Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.06.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. - Nie zostawiaj mnie na długo, nie narażaj na tęsknotę, ona piecze tępym bólem i otwiera strach: co potem... Gdy mi mówią, że ta Pani nada smaku i bliskości, to się boję, że za mało wiem o całej tej MIŁOŚCI. Co ze smutkiem i co z żalem, gdy za gardło czasem chwyta. Miało dobrze być - a za to problemami dzień zakwita. Bo czy można wybrać tylko to co miłe i nie boli? A co z ciemną stroną mocy, gdy się w zazdrość świat wystroi. Zdecydować się na pakiet różnych uczuć i emocji. Nie uciekać, zostać dłużej. Żyć z miłością - kochać mocniej.
    7 punktów
  2. Świat roślinny bujny, niezależny, stary, żywicielem zwierząt, karmi i człowieka. Miliony lat istniał bez ludzkiej pomocy, teraz cierpi, ale ostatecznie przetrwa. Inaczej niż Homo. Burzy się i puszy, mianuje się władcą na planecie Ziemi, szybko by zaginął, gdyby nagle zbrakło zwierząt jak i roślin wśród głuszy kosmosu. Historia nauką? Zbyt piękne niestety. Losu Rapa Nui zapomniały karty. Podcięcie gałęzi, na której się siedzi, roztropnością nie lśni, ani też nie grzeszy. Po nas choćby potop, to dziwne podejście. Czas myśleć o przyszłych tutaj pokoleniach. Mniej groszy w oczach, a myślenia więcej. Wystarczy pęd zwolnić, glob oblicze zmienia.
    5 punktów
  3. pod osłoną nocy miłość dojrzewa zbiera żniwo uśmiecha się pod osłoną nocy smakuje wino po którym my się kochamy pod osłoną nocy jesteś ty i ja niebo zaskakuje mamy fajne sny pod osłoną nocy błądzą myśli które nad ranem nie mówią nic pod osłoną nocy życie się tli zaś serca kuszą wolnością pod osłoną nocy czas nie goni ale otwiera okna i drzwi
    5 punktów
  4. Nazrywałam złotego mlecza całe naręcze. Płatkiem miękkim się otuliłam. Żółtym kolorem ogrzałam serce. Lecz czas tego kwiatu taki krótki, dmuchawcem się stał ulotnym. Wiatr porwał mi szczęście z dłoni. Zamiast płatków zostały smutki
    5 punktów
  5. Diabelska kołomyja w miejscowości Czartowa (chyba) Śpij - śpij kochanie moje A oczy miej otwarte I bój się już tych czarnych drzew Bo nie wiem kto ma wartę Czy anioł twój, czy diabłów sznur Bo piekło dziś otwarte... A zza piekielnych strasznych wrót Szeregi diabłów - czartów Już wyruszają na ten świat By patrzeć diablim okiem Kto tam otwarte drzwi dziś ma A kto nie zamknął okien... Zza czarnych chmur Zza czarnych drzew Wypatrzą każdą dziurę I wślizgną się by zabrać ci Twą duszę - Krasnopiórę By zawlec ją, gdzie wieczna kaźń Wprost za piekielne mury Tam koniec jest, bo nikt już nam Nie uratuje skóry. Zostanę tu, obronię cię! Stu czartów sam powalę Sto pierwszy zdoła porwać nas Zginiemy razem w chwale? Niech piekło wie - za darmo nic Bo kto ma miłość w sercu Rozerwie w strzępy choćby stu Szatanów przeniewierców Potężny Belial, musi sam Z małością mą się zmierzyć Nie poddam się, obronię nas! Wszystko musimy przeżyć. Nareszcie śpij, kochanie me A oczy miej otwarte I bój się już, tych czarnych drzew Bo nie wiem kto ma wartę Czy anioł stróż? - czy diabeł, czart Już patrzy diablim okiem Kto niezamknięte drzwi dziś ma A kto nie domknął okien...
