Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.06.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Kto siedzi przy borze, tego głód nie zmorze. Mówili pradziady, co przy lesie trwają. Bogactwo borowych plonów radością napawa. Nie straszna odległość, nie straszne schylania. Szum drzew, śpiewy ptaków, przepiękna wyprawa w ostępy... po żywność cenną przedsiębrana. Pod bukiem warto szukać zapasów na zimę. Szeroka, gęsta korona bukwią mocno sypie. W kosmate ubranka orzeszki odziane tak pilnie, konkurencja nie śpi, też chętnie pochrupie. Korona świergocze wieloma głosami. Rudy ogonek zdąża szybko w górę. Radość porusza wielu gałązkami, szeleści listowiem i skrobie pazurem. W dali niecierpliwy tupot i chrumkanie, tracą już cierpliwość inni biesiadnicy. Kiedy pójdziesz, przyjdą chmarą na śniadanie, napełnią brzuchy dużą ilością bukwicy. Opodal dzika prababka ogrodowej gruszy. Wiosną weselną suknię światu prezentuje. Teraz drobne listki, pośród leśnej głuszy, zieleń i brąz owocu, aurą emanuje. Warto wziąć do kosza, bardzo są rasowe, w spiżarni miękkości nabiorą i smaku. Spójrz w bok, tam drzewo szerokie, niemłode, równie przyjazne, mocą sieje wokół. Tu dzikiej jabłoni owoce zdobędziesz, błyskają zielenią niewielkie kuleczki. Twarde i kwaśne niby, kiedy je posiędziesz, na szarlotkę, mus, dżemik i jeszcze babeczki. Leśne plony zebrane. Głód nie grozi temu, kto zna wartość borów i wykaże chęci. Jadło z leśnej głuszy przyda się każdemu, w następnym roku znowu będzie nęcić.
    6 punktów
  2. ty intro podskórne złudzenie indywidualne podminowana tobą nie biją nadnercza krew w kościach cicho usta rozchylam wypadłam z ludzkiego cyklu budzę się gorąca to co się stało pomiędzy łamie mój każdy dzień na pół niespełna ciebie dotykam
    6 punktów
  3. łoże życia zmierzwione jest dzisiaj chyża żądza wciąż żąda i rządzi ale póki od żywych zawisła własne stwarza dopóty porządki wiem że żyję dlatego też łożę nie ma żadnej od leża ucieczki w gruncie zasad żelazne podłoże pusty talerz o żarcie znów wrzeszczy tarzam się więc w tym łożu przechodnim trzyma mnie w nim potrzeba przemyśleń chociaż trzęsą się od nich już boki i strzykawka znów strzyka pod krzyżem może można założyć że można najzwyczajniej bez żadnych ogródek dnia pewnego obudzić się powstać odejść lecz już czeka łoże drugie
    5 punktów
  4. /Dla Mgiełki, Ewy,Bartka,reszcie piszących, Naszych Mamom i Ojcom, żyjących bądź nie!. Chwała półsietorom i sierotom zarazem!! Tylko z najwyższej góry las brata się z wiatrem przyćmiewa Nam scieżki przetarte czoła szlifują łańcuszkiem długości wklęsłości natury wód potok jedynie oczyści starości ślad zostawi jednak lustro młodości przeglądając ów wigor na firmamencie podaży Czym jesteśmy! Powie!
