W głąb podwórza

W głąb podwórza świt przenika sennie,
Słychać bicie dwóch sprzecznych zegarów.
Na śmietniku skrzy się drogocennie
Potłuczonych resztka okularów.

Kiedy z rynny jaskółka wylata,
Mur w ślad za nią zda się rość w obłoki!
Pod akacją już obce dla świata
Leżą szczura rozczochrane zwłoki.

Dłoń dziewczęca z przeciwka dla psoty
Szkłem na ścian mych kwiaciate obicie
Rzuca żywe, słoneczne pełgoty,
Którym lubię się przyglądać skrycie.

Czytaj dalej: W malinowym chruśniaku - Bolesław Leśmian