    4 punkty
  6. Wkroczyłem na drogę o ziemi ognistej, Żar spalił mi serce i dokonał czystek. Pozbawił mnie woli i uciął mi głowę, Bo o nikim innym myśleć nie mogę. Zapadłem na chorobę, co niespodziewanie, Wpędza człowieka w drugiego posłanie. Co z każdym Jej oddechem i z każdym serca biciem, Bardziej go ogarnia i bardziej - aż traci dla Niej życie!
    3 punkty
  7. W samotnym tłumie nie można być samemu wszyscy obserwują twój płacz Nie umiem znaleźć rąbka miasta gdzie mógłbym opłakać stracone relacje zawsze trafiam na kogoś kto robi to samo Chciałbym kogoś poznać boję się jednak, że spotkam znajomą twarz
    3 punkty
  8. Jesteś jak ocean, A ja dryfuje małą łódką. Kryjesz serce jak arsenał, Zatrzaśnięte kłódką. Jesteś jak jedna zapałka, Ale potrafisz eksplodować. Ja jestem jak rozpałka, Co chcę cię pocałować. A ja jednym słowem, Otworzyłam twoje serce. Okazałeś się żywiołem, Nie pozwalającym upaść bierce.
    3 punkty
  9. pierwszy płatek czy wciąż jesteś? czekasz na mnie pod jaworem za zakrętem? drugi czy wciąż myślisz kiedy świat się chowa w ciszy o nas, miły? trzeci płatek czwarty -dziesty i tak wróżę z płatków róży i nic nie wiem ale zapach ciągle niesie mi nadzieję jak rosa rugosa kojącą że jednak różą ci jestem nie kolcem
    3 punkty
  10. Takie dni przytrafiają się w pracy kierowcy ciężarówki. Załadowałem w Malmo nowiutką karuzelę i kilka huśtawek. Pod Jonkoping zjechałem na pusty parking. Rozpakowałem wędzoną makrelę i ukroiłem dwie kromki razowego chleba. Posmarowałem masłem. Obok mnie nowiutkim volvo zatrzymała się rodzina z dziećmi. Otworzyły się drzwi i dzieci podbiegły do karuzeli. Widzę w lusterku, jak pokazują palcami. W ciepły, wiosenny dzień o wiele łatwiej jest pokazywać palcem. Pierwsza zieleń tego roku jeszcze nie tak ukrwiona ale i bez tego zrobiło się przyjemnie, gwarno. Poszedłem wyrzucić do kosza na śmieci puste opakowanie po makreli. Rodzice w tym czasie przywołali dzieci do siebie. Cisza podsycana przez delikatne powiewy wiatru, jakby chciała zapłonąć w konarach drzew. Na chwilę zamknąłem oczy. Przywarłem czołem do chłodnej szyby. Kiedyś powrócą do mnie te wszystkie dni. Powrócą i rozbiegną się niczym dzieci wokół karuzeli. Nic już nie będzie odwzajemnione i oczywiste, jak tutaj, pod Jonkoping. Może poza tym niejasnym strzępem wieczności, kiedy komuś bliskiemu się przyśnisz. Jonkoping, 09. 04. 2019.
    3 punkty
  11. Romka nie będzie jutro w szkole bo dziś znów niesie swój transparent na nim zaś słowa o religii a przecież żaden to mankament Romka nie będzie jutro w szkole pobiegł by pomóc motorniczej dostała pocisk w obie nogi za bojkot pracy urzędniczej Trzynastoletni wówczas chłopiec pochwycił sztandar rannej pani i pobiegł ale niedaleko bo kula mknęła już śladami Romka nie będzie jutro w szkole matka odbierze go z kostnicy kto winien śmierci tego chłopca agent UB czy politycy Romka nie będzie jutro w szkole bo w ‘56 zginął choć teraz mamy inne czasy to tamten klimat wciąż nie minął ____ *https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Strza%C5%82kowski 28 czerwca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Poznańskiego Czerwca 1956
    2 punkty
  12. odżynam się jasno wykarczowane dziczki biją niemiłosiernie po nic płakałam jeszcze widzę jej te oczy brzuchem myślące wycieńczę przylgę mam przeklęty metabolizm a ty nasyć mnie na łuku nocy w gorącym podmuchu ciekły kryształ ulegam pod popiołem małżeństwa dochodzę
    2 punkty
  13. - Mistrzu, gdy jestem z żoną, myślę o znajomej - Gdy jesteś ze znajomą, myśl zatem o żonie.
