Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.05.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Haftowali sztandary dla przegranej sprawy może nie warto krzyczeć – Bóg honor Ojczyzna trzeba było żyć dla niej a nie ginąć sławnym na kartach się znaleźć, śmiercią nic nie wygrać Kmieci pouwalniać wybudować szkoły może geniusz gdzieś zginął na polach bitewnych przestań pieprzyć że Polak to tylko katolik posłuż się mózgiem błaźnie chorągiewny Skończ już machać szablą a zacznij kilofem nie wpędzaj nas więcej w czarną noc pogardy w jadące kibitki nową katastrofę kiedy znowu tę ziemię trzeba krwią zabarwić I pomnij co powiedział gościu z Czarnolasu poprzez własną mądrość i meandry czasów „Nową przypowieść Polak sobie kupi że przed szkodą i po szkodzie głupi”.5 punktów
-
Siedząc po ciemku w głębokim fotelu, wpatruję się w podłogę, w ten lśniący, okienny prostokąt żółtawego światła ulicznej latarni. Więcej ― n i e m a n i c, poza szumiącą w uszach krwią, cichym zgrzytem zegarowego mechanizmu i biciem mojego serca. Zastanawiam się czy wyjść naprzeciw c h ł o d n y m objęciom nocy, wychodząc z m r o k u w m r o k. Za chwilę wybije uderzeniem gongu 1:30. Dręczy mnie wciąż nieokreślony b ó l, jakieś kotłujące się w środku kłębowisko rozmytych widziadeł. Z pogłosem echa rozchodzi się po p u s t y m mieszkaniu donośne: bommm… … i znowu: tik-tok, tik-tok, tik-tok… Już czas. Wstaję z fotela. Zapalam w przedpokoju światło. Oślepia mnie na chwilę… Z tej perspektywy uderza w oczy niesamowity kontrast czarnego prostokąta z obramowaniem białej, drzwiowej futryny d o c i e m n e g o p o k o j u. Nachylam się i wkładam buty, wiążę sznurowadła… Zakładam s t a r y płaszcz… Zapinam powoli guziki… W dużym lustrze stojącego w kącie drewnianego trema ― widzę odbicie n i e c z ł o w i e k a, lecz d u c h a, który przeniknął nieopatrznie do świata żywych. Zmaterializował się w nim na wieczność… … bądź … … jedynie n a c h w i l ę. Zdejmuję z wieszaka klucze. Odsuwam ze zgrzytem zasuwę w wyjściowych drzwiach… Otwieram je. Nieruchomieję na progu… … owiewa mnie przeciąg schodowej klatki… Odwracam się… Przed zgaszeniem światła ― dostrzegam wirujące drobinki kurzu, które drżą i migoczą, jakby przewidywały c h ł ó d s t r a s z l i w e j s a m o t n o ś c i. Zamykam drzwi. Schodzę po schodach, rozświetlanych jedynie wpadającą przez wysokie okna żółtawą poświatą ulicznych latarni. Rozchodzą się echem moje kroki, kiedy mijam zamknięte na w i e c z n o ś ć mieszkania u m a r ł y c h dawno sąsiadów… … pracownie rzeźb z okrytymi półmrokiem i zakurzoną folią m i l c z ą c y m i popiersiami… Pozacierane przez lata numery, nazwiska. Pokryte zielonkawym nalotem mosiężne klamki… Na o p u s z c z o n y m podwórzu wiatr jęczy w rynnach, stukają poluzowane blachy, parapety… … szeleszczą liście kasztanu, strzelistej topoli… Stawiam wysoko kołnierz jesiennego płaszcza. Wkładam do kieszeni ręce... Skrzypią zawiasy niedomkniętej furtki z wyjściem na ulicę… Na ulicy ― p u s t k a. Z jednej strony mur szarej kamienicy, z drugiej ― szpaler rosnących na trawniku dębów. Przywieram twarzą do chropowatej kory, obejmując najbliższe drzewo. Wsłuchuję się w jego oddech, w