Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W miejscu gdzie laur nie może dosięgnąć korzeniem
Wody ani też wylać spod liści swych cienia
gdzie światło się na piasek ściera o kamienie
Na haku półksiężyca kir nocy powiewa.

Tuż pod nim przesypuje z wydm czas się do nieba
Przybierając kształt drogi wiodącej do góry
tych, którzy tu zginęli, wiedząc, że tak trzeba,
że nie krew, ale wolność zdobi ich mundury.

Lecz patrz oto jesienią do domów wrócili -
I złocistymi liśćmi spadają z drzew, aby
tę ziemię ucałować dla której walczyli
gdy Słońce wznosi tęczę niczym łuk triumfalny.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oj Przemko Przemko - niepoprawny romantyk.
Podejrzewam, że świeży ten wiersz, że jeszcze paruje ;)

gdzie światło się na piasek - to nie brzmi najlepiej

Tyle na razie ;)

w sumie mogłem wkleić na Zetkę o wiele lepszy: "Wspomnienie Jana Lechonia", albo też Samobójcę, ale wkleiłem ten, z mnóstwem wątpliwych foremek (porozrzucane się po całym zdaniu) mała ilością metafor (no może tych lepszych jest z dwie, max 3, ale już np. światło ścierajace się na piasek to występuje 3 raz, nie jest nowe, a wolność która zdobi jak krew ich mundury to bardziej grafo niż część wiersza =D. Pozostaje jeszcze pytanei czy piasko-czas z klepsydry pustynnej unoszac się rzeczywiście tworzy jakąś drogę, po ch'' duchom droga? Atrapa dla żyjących pewnie, taki zabieg retortyczny.. ale co ma upływ czasu z ich śmiercią? To,że przeminęli. No to każdy przeminie ;P )

To po co wkleiłem:
a) temat
b) jeden z moich nie-licznych nie-sonetow, który udało mi się zamknać w 3 strofach :P To ejst coś. Moze tego nie widac, ale uważny obserwator zauważy, że jeżeli coś nie jest u mnie sonetem to albo jest przegadane i ciągnie się pow. 4,5 strof, albo nawet jeżeli ma 4 strfoy wygląda jak karykatura sonetu.

pozdr.
Opublikowano

Dobrze, żeś wkleił. Ktoś tu, oprócz Bei, musi powalczyć o prawdę. A że Agatka ma rację to fakt, Romantyku

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to bardzo ładne.
I że wiersz jeszcze się gotuje, kipi - też się nie myli Agaton.


Wklejaj jak chcesz, zawsze Cię lubię :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



baaaardzo dyskusyjna, ale ten wiersz to bardziej epitafium niż wiersz refleksyjny więc pozwoliłem sobie na taki chwyt (sam przyznałem wyżej że nie jest to wers najwyższych lotów) W końcu kto nad grobem Pana X będzie wypominał, że nie płacił abonamentu a jewgo fundacja charytatywna nei pomogła nikomu :))

pozdr.
Opublikowano

u Adolfa po adofiemu, chociaż nie sonet - czytałam, lubię czasem zajrzeć i uważam, że ktoś kiedyś doceni Twoje pisanie, bo jesteś chOpie wart - chociaż to nie moje klimaty, nie moje tematy i rzadko coś ponapisuję.
pozdrawiam :)
kasia

