Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

i powiem wam, że sam nie wiem czy płakać czy śmiaić się. Oto leciał niemeicki program dokumentalny o wybuchu drugiej wojny światowej, gdzie materiał opatrzony był dodatkowo komentarzem Polaków, Niemca-żołnierza i historyka angielskiego i rosyjskiego. ale nie o to chodzi :) powalił mnie nastepujący komnetarz z tego filmu :)) cytuję w polskim

17 września przypieczętował ostatecznie porażkę Polski... Polska przegrała wojnę zresztą nie pierwszy raz w historii

powaliło mnie :))) fajne prawda ?

Opublikowano

A pierwszy raz w historii??.. Można się czepiać tonu wypowiedzi (tyle, że nie słyszałam oryginału, tu jest tłumaczenie, nie wiem, jak dobre i w dodatku wyrwane z kontekstu), ale bezsprzecznie zdarzało nam się przegrywać, podobnie, jak i wygrywać. Co prawda nie potrzebujemy wroga by doprowadzić Polskę do upadku, świetnie radzimy sobie z tym sami, ale zdarzało nam się rozpętywać wojny, przegrywać je itd. Wkurza mnie postawa, że Polska bohaterskim narodem jest i jako taka nie ma zadnych brzydkich plam na historii, a wszystko co złe to wina zewnętrznych wrogów, że o zwycięstwach pamięta się na wieki wieków amen, a porażki zwyczajnie wymazuje z pamięci, a co gorsza z historii. Jesteśmy tacy sami, jak inne kraje - przegrywaliśmy i wygrywaliśmy, byliśmy agresorami i ofiarami agresji, dokonywaliśmy zbrodni i dokonywano ich na nas. Normalka. Tylko mniemanie o sobie mamy wyższe niż średnia światowa, co najdobitniej chyba wypłynęło w mickiewiczowskiej teorii mesjanizmu - jednej najwięksych i najbardziej chełpliwych bzdur, jakie w życiu słyszałam. Polacy to naród megalomanów, i to jest przykre.
Pzdr., j.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tłumaczenie jest w 1000% zgodne z ideałem :D i potwierdził je osoba biegła w tymże jeżyku, która też to oglądała :) Daleko mi od robienia z Polski Mesjasz i Świętego Męczennika... ale
ale... czy musimy się godzić na taką bezczelność? Pomijając już sposób tego reportażu, cały chłod jego =ok, niech będzie chłodny, ale takie komentarze odbierające nam jakikolwiek znaczenie.
Dlaczego nikt nie patrzy, że Polska miała dopeir 20 lat, bła ruiną, sojusznicy się wypieli a i tak wytrzymaął dłużej niz Francja. I nie chodzi mi o kreację mitu, ale po prostu o to, że takie komentarze to nei przypadek, to po prostu proba pomniejszenia roli Polski i roli Niemeic (no bo skoro nie pierwszy raz w histori przegrała to co się tak tym wrześniem przejmować?)