    5 punktów
  5. graphics CC0 fakultatywna sztuka markuje mitologiczne potrzeby matek oliwkowa Faestis z Chalkidy buja w kołysce futurystycznego Arystotelesa w Morzu Egejskim rekiny pożerają potulne makrele i sardynki zaktualizowany fikcyjny Egeusz rzuca się w w przestwór Calypso z powodu focha Tezeusza czarny żagiel wprowadza go w błąd tyle nam oto - z mitologii zaufania do harpii i minotaurów podatni na sztukę uprawiają wciąż swój mizerabilizm natrętni parweniusze rzygają akwarelami czarnowidztwa i upozorowanej nędzy w wannie wypełnionej krwią „śmierć Marata” rozpuszcza egzystencję Arystoteles kiedy dorasta tłumaczy: że przyjaźń jak owoc dojrzewa powoli iż u początku każdej filozofii stoi ludzkie zdziwienie jakaż to filozofia rozmyśla współczesny stagiryta skoro „doświadczenie stworzyło sztukę a brak doświadczenia przypadek”? konforemna geometria tego świata utrzymuje kąty między płaszczyznami koleiny ludzkiej heroikomiczności w społecznych dysproporcjach skiba od calizny - ziarno od plew lemiesz trójkątny niczym laplasjan w „delcie” upozorowanego nieurodzaju tam parkują turpistyczne Gorgony operatory matematyczne różniczkują ich odcięte głowy świat zatraca apotropaiczny charakter uprawia sztukę przy kurhanach batem traktujesz wtenczas Pegaza i ryjesz w żyznej glebie bruzdę z bukolik oddzielasz maszkary od sfery własnych pozytywnych marzeń świat chodzi w kieracie redło twe to kość czaszki prostoliniowy lecz sporny ruch maskotki sumienia --
    4 punkty
  6. Rano wieś otoczyli, ze stu się zebrało, niejeden to znajomy, wszak nasi sąsiedzi. Wiemy jednak dlaczego przyszli nas odwiedzić, spalić nasze domostwa będzie im za mało i chcą nas wszystkich zabić, mężczyzn i kobiety, za to żeśmy Polacy tak nas nienawidzą, może niektórzy tego nie chcą i się wstydzą, lecz odmówić nie mogą, to wojna niestety. Sowieccy partyzanci nam dziś nie pomogą, po Niemców wciąż dzwonimy, lecz oni daleko, dwadzieścia kilometrów będzie leśną drogą, od nich żadnej pomocy nie możemy czekać. Słaliśmy o ratunek prośby do Warszawy, lecz oni widać mają inne ważne sprawy. Inspirowane opowieściami rodzinnymi i książką P. Zychowicza "Wołyń zdradzony".
    4 punkty
  7. Chciałabym zahamować. Zatrzymać się na chwilę. Śledzić drogę mrówki, obserwować motyle. Żuka odwrócić patykiem, By znowu grzbietem zabłysnął I spojrzeć w oczy drzewom. I szumem ich się zachłysnąć. Chciałabym trochę zwolnić. Noga za nogą powłóczyć. Pójść na wykład do lasu i ciszy się nauczyć. Chciałabym jeszcze wolniej pościgać się ze ślimakiem. I nie gnać tak do przodu, nie chwalić się czasu brakiem. Lecz hamulce zepsute, Wplątałam się w codzienności tryby. I gnam i gnam do przodu. Zwalniam tylko na niby. A las ciszą szeleści. Motyl skrzydła rozwinął. Mrówka zniknęła w mrowisku. Żuk błyszczący mnie minął. Zatrzymam się na chwilę. Nie biegnę już więcej po złoto. I wolno, jak najwolniej, Wrócę do domu piechotą.
    4 punkty
  8. Jeśliś zmęczony, to w Bieszczady ruszaj. Szlaki przemierzysz i rozstajne drogi. Znajdziesz tu bracie odpoczynek błogi, do życia powód odnajdzie twa dusza. Gdzie dumny Halicz, wyniosła Tarnica, a od zachodu cudne Połoniny, gdzie nieprzebyte morze bukowiny, Matki-Natury odwieczna stanica. Wiara z Nadzieją stąd na spacer idą do Polańczyka, Ustrzyk albo Cisnej. Spotkasz je obie – życiem się zachłyśniesz. Wtedy po drodze odnajdziesz i Miłość.