jego ciche skrzypienie, w szum płynącej w jego wnętrzu żywicy. W ten oto sposób mówi do mnie, posługując się mową tajemną. Ja ― też do niego mówię. Komunikujemy się poprzez wiatr, poprzez mżący d e s z c z, przy pomocy w e s t c h n i e ń, s z e p t ó w i d o t y k ó w… Odbywam taki sam ceremoniał, mijając kolejne drzewa, oklaskujące mnie swoimi liśćmi, jakby na p o ż e g n a n i e. Idę chodnikiem, czując pewnego rodzaju podniecenie, jak ktoś, kto, nie potrzebując żadnego bagażu ― wyrusza w p o d r ó ż b e z p o w r o t u. (Włodzimierz Zastawniak, 2018-06-28) https://altusmusic.bandcamp.com/track/session-8 Wszystkie teksty są mojego autorstwa.4 punkty
-
Może po prostu Lepiej zapomnieć, Zasypać wspomnienia Gruzami niepamięci Nie pamiętać Tego co było Zabić uczucia Przedawnione i żywe Może po prostu Rzeczywiście lepiej zapomnieć, Także o zakopanych Koszykach bez uchwytu Nie znam odpowiedzi Na to pytanie Pytam sam siebie I nie wiem, Nie wiem3 punkty
-
nie udaje zawsze szczera umie się uśmiechać bywa tu bywa tam wszędzie jest obecna ale i tak wciąż jej mało nie starcza dla wszystkich tak tak moi mili warto się jej kłaniać bo jest od zachodu zaćmienia i tęczy piękniejsza2 punkty
-
2 punkty
-
Szabla, chorągiew i heja. Taka często jest nasza historia. Dzięki Marcinie. Zapewne pojawią się też głosy oburzenia. Ja historyk i mam własny punkt widzenia. Szacunek bohaterom, ale romantyzm, bezrefleksyjność i martyrologia podniesiona do rangi cnoty to nasze największe wady.2 punkty
-
Jak płatek róży – szeptałeś Pomiędzy pocałunkami Lekkimi niczym motyl Muskającymi skórę Moje ciało – dzieło sztuki Nie chcąc go skazić Sunąłeś palcami Tak delikatnie Chcąc zapamiętać Każdy pieprzyk i bliznę Lecz nie tego chcę Zdejmij mnie z piedestału A potem rozgrzej w dłoniach I zgnieć jak plastelinę Kształtując kogoś innego Kogoś nowego, ludzkiego Studiuj moje wnętrze Uczłowiecz mnie I pociągnij za sobą Na sam dół rozkoszy Niech nasze krople Potu i łez przyjemności Stworzą eliksir odkupienia Bo nie żałujemy Nie zostaniemy wywyższeni Nie wzniesiemy się do raju Przez to kim się staliśmy Plasteliną, zbyt ciężką by latać Jedną kulką, lecz złączoną z wielu kawałków2 punkty
-
miał nas budzić brzask całować poranek i kwiaty czereśni było tak pięknie gdy namiętność ze wszystkich sadów wołała pszczoły serce drżało w płatkach kiedy opadały z uniesienia biała niewinność ścieliła ziemię i blakła już się pchają liście mszyce i przymrozki romantyczność w czasie prozy traci na jasności1 punkt
-
szukałam wyjątkowej duszy przez wiele lat , a teraz gdy już ją znalazłam boję się że ją utracę dziękuję że tu jesteś twój uśmiech wiele dla mnie znaczy nie ma drugiej wyjątkowej osoby jak ty gdy odchodzisz czekam cierpliwie jak wrócisz wtedy wiśnie zakwitną trudno jest powiedzieć moja "miła i urocza" a ja wiersz dla ciebie piszę z bzami w ręku czekam z otwartymi ramionami kiedy znów o sobie dasz znać kopertę z różami ci ślę jeśli to czytasz wiedz że tęsknie1 punkt
-
zobaczyć księżyc na błękicie nieba pewnego ciepłego popołudnia niby normalne a jednak zaskakujące patrzeć jednocześnie słońcu i księżycowi głęboko w oczy zachłysnąć się harmonią dnia i nocy wschodzącą miłością i zachodzącą niepewnością patrząc na ciebie widzę tylko róż zmierzchu co trwa nieprzerwanie i bez mojej zgody tuli do snu1 punkt