pozdr
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W pełni się zgadzam, ale tu nie o tym.
Z tego, co zrozumiałam - a można to czytać i bez kontekstu - ktoś z Niemców stwierdził, że Polska przegrała II wojnę światową.
Nie ma to nic wspólnego z naszym mesjanizmem i samouwielbieniem. To po prostu propaganda proniemiecka.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W pełni się zgadzam, ale tu nie o tym.
Z tego, co zrozumiałam - a można to czytać i bez kontekstu - ktoś z Niemców stwierdził, że Polska przegrała II wojnę światową.
Nie ma to nic wspólnego z naszym mesjanizmem i samouwielbieniem. To po prostu propaganda proniemiecka.
Och, przecież przegrała, może nie wojnę światową (choć sądząc po 50 latach powojennej historii, to też) ale na pewno wojnę o własną niepodległość. Kraj okupowany trudno nazwać zwycięzcą wojny, nieprawdaż?.. Szczerze mówiąc, Polska była jednym z najbardziej przegranych państw w tej wojnie - nawet Niemcy jakoś przekuli ją na własny sukces. I to są fakty, nie propaganda. A trudno oczekiwać po Niemcach, by robili programy propolskie, podobnie, jak my nie mówimy do końca prawdy o historii polsko-ukraińskiej, gdzie nie wspomina sie o tym, o czym chociażby pisali twórcy tzw. czarnego romantyzmu: rzeziach, ludobójstwie, koszmarnym okrucieństwie Polaków wobec cywilnej ludności Ukrainy. Zresztą, co ciekawe, czarny romantyzm do dziś jest traktowany po macoszemu, a fakt, że jego dzieła nie były zbyt często wydawane, świadczy poniekąd sam za siebie. W końcu zawsze to przyjemniej poczytać Sienkiewicza, niż Malczewskiego. Znów widzimy drzazgę w oku innych, nie dostrzegając kłody we własnym (to cytat, tyle że nie pamiętam skąd ;) )
Pzdr., j.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Po pierwsze droga Pani o konflikcie polsko- ukrainskim i ludobojstwie na Wolyniu, Podlasiu czy Wsch Malopolsce, Bieszczadach poza srodowiskami kresowiakow, nikt tak naprawde nie mowi. I to milczenie nie wynika ze strony polskiej de facto ale z tzw poprawnosci politycznej. Pani chyba nie wie jak wygladaja rozmowy z Ukraincami na temat wspolnej historii. Doskonaly przyklad , calkiem nie dawno, strona ukrainska przyrownala policje polska z okresu przedwojennego do NKWD. Mam tylko jedna odpowiedz na tak absurdalne porownanie, ze gdyby policja polska dziala jak NKWD to rzezi Polskiej ludnosci na Wolyniu nie byloby, bo juz wczesniej by wszystkich Ukraincow wymordowano. Czy Pani wie, jak brzmial dekalog OUN?
Po drugie prosze najpierw zapoznac sie z historia tego konfliktu, a potem pisac "o czarnym romantyzmie". Trzeba tez odroznc odwet od ataku.
Wiecej mi sie nie chce pisac.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W pełni się zgadzam, ale tu nie o tym.
Z tego, co zrozumiałam - a można to czytać i bez kontekstu - ktoś z Niemców stwierdził, że Polska przegrała II wojnę światową.
Nie ma to nic wspólnego z naszym mesjanizmem i samouwielbieniem. To po prostu propaganda proniemiecka.
Och, przecież przegrała, może nie wojnę światową (choć sądząc po 50 latach powojennej historii, to też) ale na pewno wojnę o własną niepodległość. Kraj okupowany trudno nazwać zwycięzcą wojny, nieprawdaż?.. Szczerze mówiąc, Polska była jednym z najbardziej przegranych państw w tej wojnie - nawet Niemcy jakoś przekuli ją na własny sukces. I to są fakty, nie propaganda. A trudno oczekiwać po Niemcach, by robili programy propolskie, podobnie, jak my nie mówimy do końca prawdy o historii polsko-ukraińskiej, gdzie nie wspomina sie o tym, o czym chociażby pisali twórcy tzw. czarnego romantyzmu: rzeziach, ludobójstwie, koszmarnym okrucieństwie Polaków wobec cywilnej ludności Ukrainy. Zresztą, co ciekawe, czarny romantyzm do dziś jest traktowany po macoszemu, a fakt, że jego dzieła nie były zbyt często wydawane, świadczy poniekąd sam za siebie. W końcu zawsze to przyjemniej poczytać Sienkiewicza, niż Malczewskiego. Znów widzimy drzazgę w oku innych, nie dostrzegając kłody we własnym (to cytat, tyle że nie pamiętam skąd ;) )
Pzdr., j. Nie wiem, niespecjalnie znam najnowszą historię - po pierwsze dlatego, że nie bardzo się o tym mówi, owszem, a po drugie dlatego, że akurat ten okres mnie niekoniecznie interesuje. Wiem tylko, że Polacy nie zawsze byli i nadal są, aniołami. Tak!
Ale rozmowa akurat jest nie o tym.
Rozmowa dotyczy oczywistego kłamstwa Niemców. I tu też nie chodzi o ich jakąś propagandę propolską, bo tego bym od nikogo nie wymagała. Chodzi o to, żeby nie kłamać.

