Śmiech

Było tak.
Może z powodu wiatru,
co nad miastem hulał od rana,
wpadła do teatru
bomba zbłąkana.
Aktorzy się, proszę pana, już
Widzą martwi.
Publiczność się patrzy i martwi.
Wszystkim się włos jeży,
A bomba nic —
Leży...
Wszystkie cztery piętra
Miały pietra.
Cała publiczność w gmachu —
W strachu.
Aktorzy
Gorzej.
Minęła chwila,
Czas wiekiem się zdawał,
Nagle ktoś krzyknął:
— To kawał!
W wielkiej sali krzyk się odbił echem
I wszyscy razem z bombą w y b u c h n ę l i
śmiechem

Czytaj dalej: O zarządzeniach niemieckich w sprawie używania starego pieczywa - Władysław Szlengel

Źródło: Szpilki, r. 1938, nr 15.