Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.12.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. słówka w prawo słówka w lewo inwersja, przerzutnia melanż - metafora ażur z objawieniem wzór ścisły i sens wykończenie: plisy wersy karby formy szew do wyboru: ------------------- ///////////////////// XXXXXXXXXXXXXXXXXX cięcie . czytanie przymierzające jeśli pasuje - jest ciepło i ładnie a jak nie zawsze można przecież spruć do słowa i zacząć od nowa to wierszne dzierganie :)
    6 punktów
  2. śmierć nie puka kiedy chce drzwi otwiera nie czeka aż ją poproszą włazi na chama bez ceregieli tu i tam patrzy wie czego szuka a gdy już znajdzie mowę zaczyna że to nie tak jak ten ktoś myśli nie z własnej woli do niego przyszła wysłał ją tu ten co wyżej mieszka tłumaczy że ona nic temu nie winna że swą prace musi jak każdy wykonać jak nie to z głodu może umrzeć a tego naprawdę nie chce widzieć
    4 punkty
  3. mój mąż pojechał rano po zakupy miał wrócić za niedługo wrócił po północy i jeszcze na źle napruty wchodzi i trzaska drzwiami krzesła w oparcia całuje parapet chce wyrywać klęka płacze żałuje podchodzę ze strachem cichutko by dzieci nie pobudzić boję się ale idę bo bardzo może nabrudzić popatrzył na mnie krzywo stanęłam czekam przy ścianie jeszcze raz rzucił okiem zasyczał gdzie bułki na śniadanie! i krokiem opętanym w moim kierunku zmierza więc chcąc nie chcąc przypadkiem z liścia za chwilę w śledzia mój mąż dzisiaj rano do pracy nie pojechał leży stęka w łóżeczku mówi że będzie zdychał a zdychaj sobie zdychaj oj ty moje kochanie idę kupię litr wódki byś zdechł w normalnym stanie 01.12.2018r.
    3 punkty
  4. Chciałabym żeby ktoś napisał książkę o dorosłej Pippi Langstrumpf przeczytać i wiedzieć nie popełniać tylu błędów nie odkrywać księżyca ściągnąć przepis choć na chwilę .
    2 punkty
  5. Wczoraj mogłem… mogłem wczoraj zginąć. Rwące serce skończyłoby bieg I wszystko musiałoby zniknąć. Matce smutnej zabrakłoby łez. Przeszedłbym na drugą stronę, Z której zwykle nie wraca już nikt. Walcząc z myślą: czy za chwilę spłonę? Czy dostanę w niebie wikt? Nie szedłbym sam, wziąłbym z sobą innych, Których życie dzierżąc w ręku swym, Byłbym szukał dookoła winnych, Lecz nie zwróciłbym go im. Koła niosły mnie szaleńczym pędem, Przykrył oczy ciężarowy cień I pędziłem z wyraźnym obłędem Tam gdzie na nas czyhała już śmierć. Czułem że szybciej kolosa okrążę – Błysk reflektorów oślepiał jak w grze. Gdy już wiedziałem ­– nie zdążę! Nie zdążę! Metalowa ściana blokowała mnie. W ostatniej chwili Bóg skręcił kierownicą I zatrzymał pojazd miotany jak liść. Tamtemu rozkazał jechać wzdłuż ulicą, Pozwolił wszystkim dalej żyć. Wczoraj mogło nie mieć swego jutra, Gdy przez ramię patrzę na to dziś. Bezsens niesie każda pusta kłótnia, Każda radość ciągnie się jak nić. rok 2015.
    2 punkty
  6. @Kobra ma rację, a poza tym: Która, których Cie, cię, cię Z których, które Także tego. Poza tym niezły.