Poza tym - przegrana walka o niepodległość? Okupacja? Kiedy? O_o Bo jeśli mówimy o okupacji w czasie wojny, to jest to całkiem normalne. I jasne, że tego czasu nie można nazwać wygraną. Ale jednak po wojnie już nie byliśmy okupowani, więc w rezultacie wygraliśmy. Nie?
Tak.
:)

'zdrawiam.
R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oglądałem sobie relację z Westerplatte. Też nie wiem, śmiać się czy płakać. Mówił jeden, drugi twarz w dłoniach ukrywał, drugi mówił, pierwszy nie słuchał. A najlepszy był apel: Nigdy więcej wojny! Się zapomniało o Polakach w Afganistanie/ a może to tylko ćwiczenia?/ i Iraku/ obóz wędrowny, przeżyj to sam?/. II wojnę wygrali amerykanie. Tylko i wyłącznie. Hitler nie zrealizował marzeń o lebens raumie, Stalin nie wprowadził światowej rewolucji, bo go naziści napadli pi razy oko czternaście dni, przed atakiem sowietów, kórzy nie zatrzymaliby się na Odrze, ani w Berlinie. Japończycy też przerżnęli i Angole długo się lizali. Nie wspominając o Ukraińcach, Litwinach, Łotyszach czy Białorusi. Tylko USA, które po II wojnie wzięły sobie naukowców spod znaku sfastyki i technologie i dokumentów technicznych całą masę. Dla przykładu von Braun - nazista, dla którego spełnienia marzeń zdychali jeńcy w obozach pracy. Nie tylko nie poszedł na proces w Norymberdze, ale dostał robotę w dolarach płaconą. I jak dzisiaj popatrzycie na baterię rakiet patriot, to jest to spuścizna po naziście, któremu stany zawdzięczają gwiezdne wojny, discovery channel i MTV na całym świecie do oglądania.
Bo Patriot, tak jak Hitler będzie chronił i zwalczał ruskich w Europie, jedynie pod flagą wolnej ameryki. Tfu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ma Pan na mysli narody czy panstwa? Przed II wojna, zreszta jak i po wojnie, trudno mowic o panstwie Ukrainskim, oprocz sowieckiej republiki USSR.
Jako panstwo odrebne, niezalezne Ukraina nie brala udzialu w wojnie, bo takowej nie bylo. W ramach scislosci.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ma Pan na mysli narody czy panstwa? Przed II wojna, zreszta jak i po wojnie, trudno mowic o panstwie Ukrainskim, oprocz sowieckiej republiki USSR.
Jako panstwo odrebne, niezalezne Ukraina nie brala udzialu w wojnie, bo takowej nie bylo. W ramach scislosci.
Miałem na myśli narody, bo to one tworzą państwa. Dlatego śmieszy mnie, kiedy widzę Polaka w volkswagenie - aucie stworzonym przez nazistów dla mas. Mercedesie czy BMW którymi poruszają się nasi politycy, wiecznie chętni do cofania się w przeszłość, lekko zapominając jaki udział miały te koncerny, technologie w eksterminacji polskiego narodu. Nie zostały zlikwidowane tylko dlatego, że ich fabryki znalazły się w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Ciekawe jakby to wyglądało, gdyby nasza armia zamiast czołgów Leopard, otrzymała w darowiźnie Tygrysy czy Pantery? A volkswagenami dalej jeździmy i podziwiamy ich markę. Podobnie jak z lekami, proszę sobie poczytać, co stało się z dokumentacją eksperymentów lekarskich przeprowadzanych w obozach śmierci. Nikt jej nie niszczył oprócz samych nazistów, którzy chcieli pozbyć się dowodów swoich zbrodni. Reszta świata, koncerny farmaceutyczne zbudowały potęgi na wynikach testów na ludziach przeprowadzanych w II wojnie światowej, ale o tym się już nie mówi.

Mogli chociaż - chuje - za przeproszeniem zmienić nazwę:Historia koncernu Volkswagen rozpoczęła się 17 stycznia 1934 roku, kiedy to Ferdinand Porsche przedstawił rządowi niemieckiemu projekt samochodu - legendarnego Garbusa. Po wielu zbudowanych prototypowych modelach (konkretnie było ich 9) zatwierdzono w 1938 roku do produkcji seryjnej projekt „Porsche typ 60”. O prawdziwości tych zapowiedzi miała świadczyć oficjalna uroczystość państwowa, jaka odbyła się 26 maja 1938 roku w Fallersleben (Dolna Saksonia). Wtedy to położono kamień węgielny pod budowę przyszłej fabryki KdF-wagena (Kraft durch Freude-wagen), jak wtedy ochrzcił "niemiecki samochód ludowy" Adolf Hitler. Oficjalna produkcja KdF-wagena (późniejszego Volkswagena) w wersji cywilnej („garbusa”) rozpoczęła się 11 lipca 1941 roku i zakończyła 7 sierpnia 1944 roku. Łącznie w różnych wersjach nadwoziowych (kabriolet, sedan i kabrio-limuzyna) zakłady KdF-wagen Stadt wyprodukowały 630 sztuk. Pozostałe odmiany KdF-wagena (Schwimmwagen typ 166 – amfibia, Kubelwagen typ 82 – łazik terenowy, oraz wojskowy „garbus” typ 92, 82E i w wersji z napędem 4x4 jako typ 87) były przeznaczone dla armii niemieckiej. Ale cywilne KdF-wageny z lat 1941 - 1944 po II wojnie światowej uznano za prototypy, pomimo, że niczym nie róźniły się od pierwszych powojennych Volkswagenów „garbusów” produkowanych do 1949 roku. Powojenna produkcja ruszyła we wrześniu 1945 roku na potrzeby armii brytyjskiej, choć pierwotnie fabrykę VW przeznaczono do likwidacji.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ma Pan na mysli narody czy panstwa? Przed II wojna, zreszta jak i po wojnie, trudno mowic o panstwie Ukrainskim, oprocz sowieckiej republiki USSR.
Jako panstwo odrebne, niezalezne Ukraina nie brala udzialu w wojnie, bo takowej nie bylo. W ramach scislosci.
Dlatego śmieszy mnie, kiedy widzę Polaka w volkswagenie - aucie stworzonym przez nazistów dla mas. Mercedesie czy BMW którymi poruszają się nasi politycy, wiecznie chętni do cofania się w przeszłość, lekko zapominając jaki udział miały te koncerny, technologie w eksterminacji polskiego narodu.

Racja. Niech jeżdżą starymi fiatami 125p i 126p.

ps. Nie rozumiem takiego idealistycznego podejścia. Wykorzystanie wyników badań przeprowadzonych na ludziach z obozów koncentracyjnych dało możliwość stworzenia nowych leków, które teraz pomagają wielu ludziom. A teraz uwaga: uważam, że to było słuszne!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ma Pan na mysli narody czy panstwa? Przed II wojna, zreszta jak i po wojnie, trudno mowic o panstwie Ukrainskim, oprocz sowieckiej republiki USSR.
Jako panstwo odrebne, niezalezne Ukraina nie brala udzialu w wojnie, bo takowej nie bylo. W ramach scislosci.
Miałem na myśli narody, bo to one tworzą państwa .
A to pieknie.

Tylko o jakimz to narodzie owczesnym bialorusinskim pan piszesz? Proces ksztalotowania sie swiadomosci narodowej to proces baardzo skomplikowany, a wybor narodowosci zawsze ejst decyzja jednostkowa, indywidualna.Tych, co mysleli wowczas w kategoriach tozsamosci bailorusinskiej mozna policzyc na palcach jednej reki.. no ewentualnie dwoch. Prawda, pierwsze echa o pomysle panstwowosci bialoruskiej, pojawiaja sie w czasie wojny polsko- bolszewickiej lata 1919- 1920, jednak oprocz tej grupy, reszta to masy chlopskie, myslace w kategoriach my chlopi oni panowie. Problem z ukrainskoscia tak samo dotyczyl mas chlopskich. Do tej pory Ukraina jest podzielona,a tozsamosc Bialoruska nie wiem czy nadal jest szerzej oczywista, co do neizaleznosci panstwowej Bialorusi, no to kimze jest Lukaszenka wobec Putina.
A organizacje ukrainskie w czasie II wojny? Co oni wniesli do II wojny swiatowej? Ah, wspolprace z Niemcami i mordy na Polakach.
Pzdr
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dlatego śmieszy mnie, kiedy widzę Polaka w volkswagenie - aucie stworzonym przez nazistów dla mas. Mercedesie czy BMW którymi poruszają się nasi politycy, wiecznie chętni do cofania się w przeszłość, lekko zapominając jaki udział miały te koncerny, technologie w eksterminacji polskiego narodu.

