Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.12.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. to lustro tyle lat na jednej ścianie niemym świadkiem wielu walk i przemian zmatowiałe od niejednej rysy nieodmiennie patrzy prosto w oczy
    8 punktów
  2. noc jak zwęglony zwitek jeszcze tańczy z łuną nim w końcu ostatnią zdmuchniętą iskierką słońce przycumuje drakkar do horyzontu i wreszcie jesteś a ja uczę się rozciągać teraźniejszość i niech sobie gdzieś płonie tęczowy bifröst czas zaczyna się od nas
    7 punktów
  3. zgubiłem wspomnienie oraz garść marzeń patrzę w niebo szukam ich ale nic prócz chmur i teczy nie widzę więc zerkam tam gdzie horyzont otwiera szeroko drzwi może tam je znajdę sam już nie wiem czy warte gry zgubiłem to fakt że bez nich gorsze mam noce oraz kulawe dni
    7 punktów
  4. rośnie na moim osiedlu różnorodne, piękne, dorodne ale tylko jedno magiczne nie jest bardzo wysokie lecz ma okazałą koronę o niezwykłej harmonii podtrzymuje ją silny pień wokół przestrzeń gdy w nią wkraczam cichnę wszystkie myśli pierzchają i przenika mnie spokój otula ciepło, natchnienie to tak jak w tłumie spotykasz kogoś i wiesz tak to On.
    5 punktów
  5. Brzegiem policzka spływa srebrnych kropel szkliwo, Po jej skórze się wije barwą deszcz perłowy, Przezroczystym konturem ujmując zmysłowy Owal jej twarzy mgiełką owiany leniwo. Kryształami mży kształt jej szyi, a przędziwo Wody strużką wezbranej w czuły brokat mowy, Spina agrafką dżdży szept ust amarantowy, Pocałunkiem kapiąc w nas jak nieba staliwo. Brylanty opadły z chmur lodowym pokotem, Nas wspomina już tylko kałuż granit smętny, A słońce zapomniało, zajęte swym lotem. I gdy patrzę w pamięci urok obojętny, Na jego dnie skrzep zimnych łez podniebnym grotem, Kreśli jej obraz niemy już i beznamiętny.
    4 punkty
  6. Jarzą się barwne choinki już wkrótce nadejdzie wigilia narodzi się Jezus maleńki czy będzie judzka to ziemia Znów będzie Maryja szukała zabraknie miejsca w gospodzie Dziecina zziębnięta cała bo mroźna zima na wschodzie Król Dawid z nieba wysoko smutno spojrzy na ziemię przypatrzy się białym obłokom tak chciałby przytulić Dziecinę Nie znajdą miejsca w gospodzie ni nawet w sercu człowieka bo zimno Mu będzie na wschodzie i na przemianę wciąż czeka Zapłacze Jezus maleńki w tej źle zrozumianej krainie promienie z ubogiej stajenki skieruje gdzieś indziej na ziemię Maryja z Świętym Józefem wybiorą się w podróż daleką będą szukali z pośpiechem miejsca za górą za rzeką Ktoś pewnie wskaże im drogę i ulży wędrowcom w cierpieniu nie powie Dziecino Cię nie chcę lecz pozna Ją po imieniu Narodzi się Jezus maleńki gdzieś indziej w dalekiej krainie a miłość z ubogiej stajenki strumieniem gorącym popłynie autor
    4 punkty
  7. Niemoc Za oknem wiatr się tłucze w mroku I ciemność w powiewach kołysze Wpatruję się we wspomnień pochód Gdy leżę w nocną zasluchany ciszę Cóż z tego że słońce pobudkę zagra By blaskiem swoim świat odurzyć Gdy łza pojedyńcza błyska jak gwiazda Nie każdy uśmiech da się powtórzyć Postaci czarno białych pochód Tych co odeszli choć nie byli winni Wciąż przed oczami miesza się w mroku Z tymi co zostali chociaż nie powinni I puste ku mnie wyciągają ręce Gdy tak samotny leżę pośród nocy I oczy w niemej błyszczą im udręce A ja wciąż duszę w swojej się niemocy D.G.
