Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 15.12.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Pracę piszesz czy referat i nad treścią głowę gniesz, przerabiałeś już to nieraz, dobry wujek wspiera cię. Zawsze chętny do pomocy, do współpracy aż się rwie. Bez znaczenia, w dzień czy w nocy, z tobą jest nasz wujek G. Jeśli zrobić chcesz zakupy, nad wyborem wahasz się, nie chodź cały dzień jak struty, tylko spytaj wujka G! Bardzo chętnie ci pomoże, rad tysiące dobrych zna i na pewno go nie strwoży żadna z twoich trudnych spraw. Gdy podpadłeś ciut na zdrowiu, w kości wlazł ci jakiś ból, już masz wujka w pogotowiu. On doradzi! Będziesz zdrów! A gdy braknie ci w rozmowie argumentu, może być, wujek zaraz coś podpowie, więc na niego też tu licz. Będąc w trasie zgubisz drogę i zawrócić nie wiesz jak, wujek chętnie mapę poda, tę najlepszą z wszystkich map. Zawsze przecież możesz pytać, tego, który wszystko wie i od dawna, choć z ukrycia, konsekwentnie śledzi cię. Tworzył profil twój przez lata, więc podsuwa coś ci wciąż. Coraz bardziej cię oplata, jak przebiegły, sprytny wąż. Kiedy jesteś na zakupach, nurza oko już w twój kosz poznać jakby wręcz się uparł, jak wydajesz każdy grosz. Może sprawdzić ci finanse, zna numery twoich kont. Większość daje mu tę szansę, twierdząc, że to żaden błąd. Wie w co wierzysz, komu ufasz, czy oddałeś ważny głos. Wie dokładnie czego szukasz, wszędzie wetknie wścibski nos. Wie gdzie byłeś w poniedziałek, zna nałogi wszystkie twe. Z kim i kiedy się przespałeś, także wie nasz wujek G. Czy akurat robisz kupę, czy też może kąpiesz się, jest przy tobie dobry wujek i dokładnie o tym wie. Stał się twoim Wujkiem Stróżem. Kiedy błądzisz jak we mgle, on wytycza twój kierunek i za rękę trzyma cię. Przed nim nigdzie nie uciekniesz, nie marz o tym nawet w śnie. Nic się przed nim nie ukryje. Dobry wujek WSZYSTKO WIE!5 punktów
-
podoba mi się nawet ten twój cynizm dotkliwa nagość wstecz wypełzająca niekiedy z żalem gdy sięgnie logiki na wyciągniętych palcach stóp wrzeszczących do mnie pustych ramionach do kolejnej granicy doprowadzamy się nawzajem bo innym razem tylko nami wzdryga szamoczę się wtedy jak dzikie zwierzę jak ty kiedyś gdy mnie zabiłaś kolejny raz już zabijam siebie w poprzegryzanych żyłach pustka jedynie cieknie coś więc po nas wciąż spływa3 punkty
-
czas nas rozumie ma racje - jest zwieńczeniem tego co było jest będzie on nie jest pustką w nim ciągle coś się dzieje - on nie umiera nigdy nie jest nieporozumieniem tylko prawdą która nie kłamie to cząstka człowieka który z nią przegrywa oraz stopień wtajemniczenia tylko ci co umierają wiedzą o nim więcej czas to tykająca bomba - kiedy wybuchnie tylko ciemność wie2 punkty
-
Szok w Jezioranach, bo ze spółdzielni zwinął autobus ktoś, jak z patelni. I problem narósł - nowy Ikarus. Czy Księżyc świecąc, świadom był, w pełni?2 punkty
-
nie wolno z niej drwić wmawiać że to nic że tak wybaczy okradać z kochania mówiąc że to tylko gra podstawiać nogi a potem śmiać się z upadku nie wolno bo ona jest światłem świata które ozdabia bez niej świat by tylko martwił się i płakał2 punkty
-
w piątek była u sąsiadów z dołu w sobotę zapukała do mnie zobaczyłem przez judasza że stoi czeka kosę ostrzy nie wpuściłem waliła mocniej w drzwi oporem materii martwej jakby zdziwiona - wstyd jej było awanturować się na klatce więc odeszła na kredyt ale żyję2 punkty
-