-
dziś w moim sadzie zieleń biel róż obecna słońca ciepła dal obok zaś śliczny kwiatowy kram kwitnie tulipan narcyz i bratek to wszystko majową klamrą spięte jest cudowne oraz piękne1 punkt
-
Skaranie boskie z tym całym czekaniem! Przyzwyczaiłeś mnie, mój drogi panie do słów doprawionych fantazją słodką, czasem na sucho, a czasem na mokro... Śmiechów na chwilę przerwanych westchnieniem, zadumy rozczesywanej wspomnieniem, rozkoszy, która ukoić pomoże, lecz zasnąć nie da o tak dziwnej porze, do perfekcyjnej wręcz umiejętności zmysłów wprowadzania w stan nieważkości. Jesteś jak anioł, zatem nic dziwnego, że nosisz właśnie takie imię jego. Wiesz, że bez ciebie mam bałagan w głowie a na niej coś, co kołtunem się zowie. Tak więc nią ruszę... Oj, będzie zabawa, gdy pomysłami sypnę jak z rękawa. Takie są życia niestety uroki. Były prostowane a będą loki. Klamka zapadła i cóż, powiem szczerze, że już nie tęsknię, mój drogi... fryzjerze1 punkt
-
miałaś jasne spojrzenie wypisane było w nim całe dobre życie takim życiem można obdzielić parę dziewczyn z ciemnej ulicy bezpańskie psy schodziły się pod twoje okno i ja też w nadziei że światłem czystego spojrzenia nas ozdrowisz czas w którym do łóżka wzięłaś mnie pamiętam jak przez mgłę maciejka zmierzch i ufne oczy zapadliśmy w siebie zbyt głęboko zbyt odważnie jak ćma leci do światła tak światłu nie zależy kto był światłem a kto ćmą? gdy się rozstawaliśmy nie pozostało po twym jasnym spojrzeniu wiele1 punkt
-
Odbierz ode mnie zazdrości, one się wpiły w me kości. Z siłą przekonań i wiary skuły mnie, tworząc kajdany. Błagam więc ciebie serdecznie, pomóż mej duszy koniecznie. Zabierz me oczy brązowe, dla mnie te oczy są płowe. Blasku im przecież nie doda marna wspomnienia osłoda. Jedno ci powiem na pewno, tyś mą opoką i klęską. 14.03.2020r.1 punkt
-
Matka mordercy uśmiecha się kiedy przynosi listy, z nożem wbitym po rękojeść, pod lewą piersią ukrytym, odpowiada na dzień dobry jak gdyby w gardle nie miała powrozu, ciągnie za sobą wózek jakby nie dźwigała kamieni, była nieświadoma, że jest matką mordercy o wielu imionach: skurwysynu żyjący z pieniędzy podatników, żebyś zdechł za kratami, życzę żebyś zgnił - Matka mordercy, w której plecach niejeden palec utkwił, że takiego wychowała, chodzi jak gdyby nie czuła obolałych sutków i jak gdyby wciąż nie pchała wózka z niemowlęcym płaczem, nocnym albo dziennym, i nikt piersi jej nie wyrwał. Patrząc na nią nikt by chyba nie uwierzył, że nadal go rodzi.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ciągle gdzieś gonisz, często się śpieszysz, stale zerkając na swój zegarek. Zaczekaj, stój! Dokąd tak biegniesz? przecież jutra i tak nie dogonisz! Zatrzymaj się i poczuj świadomie tą chwilę, a potem rozkoszuj się nią. Czujesz wreszcie siebie? Tu i teraz? To jesteś właśnie prawdziwa Ty1 punkt
-
1 punkt
-
Wybrany wybrany przez nie udałem się będąc pod niebem na powierzchni pokrytej tworzywem z korzeniami nieuruchomiony połykam przestrzeń w nocy słone gwiazdy za dnia słodkie chmury zachody i wschody jednym cięciem horyzontu kciukiem z wskazującym chwytam za oko zamykam otwieram zamykam…1 punkt
