Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

musiałbym cię zabrać w ten wszystek sen, w te całe diabły o wyszukanych wizażach, sceny, od których zaczyna się rzeczywistość. byś mogła zobaczyć, jak chowałem cię w futerale od gitary;

ktoś z nas był taki mały a ksiądz miał kazanie o znikających równikowych lasach,
hebanie czarnym jak twoje włosy po raz ostatni

jak twoje włosy; i wtedy zrozumiałem, kto bardziej żałobę będzie nosił po tobie,
czyjeś ty już czarne kochanie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no właśnie... albo właśnie już nie...
:) fajnie że jesteś.

edit: no, chyba, że:

hebanie czarnym jak twoje włosy po raz ostatni

jak twoje włosy; i wtedy zrozumiałem: kto bardziej żałobę będzie nosił po tobie,
czyjeś ty już czarne kochanie


? :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no właśnie... albo właśnie już nie...
:) fajnie że jesteś.

edit: no, chyba, że:

hebanie czarnym jak twoje włosy po raz ostatni

jak twoje włosy; i wtedy zrozumiałem: kto bardziej żałobę będzie nosił po tobie,
czyjeś ty już czarne kochanie


? :)

No nie chciałabym mieszać... ale może tak :

hebanie jak włosy po raz ostatni tak czarnym

jak twoje włosy

zrobiło się więcej przestrzeni... zrobisz jak zechcesz... ale myślę, że można ulepszyć ten wers...

pozdrawiam...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



usunęłam spację i... jestem przerażona (odmiennością naszych wizji ;P)
ale fajnie się czasem przerazić, w dodatku na swój temat ;)
ja pisałam przy htt p://www.youtube.com/watch?v=Bu9M6Shva5w

:) pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



usunęłam spację i... jestem przerażona (odmiennością naszych wizji ;P)
ale fajnie się czasem przerazić, w dodatku na swój temat ;)
ja pisałam przy htt p://www.youtube.com/watch?v=Bu9M6Shva5w

:) pozdrawiam
Pewnie przez to, że mam czarny charakter;)
Ja przy tym co zaproponowałaś napisałbym pewnie jakieś "przeminęło z wiatrem";)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Urzeka mnie jękliwość wiersza, lament. To tren. Mam wrażenie, że piszący te słowa kołysze się rytmicznie, skulony. Czuję ten jego "wszystek sen i diabły o wyszukanych wizażach". Bardzo płynnie smutne


choć może jeszcze piękniejsze w propozycji zmian w rozmowie z Basią Janas, to jest



To "czarne kochanie" na końcu jeszce bardziej wzruszające i wieloznaczne

Mam drobną uwagę, tutaj

wtedy zrozumiałem: kto bardziej żałobę

w miejsce dwukropka powinien być przecinek, bo nie kończysz zdania znakiem zapytania. Tak to czuję. A cały wiersz czuję bardzo.
Skąd u Ciebie takie hebanowe smutki ? :(
Pozdrawiam serdecznie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Urzeka mnie jękliwość wiersza, lament. To tren. Mam wrażenie, że piszący te słowa kołysze się rytmicznie, skulony. Czuję ten jego "wszystek sen i diabły o wyszukanych wizażach". Bardzo płynnie smutne


choć może jeszcze piękniejsze w propozycji zmian w rozmowie z Basią Janas, to jest



To "czarne kochanie" na końcu jeszce bardziej wzruszające i wieloznaczne

Mam drobną uwagę, tutaj

wtedy zrozumiałem: kto bardziej żałobę

w miejsce dwukropka powinien być przecinek, bo nie kończysz zdania znakiem zapytania. Tak to czuję. A cały wiersz czuję bardzo.
Skąd u Ciebie takie hebanowe smutki ? :(
Pozdrawiam serdecznie :)


och, Fran ;* zmieniłam zatem na drugą wersję. przekonałaś mnie. i dwukropek też.
tak, też mi się wydaje, że peel kiwa się przy swojej kwestii, jakby miał chorobę sierocą.
no, chyba tak ;)

a skąd smutki? śniło mi się, że nocowałam przyjaciół u siebie w futerałach od gitary, bo nie miałam już łóżek; i nikt się nie obudził...

strach spać, mówię Ci, Fran.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
    • @Waldemar_Talar_Talar to tylko cieszy moją skołataną duszę. Dziękuję.
    • I.  Dobrze, że mogę kochać  bez rekomendacji –  jak się kocha  rysę na szkle,  bo przypomina twarz.  Ty możesz  nie wiedzieć.  Możesz spać spokojnie  w świetle,  którego się nie domagam.  Nie pytam.  Nie proszę o   wyjaśnień –  wiem, że tłumaczą się  z miłości  ci, którzy przestali kochać.  Czasem piszę  do ciebie  wiersze, których nie kończę,  bo koniec  to już nie o tobie. II.  A potem wracasz –  nie słowem, nie gestem –  ale oddechem,  który zostaje  na szklance po herbacie.  Nie wiem,  czy to znów miłość,  czy tylko echo  w miejscu,  gdzie milczenie  nauczyło się twojego głosu.  Znów czytam  to, co nie zostało zapisane.  Znów jestem  tym, który nie potrafi  zrezygnować,  choć już dawno  zrezygnowano z niego.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...