stoję na polu stęskniona samotna aż nagle o zgrozo piękna widzę cud urody młodego młodzieńca bajecznie bogaty mądry i zdrowy a zatem choć jestem zwiewna i płocha to aż wrzasnęłam czas się zakochać pod niebem skowronek pieśń sfałszował i musiał biedak powtarzać od nowa w całej pełni widzę to lico postawę słuszną aczkolwiek szczupłą jam rezolutna myślę trudno wtem co to jest ich więcej a nawet tłumy całe przegapiłam ważną sprawę mogę wybierać bardzo chętnie chociaż łobuzy takie cienkie kołyszą ciałami anioły smętne gdyby tak jeden skrzydło wetknął pod mą sukienkę poczuł uda miękkie namiętnością spocone gładkie jedwabne popieścił żwawo czule dokładnie pogmerał co jeszcze skrywam nie tylko słowa a on jak górnik zacząłby wyjmować a potem tam i z powrotem i jeszcze... ze zgrozą wrzeszczę jakimi myślami ja spowita jam porządna cud dziewica nie będę w szczerym polu jak pszczółki się bzykać skowronek już teraz spadł na pole fałszuje wnerwiony ja… a to jeszcze nie koniec co za łachudry stoją tak cienkie dopiero teraz spozieram niechętnie a co tam wybieram jednego słusznego wzrostu najgrubszego lecz on jak palant stoi waha się deczko a szkoda mógłby chociaż wyznać słowa tyś piękna tyś moja bez ciebie umrę tu i teraz inaczej mnie weźmie jasna cholera (no nie chwilkę ty byś wolał jednak blondynkę?) a zaś pierścionek z brylantem dodać razem być na dobre i złe lub jeno na dobre tak chcę chcieć * wtem słyszę miłości szumiące głosy no nie ja pierdzielę mam tego dosyć cóż biedna widzę płacząca zgroza to tylko szeleszczą kłosy zboża --------------------------------- nie chciałam was martwić już sam całus normalną panienkę zrobiłby ze mnie chociaż pomału a tak hmm... znowu do luny zacznę wyć prędko wilkołaczką będę ponętną samotna jestem i nie przeczę że ładniejsze biegają po świecie różnie mówią o mnie wynika z tego że przed przemianą wyglądam podobnie jak któryś mnie zechce to deczko się zdziwię lecz będę wiedziała dla prezentu czyli dla mnie wewnętrznej z miłości prawdziwej =========== och tak też go pokocham drapieżnie cudownie bo co jak co lecz jego serce będzie dobre2 punkty
-
Wikileaks już dawno temu podsunęło fakt pod pysk, czyniąc jawnym co się dzieje w rezydencjach chciwych glist ! Zabawne i smutne, gorzkie i prawidziwe. Pozdrawiam.2 punkty
-
I. larwa nie lubię kakofonii wiatru tańczącego lansady szczelinami wychodzą pod gardło osierszczone pająki z czterema onyksami na fart niefart liczę zdrowaśki posypane solą – za lewe ramię spluwam na strachy ryglując kołdrzane zamki na siedem II. poczwarka umieram z zimna - przenika trzewia znacząc skórę ametystowym śladem brakujących stóp w pokoju ciepła otoczka brzuchacieje niczym śnięta ryba lekko na falach diapauzy się kładę III. motyl zapamiętuję pęknięcia sufitów wilgotne zacieki i lampy centymetr po centymetrze aż do czerwonej skóry rozwijam powłoki skrzydeł są kruche IV. imago od niedawna nie lubię pozować do fotografii a jeśli już eksponuję właściwy profil unikam kamer luster w jaskrawym świetle byłam już słabszą wersją rozbicia szerokim łukiem omijam obcisłe sukienki nie znoszę klaustrofobicznych poczekalni z nazbyt wieloma oczami kolejne stadium motyla echem rozbrzmiewa gniew i śmiech to wielka wygoda być nieobecnym samym sobą stanowić czas1 punkt
-
Dzień był promienny, niebo wylewało swój błękit na połyskliwe dachy, spływające feeriami i kaskadami barw, zalewając miasto. Miło było przejść się, a nawet popłynąć między budynkami, spojrzeć w obce twarze zerkające sennie, tak jak to miasto śpiące w zwolnionym tętnie. Obserwowałem ruch, powstające wzory i drogi, wybrałem tę prostą, biegnącą przy banku, który przypominał o wysokich kosztach realności, której nie było.1 punkt
-