    3 punkty
  9. Włączam światło… Wyłączam… Patrzę na żarzące się przez chwilę druciki w żarówkach… Rozszeptana za oknem noc — kusi wyjściem w rozjaśnioną żółtawym blaskiem ulicznych latarni ciemność… W głębi domu tykanie stojącego zegara… … chrzęst mechanizmu… Gong… I znowu… … znowu… tik-tok, tik-tok, … tik-tok… Co chcesz ode mnie? Odwracam się, lecz nic… Cisza… … tylko pulsowanie w obolałych skroniach, łomotanie serca… Mżą piksele samotności w zakamarkach pokoju, na pustych fotelach po rodzicach… Jak ci na imię? Alicja? Jewgienija? Nie dosłyszę — z powodu szumu buzującej krwi… Dlaczego zaciskasz milczące, blade usta? Patrzę pod różnymi kątami, nachyleniami ziemi — na zakurzone obrazy, falujące na ścianach pajęczyny… … odgłos pierzchających kroków… Czyich? To ja — tańczę w próżni czasu… Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek… Kokietuję symbole i gesty… Rozmawiam z tobą, moja melancholio, kochanko życia… Odpowiedz mi, choć raz… Kochasz mnie, prawda? (Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-08)
    3 punkty
  10. Kto siedzi przy borze, tego głód nie zmorze. Mówili pradziady, co przy lesie trwają. Pustawe koszyki smutno wyglądają. Napełnić trzeba leśnymi dobrami, nabiorą blasku, zdrowiem nasycają, kolory cieszą oczy, a zapach nie mami. Tam, między drzewami, kobierzec zielony, wiosną grona dzwoneczków o wstydliwym pąsie. Owoc nie tak skromny, w słońcu rozbarwiony, błyska dumną czerwienią zachęca do pląsów. Mięsisty w środku, a cierpki w posmaku tak jak żurawina, wspaniała mącznica. Czerwień kulistych rubinków na krzaku, pulsuje zdrowiem i wzrok wprost zachwyca. W pobliżu kilka krzewów zwanych świdwośliwą, bieliło kąt wiosną pięciopłatnym kwiatem. Teraz ciemnopurpurowy przepych, aż zadziwia, drobin słodyczą kusi liczne stadka ptaków. Tam dalej, nad strumykiem i brzegiem jeziorka, czeremchy rozłożyste kwietny zapach siały. Popatrz, moc kuleczek błyszczących już zerka, jesiennym słodkim oczkiem las oczarowały. W prawo spójrz. Duże krzewy gęste, gałęziste. Płodne, obficie dzielące pożywnym orzechem. Tysiąclecia liczne napełniała kosze puste leszczyna, hojna karmicielka śmiechem. Potrzebujesz przyprawy? Idź, gdzie las sosnowy, choć od bagien po skały rośnie pełen mocy Zawsze zielony, uzbrojony w kłujące igławy. Patrzy bojowo czarnymi oczami owoców. Pełen życzliwości dla potrzebujących przed złem ochrony, ma dar oczyszczenia, Przymrozek był już? Rozłóż płachtę w dole, potrząśnij. Kulki podnoś pełne zbłękitnienia. Trzeci plon zebrany, odniesiesz do domu. Ostatnia wyprawa jeszcze do odbycia.