    4 punkty
  8. sercem i zamiera w bezruchu zachwycona sekunda
    4 punkty
  9. w tęsknocie wędrowania rozpływam się w obłokach szukam wędrowców skazanych na bezdroża samotnych z niedokończonej podróży z mapą w ręku zamykam oczy świat zakrył usta i nos za nitką horyzontu gaśnie kłębek zimno-białego dnia wybudzimy się jutro na pustym lotnisku o kilka chwil starsi
    3 punkty
  10. "Muzyko: oddechu posągów, może: ciszo obrazów. Mowo, gdzie mowy kończą się. Czasie, pionowo stojący na kierunku serc, które giną." Rainer Maria Rilke Stoję nad ziemskim grobem to ja namalowałem niebo i ziemie odzwierciedliłem Boga o dwóch twarzach upodobniłem się do człowieka aby tchnąć światłość w próżnie napełnić wszystkie naczynia uczynić na dole to co na górze Na górze róże na dole fiołki my się kochamy jak dwa aniołki wypis z pamiętniczka Brzmi banalnie co ekskluzywnie „niebiański człowiek” nie ma urzędowego zaświadczenia bo jest niebieskim ptakiem znaczy się „pasożytem” jak Josif Brodski podający się za poetę Tak i ja uzurpuję sobie prawo do bycia osobą pomazaną farbami naznaczoną oszustwem Trzeba wam wiedzieć gdy pisałem o licznych podróżach to nic nie było prawdą wszystkie podrożę zaczerpnąłem od osób zadowolonych które wysłały tu widokówki z tych wszystkich cudownych miejsc one zawisły na tablicy korkowej w rejestracji przychodni psychiatrycznej Ten który stworzył emanację i posłał mnie musiał być trochę szalony gdy kształtował moją osobę przed pierwszym i po ostatnim dniu stworzenia znajduję się pomiędzy sercem a brzuchem w każdej ożywionej istocie Nie mogę o tym mówić by nie wylądować w farmakologicznym kaftanie bezpieczeństwa
    3 punkty
  11. Subfasada moje ciało jest moją fortecą obrastam tłuszczem gdy lato mija izoluję łono i biodra by mnie tylko nikt nie dotykał jestem potężna oporna i ciężka wszystko potrafię i wszystko przetrwam o jedną rzecz proszę tylko o miłość Pozorantka pogłaszcz mnie muśnij ręką możesz wejść bezpośrednio w moją drugą warstwę nie jestem mocna nie jestem szorstka jestem tylko bezradna
    2 punkty
  12. Nadeszła zima, śniegi i mrozy, drogi zawiało na biało. Żółty kabriolet swój dach nałożył, wycieczki mu się zachciało. Bo co urodą może się mierzyć z porą, co skrzy się i bieli? Szczególnie wtedy, kiedy śnieg świeży świat tuli w czystej pościeli. Żółty kabriolet - przygód amator, nie będzie czekał do wiosny. Wyruszył w trasę, jak wcześniej, latem, lśniący, błyszczący, radosny. Wymknął się z miasta, gnał autostradą poprzez krajobraz uroczy, lecz wkrótce zwolnił, za znaków radą, na wiejską drogę się wtoczył. Gdy jechał dalej, zobaczył nagle, jak w poprzek jezdni wyrasta wielka jak góra, tańcząca z wiatrem, śnieżna przeszkoda. Tak! Zaspa! "Jak się rozpędzę, pewnie dam radę". Pomyślał żółty kabriolet. "Z łatwością przecież szybko przejadę przez taką zawalidrogę". Jednak się biedak nieco przeliczył, bo utknął w zaspie na dobre. Przez chwilę znane manewry ćwiczył, aż w końcu westchnął: "Nie wybrnę". A wokół było pusto i biało, tylko, w zimowych ramionach, przy drodze, którą śniegiem zawiało, skrzyła się wioska uśpiona. W szybie mu błysła nadziei iskra i głośno krzyknął: "Pomocy!" Gdy mały traktor sygnał usłyszał, wnet się z garażu wytoczył. Mały traktorek ma duże koła, jest przy tym silny jak niedźwiedź. Zaspę z łatwością pokonać zdoła, więc mocną linę już wiezie. Do kabrioletu linę podczepił, autko wyciągnął z łatwością. "Mały traktorku! Ty jesteś wielki!” Krzyknął kabriolet z wdzięcznością. „To nic takiego, drogi kolego”. Odparł traktorek wesoły. „Łatwo coś zrobić, kiedy do tego jesteś dokładnie stworzony”. Wnet się rozstali. Żółty kabriolet ostrożnie wrócił do miasta. Pomyślał sobie mały traktorek: „Nieduża była ta zaspa”. Więc wkrótce o niej całkiem zapomniał, przecież zbliżała się wiosna i dużo pracy w polu, na łąkach. Może kabriolet znów spotka? Wcześniejsze części:
    2 punkty
  13. nie ma lepszej bajki na dobranoc niż historia historia to wszystko co jest a za chwilę będzie im więcej głów śni ten sam sen tym bardziej utrwalana jest zbiorowa wyobraźnia podział na my kontra oni byli żyli sobie tutejsi prości ludzie mieli swój rozgowor swoje małe wielkie sprawy nigdy nie byli podmiotem ponad ich głowami toczyły się losy świata wędrowały armie to w jedną stronę z podniesiona głową to w drugą stronę z podkulonym ogonem i na odwrót zawierano sojusze zmieniały się granice życie i smierć pod jednym dachem wiekami ci którzy przeżyli ostatnią wojnę próbowali jak zwykle związać koniec z końcem tego zimowego dnia z lasu wyszli leśni nazywali ich też kożusznikami z sentymentu do nie swoich kożuchów mieli broń i wolę by było po staremu od razu wyłapali tych którzy próbowali układów z nową władzą uznali za zdrajców zabili co nie chcieli oddać owsa też zabili resztę ludzi zebrali w jednej z chat zaryglowali główne wejście podpalili do tych którzy próbowali wydostać się przez okna strzelali całą wieś spalili w zgliszczach swojego domu rodzinnego mały sierożka odnalazł ciała swoich bliskich braci i sióstr ciężarnej matki i ojca dzisiaj żołnierze wyklęci to mit założycielski IV RP zwycięża narracja że bury to bohater czyżby?