Zwykły, szary czerwcowy dzień. Jak na tę porę roku dość zimno. Świt nastał szklistą siwizną, niewiele różniąc się przy tym od pomroki, jaka powstaje na niebie po zmierzchu. Po prostu siwość nocy przekształciła się w siwość dnia. Marita spała głęboko. Jej klatka piersiowa opadała ciężko przy wydechu. Zupełnie jak kłębiące się ołowiane, poranne chmury spowijające grunt chłodnym, świtowym cieniem. W powietrzu można było odczuć przenikliwą, metaliczną wilgoć. Szlifowanie szyn kołami wagonów i silniki rozpędzonych motocykli słychać było z daleka, do tego stopnia wyraźnie, że przyprawiało to o dreszcze. A mimo to Marita spała smacznie zanurzona w lepkim, gęstym od dźwięków powietrzu. Sprawiała wrażenie upojonej tym soczystym, nasyconym różnymi brzmieniami ośrodkiem. Uśmiechała się. Jej długie, srebrnoblade włosy falowały na rytmicznie wznoszących się piersiach, a ziemista cera z wolna przybierała mleczny połysk. Niebo się przecierało. Marita z wolna uniosła sklejone, ciężkie powieki. Uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy. Wokół panowała ciepła, błoga cisza. Słońce zaczęło nieśmiało wyglądać zza stalowych kłębów pary. Marita przeciągnęła się wyciągając ręce ku górze i mocno wciskając pośladki w materac, po czym wstała z niewłaściwą sobie dotąd energią. Była spóźniona. „Kurde! To już pięć po siódmej!” – pomyślała, niezdarnie zmierzając do łazienki. Błyskawicznie umyła zęby i włożyła na siebie wczorajsze ciuchy. Wzięła torbę i wsunęła na stopy „oględniejszą” parę klapek. Na śniadanie i ułożenie włosów nie było czasu. Lepkim od klapków truchtem zmierzała na przystanek. Na szczęście autobus przyjechał w samą porę. Wsiadła i lekko skonfundowana swoim pretensjonalnym wyglądem zajęła miejsce tuż przy drzwiach. Robiło się parno i najwyraźniej miało się na burzę. Spocona i wciąż jeszcze zmieszana Marita z niepokojem spoglądała w okno. Po szybie rozpędzonego pojazdu spływały cienkie, zielone strużki deszczu. Ich kolor był o tyle zaskakujący, że wokół panowała betonowa pustynia. Dziewczyna nie wierzyła swoim oczom. Nagle zrobiło się wokół niej zupełnie pusto, a panująca do tej pory autobusowa duchota przemieniła się w przenikliwe, arktyczne zimno. Wzdrygnęła się. Skierowała wzrok do przodu, w stronę kierowcy. Ale jego tam nie było. Zobaczyła tylko wolno unoszące się kłęby różowego dymu. Znieruchomiała. -Cześć! – powiedział do niej pojawiwszy się niespodziewanie wysoki blondyn oparty na tylnej poręczy siedzenia. –Cześć. – odpowiedziała lekko przestraszona. –Skąd się tu wziąłeś? Przecież przed chwilą nikogo tu nie było…. Chłopak tylko uśmiechnął się serdecznie i zniknął równie szybko, jak się zjawił. Marita przecierała oczy ze zdumienia. Znów była sama. Zdezorientowana postanowiła wysiąść z autobusu. Ale nie mogła się ruszyć. Siedziała jak sparaliżowana. Dach i ściany autobusu zaczęły się wykrzywiać, a płynne blachy wciskały się do wnętrza pojazdu odcinając dopływ dziennego światła. Jej ciało przeszył ostry ból. Zemdlała.1 punkt
-
Komuno, nic cię nie zmoże! Ile w tobie tętni życia, ty masz zdrowie jak zomowiec, tyś wieczny chłopiec do bicia. Znowu świtem ktoś grudniowym widział cię przy koksowniku - - to z zapałem młodzieżowym stało grono historyków. Ciebie wielbią szare płotki co nie miały w sobie zucha, by się schylać po ulotki, lub wolnego radia słuchać, lub na pociąg do historii kto się spóźnił tego skutkiem, że za późno się urodził, albo nogi miał za krótkie. Niechaj mury twe nie runą, niech się szczerzą zęby krat, żeby krzyczeć "precz z komuną!" mogli ludzie za sto lat. Bo im nijak żyć bez ciebie, tyś jest ich największa trwoga, że obudzą się bez siebie, gdy obudzą się bez wroga. "Wielki diagnostyk"1 punkt
-
