O morze, nieskończone, ciemne, ciche morze!
Zda mi się, że gdy wzniosę powieki, w twe głębie
Przepastne i bezdenne, oczy me zagłębię,
I po wielkim je, pustym powiodę przestworze.
Zda mi się, że zza krańców twych błysną mi zorze
Różowiąc siną falę gdzieś na świata zrębie,
I że powiodą mewy, okrętów gołębie,
Myśli me tam, daleko, przez wodne bezdroże.
O morze! Jakże często zda mi się, że łowię
Uchem szum twych ogromnych wód i w tej muzyce
Słyszę mistycznych epok głuche tajemnice...
O morze! Jakże często zda mi się, że płynę
Przez twoją senną, ciemno-błękitną głębinę
Kędyś w nieskończoności nęcące pustkowie...