    2 punkty
  14. - Mistrzu, czy świat istnieje, czy jest w mojej głowie? - Jak byś na to nie patrzył, rację masz w połowie, bo w głowie trzymasz wszystko, co się wokół dzieje, a jak ją kiedyś stracisz, już nic nie istnieje.
    2 punkty
  15. @Franek K Kibic z Kościanu stwierdził skromnie Cesarz kibiców mówią o mnie gdy Szczęsny strzelił gola nasz Cezar wnet zawołał i ty Wojciechu przeciwko mnie.
    2 punkty
  16. bawoli kark ciężkie biodra z łatwością udawane szczęście kolejne selfie z deserem najbardziej samotna jestem wśród ludzi szkoła naturalna przestaje pasować z obrzydzeniem w moją stronę a przecież to ja zostałam z niczym przyznaję stykam nogi w kolanach tak jak lubiłeś przepraszam nie próbowałam nie chciałam
    1 punkt
  17. Mówiliśmy Mówiliśmy że miłość i że młodość zwycięży kiedy chwilą się żyło biorąc Boga pod język mówiliśmy że w mosiądz i że w spiż nas odleją rzeką płynął alkohol każdy dzień był niedzielą mówiliśmy że zawsze trzeba gonić marzenia mówiliśmy to ale tamtych nas dziś już nie ma
    1 punkt
  18. smutek życia odezwał się we mnie widzę starców siedzących na skwerach jak strażników wszechwiedzy tajemnej a ludzie biegną i czas ich pożera gdy dnia wrzaski ucisza dźwięk dzwonu starzec na grzbiecie laski się wspiera i wolniutko podąża do domu tam gdzie znowu zamierza umierać jeszcze kontur się laski załamie gdzieś tam przemkną spóźnione gołębie cień latarni zapisze na ścianie smutek który wniknął dziś we mnie lecz się nie martw bo nie zabraknie na miejskich skwerach starych ludzi z tych co biegli tak szybko i sprawnie niejeden jutro się starcem obudzi
    1 punkt
  19. Wpadły dziś do pokoju cztery skowronki. Trzepotały rzęsami zza zasłonki. Malinowe uśmiechy po ścianach rozrzucały. A ich głowy w obłokach bujały. Kładły sobie u stóp cały świat. Wpinały we włosy kolorowy kwiat. Rozgryzały smutki jak chipsy cebulowe. I w obłokach zanurzały głowę. Rozmawiały o wszystkim i o niczym. Nie szukały kłopotów swoich przyczyn Nie roztrząsały łez po pokoju małym. Tylko w obłokach bujały. Jak wpadły , tak szybko wyfrunęły. Zasłonki za sobą nie zasunęły. Ich śmiech jak trel niósł się przez świat cały A one dalej w obłokach bujały.
