwróć w mą stronę swą śliczną twarz. Spójrz w moje oczy, które tak znasz, I chodźże ze mną gdzie gwiazda ta." Ja pójdę z nim do pierwszej z gwiazd, Którą to widzę w oddali hen. To lampa uliczna - zaranie jej tłem, Poczekaj aż zaświta ci nowy dzień. Lecz nim dokończyć zdążył tę myśl, Z maszyny wyszedł przenikliwy pisk... *Potwór z zachodnioafrykańskiego folkloru. Wysyłany przez wiedźmy, aby porywać młode dziewczęta.
    1 punkt
  43. Be be be Ra be Be be be Ba ba ba Ra ba Ba ba ba Be be be Ra be Be be be Ba ba ba Ra ba Ba ra ny Z natury swojej bezmyślne, skazane są z góry na rzeź i idą na nią posłusznie, bo głodna bestia musi żreć. A jeśli któryś się zburzy, baranią węłnę pragnąc strzec, takiego nazwą wnet tchórzem, stratują, zadepczą na śmierć. W bez(dusznej) rzeźni stłoczone, zielone łąki nie dla nich, wcieliły dobrze się w rolę, ostatni zdają egzamin. I jeszcze raz: Be be be Ra be...
    1 punkt
  44. Jesteś tylko mój dobry i pracowity a to co robisz jest zawsze z talentem Nie dbasz o sławę i jakieś zaszczyty w dodatku jesteś miły… abstynentem Nie palisz fajki nie pijesz bomby kawy ty tak lubisz czyste chodniki i dywany Kiedy jesteś potrzebny nie ma sprawy chętnie wysprzątasz cały domek kochany Do roboty mnie teraz nikt nie pogania zawsze podążasz za mną tym samym śladem Nie marudzisz jak mój były, kawał drania i nie pytasz mnie nigdy co z tym obiadem ? Taki pedant z ciebie, że mucha nie siada dojrzysz każdy pyłek - to nie przesada Tylko czasami mam powód do płaczu gdy prąd wyłączą słodki odkurzaczu
    1 punkt
  45. Słońce podzielone na dwie kule ziemskie Ty i ja Niedokończeni Mijamy wszyskie przeszłości Niewypełnieni Przytłoczeni wielokrotnością Burgundowych szalików, randek ze świec, amaretto i włóczki ... Potykam się co drugie słowo Klapki Na oczach Glany Wiadukty na ścieżkach nieobecności Śpię, otula mnie sroga nieuchronność Mam dość - tonę w zbyt ciężkiej czapce arlekina Przyklejam sobie historie do głowy - rażące podobieństwem - do nikogo i czegokolwiek ------------------------------------------------------ Rajdowy tor Nadzieja w kratkę Idzie piechotą przez autostradę Tępo pyta: "Dokąd zdążasz?" Narzucam tempo, odpowiadam szybko: "Już nie zdążę. Nie nadążam za ... ... "późno" (Chwilę później, ta sama nadzieja) Kupuje sukienkę. 360 stopni (mój obwód w pasie) Beznadzieja. Tasuje talię ... Zagramy?
    1 punkt
  46. Znów tam jestem choć przecież uciekłem żegnając się tylko przy okazji przekraczając o twarz granicę cierpienia Znajome twarze niedobrze pożegnane witam raz jeszcze Problemy minione aktualnie wracają boli mniej niż kiedyś lecz blizny nie zniknęły Przyjaźnie musiały odsunąć się w tył by nie rozjechał je piekielny wagon swędzącego dyskomfortu i cichego bólu Kolejny raz bawię się prawie dobrze chowając w kieszeni uporczywe niespełnienie wezmę z tego miejsca, to czego zapomniałem i ucieknę, by powrócić po jeszcze
    1 punkt
  47. sfermentowany jest owoc żywota bez żadnej odpowiedzi... piękna zielona Grenlandia lasy umierające w ogniu rodzą go same słaniają się kładzione wiatrem stają w nowym i nowym szyku na przekór wulkanom meteorom zmarzlinom i Bogom syn cieśli powiadasz - Światło z Tobą wystawiam ślepia każde jak lustro przetobłaganie - spójrz i przejrzyj się odbijają Twoje piękno zrozum zapamiętaj tę siłę co masz to wszystko co po kieszeniach pchasz to nic... i świat nic nie jest wart jeśli nie zderza i nie odbija się od ciebie w tobie drugi człowiek
    1 punkt
  48. wróciłem ze złamanym sercem moje myśli w poniewierce tęskniłem żeby ją zobaczyć teraz nie śpię nie mogę tego wytłumaczyć po co ja na nią patrzyłem mogłem wyjść wiedziałem ze zgine gdy tylko spojrzałem w jej oczy przepadlem już mnie nic nie zaskoczy wiedziałem że się to tak skończy platoniczna miłość moją głowe drąży nie wiem kiedy ją sobie ze łba wybije teraz słucham smutnych melodii i kolejny raz pije.