Opublikowano

Adolfie, wiesz, że ogólnie bardzo lubię Twoje wiersze. Ale ten do mnie zupełnie nie przemawia. Nie żal mi żołnierzy polskich czy amerykańskich, którzy na własne życzenie giną w Afganistanie. Tak samo, jak nie żal mi ochotników, którzy giną w jakichkolwiek innych wojnach inwazyjnych (w odróżnieniu od obronnych).
W latach 70-tych młodzi Amerykanie masowo odmawiali służby wojskowej i wyjazdu do Wietnamu (dezercja! - za to groziła czapa!). Czy byłoby na to stać teraz Polaków (wobec wojny w Afganistanie na przykład)? Wątpię. Bo byłam na manifestacjach pokojowych w tej sprawie - i widziałam "poparcie". Wątpię.
I nie żal mi ochotników. Niech sobie giną, skoro chcą i skoro świadomie poszli zabijać.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przerażone czekały na śmierć... W barakach okolonych kolczastym drutem...   Choć wielka światowa wojna, Pochłonąwszy miliony niewinnych ofiar, Z wolna dobiegała już końca, A wolnym od nazizmu stawał się świat… Na obrzeżach czeskiego Holýšova, Z dala od teatru wojennych działań, Z dala od osądu cywilizowanego świata, Rozegrać miał się wielki ludzki dramat...   Dla setek niewinnych kobiet, Strasznych dni w obozie zwieńczeniem, W okrutnych męczarniach miała być śmierć, Żywcem bez litości miały być spalone... Podług wszechwładnych SS-manów woli, By istnienia obozu zatrzeć ślady,  Spopielone bezlitosnego ognia płomieniami, Nazajutrz z życiem pożegnać się miały…   Przerażone czekały na śmierć... Utraciwszy już ostatnią, choćby nikłą nadzieję…   W obszernych ciemnych baraków czeluście, Przez wrzeszczących wściekle SS-manów zapędzone, W zatęchłym cuchnącym baraku zamknięte, Wkrótce miały pożegnać się z życiem… Gdy zgrzytnęła żelazna zasuwa, Zwierzęcy niewysłowiony strach, W każdej bez wyjątku pojawił się oczach, By na wychudzonej twarzy się odmalować…   Wszechobecny zaduch w barakach, Nie pozwalał swobodnie zaczerpnąć powietrza, Gwałtownym bólem przeszyta głowa, Nie pozwalała rozproszonych myśli pozbierać… Gwałtownym bólem przeszyte serce, Każdej z  setek bezbronnych kobiet, Łomotało w młodej piersi jak szalone, Każda oblała się zimnym potem…   Przerażone czekały na śmierć... Łkając cicho jedna przy drugiej stłoczone...   W ostatniej życia już chwili, Z wielkim niewysłowionym żalem wspominały, Jak do piekła wzniesionego ludzkimi rękami, Okradzione z młodości przed laty trafiły… Jak przez niemieckie karne ekspedycje, Przemocą z rodzinnych domów wyrywane, Dręczone przez sadystyczne strażniczki obozowe, Drwin i szykan wkrótce stały się celem…   Codziennie bite po twarzy, Przez SS-manów nienawiścią przepełnionych, Doświadczyły nieludzkiej pogardy I zezwierzęcenia ludzkiej natury… Wciąż brutalnie bite i poniżane, Z kobiecej godności bezlitośnie odarte, Odtąd były już tylko numerem W masowej śmierci piekielnej fabryce…   Przerażone czekały na śmierć... Pogodzone z swym okrutnym bezlitosnym losem…   W zadrutowanych barakach, Z wyczerpania słaniając się na nogach, Wycieńczone padały na twarz, Nie mogąc o własnych siłach ustać… Gdy zapłakanym oczom nie starczało łez, Fizycznie i psychicznie wycieńczone, Czekając na swego życia kres, Strwożone już tylko łkały bezgłośnie…   Przeciekające z benzyną kanistry, Ustawione wzdłuż obozowego baraku ściany, Strasznym miały być narzędziem egzekucji, Tylu niewinnych istnień ludzkich… Przez SS-mana rzucona zapałka, Na oblany benzyną obozowy barak, Setki kobiet pozbawić miała życia, W strasznych męczarniach wszystkie miały skonać…   Przerażone czekały na śmierć... Gdy cud prawdziwy ocalił ich życie…   Ich spływające po policzkach łzy, Dostrzegły z niebios wierne Bogu anioły, A Wszechmocnego Stwórcę zaraz ubłagały, By umrzeć w męczarniach im nie pozwolił… I spoglądając z nieba Bóg miłosierny, Ulitowawszy się nad bezbronnymi kobietami, Natchnął serca partyzantów z lasów dalekich, Bohaterskich żołnierzy Świętokrzyskiej Brygady…   I tamtego dnia pamiętnego na czeskiej ziemi, Niezłomni, niepokonani polscy partyzanci, Swe własne życie kładąc na szali, Prawdziwego, wiekopomnego cudu dokonali… Silnie broniony obóz koncentracyjny, Przypuszczając swymi oddziałami szturm zuchwały, Sami bez niczyjej pomocy wyzwolili, Biorąc setki SS-manów do partyzanckiej niewoli…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dla tysięcy kobiet był wolności zarzewiem...   Niebiańskiemu hufcowi aniołów podobna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, By znienawidzonemu wrogowi plany pokrzyżować By wśród hitlerowców paniczny strach zasiać… Tradycji polskiego oręża niewzruszenie oddana, Chlubnym kartom polskiej historii wierna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, Paniczny w obozie wszczynając alarm…   Brawurowe ze wschodu natarcie, Zaskoczyło przerażoną niemiecką załogę, Z zdobycznych partyzanckich rkm-ów serie, Głośnym z oddali niosły się echem… By tę jedną z najpiękniejszych kart, W długiej historii polskiego oręża, Zapisała niezłomnych partyzantów odwaga, Krusząc wieloletniej niewoli pęta…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Przeraził butnych SS-manów załogę…   Odgłosy walki niosące się z oddali, Do uszu udręczonych kobiet dobiegły, W tej strasznej długiej niepewności chwili, Krzesząc w sercach iskierkę nadziei… Na odzyskanie upragnionej wolności, Zrzucenie z siebie pasiaków przeklętych, Wyjście za znienawidzonego obozu bramy, Padnięcie w ramiona wytęsknionym bliskim…   Choć nie śmiały wierzyć w ratunek, Ten niespodziewanie naprawdę nadszedł, Wraz z brawurowym polskich partyzantów szturmem, Gorące ich modlitwy zostały wysłuchane… Wnet łomot partyzanckich karabinów kolb, W ryglującą barak zasuwę żelazną, Zaszklił ich oczy niejedną szczęścia łzą, Wyrwały się radosne szepty wyschniętym wargom…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dnia tego zwieńczonym był wielkim sukcesem…   Wielkie wrota baraków wyważone, Rozwarły się z przeciągłym łoskotem, Odsłaniając widok budzący grozę, Chwytający za twarde żołnierskie serce… Ich brudne, wycieńczone kobiece twarze, Owiało naraz rześkie powietrze, Nikły zarysowując na nich uśmiech, Dostrzeżony sokolim partyzanckim wzrokiem…   I ujrzały swymi załzawionymi oczami Polskich partyzantów niezłomnych, Niepokonanych i strachu nie znających, O sercach anielską dobrocią przepełnionych… Dla setek kobiet przeznaczonych na śmierć, Polscy partyzanci na ziemi czeskiej, Okazali się wyśnionym ratunkiem, Zapisując chlubną w historii świata kartę…   - Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ i grupa uwolnionych więźniarek z obozu koncentracyjnego w Holýšovie (Źródło fotografii Wikipedia).              
    • @Roma

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Jeszcze się trzymasz? Powodzenia, bo nerwy jak szwy, łatwo puszczają, szczególnie jak stres trwa długo.    
    • @Domysły Monika cudna jest ta Twoja analiza emocjonalna wiersza  Wiesz czasami relacja matki z córką jest trudna  I tylko od dojrzałości jednej ze stron zależy czy w ogóle będzie możliwe jakiekolwiek pojednanie  Najgorzej jest wtedy kiedy zachowanie matki zaczyna powielać dziecko i przenosić takie patologiczne stany na swoją nową rodzinę  Ten wiersz jest właśnie o tym 
    • @Unapali Nie za dużo entera? Gdyby był dłuższy, szukałabym jedynej kropki na podłodze.
    • @Vampire Fangs  Zaraz się oswoję z wampirami :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...