    2 punkty
  7. Biegłem pukając do wszystkich drzwi młodości Szukałem szczęścia w objęciach kobiet w twarzach ludzi poezją wypełnionych Miasta mijałem rozedrgane niespokojne jakby bały się że jutro może nie nadejść Byłem wówczas cesarzem władcą niepodzielnym uśmiechy rozdawałem i miłość tropiłem skrytą w chłodnych ustach kamienic w ciemnych lochach podziemi Żyć mi przyszło z sercem co miejsca na ziemi znaleźć nie może i wciąż w naiwności swojej próbuję wracać do tych miast które nie są już moje Ległem w gruzach i nie wiem już wcale czy te miasta jeszcze w sercu noszę czy też tylko tak mi się wydaje Manuel del Kiro
    2 punkty
  8. Nie mogę powiedzieć że ludzi dziś lubię, ani że mam coś przeciwko; patrzę na twarze i zbieram wspomnienia ale na wnioski - za szybko. Lawina wierszy jest o miłości, że sens daje i życie upiększa ale prócz tego jest zwykła codzienność i bywa, że najważniejsza. Lubię / nie lubię to drogowskazy, a gdzieś między nimi jest droga przemierzyć ją warto wytrwałym krokiem bo potem każdego dnia szkoda. Pewnieś zmęczony jest tym wywodem; myślisz: po co tak ona poucza? Bo przerobiłam - emocje się leją - ale to tylko uczucia.
    1 punkt
  9. Odchodzisz Mamusiu, Fizycznie umierasz, Lecz wiem, że Twa dusza Będzie wciąż mnie wspierać. Choć tęsknię już teraz I ból Twój oglądam, To by Cię zatrzymać Nie mogę zażądać. Twój czas już nadchodzi I pojdziesz do Pana, Lecz tu pozostaniesz Na zawsze kochana. Zasnęła na zawsze. Już lekko Mateńce. Ja jeszcze potrzymam Stygnące ręce.
    1 punkt
  10. Ulica Pietrusińskiego Chodnikiem krzywym i szczerbatym, w dzień letnim skwarem obleczony snuł się powoli przez Wałachy zapach bezczynu oraz smoły. Czasem, gdy z nieba nagły prysznic przemienił rynsztok w rwący strumień, dzieciarnia w nim robiła wyścig maleńkich, papierowych łódek. Wylot ulicy tramwaj przeciął, a ciszę dzwonem kościół farny i gdy szła spać Pietrusińskiego, pijacy jej do snu śpiewali.
    1 punkt
  11. Ma tak etat sokół; włók ostatek, a tam. - Że ty pomelo kosz - sokole? - Mopy też. - Sokoły, było kos. - Je/hej... - Sokoły, było kos. Że ty daj im jaj, im omijaj róg gór, jaj im omijaj mi jady też.
    1 punkt
  12. z zasuszonych listków dębu i kruchych patyczków puszek po karmie dla kotów, szyszek, kulek szklanych zbudowane są wszechświaty dla skrzatów skrzydlatych na grzbietach śliskich niesione bajkowych ślimaków we wszechświatach skrzacich, bywa, wybuchają gwiazdy błyśnie ogniem supernowa, pożre mozół listny skrzaci syzyfowy trud patyczny pył kosmiczny ze słońc umarłych i leśnych dziwów onirycznych ruch firanki zdmuchnie z parapetu padać będzie deszcz z grafitu w krainie stojących lamp i kaloryferów w krainie kątów i aniołów inwalidów
    1 punkt
  13. wysypały się uschnięte liście stare myśli wszystkie zwiędłe kwiaty wyblakłe resztką barw malują szary chodnik z wiatrem jak w kalejdoskopie odpoczną pod śnieżną pierzyną nim zginą a ja zasiewam nowe pomysły na życie lekko z wiosną wyrosną
    1 punkt
  14. W porannym słońcu niebo rozbrzmiewa, po ziemi płynie mgła przezroczysta. Srebrzy się rosa w kwiatach konwalii, i świat osnuła poświata dżdżysta. Słychać skowronki, stukot dzięcioła, w trawach owady, bagien rechotanie. Z daleka echo melodią woła, na spacer prosi znajomym szczekaniem. Drogą dzieciństwa idę z przyjacielem, wiernym, oddanym, który kochać umie. Łąką biegniemy, w zieleń trwa stąpając, ja go szanuję, a on mnie rozumie.
    1 punkt
  15. Księżyc wygląda dziś jak złamany paznokieć. Ty romantyczny jak rycerz, tylko zbroja w rdzy. Obgryzam paznokcie z księżycem na spółkę, świat się stresuje i wszystko się spierdoliło. Roztargnione są ostatnio te noce, chód chwiejny, chodniki nierówne, a gwiazdy do góry nogami nosami zahaczają o ziemię tak, że upaść już niżej nie można. Przestałam wierzyć w miłość, a to jest grzech największy i ciężko go zmyć. Wypijam za dużo wina i zbyt wielu facetów biorę sobie do serca. A słowo „kocham” rozlało się, zabrało przezroczystość. Kolory parzą.