    1 punkt
  20. Piękna miła sympatyczna Pani Pani taka ładna, skrupulatna, pragmatyczna i staranna, uśmiechnięta co by się nie działo... Proszę Pana tylko konkretnie proszę aha, konkretnie, na czym to ja stanąłem nie wiem proszę Pana, proszę jaśniej się wypowiadać przecież Pan to musi potrafić dobrze, dobrze, już się poprawiam Otóż proszę Pani ja poproszę - tyle co trzeba płynu rozweselającego - trzeba było proszę Pana tak od razu już Panu podaję już podaję, zaraz, zaraz, proszę, proszę, oto i on - karton Pana ulubionego soku - ależ proszę Pani toż to płyn uspokajający to nie jest przecież płyn rozweselający! proszę Pana, że też ja Pana życia tutaj muszę uczyć stary już koń z Pana, a wymaga nauki proszę Pana proszę w końcu zrozumieć w tych czasach płyn uspokajający zresztą Pana ulubiony jest niczym innym jak płynem rozweselającym Aha, no tak, dziękuję:/ Bardzo dziękuję:)
    1 punkt
  21. Absolutny bez-czas… — kwintesencja stagnacji… — Nic… Choć wciąż się coś wydarza, dokonuje się niewidzialnie — poprzez podział szaro-błękitnych pikseli… … milczące przedmioty… — Kurz… … nieustanne próby przełamania nocy — grzęzną w zarodku… Scalają się ze sobą, aby ulec natychmiastowej anihilacji — w rozbłysku czarnego światła… Jednostajny ton… … piskliwy szum eksplodującej wieczności — zalewa czaszkę — monotonią zdarzeń… … wewnątrz — zmarznięta na kość — wypalona bryła… Coś w rodzaju dawnej egzystencji — irracjonalne i groteskowe — wrosło korzeniami w ziemię na krawędzi świtu… * Obłoki przytłaczają swoim ciężarem… Ranią betonowymi, przyciętymi równo krawędziami… Odbija się o dalekie wzgórza — zanikający pogłos — pradawnej burzy… W rozdartym — jak papier powietrzu — mdława, elektryczna woń Stworzenia… Parujące, sine niebo — okrywa sobą — milczenie rzeczy… … będącą raczej odpadem… — nieudaną formą ewolucji… * Przemykają jakieś obrazy, niewyraźne widma… — rozpływają się w podmuchach wiatru… Powstają w całkowitej ciszy nowe, całkiem nierealne… … będące zdeformowaną kopią samych siebie… Doskwiera im samotność… … niemożność ujrzenia swojego odbicia, choć tworzą się — z coraz większą siłą… … i uderzają skrzydłami w powłoki skał… Giną… Znowu są… … coraz bardziej udziwnione… … nonsensowne… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-26)
    1 punkt
  22. to nie Boży to twój niebo milczy nie pomoże chciałeś żeby żył umarł dziecku dzieje się krzywda on ślepy bo ofiara musi być krucjaty krew grabież rzeź w imię czego i kto rozgrzeszył tych papieży
    1 punkt
  23. @corival @Antoine W Martwi mnie to, że do tak wielu ten wiersz trafił.
    1 punkt
  24. @corival poza świetnymi wierszami, mógłbym się od Ciebie faktycznie uczyć świetnego czytania tekstów, interpretacji i wyciągania wniosków:)) Dzięki.
    1 punkt
  25. @BPW pięknie dziękuję!:)
    1 punkt
  26. a ja nie boję się cieni zatem niech mnie nie straszą taki jeden chodzi ze mną i nie chce się odczepić a ja szukam słońca żeby jego zgubićktóry przed i za przekleństwo mojego życia tak ta chwila będzie najpiękniejszakiedy nad głową w zenicie
    1 punkt
  27. czasem warto mieć słuchacza który nie wtrąca się i czeka na ciąg dalszy byś wreszcie to wyrzucił z siebie cichy słuchacz taki który nie zadaje pytań taki który ciągle słucha a kiedy mówisz poradź mi co mam zrobić przemawia nie zarzucając twoich słów pytaniami albo regułką tą wiesz co gdybym ja był na twoim miejscu cichy słuchacz nie przerywa jakby wiedział że już możesz nie dokończyć i upadnie gdzieś głębiej Komentarze
    1 punkt
  28. I odpięła się łatka wody puchową abrakadabrą opierzona w pęknięciu ciszy pieśnią waleni przyklejona w tej krainie gdzie niezachwiany horyzont lazurem głos swój przemilcza zaklęciem nam otwarty kuglami białoksiężnika wieszczy wprost z wody do lasów toni pieszczotą spływamy na muchomora dachu dziwami zasypiając odciskiem magii nad aureolą ducha szybujemy i na zwodzonej chmur kładce krasnoluda muśnięciem w falochronie światłości majaczymy łąkami ukrytymi w kwiatach świegoczemy nowiem zaklętym w księżycu kolędujemy. I jakby jaśniej? W tej krainie nie otrząśniętej z cienia.