    2 punkty
  14. Pamięć usiądź bracie pogadaj ze mną kiedy to było ja na ziemi ty ? przyjdą święta świeczkę postawię w oknie stołu nie posprzątam najesz się do syta a moim prezentem będzie modlitwa za ciebie i odmówię dziesięć zdrowasiek brat to brat jaki by nie był ale brat jeszcze pamiętam
    2 punkty
  15. Zapracowałeś dom żyje stół również wszystko które w nim znosi sroczka do gniazda więc ma dobrze jest wracać do domu gdzie nie ma gołych ścian wielki telewizor czeka na ciebie pilot kanapa i jesteś gość aha zapomniałem o twojej żonie zapytałeś jej co dzisiaj na obiad odpowiedziała tobie schabowy przecież zapracowałeś
    2 punkty
  16. rozszarpała mi podbrzusze rzucając kotwicę otłuściła w jego uśmiechu widzę siebie w zapachu włosów brzydzę się tobą poraniłeś mnie kolczastym drutem miłości rozerwałeś twarz sama kończę krzywdy bez granic bólu
    2 punkty
  17. @Somalija Kolczasta miłość też da owoce i będą gładsze od aksamitu bowiem natura też jest przewrotna i kiedy trzeba używa sprytu. Pozdrawiam HJ
    2 punkty
  18. Choć się stara jego stara nawet nie drgnie mu fujara bo instrument ten, muzyczny stracił wydźwięk swój, liryczny. Dzisiaj pary brak grajkowi i na muzę już nie złowi nawet choćby jednej fanki więc nie staje dzisiaj w szranki. Kopii swojej też nie skruszy co najwyżej naburmuszy się i legnie na tapczanie bo nad seks przekłada spanie. Jeszcze tylko w sennych marach błąka się po wąskich szparach wyszukując w nich wilgoci - to jest starość, moi złoci.
    2 punkty
  19. Wspomnienia Prześcignę jeszcze kiedyś rozpędzone światło, By wyrwać krótką chwilę spod władania czasu I zajrzeć do galerii starych już obrazów, Nim żywe ich kolory całkiem znów wyblakną. Gdy znikną uniesienia oddam się poprawkom, By wpleść do malowideł trochę stylu, ładu; Błękitu gdzieś dołożę, kroplę dam szkarłatu I będę swej przeszłości po raz wtóry sprawcą. A jeśli w malowaniu całkiem się zatracę I woli mi zabraknie by niezwłocznie wrócić To niechaj teraźniejszość za mną już nie płacze Lecz farby porządniejsze wreszcie niech zakupi. Zostanę swego wczoraj jeszcze raz malarzem, By dziś nie zapomniało wziąć ze sobą duszy. ---
    1 punkt
  20. jak ten podążający żułf do o z kreską i w
    1 punkt
  21. W pięknym zamku na wzgórzu otoczonym klonami mieszkał książę niezgrabny z żoną oraz ich psami. Księżna była przepiękna i na wskroś odstawała od mężczyzny, któremu kochać poprzysięgała. I być wierną, posłuszną, golić nogi, bikini oraz pachy i wąsik, by mieć wygląd bogini. Uśmiechała się rzadko, wyglądając jak posąg chociaż w duszy marzyła, o bieganiu na boso. W sercu wiele nosiła marzeń prostych i zwykłych, ale sama musiała być, jak dzieło spod igły. Była żoną mężczyzny niezgrabnego, lecz księcia sama będąc ubogą, więc niestety bez wzięcia. Mąż czasami wyjeżdżał w interesach, służbowo zostawiając małżonkę samą w zamku, celowo. Zanim jednak wyjechał uposażał swą damę w przyzdobioną kruszcami rodowodową bramę. Kod do bramy zaś chował do szkatułki w sezamie, który w domku leśniczym był na chłopskiej polanie. Książę skradał się nocą, żeby świadków uniknąć, gdyby jeden się zdarzył, musiał pędem by zniknąć. Przemierzała komnaty skromnie, sama i w ciszy. Myśli swoje kierując do zachcianek i chcicy. Ale chodzić musiała uwięziona w tej bramie, a w szkatułce był kodzik, gdzieś daleko w sezamie. ___ Konkursowe - temat Szkatułka
    1 punkt