    1 punkt
  16. Czy czujesz, że sztorm nadchodzi? Obserwuję twój smutek. Lubisz oglądać zmąconą wodę wypełniającą dziury, słyszeć jak drewno płacze, jęczy, szepcze i śpiewa pieśni. Czy wierzysz w marzenia? Nie masz czasu na nie. Jesteś jak komik monologujący bez chwili wytchnienia, przekrzykujesz świat bez ceregieli, dławiąc się własnym odbiciem. Jak wyleczyć cię z lęku przed ludźmi? Tym maniakalnym wielogłosym majaczeniem, mógłbym dziś przyprawić cię o wstrząs, bo brzmię normalnie. Jak sprawić, żeby bawiły cię dowcipy przyjaciela? Chciałbym wyswobodzić cię z dławiącej monotonii realności, rozerwać ją seriami iluminacji, żarzących rozbłysków nieoczekiwanego. Czy pomoc to tylko określone działanie? Wydaje mi się, że pomoc to bycie. Bycie ważnym dla kogoś. Zwyczajny uśmiech. Tęsknisz za tym, co nigdy nie było ci bliskie. Może dlatego, że sam jesteś daleki od tego co dzisiaj.
    1 punkt
  17. przemierzam lasu pasaż nocny ciemności kradnę nagość świętą jak braniec w jasyr szumu wzięty nie wierzę boru mrocznym ścianom tak jadąc środkiem znikąd drogi zapraszam mróz do auta szybą otwartą nieco prosząc srogim ty wymieć wichrem chłodu siwą poświatę wspomnień więzów w dym zaklętą umieszczam wiersz, jamb czterostopowy, dziewięciozgłoskowy, z poczwórnym zestrojem (za wyjątkiem ostatnich wersów). Rymy ABAB.
    1 punkt
  18. jeśli nie wychodzi się zbyt długo trzeba zostać głos zanika w gardle i dobrze ludzie i tak przesypują się przez palce tylko cisza może być obecna wchłonęły mnie mury nikt mnie nie znajdzie choćbym chciał
    1 punkt
  19. Wg mnie najskuteczniej. Czasami z chęcią to nie ma nic wspólnego ;). @Justyna Adamczewska, @Waldemar_Talar_Talar, @iwonaroma, @Silver - dzięki za obecność. Dodam gwoli wyjaśnienia: Pipi robiła co chciała. Dziecko zdane na siebie, bez wzorców, reguł świata i dorosłych. Żeby żyć wśród innych musiałoby się najpierw dostosować. Jak - bez podstaw? Przywrócony świat. bb
    1 punkt
  20. A ja zadbam o Twoje :-) Twoje zdrowie! Dziękuję :-)
    1 punkt
  21. obrazek z sieci zamarłe kwiaty sterczą na gołej ziemi - mroźny listopad ~
    1 punkt
  22. Wchodzi poeta do sklepu pod szyldem "Dla poetów" - Poproszę jamba na dwie zwrotki No i powstał potem bardzo ładny wiersz, który jest pochwałą rytmu. Fajnie, że ten sklep został przypomniany :-) Bo to się po prostu fajnie czyta. Pozdrawiam :-)
    1 punkt
  23. Świetne. Tutaj jest wszystko.
    1 punkt
  24. Przypomniałaś mi mamę. Tylko, że ona nie te wierszowane, tylko prawdziwe tak "dziargała"... i to też była poezja. Pozdrawiam
    1 punkt
  25. Cześć Mała! Posłuchaj, co dziś mam do powiedzenia, do narysowania. Ty nie żałuj, weź ty nie płacz, weź ty uspokój się w ogóle. Przecież wziąłem już do ręki cyrkiel. Patrz! Okrąg cyrklem toczę, Kredką punkty znaczę do których możemy cyklicznie powracać.
