Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cześć, Maks. Nie bardzo "nic" , przecież siedzisz i patrzysz", odbierasz bodźce. To ważna kwestia i funkcja życiowa. Leczysz tez wyobraźnię, liczysz, pogrążasz się w nurt istnienia. ŻYJESZ. Gratuluję. J. Pozdrawiam Justyna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny wiersz, pełen życia i apetytu na życie, pełen kolorów i ruchu, i wszystkich żywiołów. Pełen marzeń i uczuć.

MaksMaro, masz wyobraźnię poetycką i talent, to widać we wszystkich Twoich wierszach. Natomiast one na ogół są niedopracowane, niedoszlifowane. Tak jest i tutaj: załamuje się rytm, bo są nierówne wersy i źle porozstawiane akcenty; gdzieniegdzie są rymy, ale nie wszędzie - to także łamie regułę i płynność wiersza. Szkoda. Tyle pięknych słów i obrazów, a forma jakby niedouczona.

Nie gniewaj się na mnie. Ale postaraj się dopracowywać wiersze do końca. W Twoim przypadku warto się tego nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam -  faktycznie dobry tekst pełen wrażliwości ale brakuje 

tej ramki o której wspomniała  Oxyvia.

                                                                                                                          Udanego dnia zyczę

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie gniewam się. Jakbym mogła, kochana Oxyvio?

Wersy są równe:  pierwsza, druga i trzecia zwrotka

11

11

11

12

czwarta zwrotka:

12

12

12

12

tylko z akcentami coś nie gra. 

Jeszcze pomyślę, dopracuję. Ale cieszę się z Twojej opinii.

Pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie poznaję Cię MaksMaro, piszesz coraz lepiej i to jest Twój kolejny bardzo fajny wiersz - jak pędzący na skrzydłach optymizm. Chyba zmieniłaś tytuł i dobrze, bo SM kojarzyło mi się ze Sztandarem Młodych, albo jeszcze gorzej ;)

Dla równowagi - trochę dziegciu, chociaż jak widzę już wyręczyła mnie już Oxy. Przepraszam, ale muszę. Posłuchaj Jej, a będą Ci się rodzić nieprzeciętne „cacuszka”. Czego Ci szczerze życzę. Wiem, że nie będą „identyczne”, jak pod sznurek, bo faktycznie z wyobraźnią kłopotów nie masz i potrafisz różnie

Pozdrowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Miło to czytać,

posłucham Oxy,

poezję czuję, a gdybym  jeszcze dobrze się znała na jej pisaniu, to zapewne by tak było, jak piszesz,

Chciałabym.

I tak tu się dużo nauczyłam od mądrzejszych.

Dziękuję

Pozdrawiam :)

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

i ja przeczytałem ten wiersz, ale bez entuzjazmu.

Owszem wyobraźnia szaleje, ale jakoś wyliczankowo;

dziś jestem skrawkiem błękitu

dziś jestem słońcem

dziś będę wiatrem

 

a można jeszcze

dziś jestem księżycem

dziś będę diamentem co błyszczy w ciemnościach

dziś będę czułością która aksamitem okryje  

etc. etc.

 

Mario!

Tylko nie bądź na mnie zła, bo takie moje widzenie tego wiersza.

Janko wyżej napisał o skojarzeniu z SM, mnie już dziś SM kojarzy się

ze Spółdzielnią Mieszkaniową - SIELANKA w której mieszkam:))

 

Ale do rzeczy;

podoba mi się 4. zwrotka i za tę strofę masz moje serducho.

Naprawdę, pięknie sformułowane marzenia, pragnienia. 

 

Wyżej przytoczyłem wypowiedź Oxyvii, a to dlatego, że dobrze wypunktowała

pewne niedoskonałości tego wiersza, ALE !!!

Ciągle czytam o nierównym rytmie, o źle ustawionych akcentach itd

a dlaczego nic nie mówi się o średniówce ..?!

Tutaj średniówka też kuleje.

 

Oxyvio teraz do Ciebie się zwracam!

Musisz pamiętać czasy minione, kiedy dużo mówiło się o tej średniówce, że przy 11-zgłoskowcu

to średniówka wypada na 5+6. itd.

Musisz pamiętać Bartosza Wojciechowskiego, który wręcz licytował się z kimś (już nie pamiętam)

na temat rymów wewnętrznych ( wtedy pierwszy raz o takim czymś słyszałem:)

A tutaj nic z tych "rzeczy".

Może się zapędziłem, ale ta średniówka to mi w głowie siedzi, choć tu na orgu nic się o tym nie mówi.

Pragnę podkreślić, że pisząc wiersze wolne, już się od tych terminów m.in. średniówkowych uwolniłem:)

 

Mario,

przepraszam za ten wywód, ale musiałem.

Pozdrawiam serdecznie

Wiktor

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie jestem Wiktorze na Ciebie zła i nie pamietam, kiedy ostatnio wogóle byłam zła,

pominę formę techniczną wiersza ( ma kilka mankamentów z nierównymi średniówkami),a  napisze kilka zdań o jego przesłaniu:

wiersz jest pisany z pozycji osoby chorej, zależnej od innych,

tylko umysł jeszcze sprawnie funkcjonuje, 

dzięki temu są marzenia, wyobraźnia, pragnienia,

stąd te, jak określiłeś - wyliczanki, można je wymieniać bez końca, ale wiersz stałby się nudny, no i to tylko wycinki, co dana osoba może sobie wyobrażać,

żeby nie popaść w skrajne przygnębienie, pozostał umysł i go wykorzystuje,

 

bo nad wszystko przy mnie zostały marzenia  6/6

ponad ciało kruche pragnienia unoszę              6/6

wyobraźnią leczę, chęci tłumię wzrokiem.        6/6

naprzemiennie liczę, schodzę w nurt istnienia 6/6

 

Dziękuję za poświęcony czas, wszystkie uwagi przemyślę 

pozdrawiam serdecznie:)

Edytowane przez MaksMara (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...