  22. Kalendarze i szubienice Wieszacie kalendarze i liny szubienicy Końcem roku, gdy pogoda zaskrzypi Gdy króli zapiszecie trzech w kaplicy A szampan na nowy rok znów wykipi Liny w szubienicę zawiązane zwisają A nocne wiatry pomogą wam zawisnąć Odwagę na wadzę desperacją kąsają Oby przeważyła, wolimy też skisnąć Kalendarz odmierza ostatnie wymioty A pasterz notuje już zgony i rezurekcję Święci nasze upadki i zakopuje wzloty Lecz musi zapomnieć szubienic lekcję Liny są tańsze od kartek z kalendarza Wytrzymają ciężar emerytur i renty Splecione dla żuli od mroków ołtarza Co znają humor czarny lub niepojęty Spadły bary w modlitewnikach wczoraj Hostię skrobią z zimnej ręki umarlaka Pasterz, przed ołtarzem rzygnął morał Trupa dziś zmarłego, truposza Polaka Kończą się złote chwile łez tej radości Czy warto śmiać się z zimnych podludzi? Naród nie przełknie całej przyjemności Bo Pan po sylwestrze się już przebudził
    1 punkt
  23. Członek korporacji Alojzy ze Mszczonowa postanowił zdrowy tryb życia zachować a tu taki kawał o mało co zawał Jego babcia wykrzyknęła - a niech to blać! Jeśli przekleństwo to tylko po rosyjsku:)
    1 punkt
  24. Wieżowce wiary Wieżowce czubkami ciemnych dachów Rzeźbią dzieła egzystencji w chmurach I też spalają spowiedzi i przysięgi druhów Nie w szaleństwa, a w miłości purpurach Na piętrach w pokojach Krzyż spoczywa Ciało z kobiety i duch z Niebios, i dziś żywy Tylko otchłań mary i sumienia robaczywa Spojrzeniem w niego patrzy wciąż krzywym To matnia zła, bezduszna i goła z wartości Nie ma uszu ni oczu, by wiarę zrozumieć A to duch, duch, któremu obce grzeszności W Boskim wiecznie będzie sercu szumieć Obliczyć łatwo kłamstwo, lecz czy prawdę? Wypływającą z ust pasterzy i mecenasów Lecz sumienie czuje i też odróżnia krzywdę Co płynie w melodii grzechu tych czasów Pozostaje wierzyć, mocno, nawet zbyt wierzyć! Jeśli prawda we mgłach poranka się zgubiła I jeśli dostępu do jasności ojciec wam nie szerzy Bo ona grzech nasz z płomieni czasu odkupiła A wieżowce rosnąć będą w zgodzie lub bez Z trójistotnością wiary, w jej potędze i słabości Rosnąć będzie czerwony i silny mi dzwon też Co dla winnych nie ma łzy, ani okruchu liitości
    1 punkt
  25. W małej izdebce na strychu pośród pająków rupieci a niżej w wielkim przepychu mieszkają ojca znów dzieci Nikt nie zagląda tu wcale gdzie cisza długa i głucha w drewnianym talerzu niedbale strawa dla z góry starucha Słowa wędrują po izbie lecz nikt ich wcale nie słucha a echo się obok prześlizgnie i cisza znowu tak głucha Ten promyk słońca co wpada skarbem dla tego człowieka gdy noc zaś ciemna zapada on nie śpi a tylko znów czeka A może śmierć się pojawi skończy się ludzkie cierpienie samotność rani i rani nim życie tutaj przeminie
    1 punkt
  26. @duszka dziękuję serdecznie i wzajemnie pozdrawiam
    1 punkt
  27. Witam, Babcia z tych co to żadnego słowa się nie obawia, a jedynie niedyspozycji... Pozdrawiam z uśmiechem.
    1 punkt
  28. @duszka Piękne:) Tylko tyle i aż tyle :))
    1 punkt
  29. Sekunda Jest I już jej nie ma
    1 punkt
  30. @duszka Nieszablonowy !
    1 punkt
  31. Śliczna miniaturka :) I mądra
    1 punkt
  32. :))) Dzięki :) tak, rośliny to żywe stworzenia, o czym czasem zapominamy... komunikacja jest możliwa! :) Dziękuję i również pozdrawiam :) tak, czasem drzewa traktujemy 'poziomo', ale one też różnią się pionowo, stopniem uduchowienia. 'On' dla kobiety ma znaczenie fundamentalne :) Dzięki i pozdrawiam Ciebie oraz Twoje drzewo! :) @duszka @opal :) Podziękowania :)
    1 punkt
  33. pieprzoty pieprzyste pieprzoloty pieprz pieprzyście pieprzem popieprzoną pieprzanką pieprzniętą Pieprzankównę Pieprzańską pieprzysz Pieprzu? pieprzę pieprzony pieprzyk
    1 punkt
  34. Witam - jest tu cos co zaciekawia ...zatrzymuje. Pozd.
    1 punkt
  35. raduj się człowiecze najjaśniejsza gwiazda mędrcy herody sam kevin i billboardy nie mogą się mylić raduj się nim kolejny raz obudzisz człozwierzeństwo śmiechem zabijając bosskość?