    1 punkt
  49. Cymbałki z wiatru Przeszyci strzałą metafory - ze zdumieniem wpatrujemy się we wszystkie kolory słońca Hodujemy egzotyczne zwierzęta w klatce Piersiowej. Naiwność najczęściej miewa kształt serca. Logika - bywa skrajnie liberalna. Zygzakiem idę po rozum do głowy Arrasy w starych domach, zapach wanilii i cynamonu Świece ogrzewające kilka pokoleń, które rozdeptywały cytrynki Stawiając siermiężne mury Ach! Chcę uciekać! Tak! Stąd! Ze świata! Wrzucam go do torebki i ... tak! Już do mnie dzwoni! Ławka w Central Parku. Zawala się na mnie lawina zieleni i zapach stęchłej skóry - aktówek i obcych historii Przysiada się do mnie tęsknota: ''może zostaniesz na noc?'' Zniekształcam srebrne kieliszki opływową prawdą Nie ma czego opijać: przy brzegu pucharu potykam się o rozsypane żołędzie Zaprzeczam - widząc rozgniecione przez podłogę myśli Pozbieram. Się po wszystkim, czego nie przeżyłam. Mówię do siebie, ale praktycznie nie rozumiem swojego rozmówcy Włoczę się po gzymsach rozespanego wieczoru Gram w karty tylko z tymi, którzy już mają podarty łeb ... "To be or not to be?" (W sumie nie wiem, po co mi te czaszki) As dwójka. Wojna. A tymczasem cisza wyściełała mnie aksamitem. (A przecież "tymczas" nie istnieje!) ... Czy inni też tak wrzeszczą nocą?! Składam dłonie do modliwy. Ale na Boga ... jakoś nie mam szczęścia. Nie wpadłam.
    1 punkt
  50. Większość ludzkich pomysłów wraca późnym wieczorem do domu, z płaczem. Biorą krople na żołądek, a wynajmowany pokoik aż pęka w szwach od butelek - pełnych miłosnych listów 'Zakochaj się w Warszawie' - dla mnie to wesołe miasteczko - pełne wojen i odrestaurowanych świetności, cinkciarzy z peronu zero i dziennikarzy z oddolnego i odgórnego Wilanowa, pełne pałaców i białych bloków bez duszy - choć jeszcze nie ma w nich starców (narazie sumiennie dojeżdżają metrem po swoje przyszłe emerytury) Warszawa to miasto ... zbytnie, pełne nadmiaru, tak anonimowe, że chce się wykręcić numer SOS w w tunelu i opowiedzieć o tym 'odpowiednim służbom' Neony i światła, czynsze i zapomogi, miłości i Szopeny, złotnicy i odszczepieńcy w stuporach i mlecznych barach ... A kiedy już mi się znudzi i Annasz i Kajfasz, wracam pierwszym pociągiem do stacji przedmiotów z historią i wspomnień oklejonych płatkami powiek z zachodami wrześniowych słońc i sierpniowych obłoków na horyzoncie października Wracam do tego uścisku, tej jedności, której zwrotnicą jest łąka Czułość na grządce przy małej chatce obok torów: leżymy spokojnie wiedząc, że diabelski młyn kręci się i bez nas - dziś ulgę na przejazd mają tylko anioły. Patrz jak tłoczno! I nie ma siedzących miejsc! Ostatecznie mogę ustąpić. ... W końcu i tak leżeliśmy na gapę ...
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...