    3 punkty
  11. żyletka pod językiem to dobra metoda na rozcięcie zlepionych ust ściskiem cudzych kłów co jak ptaki splątane miękkim skrupułem słów giną rojem motylim nad wieżą Nimroda mieć słuszność nie oznacza znać prawdę odwieczną jest ona jak diamenty w otchłani ciemności które chociaż blask tracą swój w nieskończoności niczego nie są wstanie oświetlić słoneczną jutrzenką rysującą oko boga w strunach czasu co rani zmysły aksjologią woli życia ono gorliwie raduje i boli ukrzyżowane cicho na próżnych biegunach dobra i zła czarnymi gwoździami Anance dlatego nie mam dobrych wieści nie tym razem więc nalejcie mi pełny kielich i żelazem otrąbcie giętkie kości i nerw w każdej tkance
    2 punkty
  12. O szczęściu w nieszczęściu szczęście w nieszczęściu to niedoszły samobójca który nie trafił ostrzem w tętnicę umazany własną krwią w środku dnia w centrum miasta omyłkowo wzięty przez policję za nie dla siebie jedynie niebezpiecznego szaleńca i zastrzelony na miejscu ku własnej uldze że w sumie to się powiodło
    2 punkty
  13. w biodra bierzesz jak w nawias bo działania na potęgach zawsze w pierwszej kolejności wołają ci Marylin Marylin całodobowy dyżur na intensywnej terapii miłości a na pamiątkę czasem na srebrnym łańcuszku sztuczne serce dostajesz Marylin Marylin wota nieświęte
    2 punkty
  14. Wierszyk krótki, łamigłówka nawet nie wiem czy ciekawa lecz nie chodzi o odsłony tudzież punkty, to zabawa. Wiem nie każdy chce główkować ani bawić się w rebusy ja to lubię i dlatego nie uciekam od pokusy. Nie nagminnie, lecz czasami piszę by komórki szare wypełniły swą powinność w normie, ale nie nad miarę. Jeśli weźmiesz nutę z gamy a my do niej Ci dodamy wyspę Morza Egejskiego oraz czynność pana tego, który jest z zawodu tkaczem co nam wyjdzie? Już tłumaczę żeńskie imię lub nie ono tak to sobie wymyślono. Jeżeli mogę coś dodać od siebie to podpowiem, że jest możliwość odszukania dwóch przeciwstawnych hasełek. Miłego relaksu.
    2 punkty
  15. w ramce drewnianej obraz ten wpisany wiatr smaga ramiona jabłoni kołyszą się na tle zanikających krawędzi gór ich kształtów skąpanych w niebieskiej poświacie w tej chwili możesz być tylko obecnym unosisz się nad zieleniejącymi trawami czujesz tę przestrzeń która jest obok a zarazem w tobie tli się przyjemnym ciepłem w tej chwili możesz być istnieniem
    2 punkty
  16. – Doktorze, pani o imieniu robota przyszła na wizytę. – Znowu! To już trzecia wizyta w tym tygodniu! Dobra, niech wejdzie. ~ – Witam pani L321, proszę usiąść i powiedzieć, co się stało tym razem? – Jestem obserwowana… – Już to pani mówiła, ale konkretnie: kto panią obserwuje? – Oni… – Litości pani L321! Jacy oni?! – Kosmici… – Widzi pani zielone ludziki? – Oni nie są tacy zieloni, bo dobrze znają się na swojej robocie! Gdzie nie spojrzę patrzą na mnie i śmieją się! – Ale tutaj ich nie ma. Proszę się uspokoić i napić świeżo zaparzonej kawy. – Aaaaa! W tej kawie jest gęba! – Siostro! – Tak bracie? – Kaftan dla pani robot! ____ https://amenteemaravilhosa.com.br/pareidolia/
    2 punkty
  17. cisza to piękno umie zachwycać jest lekarstwem na zło i smutek cisza to niebo które nam bliskie zawsze ma racje nie przegrywa cisza nie psuje horyzontu jest mu jak siostra zawsze pasuje cisza jest czymś czego nie trzeba solić ani słodzić i taki smakuje cisza to nagroda która każdemu bez żadnego ale przysługuje cisza to królowa bez korony ale i tak świat się nią zachwyca cisza jak Bóg ciągle milczy nie szuka dróg zawsze pewna cisza to coś co nie kłamie jest szczersza od prawdy
    2 punkty
