Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.09.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. nie opowiem tego wiersza bez wysiłku ani tak jakby wydarzył się naprawdę może jednak zacznę wszystko od początku jeśli pamięć nie zawiedzie mnie łaskawie z pustych ławek wszyscy wyszli już na przerwę ale nozdrza nadal drażni woń kadzidła łyk powietrza by zrozumieć oddychanie nie zaszkodzi póki się nim nie zachłysnę chociaż nogi już zmęczone lecz pragniemy by na końcu naszej drogi były jeszcze drzwi – przez które dokądkolwiek się udamy można dalej iść ubranym w wieczną pamięć
    3 punkty
  2. wyczuwać podejrzliwa czasem myśl nas kusi że życie nasze jakieś drugie dno mieć musi i trzeba wciąż przekraczać schematy utarte by odkryć że ma jeszcze dno trzecie i czwarte
    2 punkty
  3. swój dom sprzątając myśli zmiótł na szufelkę i wyrzucił do kosza potem usiadł spokojnie i o niczym nie myśląc delektował się życiem ciesząc się z ciszy która w głowie zapanowała lecz nie na długo bo znowu zaczęły swoje szepcząc idź tu zrób to i pamiętaj nie jesteś już młody więc więcej myśl nie bój się tego
    2 punkty
  4. Zaznacz na mapie mego ciała szlak, którym przejdzie stado małych mrówek. Postaw znak, gdzie mają się rozgościć. Za chwilę się tu zjawią wielkie ich ilości. Słyszysz? dreszcz ich drobnych nóżek... Falą się wlewają do mrowiska krągłości. Prowadź, jam królowa wynagrodzić gotowa. Proste starocie, ale zimno i nudno, więc afirmuję ;D
    1 punkt
  5. Piosenka dla matki Kiedy o niej myślę to najpierw, widzę łąkę w zieleniach i koc, radio trzeszczy: — latawce, dmuchawce, lipiec pachnie jak owoców kosz. Miałem wtedy lat sześć, nie więcej i wpatrzone w nią serce szczenięce. Idzie jesień. Przekwieciły się łąki, wyżółkły, upstrzył wiatr w pajęczyny traw morze, a ja wciąż jakbym widział pośród nich w jej sukienkę wplątany pól powiew. Dziś spomiędzy jarzębin gron krwistych, w złocie słońca i liści poszumie, znów czerwony, soczysty się przyśnił uśmiech niczym grający instrument. Już walizki pakuje na zimę migrująca, pierzasta hałastra, gdybyż tylko to było możliwe — ruszyć z nimi na skrzydłach w ślad lata. Niebo wisi tak nisko nad ziemią przystrojone w swą barwę jesienną, jak nade mną pochylać się zwykłaś, gdy w me sny szły koszmarów zagony, lecz wiedziałem, że zmory rozgoni, twoja twarz, w niej blask skryty księżyca. Zmrok zapada. Najpierw zmierzch w swoich ognistych oczach, światłocienie ulicy naostrzał, wszystkie znaki, budynki, parkany, zakochanych zarys na ławeczce, tam kasztany szeregiem w alejce, poprzemieniał w ciemniejące plamy. I rozlewał się smołopodobnie na ulice, na place, na domy, szeleszczący wśród liści przechodzień, płaszczem nocy zamiatając chodnik. Skrzy się rosa w klejnotach tysięcznych, w nieba oknie cyrkonie nad światem, lecą łzy, leci klucz dzikich gęsi w te cyrkonie, na łąkę, za latem. Szara mgła, szarym pachnąca dymem, w szarą ciszę świat wkoło otula, czy to ty mamo przez tę mgłę idziesz? czy to tylko ułuda, mgły tuman? Miga chustka na szyi jedwabna i żar papierosa rozedrgany, ciemną postać pochłania noc czarna, o bruk echem zgrzytają obcasy. Latarnie sterczą blade jak noże, kroją mrok w smugi ukośne, chłodne.
    1 punkt
  6. Lekki jak puch szukał promieni słońca jakiegoś światła po drugiej stronie z nadzieją że jeszcze coś się zmieni głowa zmęczona życiem szukała cienia ciało uwięzione z sercem co wystaje jak z pustej kieszeni kiedy nadejdzie czas zmartwychwstania spadał w otchłań piekieł na samo dno wulkanu bezlitosny czas wciąż jeszcze mózg pogania potem bierze wszystko i nic w zamian nie daje to miał być ostatni dzień za zamkniętymi oczami mrok silne światło razi coraz mniej widzący wzrok śnił obce obrazy i koszmary czy wszystko powróci nadzieja do wiary a obie do miłości jeden przypadek na sto jeszcze silniejsze światło jak z tego świata odradzał się niespokojny duch oddech miarowy ciśnienie rośnie mamy go
    1 punkt
  7. Dziś nie dzień na pierś do przodu.Dziś mam podkulony ogon.Chodzę, snuję się zgarbionawiecznie nieobecna, zamyślona.Wymuszonym uśmiechemspojrzenia odganiam.Skończ się już proszę dniu szary i ciężki.Wymazać chcę ciebiez mojej pamięci.A może już jutro,gdy otworzę oczy,wypnę pierś do przodu by dodać do gorzkiej herbaty życia odrobinę miodu.
