Koń w rzędzie sutym, zewsząd szklniący złotem,
Rżąc deptał ziemię pod jeźdźcem wspaniałym.
Źrebiec bez uzdy posuwistym lotem
Uginał trawy w pędzie wybujałym.
Razem ku sobie zbliżyły się oba.
Rzekł rumak: "Patrzaj, jaka moja postać!
Siodło, rząd złoty jak ci się podoba?
Przyznaj, bez jeźdźca trudno tego dostać.
Na wspaniałości wcale się nie znacie,
Tułacze w łąkach jak nikczemne bydło."
"Prawda - rzekł źrebiec - jednakże, mój bracie,
Chociaż to złoto, przecież to wędzidło."