  18. Podaruję ci uśmiech jeżeli Ty podarujesz mi swój Podaruję ci czas jeżeli ty i mi go dasz A gdy pojawi się tęcza na niebie Sprawię że będzie ona dla ciebie Kolory piękne będzie miała Takie żywe jak nasze piękne cudowne życie Chodź opowiem ci jak w niebie było Trawa była zielona Niebo błękitne Lecz Jezusek siedzący na krześle Kazał mi wracać na ziemię Już chyba wiem czemu Mam pewną misję do zrobienia Uspokoić pewną duszyczkę Powiedzieć jej jak tam pięknie Może już więcej się nie zlęknie Iwa
    2 punkty
  19. Noc… — i znów gong stojącego zegara… Ktoś mnie wywołuje nieustannie… Kto? Kładę się na środku pokoju twarzą do podłogi… … żółtawy odblask wiszącej lampy — otaczają słoje dębowej klepki… Czuję, jak oddychają ściany… Po ornamentach naddartych tapet wspina się jęk przeciągu, zanikający krzyk… W absolutnej ciszy — piskliwy szum — rozsadza moją czaszkę… … z tętnem zderzających się krwinek… Przepływają powoli - drobinki kurzu… Połyskują… … mienią się i jarzą… Dobijają się do bram mojego umysłu echa westchnień i głosów… … jakieś szlochy z głębokich pokładów przeszłego czasu… Bicie serca… … gong… Ruch wahadła, chrzęst zębatych kół… Jesteś znowu, blisko, niemalże — dotykając chłodem swojej dłoni… Omiatając włosami i wzrokiem — pełnym gwiazd… Chyba wyjdę naprzeciw kuszącej otchłani nocy… Podnoszę się z trudem. Zamykam za sobą drzwi… Po drugiej stronie — półmrok schodowej klatki… … Mijam otwarte, puste pokoje dawno umarłych sąsiadów… Falują powoli firanki… W srebrnym blasku księżyca — uśmiechnięte, niknące twarze… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-09)
    2 punkty
  20. co za mną wyraźne przede mną już nie za mną tęcze zachody a przed nieznane za mną uśmiech łzy o krok przede mną trudny horyzont nie ta bajka co za mną wiem bo było mi bliskie co przed Bóg wie ja raczej mniej za mną starość drzew dokuczliwy wiatr przede mną widoczne nowe bramy i drzwi to one zadecydują czy sobą będę czy nie zapomnę marzyć i śnić
    2 punkty
  21. Hej Dorotko, hej Dorotko z górki też nie zawsze słodko bo jest czółko, oczy, nos usta, broda i na skos dwa pagórki i brodawki chcę odsapnąć, lecz brak ławki jednak to mnie nie przeraża bo ciut niżej płaska plaża. Na niej pierwszy odpoczynek taki bez namiotu obóz który zręcznie wykorzysta robiąc obrót każdy łobuz potem sunąc ruchem węża pełznie aż na plaży koniec i rozciąga po długości ciało, jako ten zaskroniec. Wreszcie wilgoć, kres wędrówki powiew trzciny nad jeziorkiem dłuższa przerwa, bo teatrum się odstawi, lecz wieczorkiem o nim opis nie nastąpi bo zarzekli się aktorzy że na występ i to nago przed publiką nie są skorzy.
    2 punkty
  22. Tak. W dzieciństwie byłam na wiejskim pogrzebie. W jednym pokoju leżał zmarły, w drugim toczyło się codzienne, rodzinne życie, w trzecim bawiły się dzieci. Co jakiś czas przybiegaliśmy do "dziadka" popatrzeć. Nikt się nie bał. Paliły się gromnice, co jakiś czas starsi wchodzili się pomodlić. Tak, rzeczywiście te trzy dni i noce są ważne, bo na ogół - tyle jeszcze przebywa dusza w ciele. Zakopywanie ciała wcześniej jest z duchowego punktu więc karygodne, to narażanie duszy na dodatkowe, niepotrzebne cierpienia. Teraz, by szybko pozbyć się problemu ;) pogrzeby organizowane są na łapu capu i obcymi rękoma. W bloku nie może być zmarły, bo trumna nie zmieści się do windy ;) Gromnica? Kto by o tym myślał, poza ty to jakiś przeżytek ;) Natomiast światło gromnicy wprowadza dużo spokoju, kto lubi palić świeczki ten wie. Boimy się śmierci ale wypierając ten lęk powodujemy, że on się będzie potęgował w momencie, gdy nas to spotka. Nie ma oswajania, przygotowywania się. Takie czasy ;) Dzięki i również pozdrawiam.
