Pożegnanie ptasząt

Puchowe łoże,
Usłał śnieg biały;
Ptaszki za morze,
Już odleciały.

Już srebrne płatki,
Kryją dąbrowę;
Ptaki i kwiatki,
Bywajcie zdrowe!

Pomnę — na wiosnę,
Ptaszkowie leśni,
Jakże radosne,
Brzmiały tu pieśni!

A dziś szczebioty,
Umilkły wasze;
Jesienne słoty,
Biją w poddasze.

Wicher wygrywa,
Żałobne pienia,
I groźnie zrywa,
Wasze schronienia;

Roznosi słomki,
Z gniazd oderwane,
I burzy domki,
Przez was stawiane.

Ale ja na to,
Poradzę sobie;
Już ja na lato.
Gniazdko wam zrobię.

Śliczne, z pudełka,
Gniazdeczko nowe:
Do okien szkiełka,
Dam kryształowe.

A gdy ujrzycie,
Rąk moich dzieło:
To się zdziwicie,
Skąd się tu wzięło?

Bo ja was lubię,
Za śliczne pienia;
Ja was nie gubię,
Miłe stworzenia!

Ja was nie łowię,
W sidełka skrycie;
Ja was, ptaszkowie,
Kocham nad życie!

Tylko złe dziecię,
Szkodzi ptaszynie;
A ja wam przecie,
Krzywdy nie czynię!

Czytaj dalej: Ziemia rodzinna - Władysław Bełza