    1 punkt
  36. Moje życie masz tyle czego chcieć więcej o więcej potknąć się można nigdy nie powiesz dość jak z tym wilkiem którego ciągnie do lasu w lesie jesteś i od razu czujesz że żyjesz to jest to tak to jest to moje życie
    1 punkt
  37. No i super fraszka i przesłanie. U mnie posadzony sosnowy las, bo nie chciałem mieć problemu z opadającymi liśćmi. Pozdrawiam niedzielnie.
    1 punkt
  38. Nic nie jest w naszej, szczególnej naszej historii prostej i jednoznaczne, ani białe ani czarne. Za to obsesyjnie popadamy w pułapki ocen, które mają "naszej" prawdzie nadawać sen uniwersalnej racji. Brutalnie się z nami obchodzono i bardzo wstrętnie eksperymentowała na nas opaczność, każda chwil mogąca być ostania była zawsze egzaminem charakteru, gdzie łatwo łamały się kręgosłupy i nie odrastały wyrwane paznokcie. Łotrami stawali się ludzie "porządni", gdy wojna wykłuła oczy i zalała śmiercią sumienie, a nie jeden rzezimieszek potrafił zachować się według najlepszych standardów dziś przez nasz czczonego humanizmu. Lecz podczas wojny nic nie jest oczywiste poza łatwością z jaką można spotkać śmierć. Piszemy mity, bo nigdy nie pozwolono nam pisać prawdy i swobodnie dyskutować, a gdy nie ma świadectw a są tylko domysły, wówczas pragnienie idealizujące porządek rzeczy, gdzie kaci i ofiary są oddzielni granicą dwóch światów.
    1 punkt
  39. @Henryk_Jakowiec coś zjadło "z" Trzeba poprawić by zwieńczenie było (jak należy) dzięki Tobie, doskonałe!
    1 punkt
  40. @Antoine W Mam rozumieć, że to koniec, koniec, który wieńczy dzieło? Było miło i wesoło lecz a szybko przeminęło. pozdrawiam HJ
    1 punkt
  41. :D... no... nie po samym, ale łącznie z aurą :) co nie przeczy, że ładny wygląd działa :) aż do czasu... jak to zauważyłeś, otwarcia ust :) (dlatego milczące kobiety są szczególnie pociągające ;)) Również pozdrowienia Dziękuję :) Być może skorzystam :) jak jutro spojrzę wyspanym wzrokiem ;) Dzięki @Ewa Witek podziękowania :)
    1 punkt
  42. @Somalija (sama - słowo klucz) kobieta zawsze zostaje sama...
    1 punkt
  43. @Henryk_Jakowiec dzięki za prawdziwie mistrzowskie podsumowanie :)
    1 punkt
  44. @duszka Witaj! Przepraszam, że piszę dopiero dzisiaj, ale czas to pojęcie głęboko względne i ostatnio "względnie" go nie miałem. Jak zwykle trafiasz w sens, co oznacza, że zmysłu intuicji nie utraciłaś. Dlaczego poruszam kwestię intuicji? Ponieważ w mojej poezji jest sporo niewiadomych, które budują podstawy orientacji i bez nich odczytanie znaczenia poszczególnych elementów jest bardzo trudne. Zdarza się, że ludzie piszą, że coś nie ma sensu w moim tekście, a ja wtedy wyciągam jakiś szczegół, który jest zbyt mały do dostrzeżenia podczas szybkiego przelecenia wiersza, a jednak jest/ lub bywa gruntownym argumentem przeciw oskarżeniom. Podobnie jest w związku z tym tekstem. W kwestii trzech pierwszych zwrotek to niestety nie są odniesieniami do wydarzeń historycznych, chociaż może nić sensu udałoby się dobrać taką, że po przewleczeniu jej przez filary treści, byłoby to możliwe. Czasem pisząc, sam zastanawiam się nad tym, co napisałem. Szczególnie gdy pisze spontanicznie i umysł poddany odruchom literackim niemal, jak ciało w konwulsji pośmiertnej - gdzie brak jest życia w ciele, dusza już w niebie, a jednak potrafią takie dzikie odruchy stracha(reakcji) nieświadomym ich np. młodym koronerom, napędzić. Tu trochę odleciałem, bo porównuję odbiorców mojej poezji do koronerów badających martwe ciała, przeprowadzających obdukcję, heh, ale jest pewna rzecz względnie podobna i ważna - tak jak ciało, tak i wiersz trzeba przebadać tak jak koroner robi to z martwym ciałem. Podobnie jest w tym wierszu. Spontaniczność porównana do konwulsji pośmiertnych staje się pewnym symbolem. Piszę, będąc świadomy, ale rolę rozumu przejmują odruchy, które w sposób specyficzny potrafią budować treść. Jest tak, że podświadomość daje wachlarz barw - słów, ich ze sobą różnych form związków, a spontaniczność