-
A pewna wdowa na Mazurach, dokładnie nie wiadomo która; gibka, a piła rybę złowiła. I trzyma zdobycz swą w pazurach.1 punkt
-
Igrasz na grani. Zbierasz nad Biebrzą w żarliwym żalu naręcza zręczne giętkich nagietków. Dżdżu krople rzedną, gdy słońce lancą uderza w tęczę. Zębami dzwonię do Ciebie z Dijon. Na linii liny? Pardon, oh, pardon! Chyba już Ciebie dziś nie wyręczę i tylko zakrzyknę: je t'aime, je t'aime.1 punkt
-
Pewnie niejeden, a mógł żyć i rzeczywiście wiele dobrego dla tego kraju zrobić. Zarzuca mi się czasami zbytni pragmatyzm i brak empatii dla poległych, ale tacy krytycy niewiele rozumieją. Czasami trzeba oddać życie za ojczyznę, ale zbyt dużo mamy poległych bohaterów, a za mało tych żyjących. A jaki jest świat i jak nam zawsze dziękował za "wolność naszą i waszą" to nawet nie muszę wspominać. Dzięki za słowo.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Trzy równoległe sobie szyny zawzięcie uciekające do przodu. A jednocześnie do tyłu. Prostą, oświetloną. Odgniatają je potężne, stalowe koła. Żeliwo wałuje żeliwo tak bardzo, tak mocno, że topnieją obie strony. Jeśli weźmiesz na cel dwa, jedno zawsze ocaleje. Problem moralny czy szczęście jednostki?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Życzenie na dzień dobry Michał Witold Gajda (Misza) Jeszcze październik - chmury ponad miastem rzeźbią na niebie przedziwny ornament. Krąży wietrzysko, buty ma za ciasne lub jest pijane. Komin kotłowni jak wielki peryskop wstaje z głębiny i we mgle się chowa. Przez niego dojrzę, za matową szybką, śpiącego boga. Dzień biorę w ciemno, wezmę go po kosztach. I tę ulicę - zmokniętą i smutną. Nie pragnę wiele, chciałbym tylko dostać następne jutro.1 punkt
-
Chciałabym zniknąć stąd Być wolna od samej siebie Nie czuć już nic Stać się lekka jak piórko Niewidzialna jak wiatr Cicha jak noc Przeraził mnie ten dziwny świat Niekochana Niepotrzebna Obojętna Myślę o sobie tak.1 punkt
-
@Milena00320 Spadł deszcz, w promieniach wiosennego słońca będzie pięknie. (D3) Pozdrawiam.1 punkt
-
Mam wiele ulubionych wierszy. Jeden z nich to; William Szekspir Sonet 49 XLIX Przeciw tej chwili, jeżeli nadejdzie, Gdy ujrzę, że się martwisz na me wady, Gdy miłość twoja jak rozrzutność przejdzie, A pokierują nią względy i rady, Przeciw tej chwili, gdy przyjdzie ta chwila, Że ledwie dojrzysz mnie okiem słonecznym, A miłość, nie chcąc już być tym, czym była, Każe poważnym ci być i statecznym; Przeciw tej chwili me szańce sposobię, Wiedząc, że własne zasługi mam winić, I oto wznoszę rękę przeciw sobie, By przysiąc, że masz tak prawo uczynić. Rzucić mnie prawo nie wzbrania ci żadne; A czemu kochać masz, tego nie zgadnę. Wiliam Szekspir tł.Maciej Słomczyński 49 Przeciw temu czasowi, jeśli ów nastanie, Kiedy poczną cię mierzić wszystkie moje wady, Kiedy miłość rozliczy, na twoje żądanie, Nas obu - dzieląc zyski i sumując straty, Przeciw temu czasowi, kiedy mnie wyminiesz, Ledwie okiem rzuciwszy grosik pozdrowienia, Kiedy miłość zmienionym korytem odpłynie I ważne dla niej znajdziesz usprawiedliwienia, Przeciw temu czasowi umacniam się teraz W wyniosłych murach wiedzy o mojej wartości; Tę oto prawą rękę podnoszę, niech wspiera Przysięgą słuszny powód do nowej miłości. Chcąc porzucić mnie bowiem, prawa przywołujesz, A ja orzec nie umiem, czemu mnie miłujesz. William Szekspir tł. Jerzy S. Sito1 punkt