    1 punkt
  26. Ach, @Justyna Adamczewska, dziękuję za te przemiłe słowa. Robisz mi dzień! Życzę wszystkiego, co najmilsze, z całego serducha :)
    1 punkt
  27. Parę oczek spadło, ale poetyczny jest :) Brawa za pomysł :)
    1 punkt
  28. Nieźle z tym na źle. Pozdrawiam.
    1 punkt
  29. Na zimę - pasuje, nie prujemy ;) Pozdrawiam.
    1 punkt
  30. Ponownie dziękuję. Cieszę się, że taki niewymagający wiersz potrafi uradować. Oto jego ostateczna wersja. Nadałem mu tytuł "Dla ciebie odczarowałem czas": Posłuchaj, co dziś mam do powiedzenia, do narysowania. Ty nie żałuj, weź ty nie płacz, weź ty uspokój się w ogóle! Przecież wziąłem już do ręki cyrkiel. Patrz! Okrąg cyrklem toczę, kredką punkty znaczę, do których wracać możemy kiedy zechcemy.
    1 punkt
  31. Odczytujesz b. dobrze. To wg mnie super wiersz. O, to ciekawe, jest jak "nikończaca się opowieść". Dostrzegłam to, pisząć o kole (okręgu) w moim komentarzu na temat powyższego. :)) J.
    1 punkt
  32. Cześć Patryku. Wiele nakazów w wierszu, ale... Pewnie tak trzeba czasami, bo inaczej nie zostaniemy wysłuchani. Cyrkiel jest dla mnie słowem - kluczem w wierszu. Jest przyrządem do rysowania kół - figur doskonałych, bez końca i początku. Pierwszy wers jest doskonały: :)) J. A.
    1 punkt
  33. Beta, czytam, komentuję te, które mi się podobają. Tych, które mi się nie podobają, których nie czuję - nie komentuję, bo dla mnie sztuka to też kwestia gustu, jak w muzyce - jest i muzyka klasyczna świetna warsztatowo i muzyka punk z poszarpanymi, nierównymi akordami. Na pewno będzie mnie tu więcej, bo portal jest bardzo ciekawy i w końcu jestem w miejscu, gdzie ludzie czytają poezję:) W świecie mediów i reklamy, w którym pracuję - nie mam z kim o poezji pogadać:). Dziękuję za komentarze, dziś mam zamiar wczytać się głębiej w Wasze wiersze. Cieszy mnie, że tu trafiłam.
    1 punkt
  34. Witam - podoba mi się te wierszowe dzierganie - fajny pomysł na wiersz. Pozd.
    1 punkt
  35. To mnie zaskoczyło, bo tytuł uruchomił mi ślinianki, a tu raczej o siniakach - życiowych... Mocny, przemawiający Zdrówka
    1 punkt
  36. Żaden zemnie poeta. Jeżeli to był celowy zabieg to pytanie, czy potrzebny — moje zdanie już znasz. Pozdrawiam
    1 punkt
  37. Nie „gdzie” a „dokąd” poza tym ok, chociaż pomieszane to jakieś , bez rytmu
    1 punkt
  38. Dziękuję za tę opinię:). Nie umiałam zastąpić tego słowa innym, ale może kiedyś do tego dojrzeję;). Wulgaryzmy dla mnie to ważne słowa w życiu - bez nich czasami się nie da. Przynajmniej ja tak mam :).
    1 punkt
  39. Patrzymy bez konsekwencji Ubrani w nieostre uśmiechy Lekko drżą ręce Leżymy na łożu nieobyczajnym Bladym świtem westchnień Malujemy zaparowane okno W ramionach błagalnych modlitw Smutnego boga oddalenia Wyczerpujemy sekundy Wznosząc chełpliwą wzgardę Pyszałkowatości chodu Zmieniamy czar w prysk Ucieczka przed mizantropią Ścielimy leże łez Homo homini lupus est Przesmyk wytwornych zdań Wyważenie roztropności miłości Widzę, słyszę, czuję Zrodzony z marności Nauczony małości Wędrując uciszam wiatr Ptaki mym cieniem Choć bliżej im do gwiazd Wilki mym wytchnieniem Choć ich taniec zabójczy
    1 punkt
  40. - I napady, że lany wosk? - O, kokosowy należy... - Da pani. Oto co ty; wosk sowy to co to? Ala fuks, o wodę, do wosku - fala? Ma Natala wosk, a sowa lata nam. Jaki pot, a wosk sowa topi, K a j?