zamknięta w obrębie zasad językowych i im poddana, konstruuje treści, ale też trauma życia może stać się elektryfikującą siłą, niemal jak napędem konwulsji. Ostatecznie czasem bywa z treścią, jak z piorunami, upadają, gdzie sam Pan chce lub przypadkowo. W mojej poezji można powiedzieć często, że coś powstało przypadkowo lub że coś, jakiś duch, dajmonion, szepcze na ucho. Tutaj czasem nie mam zdania, jak jest w rzeczywistości, bo ocena jest dość utrudniona. Nie mniej treść podlega ocenom innych odbiorców, często nie zauważają automatyzmu w sposobie tworzenia, choć znaleźli się tacy, co stanowią przeciwną tym osobom grupę. Niestety nawiązując do tego, trzeba zauważyć, że ludzie częściej chcą krytykować, nawet bez jakichś podstaw, niż zrozumieć i pochwalić. To chyba jakaś tendencja intelektualizmu dzisiejszego, ale też istniejącego od dawna. Czasem mam wrażenie, że ludzie chcą być uznani za znawców i mądrych przez to ludzi, nieco na siłę, zapominając o prawdziwej ku temu drodze. Wracam do samej treści, którą chyba zbyt utrudniłem w odbiorze. Już wszystko tłumaczę: Niżej przedstawię ci interpretację moją treści, którą napisałem już kawałek czasu temu, a pry której miałaś kłopot w interpretacji. Wojenka cieni na planszy I. Gramy, choć dusza chce uciec W stronę jasności swych dzieł Tam iskrzy się nam zła koniec I obok lśni się AK wilczy kieł Ale róży wbito bolesny kolec II. Światłość budziła skowronki Ubrudzone nadzieją Nazaretu Płaczące rosą samej patronki Marną tą łzą świętych baletu Lecz ktoś przewrócił im pionki III. Plansza nie będzie ubogacona Różowi i żółci na niej niepożyją Bo myśl została potwierdzona I wcale jej już dzisiaj nie ukryją Jakość uczynku to niedoceniona INTERPRETACJE: Zwrotka nr I I. Gramy, choć dusza chce uciec W stronę jasności swych dzieł Tam iskrzy się nam zła koniec I obok lśni się AK wilczy kieł Ale róży wbito bolesny kolec "Gramy" oznacza inaczej - żyjemy, bo życie to teatr, ale też czasem gra, której stawką jesteśmy my lub rzeczy wartościowe. To oznacza odpowiedzialność za każdą naszą dalszą decyzję. "Choć dusza chce uciec, w stronę jasności swych dzieł" - To oznacza - Jeśli chcemy od czegoś lub przed czymś uciec, bo się boimy, obawiamy, wolimy nie ryzykować, lub przewaga wroga jest tak duża, że lepiej się poddać niż walczyć, to jest jasne, że coś nam przeszkadza, zagraża, czegoś się boimy, a jeśli mowa - w stronę jasności swych dzieł, to jasność dzieł - oznacza coś lepszego, coś, co staje się ratunkiem, bo uciekając przed czymś, pragniemy skryć się w bezpiecznym miejscu. I dalej - "Tam Iskrzy się nam zła koniec - W największej grze, której stawką jest triumf zła lub dobra, to słysząc o końcu zła, można powiedzieć, że przynajmniej na tym etapie - w tamtym miejscu, do którego idziemy, jest bezpiecznie. Iskrzenie się zorzy polarnej jest bardzo magiczne, czasem można stwierdzić, że ognisko sie skrzy, gdy iskry latają wokoło. Skrzenie powoduje okreslony stan ducha, często też jest zawarty we wspmnieniu urodzin, gdy palimy sztuczne ognie lub podczas sylwestra. W dalszej części -" I obok lśni się AK wilczy kieł. Kieł wilczy - to symbol siły i możliwości stwarzania zagrożenia, oraz szansy na zjedzenie posiłku, podzielenie jedzenia miedzy watahy członków. Dlatego ogólnie można powiedzieć, że kieł to symbol pewnego rodzaju męstwa, bo zwykle ojcowie dbali o zgromadzenie pożywienia, a kobiety odpowiadały za jego przyrządzenie. W dalszej części - "Ale róży wbito bolesny kolec" - To jest argument, który wprowadza niepewność, niebezpieczeństwo, niejako podważa wcześniejsze rozumowanie. Kolec róży jest niespodziewanym przekreśleniem planów, jakby cierpieniem, którego kolec jest też symbolem, ale jak w przypadku Chrystusa, jest to męczeństwo w jakimś celu. Często jest wskaźnikiem poświęcenia i też poniżenia, jak gdy rzymscy pretorianie wkładają koronę Jezusowi zrobioną z cierniowego krzewu, bogatego w długie i bolesne kolce. Zwrotka II. II. Światłość budziła