    1 punkt
  29. świat to nie tylko uśmiech i dobro czasem jest łzą albo piekłem to nie tylko tęcze dostojne drzewa są w nim chwile śmierdzące świat to nie tylko wiara w Boga tu mieszka zło ono prawdę opluwa to nie tylko łóżkowa miłość to trudne drogi po których grzech hula świat to nie tylko wschody zachody to dni którym los dokucza to nie tylko marzenia spełnione to nich przegrana z której diabeł się cieszy
    1 punkt
  30. fale jeżeli uczynki w toń świata człowiek rzuci - fala powróci a jeśli stałeś już w toni, po szyję - fala zabije fala nie musi po świecie cię gonić - sam przyjdziesz do niej nieważne co uczyniłeś jaki szlachetny byłeś - wtedy ona na brzegu znajdzie człowieka, bo... - fala poczeka miliony odbić przemierza toń i choćbyś w górach zamieszkał tchórzliwie uciekał, kluczył - bo to była twoja wina - przyjdzie lawina
    1 punkt
  31. chłodny ranek w pustym domu zegar w kuchni beznamiętnie sieka ciszę na kawałki stara bieda z nową datą czaj bez cukru zjawa w lustrze puder szminka róż mascara mała czarna kropla perfum czerwień szpilek uśmiech numer nie wiem który w środku pustka /po pół roku wciąż mnie nie stać na prawdziwość/ czas się podnieść żyć jak chcą by w końcu umrzeć
    1 punkt
  32. @Marek.zak1 zaś Księżyc - istnieje wtedy, gdy na niego patrzę bo gdy wzrok odwrócę, no to już nie zawsze... a biedne Lunaszki mają na mnie nerwy no bo niepodobna, gapić się bez przerwy - na księżyc, of course ;) ;) ;) pozdrawiam :)
    1 punkt
  33. @Antoine W Nasze uczynki i decyzje prowokują zdarzenia, które jakoś tam wpływają na nasze życie. Uczynki dobre i złe lubią wracać i to niekiedy w zaskakująco nieprzewidywalny sposób. Czasem niestety lawiną... Dający do myślenia wiersz, jak dla mnie bardzo wieloznaczny. Można byłoby go dopracować, ale sądzę, że i tak jest czytelny. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  34. Podoba mi się, zwłaszcza o tych niedomkniętych oknach, przez które wkrada się ten diabeł. Pozdrawiam
    1 punkt
  35. Tak, to na pewno bardziej skomplikowane, niż w moim wierszyku. Jednak nie zawsze jest tak, że kataklizm/choroba osłabia. Jednych osłabia a innych wzmacnia. Wzmacnia na zasadzie odchorowania i nabycia odporności; przejścia kataklizmu i nabycia pewnych umiejętności, radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych. Nie zawsze jest też tak, że ci, którzy przestają walczyć - giną. Może zależy to od zasobów duchowych. Czytałam relację żołnierza amerykańskiego walczącego w Wietnamie. Na linii frontu pojawili się mnisi wietnamscy i spokojnie sobie przeszli gdy tymczasem żołnierzom amerykańskim opadła (dosłownie) broń. Ten żołnierz opowiadał później, że zupełnie nie wie, jak to się stało - po prostu nie potrafili strzelać. Człowiek, który nie walczy ale się boi - staje się ofiarą. Człowiek, który nie walczy ale jest w 100% spokojny- neutralizuje agresję. Tak to ponoć wygląda. Na mniejszą skalę (nie wojna :)) pewnie każdy z nas miał okazję zaobserwować, gdy ktoś potrafił załagodzić jakąś zadymę. Wcale nie marudziłeś :) Również pozdrawiam No tak, politycy znajdą wytłumaczenie na każdą swoją działalność :) Mistrzowie ;) Również pozdrawiam
    1 punkt
  36. Jesteś słodki. Przynosisz zapach ciepłych kwiatów, kamyków i przytulasz delikatnie; nie oddychamy. Przez chwilę cisza. Wyobrażam na głos, jak może wyglądać nasze życie, dokąd zanosi, co jest najpiękniejsze, oparte o siebie na łące. Czasem twój oddech pasuje do mojego.
