Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Masturbator


Marek.zak1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam autora i tych co czytają powyższy tekst - sprawcie proszę czy takie słowo

jak masturbator  znaczy że to ktoś czy coś - 

na pewno się zawiedziecie - to jest fantazja autora   - no ale 

jak się bawić to się bawić.

                                                                                                                  Pozd.wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po to mi poezja, żeby popłakać, pośmiać się czy powzdychać.


Uważam, że kupy się trzyma wątek obserwacji socjologicznych Pana Marka. Po poprzednich utworach tworzy konsekwentny ciąg tekstów, które w dość równy sposób opisują nasz świat współczesny. Rozumiem, że tu nikt nie będzie się doszukiwać martyrologii czy drugiego dna. Po schemacie, ale dość powszechnym w niektórych środowiskach - powstają scenki kabaretowe. 
Mi pasuje.

I rozumiem, że to przyjmujemy z przymróżeniem oka ;D

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barzdzo dziękuje za uwagi. na marginesie, moje formy, a dotykają poważnych tematów, są proste, a nawet zabawne. Masturbator to nie tylko ten, który woli "to" od prawdziwego seksu, ale także ten, który jest zepchnięty na margines przez kobiety. Sztuka próbowała skonfrontować się z tematem, a więc Don Jon" ze Scarlett Johanson, a drugi to z musicalu "Chicago" - "Celluloid man". ja nie jestem jako autor podmiotem lirycznym, a więc nie ustosunkowuję się do tematu osobiscie, lecz go poruszam. Temat dotyczy naprawdę bardzo wielu, nie tylko tych  wykluczonych.M

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez tytuł miałem nie wchodzić, ale nie żałuję, że zmieniłem zdanie. Wiersz świetny i rzeczywisty. Prawdopodobnie byłby równie autentyczny w wersji kobiecej gdyby nie tabu. Z tego co zauważyłem to facetom po prostu już nie wstyd, że uprawiają seks z własną ręką. Z drugiej strony, mam więcej przyjaciółek niż przyjaciół...

 

Niedawno było głośno, że ok 1/3 dorosłych Japończyków nigdy nie uprawialo seksu z drugą osobą (nawet nie wiem jak w tej statystyce liczy się cyber-seks). I tak się zastanawiam czy przy tych artykułach szokująca nie była przypadkiem... szczerość Japończyków :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki. Generalnie nie piszę o sobie, chyba, że mój problem może być także problemem, interesującym innych. Zgadzam się, że temat jest niewygodny, ale baardzo powszechny. Okrutnym jest odrzucenie, które dotyka wielu wartościowych facetów, nie mających szans u kobiet, Mój wiersz ,,Masturbator" jest próbą przywrócenia im poczucia wartości i godności.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna satyra, dawno się tak nie ubawiłam :))))))))))

 

Przez chwilę pomyślałam, że powinno mi być żal Peela,

ale później stwierdziłam, że niekoniecznie :)

W końcu czuje się spełniony i szczęście ma w garści :)

 

Czytałam też,

że orgazm osiągnięty w czasie masturbacji nie różni się niczym

od wrażeń przyjemnościowych po seksie we dwoje,

więc to może tylko my- ludzie niepotrzebnie umniejszamy wartość tego pierwszego ? :)

 

Z chęcią przeczytam tekst o wibratorze (choć nie byłabym sobą, gdybym nie zaznaczyła,

że to nie jest jedyny "sprzęt", jaki kobieta może wykorzystać :D)

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Och, ile swoich tekstów w takim razie ja powinnam tak oflagować! :))))))))))))))))))))))))

Ale ja lubię zaskakiwać i jakoś mi z takim oznaczaniem nie po drodze ;p

 

Pozdrawiam :))))))))))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki. Tekst "Oda do wibratora" ukaże sie niebawem.  Na pewno są inne możliwosci, bardziej lub mniej dostępne. Sam używam wibracyjnej - sonicznej szczoteczki do zębów. Ona też daje pewne możliwości, chociać jest mała, a rozmiar podobno ma znaczenie:). Pozdrawiam. M 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...