    1 punkt
  41. Udanej zabawy ;)
    1 punkt
  42. Nie głaskało Cie życie po głowie Nie samymi różami usłany był świat W trudzie, cierpieniach co nikt nie wypowie Padałeś. wstawałeś. I szedłeś. Przez tyle tych lat W swym sercu nosiłeś te miłość płomienną Do Matki, do Polski, do życia, do świata Zawsze z pomocą, z tą siłą niezmienną Szedłeś by wesprzeć słabszego. Jak brata I serce wciąż biło w dobrych i złych latach Bez chwili spoczynku. Bez opamiętania Każdy Twój dzień był wyzwaniem dla świata I parłeś wciąż naprzód. Az do wyczerpania. Lecz nagle to serce osłabło. Stanęło Po tej ciężkiej pracy. Po tych wielu latach.. "Ty Staszku zostaw swoje ziemskie dzieło. Dokończysz je później. Gdzie indziej... W zaświatach." "Ja teraz odpocznę. Odpocznij wraz ze mną Zobacz jaki spokój. Tu będziesz bezpieczny I pójdźmy w tę cichą łagodną noc ciemną Na odpoczynek. Bez końca. Ten wieczny." Tak serce szepnęło ostatnim swym drgnieniem A potem stanęło by odpocząć skrycie I leżysz bez ruchu, jakbyś był kamieniem . Tak oto skończyłeś swe burzliwe życie. A planów tak wiele i wielkie zamysły By jechać do Polski w te strony rodzinne... Wszystkie się jak banki mydlane rozprysły. Wszystko to na próżno. Bóg plany miał inne. I Ciebie odwołał ze swojej winnicy Choc może za wcześnie, szczodrze wynagrodzi I pewnie gdzieś tam, na jakiejś mgławicy Dom piękny ma dla Ciebie . Tam gdzie słońce wschodzi. Dzis Cię ze smutkiem żegnam przyjacielu Bo jesteś już z życia uwolniony matni Takich jak Ty świat nie znał zbyt wielu. A możne i wcale. Ty byłeś ostatni.
    1 punkt
  43. Za domem pewnego handlarza, obok stodoły parszywego Wilkomira, naprzeciwko zakonu karmelistów, którzy zabłądzili w poszukiwaniach góry Karmel, mieszkała osoba o niebywałej zasobności sakiewki, a wieści o nim rozchodziły się w zawrotnym tempie. Był znany w miastach, wsiach, południowej i północnej części królestwa. Był rycerzem z nieskazitelnie czystym dorobkiem zasług. Najbardziej sławił się z niewielkich potyczek na terenach brudnych. Walczył z mieszkańcami, którzy wokół rozłożonego antracytu, wzniecali ogień za pomocą bubli. Zawsze kiedy wykonywali tą czynność, nad miastem pojawiała się szara smuga kształtująca się w postać smoka. Pewnego razu dostał list informujący go o zaobserwowaniu smoka w wiosce nieopodal. Usiadł z zadumy, stawiając na wygrawerowanym drewnie beczkę okowity, którą dostał od zaprzyjaźnionego handlarza. Szybko okazało się, że była to gołda, która w jego umyśle sprawiła wiele nowych możliwości poradzenia sobie z wieśniakami. Hamując swoją powściągliwość do wstania z krzesła, udał się w stronę drzwi. Wychodząc, nałożył na siebie zbroję płytową, kryjąc w jej zakamarku piersiówkę. Dosiadł krzepkiego wierzchowca i odjechał na nim ku walce z nieodpowiedzialnym zachowaniem smoczych figlarzy. Wjeżdżając do lasu zszedł z konia, zostawił go i usiadł na jednym z wystających pni pokrytych mchem. Wyjął spod zbroi piersiówkę i umoczył dziób. Minęło pare godzin, a rycerz moczygęba zasnął, budząc się co chwile. Nie miał sił by wstać, więc dalej trwał w niespokojnym śnie. Pomimo tego, że był postrzegany za idealnego rycerza, miewał chwile słabości. Kiedy zostawał sam zawsze miał ochotę, żeby sobie golnąć. Nawet podczas swoich wypraw w celu uratowania czystego powietrza lubił pociągnąć. Nastała noc. Rycerz spostrzegł, że tej jesiennej nocy księżyc oślepiał swoim blaskiem. Liście niesione lekkim powiewem spadały