    1 punkt
  37. Nieśmiało obejmuję cię od tyłu, serce bije cicho, moje nadgarstki ciepłe na zimnych rzęsach; pochłaniasz Jestem częścią mgły, kroplą, wilgocią tuloną w pąku, który z piersi rozkwita Przyciągasz mnie, nie powstrzymuję śmiechu i wszystko wymyka się; myśli, róża rysowana 'siedzę wreszcie na twoich kolanach'
    1 punkt
  38. Przyciskasz mnie, kiedy rozpływam się w delikatnym rumieńcu, a unosząca się mgła nie ma końca; ratuje. Koniuszkiem języka znajduję cienki rowek, po którym schodzę miękko. Zatrzymuję się. Koło małej sosenki, rośnie biała sasanka i pochwyca oczy. www.youtube.com/watch?v=FykSwbd9uO8&feature=related
    1 punkt
  39. Kiedy rozmawiamy, wiatr unosi głosy, a więc tylko piszemy palcami w powietrzu to, co obiecują zarośla. Robię kota z gałązek tak, żeby leżał na łapach, najlepiej spał. Nie mogę się nadziwić, układam delikatnie na T-shircie, obejmuję z wahaniem. Łączysz o wiele więcej, wystarcza twój promienny uśmiech.
    1 punkt
  40. Drewno wokół zdaje się mówić potrzaskując. Stoimy. Pokazujemy wnętrza dłoni. Moja z garstką kwiatów. Dobiega twój szept. Nie zdążysz nawet mrugnąć. Wpuszczasz promień przez kilka szpar, żebym poczuła, z jaką siłą słońce zalewa wszystko na zewnątrz. Rankiem obserwuję jak błyszczy. www.youtube.com/watch?v=7WDPuiId47c
    1 punkt
  41. Poznajesz moje dłonie i usta. Wiatr delikatnie wpada między palce z drobnymi kwiatuszkami przylaszczek, spacerują po mokrej gałązce. Podtrzymujesz mnie, żebym nie upadła. Uśmiechamy się. Obserwujemy posyłane w górę latawce, na krótko lśnią w promieniach. Marzę, aby twój uścisk towarzyszył już na zawsze. Niebo wydaje się lżejsze, błękitnieje.
    1 punkt
  42. jesteś delikatny. od oddechu na szybie tworzy się zaparowane koło. cicho nucisz: 'jaka piękna'. cieszymy się. rano będę stąpać boso po balkonie. trzymasz kciuki, nieustannie przesuwają rozsypany krajobraz. po kryjomu podkochuję się w tobie. ubrałam ulubioną sukienkę bez ramiączek. podwijasz łagodnie jedwabie, chcesz rozpruć brzuch. wsuwam się niechcący do szafy. pachnie mydłem, trochę jaśminem. jest pusta. www.youtube.com/watch?v=_9lfdx-h6u0
    1 punkt
  43. całujemy się kilkakrotnie. nagle rozpinasz. podskakuję jak ukąszona. twoje oczy jeszcze mocniej błyszczą. wygładzam lodowe kwiaty na szybie, rozmazują krajobraz. uczepiłam się ciebie. mówisz: będziesz miała balkon i wszystko co na nim jest. przykładam palec do twoich ust. wyczuwam ciepłą czekoladę. uwielbiam odgłos łyżki skrobiącej o dno. puszysty śnieg zsuwa się z parapetów. www.youtube.com/watch?v=cm3N1p_h5ec&feature=related
    1 punkt
  44. święto stawiam w miejscu. wydostaję się z rowu. jest w tobie coś rozpieszczonego, 'a nie nic'; tak mówiąc bierzesz mnie w ramiona, ale nie czuję uścisku. zimna woda przebija na wylot. tylko oczy żyją, wolne od rosy w ogrodzie. dotykam kwiatów ciasno przylegających do włosów. każdy jest jednym ze słów.
