Ciche leżą kamienie pod skał ciemnym murem.  
Noc - wśród żlebu się świeci wąski smug księżyca,  
jak ogromna, stężała w locie błyskawica,  
zamarznięta na skale w pustkowiu ponurem.  
Cicho... W złomach jezioro czarne i zlodniałe;  
taka głusza, że słychać szelest kropel z śniegu  
sączących się w toń wodną po kamieniach z brzegu;  
śnieg pokrył ciemnym płatem ochmurzoną skałę.  
Chmury się dotykają prawie mego czoła;  
zimne, oślizgłe głazy ręce moje ziębią...  
Nad jeziora lodową, przepaścistą głębią  
zasłuchałem się w przestrzeń... Idźmy... ,,Nikt nie woła"...