    2 punkty
  23. w pojemnym gorsecie jutra możesz upychać do woli niedospana tancerka w podartych pończochach starym makijażu spóźnia się za każdym razem jak nieogarnięty nowicjusz wylicza takt w myślach naśladuje ruchy innych daje prowadzić zadyszce gubi kroki by ponownie zacisnąć gorset i mieć poczucie uczestnictwa to próba generalna pod słońcem nie ma nic nowego poza tobą
    2 punkty
  24. Na obrzeżach kruchty jeden oddech za mało, myśl wdzięczna umacnia, odpychana zegarem. Choć sekundy liczy - godzin już nie oddaje, uspakaja trefnie, chronometry niech spalą. Zdzierasz z kalendarza w rytmie oschłej boleści papierowe kartki... wędrujące do kosza. W lustro zapatrzeni, ono zmiany rozprasza, podobnie... jak wczoraj, a świadomość znów chrzęści. Wyrzuć co odmierza, czas - tempem spolegliwym, masz serca podpowiedź, co odczuli czekaniem. Lecz kiedyś zapomni, chciwie chwycisz się za nie, wieczny odpoczynek... dusza zaś ma alibi. Pofruniesz ku niebu - piekło skrzętnie zajęte, anieli beztroskie powitają z estymą. Znajdziesz belle femme - cud,gniazdo sobie wymość, jak każdą uwiodę, więc wywalą ze szczętem. Skrzydełka nie rogi - niosą albo opadną, raj zmienisz w infero jak na ziemskim padole. Nawet skrawek nieba w mig nieznośnie zasmolę, powrócę przez OBE w ostatnią noc astralną. "Jeśli patrzy się razem w górę - niebo się przybliża." - Phil Bosmans.
    2 punkty
  25. Grubo ciosami łzami. Aż potrzebny parasol! By w pełnym słońcu opłakiwać los, który zawsze był "po tamtej stronie ulicy" Nikomu nie opowiadam o snach Ludzie wyczuwają to w taksòwkach i metrze Przepowiadam przyszłość - uczepiona ramienia Whitmana Nic nie będzie! Tylko groźby i Szopen - opętany przy pustym stole - akustyką rozstania i przejrzałych uczuć Już nie jeżdżę po gram szafranu - na drugi koniec świata, bo tam także wita mnie jedynie głód ... pragnienia Nasycenie? Na przystawkę. Popołudnia mijają mnie jak budowle Równocześnie wiem, że jestem - zaledwie wiatą Nierozważnie odgryzam kawałek księżyca Zamiast owiec - liczę planety I co ciekawe, śpię jak kłoda! Rrzucam się tylko latami świetlnymi na Mleczną Drogę To nie samobòjstwo. To autostop Usiłuję po prostu ... wrócić na ziemię.
    2 punkty
  26. nie zawsze jesteśmy na tak czasami bywa że rzygać nam się chce nie umiemy się odnaleźć złość nas dopada jesteśmy jak złe psy nie zawsze nam dobrze bywa że mocno klniemy błądzimy tu i tam ale bywają też chwilę że czujemy się jak w bajce nie zamykamy drzwi życie bierzemy garściami zapraszamy uśmiech w dupie mamy łzy podziwiamy niebo kwiaty cieszą innych twarze chcę nam się żyć
    2 punkty
  27. @Sylwester_Lasota Ile prostszych jest wyrazów, żeby się wyłożyć, najpierw z nałożnicą... trzeba się położyć. A łoże wytrzyma z Tobą się założę, bo ja w trefnym łożu - codziennie barłożę. Pozdrawiam Sylwku.
    2 punkty
  28. pan Bóg kopnął piłkę ale nie za mocno dlatego tak wolno się toczy oto mamy dzień oto słońce które wpada gdzieś w mrok noc to ja a wszechmocny pewno nie zapomnie by ponownie ją kopnąć
    2 punkty
  29. Dom zza pieca wygarnięte ślady zimy kot wywleka na podwórze przyniosę wazon spójrz kwiaty kłaniają się na łąkach słońce trąca linię horyzontu powyżej ptaki niosą pogubione nuty na pięcioliniach letnie wieczory dorzućmy ciepła do ogniska czerwiec, 2021
    1 punkt
  30. wie Pan Henryk w swych wierszykach i ja także choć umykam bo już późna dosyć pora jutro muszę do przedszkola wstać raniutko skoro świt więc wam dziś już mówię git. :))
    1 punkt
  31. @Henryk_Jakowiec Jeśli dobrze rozumuję, zacny Autor niech mi powie. Bo jeżeli to KOS MI TKA, to ja jestem już w połowie. Pozdrówki :)
    1 punkt
  32. ... u Ciebie Heniu, chyba zawsze można się uśmiechnąć ... :) Fajny wiersz. Pozdrawiam.