List IV Powiada Pan dzisiaj, że sprawa jest prosta; Że jest we mnie upór. Większy niż osła, Bo starczy bym zmienił swe gusta - i nowa Pojawi się we mnie istota. Już zdrowa, Co bez wysiłku wszystko pojmuje I niczym już więcej się nie przejmuje. I wtedy - Pan twierdzi - ta owa Ona Istota - stanie się: Oświecona! A ja się w nocy biję z myślami, I w dzień, i w południe, i porankami, Gdy tylko zwlokę z wyrka swe ciało I ćwiczę, by ruchem się trochę rozgrzało. Nie mogę pojąć… Wręcz nic nie pojmuję! Dlaczego jestem? I pragnę? I czuję? Dlaczego trapią mnie wątpliwości? A Pan odpowiada, że to są ości, Nie zrozumienia. Nie oświecenia. Żem sobie umysłu jak trzeba nie zmieniał! Żem się w tym względzie za bardzo lenił I stąd te upiory w mózgu mego sieni. Tak twierdzi buddyzm. Taoizm tak knuje. Ale ja nadal nic nie pojmuję. A Pan wciąż twierdzi - i twierdzi uparcie, Że ja, gdybym tylko miał w sobie zaparcie Do zdobywania wiedzy, mądrości, To bym bez trudu zagościł wśród gości Którzy mędrcami się mienią wielkimi, I którzy zowią się - Oświeconymi! I twierdzi Pan dalej, że łatwo przychodzi Człekowi z niewoli się oswobodzić, Z niewoli myśli, odczuć i chuci Jeżeli tylko człek siebie porzuci; Jeżeli tylko zmieni myślenie, I jeśli zrozumie, czym jest - Zrozumienie. A może choć trochę pana zaskoczy, Fakt, że gdym raz pierwszy przejrzał na oczy, Kiedy pojąłem, że patrzę i widzę, Że czuję, że kocham i nienawidzę, To takie przyszło z tym zrozumienie, Iż z tego wynika - moje istnienie! Lecz wiem już, że Pan temu zaprzeczy Bo według Pana nie ma tych rzeczy, Gdyż rzecz sama w sobie po prostu znika Jeśli się tylko przyjrzeć jej z bliska; I nic nie istnieje. Niczego nie ma. A wszystko inne to zwykła ściema. Więc ja nie istnieję?! To kogo Pan pyta?? I gdzie odpowiedź jest na to ukryta? „Kim jesteś?”, pytał Pan nie-istniejącego? Doprawdy, trudno zrozumieć coś z tego…. A czas? Istnieje? Czy nie istnieje? Wszak wszystko przecież w czasie się dzieje; Lecz… Wszystko znika, nim się objawi! Ja ufam, że wiedza może wybawić Z rozterek, tyczących istoty rzeczy, Bo zrozumienie - jak lek - też leczy. Z tej wiedzy wynika, że to, co widzimy, To wszystko, za czym uparcie gonimy, Owszem, istnieje, ale w przeszłości, A przyszłość w przeszłości nigdy nie gości, Ni w teraźniejszości, która, jak wiemy, Jest niczym innym jak połączeniem Między, co było i co zaraz będzie. I tak, w tym powszechnym, ludzkim obłędzie, Niewielu to pojmie, choć bardzo się stara; Bo większość poleci… Lotem Ikara.1 punkt
-
musiałeś upaść rozbić się na kawałki w otchłani krzywego zwierciadła twój triumf twój prężny obraz siebie wiecznie ci tego wzbraniał adorował w ołtarzu wybujałych przymiotów jak pięknie brzmiały moralizatorskie kazania do ciemnych tłumów smoła pogardy płynęła strugami dobrotliwych porad to światło wewnętrzne tchnienie nieomylności drgało na czarno lecz teraz nagi jesteś wolny na chwilę1 punkt
-
Rzucił ją - była „z przeszłością”. są mężczyźni z przypadłością, że im przeszłość kością stoi, A chłop się porównań boi. No bo jak tu mieć kobietę, co, gdy robisz jej minetę, jak brzoskwinię ją wysysasz, mogła kiedyś mieć tygrysa, który, jak to plotka głosi, grubszy ogon sprawniej nosił, a w dodatku, dobry Boże, miał zdolności językowe. Jak się z takim zwierzem mierzyć, i czy można takiej wierzyć, że z pamięci już wytarła tego arcy-minetaura? Nawet gdy sopranem śpiewa to fałszywej się spodziewasz pośród czystych tonów nuty co powodem jest poruty. ( O wszeteczna córo Ewy, którą skusił wąż ażeby Adamowi wyszło bokiem, bo choć bronił się: po łokieć, zasilona piekieł mocą, rękę wbiła mu przemocą a z nią owoc i zgniliznę gubiąc siebie i mężczyznę - - lew zaryczał oszalały kły wbijając w gardło łani, świat niestrawność potąd dręczy, że aż czasem z bólu jęczy. ) Zawsze na tę Jedną czekał, ale z TYM nie można zwlekać, więc gdy tylko miał ciśnienie śmiało zbierał doświadczenie. Lecz z kobietą sprawa inna: ma być czysta i niewinna, bowiem „dziwka” stanie kością i rozminie się z miłością. W ciemnym lesie dzięcioł wieku nie wbił mu do głowy ćwieku, więc ją rzucił bo nie była śnieżno-biała jak lilija, i , jak głosi w boru echo , chłop na bagnach gdzieś daleko kędy sowa pohukuje panny czystej poszukuje… …uje… …uje… …uje… (To dość stary utwór, posiada pewne niedociągnięcia i naciągnięcia, niemniej wydaje mi się niezły i zabawny.)1 punkt
