Na wiązanie

Nie przetoż wiążę ręce przez to ziele,
Że mi z ócz w serce ślesz postrzałów wiele;
Nigdy się piersi me nie będą bały
Twych smacznych razów i twej słodkiej strzały.
Nie przeto, panno, wiążę cię z zazdrości,
Żem ja w kajdanach, a tyś na wolności.
Nie tęskno mnie z tym: nie tak mi kochany
Żywot na woli, jak twoje kajdany.
Nie przeto wiążę, abyś odwiązała,
Boś mi już dawno okowy przybrała.
Bystrość dowcipu, skład cnót i blask oczy
I twarzy wdzięczność i złoto warkoczy
I twych ust szkarłat i twej płci bielidła
To są wiązania, to są na mnie sidła;
Ale cię wiążę, abyś się powoli
Do słodkiej chciała przyuczać niewoli.
Zdarz, Boże, aby ten początek niezły
Ściślejszeć potym zasmakował węzły.

Czytaj dalej: Do trupa - Jan Andrzej Morsztyn