-
Młoda wdówka z Garwolina chciała dzisiaj wyjść do kina lecz tak się najadła że okropnie zbladła sukienka jej się rozpina.1 punkt
-
@Kama Nagrodzka & @Pan Ropuch Panie Ropuchu - Przemku, przemyślę to, ale w najbliższym czasie decyzji nie zmienię, nie lubię przepychanek w komentarzach, nie mam agresji w genach, merytoryczne odpowiedzi tu raczej prowokują do dalszych drastycznych komentarzy, nikt nie zdaje sobie sprawy że to zniechęca do tego miejsca, a szkoda bo jest to super pomyślany portal, ciekawy od strony technicznej i wizualnej. Pamiętajcie żebyście z Kamą się szanowali, bo obydwoje macie podobną sytuacje z tego co zdążyłem zrozumieć, mianowicie żyjecie poza Polską, i na pewno w jakimś tam zakresie brakuje wam tej Ojczyzny. To już mega powód byście się szanowali. Ponieważ obydwoje lubicie rymy i tajemnicze klimaty na finał wiersz specjalnie dla Was ode mnie. Trzymajcie się! Elo! ;) Może kiedyś tu zajrzę. Tomasz Kucina Dajmonion- – O brzasku, na łące w źdźbłach się roztańczyły natchnienia i muzy, cudne suweniry. Gdy snułem po rosie tamburyn mnie czesał, zielone gazony w kwiecistych bukietach tuliły me stopy w słodkości dotyków i jakbym rytm uplótł z anielich kosmyków. Cichutko stąpając w zielonej histerii w szaleństwie zapachów nieznanej materii spostrzegłem jak wiatr wypłoszył dmuchawce, wtem cień nieznany się przejrzał w sadzawce, i chyba zagrała na flecie Euterpe by uśpić w mej Duszy markotną rozterkę, a może w ukryciu przemknęła Kaliope nurzając w strumieniu wysmukłą swą stopę ? Rusałek i syren kordony w jęk zwiodły, w skroplonych kinezach zmawiały mdłe modły, szpalery dziwożon zaczęły tu pławić, miraże, chimery, ułudy, deja vu. I coś tam zadęło z obłocznych tumanów porwało w przestworza z mogilnych kurhanów drobiny fluidów astralnej istoty, a poblask bił od niej miedziany i złoty. Przemknęło z łun widmo jak w domu Usherów gdy ruczaj zawodził wśród łęgu kraterów i spięło gdzieś niebo i łąka w komunie wirując w negliżu, w szalonym monsunie Urosły mi skrzydła i byłem w amoku, i wzniosłem do góry jak siermiężny sokół ma Dusza zmieniła w wylęgł_ego ptaka, gdy w zakosie dzioba i w pazur oznakach chwyciłem czar-pióro uniosłem swój rajer i w krwi swej je topiąc poczułem jak wstaje ze stu snów sokoła sam Szaman Poezji, by wyrwać mnie z sideł przyziemnej herezji. Róg Anioł Idylli nadyma na błoniach i brzmi w zmartwychwstaniu rymowa symfonia. To On mi dyktuje muskając pierś ziołem passusy liryczne gdy jestem sokołem. Tu siada Cherubin na grądowe łono Ja pytam: Kim jesteś ? -Jam jest, kupidyn – Dajmonion. --1 punkt
-