-
wyobrażam sobie że nie gaśnie światłow twoim domuże sączy się spokojnie pod pniami starych drzewhistoria pokoleńmilczą dostojnie dęby drżą liście i mchyptaki ciekawe świata wychylają się z gniazdwiatr szeptem się przetacza po soczystych polachpo drugiej stronie lustrawyobrażam sobie jak się budziszze snu tu zerwanego nagłą przecież chwiląjak oczy otwierasz zdziwionyzgaduję że zielenią siębardziejże w zakamarkach źrenicjuż czają się kształty z początków stworzeniaże miłość zostawiła ślady mlecznej drogipo której trafimy na siebiejeszcze raz1 punkt
-
1 punkt
-
Ja z kolei uważam ze kapitalizm w obecnym wydaniu jest skończony. Kwestią czasu jest jak będziemy się wyrzynać o zasoby.1 punkt
-
@Marek.zak1 Wiesz co Marku, ciężko wdawać mi się w dywagacje na temat czy byłaby lepsza czy gorsza. Ja również mam negatywny stosunek do komuny, choć z pewnymi zastrzeżeniami i co dobrego trzeba jej oddać, tak z perspektywy czasu, co nie zmienia faktu że był to ustrój zły i autorytarny. Moi stryjowie walczyli z komuną i to w sposób jak najbardziej dosłowny, czyli z bronią w ręku, oddali życie, młodość spędzili w więzieniach. Oni chcieli wielkiej narodowej katolickiej Polski... nie wiem czy ja bym się w czymś takim odnalazł, ale szanuję moich wyklętych stryjów, choć w orle pióra nie porastam, i szanuję ich w pozycji siedzącej. Jeśli jasno się wyrażam. A że komuna teraz stała się chłopcem do bicia i wielu politykom zależy aby wielu ludzi uważało, że nadal dla nich największym zagrożeniem jest komuna to zupełnie inna para kaloszy, i o tych właśnie kaloszach jest mój wiersz. Dzięki serdeczne za refleksję i obecność po utworem. Pozdrawiam :) @Lach Pustelnik Dzięki, choć dla mnie to oni ją w jakiś sposób perwersyjnie wielbią, ja to tak odbieram.1 punkt
-
może takie coś jako zakończenie (zamiast jednego - dwa wersiki): na kredyt żyję od soboty pozdrawiam :)1 punkt
-
Grudzień pełen gwiazd, Zimnych konstelacji, Najjaśniejszego blasku Nie widać, Przestrzeń przemawia, Przestrzeń staje się czasem, Całkiem cicho, Poza centrum mojego kadru, Rozciąga się cała przeszłość, Suma przyszłości, Tam nie ma wyjścia, Widzę wyjście stąd, Odpływam od brzegów, Strudzony świat za mną, Ze swym zerowym zyskiem, Tworzę krąg, Brzmienie z dna serca To jednak miłość, Rozpala gwiazdy, Ogrzewa wszechświat. * * * artwork J. R. Slattum1 punkt
-
Widzę, że zdania są podzielone, a ja się trochę spóźniłam, ale nie szkodzi. Myślę, że jeszcze mogę Deo? Więc ja się zapytowywuje, jakie mamy prawo, by gardzić drugim człowiekiem? Nieważne czy jest zarzygany, czy pijany, a może jest po prostu samotny i chory i nie ma znikąd pomocy? Życie pisze dla nas różne scenariusze, jutro ja/ty możemy tak wyglądać. Szkoda mi takich ludzi. Owszem niektórzy na własne życzenie wiodą taki, a nie inny tryb życia, ale są i tacy z których los okrutnie zadrwił. Nie nam oceniać i nie nam pogardzać. Owa paniusia miała wybór... mogła sama wysiąść. To że są łaźnie i inne środki pomocy, to nie znaczy, że każdy z tych bezdomnych wyciągnie po nie rękę. Dlaczego? Bo walczą ze swoimi lękami, traumami, często boją się poniżenia, wstydu, wyszydzenia. Wszyscy zasługujemy na szacunek i godność i to bez wątpienia się zgadza, ale ciągle zapominamy że po tej "gorszej stronie" jest mocno pokiereszowany, słaby człowiek. Zgadzam się że wielu bezdomnych, to typowa patologia. Agresorzy, sępiarze, bluźniercy, prowokatorzy itd i choćby nie wiem co człowiek chciał zrobić nie dadzą sobie pomóc. Ale nie można uogólniać i nie można wszystkich jednakowo oceniać. To naprawdę bardzo trudny temat. Nikt w nikim nie siedzi i nie zna jego bolączek, a na to składa się mnóstwo czynników, przede wszystkim własnych przeżyć i doświadczeń. Komunikacja jest dla ludzi, jak słusznie zauważył Light, ale kim jest ów "menel" ? Tu dwa słowa do Lighta. Lighcie szanuję Twoje zdanie, bo szanuję każdego człowieka. Lubię ludzi szczerych do bólu i dobrze czuję się w ich towarzystwie, bo wiem, że nie zostanę fałszywie zagłaskana, ani oszukana i jak napisałeś wszystko ma swoje granice, naiwność też, wiem. Ale jak mawiał Krzysztof Krauze Każdy człowiek może się przebudzić, żadne życie nie jest ostatecznie stracone a trudno mu będzie się obudzić jeśli nie podasz mu ręki. Mawiał jeszcze że Nie ma złych ludzi, są tylko ludzie nieświadomi konsekwencji własnych czynów i to niekoniecznie odnosi się tylko do takiej grupy ludzi. Zatem nie bójmy się być empatyczni i pomocni. To nic nie kosztuje. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a nic co ludzkie nie powinno nam być obce. Jakkolwiek to brzmi. Pozdrawiam.1 punkt
-
Nie bądź zły musiałam was paru mieć nadzwyczajnie uczyć się wszystkiego z książek nie można Jak mała dziewczynka wyciągam przecież ręce do rąk z rąk do rąk ręka w rękę i nawet dziurawe obmyję1 punkt
-
@jan_komułzykant Pustka kojarzy mi się z buddyzmem. Reszta już nie:). Dobrze ujęte coś, co z życia jest wzięte. W stylu: "skąd ja to znam...?"1 punkt
-
Nie skarż się, że brakuje Ci skrzydeł – wznieś się ku niebu w objęciach marzeń. Choć codzienność potrafi dać w kość – żyj na przekór. Doceniaj każdą sekundę, bo jest niezastąpiona i niepowtarzalna; walcz o szczęście i spokój tak długo, dopóki nie zgaśnie słońce. Niech nie dręczą Cię koszmary monotonii – czasem trzeba oddać się nudzie, by otrzymać wymarzone szczęście. Wiele razy byłam na dnie – zawsze udawało mi się odbić i otrzymać kolejną szansę. Nie martw się, że nad Tobą pochmurne niebo – Twój prywatny nieboskłon ma lazurowe oczy. Skarżysz się Bogu, że brakuje Ci snów – Ty decydujesz, o czym śnisz dzisiejszej nocy. Niech spokój i cierpliwość będą kołyską dla znużonej duszy; niech kołysanka, śpiewana Ci przez gwiazdy, niesie same dobre wspomnienia. Nie bój się – czasem trzeba zaczekać na nowy dzień. I choć niekiedy brakuje ręki, która podlałaby kwiat życia – nasyć wyschniętą glebę swymi najszczerszymi łzami. Tak to wszystko widział Bóg – nasz Ojciec, którego tak często się wyrzekamy…1 punkt
-
popsuty wczorajdziś naprawiabukietem słów ipolnych kwiatówgdyż boi się jutraktóre może byćjeszcze bardziejniż trudniejszebo miłość nie lubigdy ktoś ją rania potem z lekupodaniem czeka1 punkt
-
Co jeszcze mam ze sobą zrobić moja dla Ciebie poezjo? z daleka nikt nie zajrzy w oczy przez Ciebie moja poezjo jak się jeszcze bardziej rozebrać już chyba tylko zedrzeć włosy z głowy mojej dla Ciebie poezjo1 punkt
-
Nieźle nieźle: i obraz, i wiersz, i występp - acz dziękki dzięki za ocenzurowanie ;) Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Pogodny blask opadłna ludziW kwietniowym paśmie.Powietrze nabrzmiało elektrycznością,ptactwo nadawało wieści z bezbrzeżnej sfery. Coś na horyzoncie iskrzyło tajemniczo. Nikt nie przypuszczał, że miłość jest miejscem. Wszystkie światy nadziei, życia, skrzyżowały się na łąkach Wiosny. Tama puściła. Nie mogłem wstać z wrażenia. Droga była upstrzona tanecznymi wzorami. Lepszy los odgadł akt mojego mózgu. Niezgłębione drżenie przetoczyło się między wargami, osłupiając nieświadome serca. Pełnia możliwości. Radość wezbrała falą pod moimi palcami.1 punkt
-
@jan_komułzykant Nie, ja uważam, że moje i pewnie Twoje, pokolenie było wychowywane w tym duchu, zwracano uwagę na nasze negatywne cechy i zachowania, nikt mnie nie uczuł myślenia o sobie dobrze, czy cenienia siebie za dobre cechy i doceniania siebie samego, wręcz przeciwnie, to każdy inny mógł mnie nauczać i być ekspertem od mojego życia. Dlatego każdy kto powie, że wierzy w swój talent (nawet kiedy ma tego dowody) jest uważany za bałwochwalcę. I daj sobie spokój z tymi nawiązaniami do "ubiegłej epoki". Otrząśnij się z tego, bo to zakrawa na niezdrowy sentyment, jeśli nie na syndrom sztokholmski.1 punkt
-
wygląda na to, że Anglicy mają go od Francuzów a Polacy od Niemców. Mnie też się z bluesem nie kojarzy :)1 punkt
-
Oczywiście, że jest dopuszczalna. Też stosuję mego, twego itp., ale przeważnie wtedy, gdy to jest absolutnie konieczne, tzn. gdy muszę wyrównać rytm lub zachować rym w wierszach rymowanych np. Jednak ogólnie uważa się te formy za przestarzałe. Znasz kogoś kto powiedziałby obecnie: Przyjechałem do twego domu mym samochodem? Dziwnie to trochę brzmi. Prawda? Ponieważ wiec, tak jak napisałem, formy te uważa się za nieco archaiczne (mówi się o nich mątwy :)), więc zdecydowana większość piszących zaleca unikanie ich, zwłaszcza w poezji współczesnej i ze szczególnym uwzględnieniem wierszy wolnych/białych, a takim Twój utwór z pewnością jest. Jest to oczywiście tylko pewien trend, zalecenie, a wybór należy do Ciebie. Tylko tyle, że używając ich dobrze mieć świadomość, że to trochę tak, jakby dziś wyjść w cylindrze na ulicę :). Też można. Prawda? Przecież nikt nie zabrania ;) Serdeczności :) Patrząc na to teraz, to wydaje mi się, że ten wers mógłby w zupełności obejść się bez tego zaimka :)1 punkt
-
To o czym piszesz, posługując się (powiem nieładnie, ale w ramach "poprawności") kobietą 21 (tu brawa/lub oburzenie pani F), to temat do zgłębiania na długie tygodnie, a właściwie niekończąca się historia. Bo co i rusz dochodzą nowe „paradoksy” w świecie, w którym trzeba się jakoś znaleźć. A bywa coraz trudniej, jednak trzeba, bo raz śmieszą, raz przerażają działania i tematy, które u „trendywatych” nie wzbudzą przecież nawet krzty zastanowienia. Mowa-trawa w postaci malowania kwiatków na chodnikach, w celu poruszenia nutki miłosierdzia i opamiętania dla nas - Euro-pej czy-ków, u „bombowych” chłopaków i szaleńców religijnych, to typowy tego objaw. Twoja Greta, to podobny, ładnie ujęty „temat zastępczy”, jakim zajmuje się umysły sprzymierzeńcom tej „nowej fali”. Zdjęcia jedzenia, gdzie byłam, czym jeżdżę, to już jak wypełnianie własnej teczki osobowej lub co najmniej kwestionariusza u specjalisty. Jako uwieńczenie tych paranoi podam tylko jeden przykład z dzisiejszego programu telewizyjnego, o „odczuciach fantomowych” wibracji telefonu, którego zapomnieliśmy zabrać z domu... Ot, „taka sytuacja”. ;) Podoba mi się, temat ciekawie ujęty. Pozdrawiam1 punkt
-
lecz numerek czasem wytnie jakiś chłam Ci wciskać chce lub wieźć drogą której ni ma też potrafi wujek G pragnie zawsze być poprawny rzeczywistość ostro gnie więc uważaj bo podtyka rzeczy które są do g. masz swój rozum tym się kieruj wujka g wetknij w d. podglądaniem się nie przejmuj i rób swoje w noc we dnie :)))1 punkt
-
1 punkt
-
A jakiż to widok, można ją gdzieś upostaciowioną zobaczyć? Mnie np. Świadkowie Jehowy nie drażnią dopóki nie próbują nachalnie wchodzić do domu i wciskać mi swoje gazetki.1 punkt
-
Słabo. W pierwszej rażą zupełnie niepotrzebne, moim zdaniem, inwersje: miłości prawdziwej i tory nie położone. Logicznie też mi to się, za przeproszeniem, tzw. kupy nie trzyma, od fałszywego, moim zdaniem, założenia, że wszystkich boli widok prawdziwej miłości, poprzez jazdę po po nie położonych torach, do niebycia nas, a potem zaraz bycia, bo jak inaczej wytłumaczyć niechęć podmiotu do którego zwraca podmiot liryczny (?). Jedyne co mogę pochwalić, to że interpunkcja wygląda lepiej niż w poprzednim, który czytałem, i próbę podjęcia tematu, który też wydaję mi się ważny, choć niepoprawnie ujęty i przekazany. No cóż, mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej :) Pozdrawiam serdecznie1 punkt
-
Fajna konkluzja tylko ze się tak nie da;-) zawsze jesteśmy w jakiejś fikcji - „rzeczywistosci” wyobrażonej wyzwalając się z jednej wpadamy w drugą. podziwiam łatwość pisania1 punkt
-
@zuzia Dzięki Zuzia. Lubię imię→Zuzia. To ładne kwiaty. I ładny tytuł wierszowi Dałaś. Pozdrawiam:)1 punkt
-
Light, a Ty jak będziesz za często z łaciną jechał to Cię kiedyś z autobusu wyrzucą :)1 punkt
-
Deo, rzadko wklejasz ale zawsze jest to COŚ. Tutaj wg mnie świetne dwie pierwsze strofy, natomiast tej pani powinno być może spokojnie, ładnie i pachnąco? Żeby jednak zachować analogię. Tytuł wg mnie prawidłowy, bo to nie tylko chodzi o rzeczywistą Warszawę, ale o traktowanie peryferiów przez tzw. centrum. W kontakcie z niektórymi Warszawiakami (zaznaczam: niektórymi :)) chciano mnie umieścić na krańcu łańcucha społecznego :). Co do wyrzucania człowieka na margines, to jest to nasz problem, to się dzieje, dzień w dzień. Pamiętam jak po pewnym spotkaniu rozwoju duchowego staliśmy cali happy i przeszcześliwi na dworcu w kolejce, by zakupić bilet na pociąg do domu. I stanął za nami smutny, brudny i śmierdzący człowiek (bardzo śmierdzący - fekaliami). I okazało się, że cała nasza radość duchowa gdzieś tam doznała uszczerbku ... Byliśmy sparaliżowani ta sytuacją. To była lekcja. Z drugiej strony kolega, który też intensywnie pracował nad sobą duchowo przyjał do domu bezdomnego, który...zafajdał mu łóżko i go okradł. Też lekcja. Nie wszystko i zawsze jest dobre bądź złe, trzeba rozróżniać dokładnie sekunda po sekundzie. Dzięki za wiersz.1 punkt
-
Oryginalne obrazowanie i metaforyka bardzo mi przypadły. Jedynie pewne fragmenty tego tekstu - mianowicie ten o "umiejscowieniu" miłości i to krzyżowanie "nadziejów i życiów" na "łąkach Wiosny" jakoś mi się nie podobają. Pozdrawiam, D.1 punkt
-
Niezłe. Ale proponuję abyś zmienił tytuł. Kojarzy się...:). Bo my też to czasem robimy! Pozdro:)1 punkt
-
Ja nie Ty może Wyszło mi czekanie na dobre zostanę przy swoim Janie czy wyszedłeś może? Tak kochanie poszedłem łowić Cię na wszystkie możliwe sposoby w kobietach mogących mnie rozczarować dobrze się wraca "Choć!" do ideału daleko1 punkt
-
Zostawiła parasol, rękawiczki, czapkę i Bóg wie co jeszcze Musi wrócić w te przypadkowe miejsca z ławkami, babciami, rękami i Bóg wie czym jeszcze Pewne, że to nie było jedno miejsce Biedna, jak miała 6 lat był jeden dom i Bóg też był jeden1 punkt
-
Ten wiersz jest dla mnie... przepiękny. Pewnie pokombinowałabym z układem wersów, ale do treści nic nie dodam, nic nie ujmę. Pozdrawiam.1 punkt
-
Co tam się w tej Warszawie wyprawia ;) ale poświęcenie ze strony artysty, zimno jak cholera, wszyscy okutani w swetry, kurtki, czapki; nie ma lekko w byciu prawdziwym...1 punkt
-
Po śladach Dnia , stąpanie Nocy, Stępione zmysły , zamknięte oczy. Marzenia senne , wizje przyszłości: Nie wyzbędę się złudzeń, Będę jak głupiec wciąż czekał miłości.1 punkt
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne