Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

inwazja


joaxii

Rekomendowane odpowiedzi

nie było go w tych drzwiach. wchodziła w nie co wieczór
przez wczoraj szła do jutra. zapadała w nie cicho
śledząc ptaki za oknem. topniały na powierzchni nieba
łagodnie znikała z nimi

tego dnia porósł ją jak trawa. zieleń pokryła ziemię
wpełzła pod stopy. zabrała początek koniec kierunek
zatarła tropy. zgubiła się jak ścieżka czytała źdźbła
szukała go w sobie jak klucza

po cichu zamknął drzwi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"nie było go w tych drzwiach. wchodziła w nie co wieczór
przez wczoraj szła do jutra. zapadała w nie cicho
śledząc ptaki za oknem. topniały na powierzchni nieba
łagodnie znikała z nimi

tego dnia porósł ją jak trawa. zieleń pokryła ziemię
wpełzła pod stopy. zabrała początek koniec kierunek
zatarła tropy. zgubiła się jak ścieżka czytała źdźbła
szukała go w sobie jak klucza

po cichu zamknął drzwi"

nie było go...
wchodziła w nie...
zapadała w nie...
znikała za nimi...
porósł ją...
szukała go...

Mało to zgrabne.
Rym śródwersowy stopy-tropy, czytała - szukała, też nie podnosi walorów ciekawego tematu.
Ale to tylko moje zdanie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki. A jakieś konkretne propozycje?.. Bo szczerze mówiąc trudno mi znaleźć jakiekolwiek zastępstwo dla zaimków. Podobnie jak końcówek fleksyjnych. No ale może po prostu jestem nie dość rozwinięta językowo :) Wszelkie sugestie miło widziane.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dzięki. A jakieś konkretne propozycje?.. Bo szczerze mówiąc trudno mi znaleźć jakiekolwiek zastępstwo dla zaimków. Podobnie jak końcówek fleksyjnych. No ale może po prostu jestem nie dość rozwinięta językowo :) Wszelkie sugestie miło widziane."

No, nie wiem. Jeśli Jacek Sojan i Lecter mówią, że to cudo, to cóż ja mała mrówka. Pewnie się zupełnie nie znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, co można wyrzucić bez straty dla przekazu. Zwłaszcza, że zaimki nie są częścią wyliczanki. Końcówki fleksyjne może tak, ale jak je usunąć przekazując treść?.. Przekazanie etapowości "inwazji" bez korzystania z czasowników (z tą samą końcówką fleksyjną, bo podmiot przecież jest ten sam) też wydaje się być niezbyt możliwe do wykonania. Przynajmniej dla mnie. A jako, że jest to portal edukacyjny chętnie zobaczyłabym, jak inni, bardziej uzdolnieni, to robią.
Pzdr., j.
PS. A czemu służą kilometrowe wielokropki w komentarzu? Bo tez nie chwytam?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Sorry, ale nie. Nie porosła jej trawa, to raz. Dwa: nie ścieżka pytała, i nie pytała tylko czytała, ale to akurat drobiazg, bo zwykłe niedoczytanie i nie zmienia sedna zmiany. Trzy: po cichu się przekręcił - efekt dość komiczny. Pierwsza też zwrotka gubi sens. Powstaje tekst poskracany na siłę, a tego wolałabym uniknąć. Zawsze staram się pamiętać, że forma jest nośnikiem przekazu, nie odwrotnie. Mimo to dzięki za próbę,
Pzdr., j.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"tego dnia porosła ją trawa"

Fascynujące... ;)
Nic tak nie poprawia samopoczucia, jak wyrzucanie tego, czego się nie rozumie. Kierunek wyrzucania wskazuje na krociowe zyski przekazu, spełniające się w stasiopraweckiej formule -
Ala ma Asa. As to pies Ali...
;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Konsekwentne - to odpowiedź ludziom dobrej woli (poszukiwaczom wielości czasowników i zaimków, że o "rymach" sródwersowych nie wspomnę! nb. liczą się przecież tylko te w kluczowych pozycjach, a więc średniówka i koniec).
Zanim mnie paluch zaswędzi, zastanawiam się, czy aby autor nie zrobił celowo... - to trop, drogi czytelniku, uznaj swoją głupotę przed głupotą autora (i tylko w takiej kolejności).
"wchodziła w nie" - i - "zapadała w nie" (zaimek odnosi się chyba do tego samego desygnatu, więc można opuścić, tym bardziej, ze wypadają w pionie dokładnie nad sobą). Zastanawiam się nawet, czy nie usunąć "cicho" (chyba, że to celowe zestawienie "cichym zamknięciem drzwi"); "zapadała cicho" to też bardzo bliskie w odczuciu "łagodnemu znikaniu".
Więcej nie widzę, czyta się!
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Konsekwentne - to odpowiedź ludziom dobrej woli (poszukiwaczom wielości czasowników i zaimków, że o "rymach" sródwersowych nie wspomnę! nb. liczą się przecież tylko te w kluczowych pozycjach, a więc średniówka i koniec).
Zanim mnie paluch zaswędzi, zastanawiam się, czy aby autor nie zrobił celowo... - to trop, drogi czytelniku, uznaj swoją głupotę przed głupotą autora (i tylko w takiej kolejności).
"wchodziła w nie" - i - "zapadała w nie" (zaimek odnosi się chyba do tego samego desygnatu, więc można opuścić, tym bardziej, ze wypadają w pionie dokładnie nad sobą). Zastanawiam się nawet, czy nie usunąć "cicho" (chyba, że to celowe zestawienie "cichym zamknięciem drzwi"); "zapadała cicho" to też bardzo bliskie w odczuciu "łagodnemu znikaniu".
Więcej nie widzę, czyta się!
Pozdrawiam
Mogę uznać swoja głupotę ponad głupotę autora bo mało mnie interesują zamiary i intencje formalne a bardziej własny odbiór, zakłócany taką ilością czasowników. Niewątpliwie metafory i porównania są piękne :)
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...