skowronki Ubrudzone nadzieją Nazaretu Płaczące rosą samej patronki Marną tą łzą świętych baletu Lecz ktoś przewrócił im pionki Tutaj należy, tak jak to robią strofy, oddzielić nieco pierwszą zwrotkę od drugiej. One nie pozostają w następstwie bezpośrednio ukazanym, są niejako połączone tematem głównym, tytułem i dziedziną swojego ogólnego znaczenia, ale druga strofa mówi o tym, co dzieje się dalej, jak inna scena w filmie. "Światłość budziła skowronki" - Krótko, że dzień wstawał, ale też skowronek to symbol mądrości a światłość jest jakby źródłem jej, czyli można powiedzieć, że poranek rozbudzał umysł, ale skowronek pojawia się i jest jedynym uczestnikiem obwieszczonym dotychczasowej treści i też głównym bohaterem II zwrotki, dlatego jest symbolem żołnierza, niemal skowronek staje się metaforą człowieka mądrego a w tekście oznaczającego żołnierza. Treść "ubrudzony nadzieją Nazaretu" oznacza po prostu - mający nadzieję na coś wielkiego, jak wiemy wydarzenia z Nazaret zapewne dla 90% świata, są rozumiane za najważniejsze w dziejach ludzkości, dlatego ubrudzone nadzieją Nazaretu, oznacza, że Żołnierze dzięki mądrości, jaką daje im światłość, pośrednio od Boga płynąca, mają wiarę i nadzieję, że dzień, który stoi u ich stóp i oczu, pozwoli zrobić coś wielkiego, coś, co przekreśli ryzyko dalszych zmagań. Pozwoli wygrać. A dalej "płaczące rosą samej Patronki" - czyli Maryi, - to tłumaczy, że matka święta pilnowała, ale też martwiła się o nich, o żołnierzy. Łzy są efektem zwykle radości lub smutku, ale też cierpienia osobistego lub kogoś bliskiego, dlatego Matka Boska jest po prostu rozgoryczona zmaganiami wojennymi i stratami żołnierzy polskich. Matka boska skoro jest patronką i obroną duchową żołnierzy, to oczywiście mentalnie ich też otula, dając im siłę, bo jest przecież pocieszycielką i patronką ludzkości, wiec jej łzy to też łzy nadziei. "Marną tą łzą świętych baletu" - balet to zasadniczo sztuka, w której się wymaga wielkiego poświęcenia i pokonywania własnych słabości, też jest sztuką wielkich wyrzeczeń, gdzie albo poświęcasz się całkiem, albo lepiej nie marnować czasu. Balet to wielki wyczyn, tak samo jak wojna i jej bitwy. One też wymagają tego samego od człowieka, co balet. Sztuka zabijania więc równa się sztuce baletowej, gdzie również precyzja, poświęcenie w bólu i trudzie, i co istotne - brak litości dla siebie i dla nikogo - sa cechami głównymi - jakby stelażem, konstrukcją obu sztuk. Balet świętych, to działania najbardziej czyste i szlachetne, precyzyjne i doskonałe, ale też wymagające bezlitości. W balecie nie ma miejsca na błędy, nawet mały ich reprezentant może zawalić całe życie wyrzeczeń i treningów, dlatego trzeba mieć nerwy ze stali, co też okazuje się trudne, bo naprawdę sporo baletnic popełniało samobójstwa. Święci to są patroni podobnie jak Maryja i ich łza jest jakby apogeum ich poświęcenia, wsparcia i oddania dla wybranych żołnierzy. Jeśli łza to dowód smutku lub radości, lub bólu i cierpienia, to łza świętych, w tym konkretnym momencie udowadnia ich wielkie poświecenie, a roni ją Maryja - matka matek - największy spowiednik i powiernik sekretów, więc dodatkowo to wzmaga wartość. "Lecz ktoś przewrócił im pionki" - Pionkami jesteśmy my ludzie, pionkami świętych stają się aniołowie, którzy zostali obaleni, pionki przewraca się podczas bicia ich, dlatego ten fragment udowadnia, że wydarzenia się komplikują, stają się trudniejsze, podobnie jak w pierwszej zwrotce ostatni wers wprowadza niepewność, lęk. Przewrócenie pionków, to podbicie częsci wojsk, kamera obserwatora wydarzeń skupia się na przegranej częsci wojsk polskich, lecz nie o przegraniu całej bitwy. Zwrotka III Plansza nie będzie ubogacona Różowi i żółci na niej nie pożyją Bo myśl została potwierdzona I wcale jej już dzisiaj nie ukryją Jakość uczynku to niedoceniona Plansza to oczywiście w ramach gry - świat jej - i to na niej odbywają się zmagania. Fragment pierwszy - "Plansza nie będzie