    1 punkt
  8. lubię te noce letnie gwieździste z księżycem co uśmiech ma spojrzę na niebo gwiazdy policzę samotność cicho gra piękne melodie wciąż mówią do mnie to przecież zwykła jest noc przestań już marzyć nic się nie zdarzy mija kolejny rok zegar mój staje z tęsknoty za nią wskazówki przykrywa rdza czasem gdy północ wolno wybija pytam dlaczego ja patrzę do góry nawet gdy chmury przykryją kożuchem blask i mam nadzieję, że coś się zmieni księżyc oświetli nas
    1 punkt
  9. ładna miniatura - lubię :) Pozdrawiam przy piątym zauważyłem rdzę pod szóstym i do siódmego brnę
    1 punkt
  10. Malarsko świetny, ale jak dla mnie proporcje zachwiane. Jakbyś popłynął w słowach i obrazach, niczym wspomnieniach - gubiąc JĄ przy tym. bb
    1 punkt
  11. Wiersz podoba mi się ale niedbale wklejony, brak konsekwencji w znakach przestankowych. Nawet jakby tłumaczyć to zmęczonym dniem i tematyką - to raz kropka na końcu zdania, raz jej brak; raz mała litera raz duża - powoduje że czuję się olewana jako czytelnik. Nawet jeśli to warsztat i moja nadwrażliwość - warto by autorka poprawiła drobiazgi. Pozdrawiam, bb
    1 punkt
  12. by dodac do gorzkej herbaty zycia czyli brak inwersji odrobine miodu DODA to sie mi z piosenkarka kojarzy
    1 punkt
  13. W końcu. Też bym wyjrzała zza zielonego koła, ale jak na razie nie umiem tego zrobić. Nauczę się :)))
    1 punkt
  14. Wiem, romantyczny i melancholijny, ale to jednak tęsknota za bliską osobą. Mnie się po prostu zrobiło smutniej niż pięknie;) No ale inaczej nie będzie, przekleństwo i urok życia? dzięki, wyjrzałam zza źdźbła trawy;)
    1 punkt
  15. Dasz radę. Możesz. pozdrawiam
    0 punktów
  16. niepokojące Uczucie jakby Mój Wszechświat świat był tylko makietą Trawa jest Prawdziwa to zwykła wykładzina położona by uspokoić Naturalne Pragnienia Niebo i absolut Nie Kłócą nie Kłóci wydaje Się Z Bezkresem jednak jedynie przytłaczającym sufitem Widzę Które to Niebo ktoś dla zabawy maluje Raz W Gwiazdy raz w chmury i czasem w błyskawice Poczucie odczuwanie zamknięcia I nie jest Jest Ono Dobre, prawdziwe nie Czuję Się Bezpiecznie wolna Zawsze więziona najgorszym są Świadomość, refleksja i uzmysłowienie, że Że Świat Zawsze Był nie ma nic poza makietą Tylko Mój zatrwożony Umysł instynkt samozachowawczy umiejscowił go świat w tym zaklętym miejscu Zgubił Środek bez Wyrazu, sensu Bez Czasu I Przestrzeni Nędzna podróbka Kopia tego Tego Co co zwie się Nazywają Życiem bytem, istnieniem zamiast Obok Ludzi Z realnych ludzi pionki z podłożonymi Prawdziwymi Głosami uśmiechami plansza mająca Mająca Plansza Obrazować Bo „Plansza” zawsze Jest Wyobrażeniem Czegoś Większego Lecz Jako zwykła Figurka Na Niej Umieszczona niepewna Jestem W Stanie Dostrzec to To Na Co co Moja Rzeczywistość pozuje Zwraca uwagę I nie Wiem chcę boję się czy Prawda Jest wydaje się jeszcze gorsza a Moja Istota Różne Istnienia wytwarzając kraty oddzielające mnie od niej kłamią Ratują Mnie Czynniki czy Prawda Jest Lepsza Żyjąc w klatce odbieram Oddaje Sobie Wszystko to co mogłoby Może Do Mnie Przynależeć Wszystko być moje Jednocześnie odbierając Dając każdemu Innym Przynależność Mojej Osoby, mnie oraz Ile ile tchnienia Tchnień Ile osób mijających mnie żyje we własnych makietach A ile miało w sobie dość odwagi by spojrzeć wprost na świat Nie przez skrzyżowane palce chowając się za ścianą swoich myśli uciekając Biegnąc Pod Prąd Lecz odwrotnie odważnie stojąc w nim jako takim narażając się na wszystko Co, które w nim istnieje Roztapia Się też Teraz pragnę wyjść Mam Ważne pytanie Rozważanie czy żeby zacząć naprawdę istnieć muszę się zmienić Czy Żeby Się Zmienić Muszę Zacząć Istnieć Naprawdę
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...