    1 punkt
  45. zachwycam się nitkami babiego lata, których już nie unosi wiatr. czekałam na to całą jesień, od pierwszego wieczora kiedy przytulałeś białe czoło. po obu stronach cicho, gorące sny wlewają się wgłąb wiadra z lodem. pięknieję. wśród liści łopianu przysiadają ważki i rozmawiają ze mną. wrastam w twoje oczy, oderwane od nieba i ziemi. chciałbym cię widzieć codziennie, jak promień słońca, który przebija się na przekór. www.youtube.com/watch?v=bhzJO34SCoc
    1 punkt
  46. jesteś zmysłowy. przypominasz tango, czasem spacer, nawet szept. od początku pachniesz dziką gonitwą wznoszącą się w przestrzeń. 'chodzę po twoim balkonie a kiedy nie patrzysz kwitnę w donicach' błyszczy rosa. zimne i mokre są moje stopy; wyszłam boso. całujesz mnie i mówisz: bardzo się nudziłaś, ani słowa więcej.
    1 punkt
  47. nawet w listach nie mogę ci o tym powiedzieć. chowam się za włosami, prosta w tanecznych. poznawać, jak twoje usta, zmiękczyć co istotne, przenieść w sobie więcej. lawendowe niebo i ciepły zapach nieustannie pulsują po podłodze na palcach. cicho wydmuchuję dźwięki na skórę, w szyję; wydobywasz ze mnie głębię. www.youtube.com/watch?v=Eta6a3Z-dvM
    1 punkt
  48. niesforna sukienka ciągnie się za mną po parku. czuję się jak w domu, nad którym górują przesłaniane czerwienią gałęzie drzew. kiedy znam już zapach jarzębin, nim oczy same się zamkną, miękkimi ustami przykryję twoje myśli. od tej chwili sen stanie się zarumienioną twarzą, którą rozświetlają pojedyńcze promienie słońca. w nadużywanych balerinach przykucam nieśmiało obok ciebie, między dygotem rano a mżeniem nocą.
    1 punkt
  49. kocham cię od chwili, kiedy połykałeś tajemnie suszone jabłka. kąciki ust odpływały w stronę równika. wchodziłeś w siebie, by ukształtować mnie w dźwięczny fragment, półodkrytym biodrem. nie miałeś w głowie jeszcze nic niewłaściwego. oczami sortowałeś spojrzenia a rozebrane gałązki nabrzmiałe w ślady ściskałeś osobno, jak ornament kwiatów. spoglądałam na rozdwojone końcówki włosów przez kontury ciebie, dnia i powstało pragnienie, bez słów, ściśle złączone. za nim spokój. ostatnie słońce w kutym oknie, wypełniło się wiatrem.
    1 punkt
  50. bezdroże. piję dzikie wino, a pragnęłabym z tobą i uśmiechać się przez maciejki, usłane przy stole. jak na deszczu wysławiane łzy - chodź ze mną o zmierzchu ujrzeć fioletową łąkę z lotu ptaka, która w chłodnym blasku stałaby się świętem. a dalej za mgłą wszystko, co można sobie wyobrazić. spójrz. fruczak gołąbek przysiadł na twojej dłoni, żeby nagle zaistniała cisza, i miesza oddech z moim. z lekka wyczuwalny dotyka obłok - usłyszę cię. jeśli chciał nas znaleźć, musiał przejść przez to samo.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...