    1 punkt
  33. Jestem tu ponownie, bo.. wstyd się przyznać, poszłam moim czytaniem innymi, błędnymi torami. Ale teraz jestem "w domu". Skondensowałaś w tej krótkiej formie bardzo dużo.! "działania na potęgach zawsze w pierwszej kolejności" oraz "całodobowy dyżur na intensywnej terapii miłości" ... znakomite. Ogólnie, plusik. Pozdrawiam.
    1 punkt
  34. @corival cześć, corival. coś, jakby "dziejba leśna", leśmiana... "tyle w gęstwinie cisz błądzi i tyle, słoneczniejących między pniami czasów, że nasilone barwami motyle, lecą w znój przyszły - przeczuwanych lasów... wierzchami sosen - szum chodzi wysoki, i - przemijając - pozostawia drzewa. dość mi pomyśleć - wśnionemu w obłoki - o jakimś ptaku, by stwierdzić, ze śpiewa... w drgawym powietrzu coraz złotowłosiej, od snów, co niosą w blask - zmarłe pustkowie - a ja pamiętam, że pod lasem - w rowie purpurowieje drobny mak - samosiej. i właśnie, sycąc cienistą snu zmrużkę wspomnianą nagle z lat dawnych doliną, spożywam chleba wonnego całuszkę razem ze słońca na niej odrobiną..."
    1 punkt
  35. zabiłam bezdomnego a A A a egzekucja do egzekucji doszło w godzinach wieczornych nie, narzędzie zbrodni nie jest istotne rano już, przyznam się szczerze myślałam o swoim występku który to się dopiero miał wydarzyć uprasowałam do tego koszulę buty na glanc, spodnie na kant wyszłam z domu, ale obwąchałam parę razy terytorium, wiesz, żeby wybadać grunt przed samą zbrodnią, zaopatrzyłam się jeszcze w obok stojącym monopolowym w winko za dziewięć złoty (no ba, przecież jakoś trzeba świętować potem??) i wyszłam ze sklepu zbliżam się do delikwenta ręce wyciąga, jako białą flagę?! wargi rozwarł, już coś do mnie mówi pew pew zabiłam go wzrokiem ale wcale nie chciałam
    1 punkt
  36. @corival Też wyczuwam bliskość stołu zapach się po drodze ściele a świadomość uzmysławia tam czekają przyjaciele zluzowany z lekka krawat gwarantuje, nie zadławi się jegomość nim żołądek połykane jadło strawi. Kiedy dotrę już do celu i gdy złożę swe pokłony rzeknę tak do pani domu Pani, sługa uniżony sercem, ciałem i żołądkiem w Twoje ręce się oddaje bowiem nie ma to jak polskie stare, dobre obyczaje. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  37. Oczywiście, interpretacja to najczęściej wydźwięk naszego widzimisię. Chyba, że ktoś zajmuje się zawodowo krytyką literacką, a i wówczas trudno czasami odłożyć na bok osobiste uprzedzenia, czy bolączki. Dziękuję za wizytę. Łączę pozdrowienia
    1 punkt
  38. Dzięki Czarku, tam my też mamy wiele za uszami, a jak traktowaliśmy Ukraińców i Ukrainę, to też warto pamiętać. To, z drugiej strony, oczywiście nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla mordów niewinnych ludzi. Pozdrawiam
    1 punkt
  39. @[email protected] ścierpła ? Może za blisko podszedłeś ? Lato nie dla mnie, ale jestem gotowa a dokładnie moje 32 sukienki ?. @Dag Masz rację, bycie kobietą jest nie do ogarnięcia ?. Pozdrawiam ?.
