(Fraszki pierwsze) Z Anakreonta

Próż­no się mam odej­mo­wać,
Wi­dzę, że mu­szę mi­ło­wać.
Mi­łość mi daw­no ra­dzi­ła,
Lecz ja, jako pra­wy wiła,
Nie chcia­łem słu­chać jej rady,
Aż nama przy­szło do zwa­dy.
Bo saj­dak z łu­kiem po­rwa­ła,
A mnie na rękę wy­zwa­ła.
Ja też, jako Hek­tor za­się,
Wziąw­szy ka­ra­ce­nę na się,
Tarcz i sza­blę jako brzy­twę,
Sto­czy­łem z Mi­ło­ścią bi­twę.
Ona ku mnie cią­gnie rogi,
A ja co nada­lej w nogi.
A gdy wszyt­kich strzał po­zby­ła,
Sama się w bełt ob­ró­ci­ła
I pro­sto mi w ser­ce wpa­dła,
A mnie za­raz moc od­pa­dła.
Próż­no tedy no­szę zbro­ję,
Próż­no za pa­wę­zą sto­ję:
Bo kto mię ma bić na gó­rze,
Kie­dy nie­przy­ja­ciel w skó­rze?

Czy­taj da­lej: Na Nowy Rok – Jan Kochanowski