Racja. Niech jeżdżą starymi fiatami 125p i 126p.

ps. Nie rozumiem takiego idealistycznego podejścia. Wykorzystanie wyników badań przeprowadzonych na ludziach z obozów koncentracyjnych dało możliwość stworzenia nowych leków, które teraz pomagają wielu ludziom. A teraz uwaga: uważam, że to było słuszne!
Idealistycznego? Przecież w tym kraju można przegrać wybory prezydenckie za to,że miało się dziadka w Wermachcie, obecny papież też w mundurku chodził i wali teraz pokutę, a Ci co zginęli w męczarniach, bo nie chcieli się bratać nikogo nie obchodzą. Niech jeżdżą czym chcą, mnie to jedynie śmieszy. Słuszne było wykorzystanie badań dr Mendele? Łał!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miałem na myśli narody, bo to one tworzą państwa .
A to pieknie.

Tylko o jakimz to narodzie owczesnym bialorusinskim pan piszesz? Proces ksztalotowania sie swiadomosci narodowej to proces baardzo skomplikowany, a wybor narodowosci zawsze ejst decyzja jednostkowa, indywidualna.Tych, co mysleli wowczas w kategoriach tozsamosci bailorusinskiej mozna policzyc na palcach jednej reki.. no ewentualnie dwoch. Prawda, pierwsze echa o pomysle panstwowosci bialoruskiej, pojawiaja sie w czasie wojny polsko- bolszewickiej lata 1919- 1920, jednak oprocz tej grupy, reszta to masy chlopskie, myslace w kategoriach my chlopi oni panowie. Problem z ukrainskoscia tak samo dotyczyl mas chlopskich. Do tej pory Ukraina jest podzielona,a tozsamosc Bialoruska nie wiem czy nadal jest szerzej oczywista, co do neizaleznosci panstwowej Bialorusi, no to kimze jest Lukaszenka wobec Putina.
A organizacje ukrainskie w czasie II wojny? Co oni wniesli do II wojny swiatowej? Ah, wspolprace z Niemcami i mordy na Polakach.
Pzdr
Po co mnie Pani pyta, jak sobie sama jednocześnie odpowiada.
Opublikowano

Państwo naprawdę uważają, że wygraliśmy tę wojnę?

Narzucono nam władzę ludową, odgórnie określono terytorium, zakazano udziału w Planie Marshalla. Warszawę jak i inne miasta w olbrzymiej większości zniszczono. W jej trakcie przegraliśmy Powstanie Warszawskie i Powstanie w Gettcie. Wreszcie, wojnę przegraliśmy także w świadomości społeczności śwatowej, bo nie udało nam się rozpropagować wkładu Polaków do tej wojny.

Moim zdaniem Deutsche Welle mówi prawdę - w moim odczuciu przegraliśmy II wojnę światową ("I tak rozumieć trzeba Jałtę"). Zresztą, nawet gdyby upierać się że ją wygraliśmy - to z pewnością przegraliśmy Kampanię Wrześniową i to pewnie o nią chodziło w tym programie.

Doprawdy, nie trzeba się burzyć o każde zdanie w niemieckiej telewizji, bo to dowodzi jakiegoś kompleksu niższości. Dla mnie bardziej bulwersująca była okładka Wprost, gdzie wykorzystano zdjęcie z podpisania paktu Ribbentropp - Mołotow, tyle ż zamiast Ribbentroppa byłą wklejona Merkel a zamiast Mołotowa Putin. Rozumiem, że Wprost robi wszystko, żeby jakoś podbi swoją sprzedaż - ale żeby grać na takich instynktach, to już doprawdy trzeba być pozbawioną moralności szują.


P. Rhiannon: Konstytucję PRL napisał nam Stalin. Trudno chyba uważać, by był to przejaw suwerenności Państwa nieokupowanego? Pewnie, wyszliśmy na tym wszystkim lepiej niż Ukraina niż Państwa Bałtyckie - ale wojska radzieckie opuściły nasze terytorium w latach dziewięćdziesiątych i o tym też trzeba pamiętać. Byliśmy formalnie niepodleglii, mieliśmy jakąś przestrzeń samodzielności - ale sama Pani wie co się zdarzyło gdy Węgry opuściły w '68 Układ Warszawski.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A to pieknie.