    1 punkt
  40. Cieszę się, że chociaż dźwiękowo się podoba ;) :) Aaaa, o tym nie pomyślałem :)))) Dzięki za rozszerzenie horyzontów :))) i pozdrawiam. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, okazuje się, że łoże może otworzyć nadspodziewanie wiele możliwości ;) Ty również :)
    1 punkt
  41. @Gosława cześć, gosławo... @corival cześć, corival...
    1 punkt
  42. Ha ha ha, to ja odpowiedź na później odłożę ;) Rozbawiłeś mnie. Dzięki :)))
    1 punkt
  43. @corival i nie zrzuciła naczyń, tylko sztućce
    1 punkt
  44. Założę, że tonie złożeczenie, Więc Tobie również złożę To samo pozdrowienie. Złoża lata niech płożą Ci się w lat leżach podłóżnie. I choćbym to z błędem wyłożył, Podłoże intencji jest szczere. Wszystkiego najlepszego :)
    1 punkt
  45. pamiętam forsowalem taki bush w Afryce jak ja to lubię naturę dziewicze.
    1 punkt
  46. Kiedy patrzę w oczy Twe niebieskie, Widzę szczyty ośnieżonych gór I nadzieję, której nie znam jeszcze, I słyszę pogrzebowy wtór.
    1 punkt
  47. ... zaskoczyłaś pozytywnie puentą. Pozwoliłam sobie przenieść.. i .. co Ty na to.? Pozdrawiam.
    1 punkt
  48. Wow! Niezłe. Nieźle płynie i w miarę upływu się rozpędza. I co najważniejsze nie jest o niczym. Myślę, że można podłożyć więcej niż jedną interpretację. Osobiście jawią mi się dwie. Pozdrawiam :) No, ja bym nie chciał. Widocznie czytamy inaczej :))))) Pozdro :)
    1 punkt
  49. Kto siedzi przy borze, tego głód nie zmorze. Mówili pradziady, co przy lesie trwają. Barwnych owoców pełne zebrać kosze, ażeby przetrwać nieprzyjazne chwile, jesienne ścieżki wydeptywać w lesie, nie po widoczki i nie po motyle. Po mokradłach pełznie dama nader śliczna, późną wiosną różowo brzęczy i kusi udanie, jesienne paciorki jak kolia dziedziczna, kwaśne i cierpkie żurawiną zwane. Sąsiedztwa nie chce indywidualność, drzewo pełne magii, czaru i wytchnienia. Wiosenną bielą sukni syci oczy jarząb polanek ozdoba, w czerwień gron zamienia. Z drugiej strony polany szumi tajemnicą leśna śliwa: tarnina, dzielnie walczy o teren cierniami w gałęziach. Granatem błyska owoc lekko okrąglutki, mały, cierpki z charakterem. Obok czarny bez rośnie, korzysta z ochrony dla gron pełnych soku nad wyraz cennego. Zakątek dość ponury głóg rozjaśnia duży. Walczącego ducha, pogodny czerwienią. Młodość i piękno zaklęte pod szerokim liściem, nad brzegiem strumienia rozłożyście ściele. Suknia wiosenna bogata, błyska lekkim różem, kalinowy welon powłóczyście wieje. Krwisty owoc zachęca, ptaki podpatrujesz: jedzą. Mądrość pokoleń pamiętaj, tylko przemrożone. Koralowe drzewo idzie często miedzą, mokrą i grząską, dumnie nastroszone. Drugi wiersz skończony. Kosz pełen owoców do domu zaniesiesz. Wróć jednak po jeszcze.
    1 punkt
  50. cofając się robię nowe plany w sprawie perspektywy a ty wystarczy że podbiegniesz do mnie i przerośniesz drzewa tam na końcu za obszarem nierozpoznawania ludzi miejsce na majaki i Unię Barw w niebieskiej jednomyślności podejdź jeśli chcesz odzyskać bliskie mi kolory
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...