na ziemię. Z oddali słychać było niosący się wyraźny wyk. Lekka mżawka opatuliła cieniem strzygi. Mokra ziemia zmieszana z błotem przylgnęła do jego obuwia. Dostrzegł postać patrzącą się wprost na niego. Była to piękna kobieta o kruczych włosach i śniadej cerze. Mrugnąwszy, zauważył, że już jej nie ma. Dostrzegł ją jak biegnąc, znika za drzewem. Pobiegł za nią. Gubiąc ubrania, zaczęła głośno się śmiać. Biegnąc przed siebie wyglądał za nią kątem oka. Kiedy wydawało mu się, że jest już blisko niego, oddalała się, jakby przeskakując na drugi koniec zasięgu jego wzroku. Dotarł do końca lasu, wyszedł z niego, nie widząc już uciekającej przed nim postaci. Myślał przez chwilę kim mogła być dziewczyna z lasu i jak mogła po prostu zniknąć. Jednakże spostrzegł, że znalazł się we wiosce, do której podążał. Bez hełmu, konia, piersiówki i dobrego nastroju. Zostawił w lesie wszystko co wziął ze sobą, włącznie z mieczem i listem, którymi zazwyczaj straszy wieśniaków. Idąc po wiosce, zauważył karczmę. Wstąpił tam, lecz szybko został wygoniony. Nie miał przecież sakiewki ze złotem. Kiedy został wyrzucony na zbity pysk, ogarnęło go zdziwienie. Stała przed nim kobieta z lasu, która nagle zaczęła uciekać. Rycerz zmęczony i zdyszany, dreptał za nią ospałym ruchem. Zatrzymywała się co chwile, by znów zacząć biec. Mogła w tym czasie odpocząć, nabrać oddechu. On biegł. Nawet nie zorientował się kiedy poraz kolejny znaleźli się w lesie. Dziewczyna tym razem usiadła na pniu. Tym samym pniu, na którym wcześniej siedział opilec. Wzięła do ręki jego rzeczy i cisnęła nimi jak najdalej była w stanie. Zostawiła jedynie miecz, którego dobyła. Zdezorientowany rycerz nie wiedział co zrobić. Usiadł obok niej i powiedział, że jest najpiękniejszą damą jaką widział w okolicy. Odcięła mu głowę. - Zapewne mówisz to każdej napotkanej kobiecie. - powiedziała z niesmakiem. Za to mój mąż od dzisiaj zostanie rycerzem, który poradzi sobie lepiej z ochroną powietrza - dodała. Wzięła jego rzeczy, ściągnęła z niego zbroję i zostawiła prawie całkiem nagiego pośrodku lasu. Z pewnością zbroja nie była mu już potrzebna.
    1 punkt
  44. Zdecydowanie "choinkę źle się czyta" :-( Czy tak nie lepiej? ;-) Wiersz zaciekawia. Ciemność, która ogarnęła przestrzeń zakorzenioną w twoim umyśle, rozlała się wśród szczątków emocji, których się pozbyłeś. Pozbyłeś się ich, by wciąż posiadać te beznamiętne, kryształowe oczy. Nienawidzę cię i każdej cząstki twojej osobowości, zepsutej i niebezpiecznej. Nienawidzę cię szczerze. Szczerze modląc się każdego dnia, przeklinam dzień, w którym cię stworzyłem. Stworzyłem twoją postać wyglądającą jak pierwszy płomień rozpalonego ogniska. Powstałeś w złym świecie - zbyt prawdziwym, żebyś się spełnił. Zostałeś pożarty przez ten świat. Zniszczył cię, zmusił do pozbycia się uczuć, którymi zostałeś obdarzony. Karmisz się cierpieniem innych ludzi, z których pozostają szczątki wspomnień ich bliskich. Nie uronisz łzy, patrząc konającym prosto w oczy, które tracą blask, stają się beznamiętne, kryształowe.
    0 punktów
  45. Cześć bronmus. Najlepsze są: Dobry utwór.
    0 punktów
  46. ładny obrazek. "sterczą" wymieniłabym na coś innego, zdecydowanie. może po prostu - stoją?
    0 punktów
  47. Kiedyś też pisałem w takiej formie i obrywało mi się za nią od czytających :). Do tej pory nie wiem dlaczego. :). Pozdrawiam serdecznie :)
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...