Spotkałam go przypadkiem i nawiązała się rozmowa między nami. Sen to był prawie realny, miasteczko stare, z dawnej epoki domami. Po ciepłym przywitaniu pytam, zachęcona po szczerym jego geście, zdradź mi niewieście, czemu ze smutną miną chadzasz po mieście? Wiesz, ostatnio coś dziwnego mi poecie w duszy gra, rzecze Marianek, czyżby to był, mały zalążek zła? wszak nigdy nie był ze mnie baranek. Czasem też mam wrażenie niestety, że chyba pochodzę z innej planety. I innym językiem mówię do ludzi, bo moja mowa, niezrozumienie budzi. Może ktoś taki translator wymyśli, aby zrozumiałe stały się moje myśli? Telepatyczny wyjaśniacz metafor kiści, niech się na jawie tu zaraz ziści. Niestety to jest trudne wyzwanie, jeśli komuś się to uda, Nobla dostanie. Mam dla ciebie mój drogi pewną radę i niech będzie, to moje przesłanie. Prostymi słowami najłatwiej trafisz do serca i duszy swojego słuchacza, mogę Cię zapewnić, że nigdy wtedy nie będziesz potrzebował tłumacza. Rozmowa ta odbyła się we śnie, gdybym cię jednak spotkała na mieście, radziłabym Ci, abyś zawsze był sobą, nie pozwolił by inni kierowali Tobą.1 punkt
-
Autor musi być tytanem by udźwignąć bagaż krytyk musi też mieć grubą skórę by się przez nią nie wkłuł przytyk jednocześnie ma być łasy i jak niedźwiedź miód zlizywać ma być także geologiem i spod ziemi wydobywać jemu znane minerały żeby komuś móc przysolić ziół zbieraczem żeby pieprzyć w erotykach poswawolić jednocześnie ma być czuły i miłości ognie wzniecać by namiętnie je rozpalać a gdy trzeba to podniecać jednym słowem by zakończyć nieskończoność wyliczanki musi także być sztukmistrzem i potrafić z pustej szklanki wlać w swój utwór, o czym wyżej a czy mi się to udało? Wrzucę wierszyk (ten) na forum a wy piszcie, piszcie śmiało a gdy wrócę po majówce gdy coś znajdę to poczytam a jeżeli nie, najwyżej głośniej zaklnę i zazgrzytam sztuczną szczęką, bo nie wszystko można wiecznie mieć z natury wiersz skończony autor kontent poszybował ponad chmury i w obłokach sobie buja jak bełt z kuszy wystrzelony tam jest jego środowisko tam jest jego świat wyśniony.1 punkt
-
Struga mnie deszcz, Jak scyzoryk kij. Znalazłem wczoraj szwajcarski zegarek, wskazówki lubią mówić ze mną o słońcu. Wczoraj ten nikczemnik uszkodził wiśnie, Tak spokojną w swoim wiecznym tańcu. Tak dojrzałą w swojej niewinności, Nieobecną na zjeździe problemów tego świata. Deszcz nikczemny, Tak potrzebny mi do wzrostu i tak znienawidzony. Chwytam krople, jak pióro. Dwa elementy, Żyją i umierają w miłości. Oksymoron.1 punkt
-
Dlaczego ? Mój Drogi, czy twa miłość była coś warta, jeżeli aż tak szybko, obróciła się jej karta? Spełzły na niczym, te zapewnienia Twoje, pozostały wspomnienia, teraz tylko moje. Rozkoszne chwile, w jedność nas łączyły. Empatyczne myśli, co w pamięć się wryły. Czemu to szczęście, tak nagle się skończyło? nadzieję na więcej w nurt przeszłości zmyło?1 punkt
-
Witam - podoba mi się lekkość tego wierszyka - mam tylko jedno małe ale... Zgrabniej będzie - płynną cicho są piękne - bez powtórzenia / chmury/ Pozd.1 punkt
-
@Lidia Maria Concertina ten psycholog duszy to z przekory...? A ten specjalista od spraw ciemnego pokoju, to kto to? Nie ma nikogo w domu bo w mojej głowie dziś na pewno, z resztą jak zwykle. Pozdrawiam.1 punkt
-
@DarEva a tak serio... tak myślisz...? jesteś pewien...? Bo człowiek o ile wiem i niestety po nad wszystko ceni sobie dotyk a z tym związaną fizyczność... Słowa... wybacz... trochę mnie poniosło... chciałbym tak to widzieć pozdrawiam0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne