to na boga i na diabła
i na pierwszych ludzi z raju
gdzieś pod niebem wieś zapadła,
umajona w barwnym gaju,
tu pies nawet na swojego
nie zatrwoży się zaszczekać,
do kubraka łatanego,
goni niby kot do mleka,
krowa miele co jej idzie,
koń z powrozu rwie na łąki,
kiedy "życie jak po gnidzie",
chłopom śnią się tylko mrzonki.
bimber leje się po rowach,
chłopy w szynku z nudy "pieją",
czasem cenzuralne słowa
im się w wierszyk jakiś skleją,
baby w zabobonie wiary
stroją w kwiaty drożne Chrysty,
zdając w modłach swe ofiary
na sumienia obraz czysty,
to na boga i na diabła
i na innych świętych wielu
w glinie ziemi wieś zapadła,
końca świat - bez PGR-u.
z takiej wsi dziewczynę znałem,
co się bardzo mnie lękała,
ale duszą swą i ciałem
w swej niemocy pokochała,
raz nie przyszła w chwilę daną,
wnet dotarły do mnie "piosnki",
że w niewoli wyszła za mąż
za chłopaka ze swej wioski,
długo po niej rwało serce-,
i na boga i na diabła,
nie poszedłem tani już więcej,
wieś w pamięci mej zamarła.