Wędrowiec szedł przez pusty świat,
znużony wielce, głodny był;
wtem ujrzał wdali śliczny sad,
doszedł więc doń, dobywszy sił:
gałęzie jabłek, śliw i grusz
zgięte nad ziemią wiszą tuż,
lecz mór na wszystkie drzewa padł,
i owoc robaczywy był...
I wędrowcowi ponad skroń
zaświszczał wiatr, mówiący doń:
idź dalej... dalej... dalej!...
I straszny, wściekły słońca żar
począł wędrowca prażyć z nieb,
i duch w nim od pragnienia marł,
a wody kropli nie miał step -
wtem ujrzał palm zielony liść
i ku oazie począł iść,
ale nie znalazł wodnych czar,
tylko wyschniętej studni sklep...
I wędrowcowi ponad skroń
zaświszczal wiatr, mówiący doń:
idź dalej... dalej... dalej!...
Wsparty o swój wędrowny kij,
jął się więc martwą pustką wlec
i wołał niebu: dalej drwij!
a z trudu pot mu począł ciec - -
wtem ciemnych dębów dostrzegł las
i pobiegł doń odpocząć raz.