ubogacona" - dodam wers drugi, aby naświetlić je razem, czyli - "Różowi i Żółci na niej nie pożyją". Wspomniany fragment oznajmia, że a polu bitwy nie dojdzie do ubogacenia składu. Różowi i Żółci nie przybędą wspierać kogokolwiek czy "naszych", czy wrogów. Czyli jakby dodatkowo odbiera nadzieję, na znaczącą przewagę w batalii. Przyszłość staje się niepewna. Bo myśl - czyli oznajmienie czegoś, w tym wypadku stanu rzeczy z pierwszej linijki i drugiej pokazuje, że nie będzie łatwo. I wcale tego faktu już dzisiaj nie ukryją - To est kolejnym ciosem. Bo gdyby fakt braku wsparcia był ukryty, to wróg nie byłby zbyt pewny siebie. Tak jednak nie jest, bo wróg jednak się tego dowiedział. Jakość uczynku to niedoceniona. Bo polska strona przez to tylko nabiera kłopotów, więc wcale nikt nie docenia tego zbiegu okoliczności. Uogólniając, treść pierwszych trzech zwrotek mówi o tym, że życie to walka, a walka to gra i jest oparta o szereg zasad, które trzeba przestrzegać. Banalizując, to wszystko na Ziemi posiada jakiś mechanizm, badając planetę i jej tajemnice, odkrywamy te mechanizmy. Zasady życia - są to podstawowe mechanizmy, a zasady gry - są to zasady pewnych stałych zjawisk w życiu. Grą można nazwać każdą relację, która prowadzi do jakiejś konkurencji, czy to poprzez zaplanowanie, czy też nie. Cały fagment tych ów trzech strof mówi o walce, która dla dziecka jest piekłem, a dla dorosłych staje się grą o okreslonych zasadach.Perspektywa ma duże znaczenie. Znajomość reguł i umiejętności osobiste pozwalają na jej wygranie lub doprowadzenie do remisu, ale też mogą te relacje międzyludzkie doprowadzić do porażki. Czyli są to działania głęboko ryzykowne, zważywszy że konsekwencją jej może być śmierć. Jak to wygląda w walce, w toczeniu sporów bitewnych, ważne sa umiejętności, przeszkolenie, które gwarantuje jakies określone szanse przetrwania, doprowadzenia do remisu lub do przegranej. Wiersz mówi o strachu, o nadziei, o ograniczeniach i trudnościach w walce, ukazuje niejako tragizm wojny. Przypomina o patronach i o symbolach prawdziwego męstwa. Tłumaczy też, że ubogacenie, czyli po częsci nadejście wsparcia na polu walki, nie zawsze jest realne. Często nie dochodzi do nadejścia pomocy i ludzie, żołnierze muszą walczyć do ostatnich sił, często nawet kosztem życia całego batalionu. Całych rezerw jakie mają. Wplecione w te trzy zwrotki są symbole, których barwy trzeba rozpracować z komputerową dokładnością, biorąc pod uwagę całą wszechstronność znaczenia. Znów się rozpisałem. Cholera. Ja chyba muszę iśc na kurs generalizacji i uogólniania, aby pisać mniej męczące strofy i ich rozpiskę, wytłumaczenie. Mam nadzieję, że nie padłaś w połowie z nudów. Trzymaj się! Pozdrawiam!
    1 punkt
  45. Bardzo poruszający i gorzki wiersz. Tak to wygląda, a walka z samotnym przemijaniem jest dla wielu bardzo trudna. Pozdrawiam. M
    1 punkt
  46. @w kropki bordo Dotknełaś tabu. Gdy para nie może mieć dzieci, "winna" przeważnie jest ona. Jeśli problem zostanie zdiagnozowany po stronie mężczyzny, i tak to ona (przeważnie) nosi społeczne odium "niematki-niepolki". Pozdrawiam.
    1 punkt
  47. Znam ja chłopaka, co żywą sztuką Oczy z bursztynu, pełne ogników Dłonie ma kruche, porcelanowe Stworzone sumą czułych dotyków Włosy ogniste, czarne jak heban W różowych ustach ukrywa uśmiech Dzierży w nich myśli i słowa słodkie Setki tysięcy gorących muśnięć Gryzę paznokcie na myśl o tobie Staram się, wzdycham, cierpię starannie I chyba w końcu to zrozumiałam Że jesteś sztuką Ale nie dla mnie
    1 punkt
  48. @w kropki bordo ale męska ciekawość pozostaje:)
    1 punkt
  49. Uff, mam wreszcie chwilę czasu żeby tutaj odpisać. Dziękuję wszystkim za komentarze i serduszka. Co do rymów, wolę te niedokładne.
    1 punkt
  50. Dziękuję za komentarz, ale nie wszystkie dzieci są bez serca, większość troszczy się o swoich rodziców, starszych i schorowanych, pozdrawiam serdecznie:)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...