Siedzę przed kominkiem, wygodnie, w fotelu,
słucham niemych tutti płomiennej symfonii,
chciałbym coś doradzić, wskazać kurs do celu,
z przeżytych doświadczeń ziarnka nie uronić.
Lecz nie umiem wyznać błędów swego życia,
nie potrafię szepnąć: byłem głupi, słaby,
miast przyznać ,iż nie mam mądrości do zbycia,
pisze dęte wiersze, licząc wciąż sylaby.
Ech, jakże zazdroszczę kochanemu psisku,
co podniósłszy na mnie wielki łeb kudłaty
o wiernym spojrzeniu i o smutnym pysku,
więcej powiedziało niż przez wszystkie laty
ja w swych wielu wierszach zdołałem pomieścić.
To jedno spojrzenie, a ileż w nim treści,
wzrok utkwiony we mnie w boki nie ucieka,
ileż w tym uczciwsze psisko od człowieka