Tylko o jakimz to narodzie owczesnym bialorusinskim pan piszesz? Proces ksztalotowania sie swiadomosci narodowej to proces baardzo skomplikowany, a wybor narodowosci zawsze ejst decyzja jednostkowa, indywidualna.Tych, co mysleli wowczas w kategoriach tozsamosci bailorusinskiej mozna policzyc na palcach jednej reki.. no ewentualnie dwoch. Prawda, pierwsze echa o pomysle panstwowosci bialoruskiej, pojawiaja sie w czasie wojny polsko- bolszewickiej lata 1919- 1920, jednak oprocz tej grupy, reszta to masy chlopskie, myslace w kategoriach my chlopi oni panowie. Problem z ukrainskoscia tak samo dotyczyl mas chlopskich. Do tej pory Ukraina jest podzielona,a tozsamosc Bialoruska nie wiem czy nadal jest szerzej oczywista, co do neizaleznosci panstwowej Bialorusi, no to kimze jest Lukaszenka wobec Putina.
A organizacje ukrainskie w czasie II wojny? Co oni wniesli do II wojny swiatowej? Ah, wspolprace z Niemcami i mordy na Polakach.
Pzdr
Po co mnie Pani pyta, jak sobie sama jednocześnie odpowiada.
Zdaje sie, ze uzylam pytania retorycznego, ktore kryje w sobie strukture pytania rozstrzygajacego.. po czym nastapilo rozwiniecie..ale ja sie na tym nie znam. Od takich dylematow sa polonisci.
Opublikowano

Wiedzą Państwo, ja Ukraińców nie usprawiedliwiam jeśli chodzi o Wołyń, bo mordów na cywilach nie usprawiedliwia nic - ale trudno im się dziwić, że się układali z Hitlerem. Chcieli jakiejś w miarę autonomicznej Ukrainy i pokładali w Hitlerze w tej mierze nadzieje (vide Słowacja). A po Polakach i Sowietach spodziewać się tego nie mogli.

Podobnie na przykład działali Łotysze - próbowali się jakoś odnaleźć pomiezy dwoma wielkimi mocarstwami i wywalczyć jakoś niepodległość. Jak wyszło wiadomo i dlatego na rynku w Rydze stoi teraz muzeum okupacji Łotwy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niestety to próżność i bylejakość zdobywa dziś poklask a kunszt i talent biedują w odmętach skrytych szuflad czy zeszytów. 
    • Urzekł mnie styl opisów miasta. I ten przygnębiający ton wypowiedzi podmiotu. Tak piękny w odbiorze choć nie dający nadziei.
    • Wyszedłem, na odchodne rzucając  do pustych ścian mieszkania, że umówiłem się z kimś bardzo ważnym. Randka? Zaskrzypiała dębowa mozaika, ułożona już do snu  na podłodze gościnnego pokoju. Randka, randka! Odpowiedział jej  przeciągłym zgrzytem bukowych trzewi, secesyjny kredens. Lecz obrzucił mnie jeszcze przed wyjściem, nieprzychylnym odbiciem w tafli  swych zabytkowych szkieł. Był bardzo stary i nad wyraz mądry. Dlatego też zajmował zaszczytne miejsce  na samym środku przedpokoju. Tak by każdy kto mnie odwiedzał  mógł w pierwszym wrażeniu  podziwiać jego zawsze nienaganny, rojalistyczny majestat. Byłem przekonany, że nie dał się nabrać. Randka? Cóż za niedorzeczny banał. Obleczony farsą dysonans. Ja człowiek - nikt i kobieta. Już szybciej widziano by mnie  w towarzystwie papierosa wystającego  z rozognionych chronicznym cierpieniem ust. Gardzę tytoniem mniej niż kobietami.     Ale cóż innego miałem rzec? Że żegnam się na zawsze? Że już mnie nie zobaczą nigdy? Że czeka ich los podobny do mojego. Śmierć szybka, lecz haniebna i barbarzyńska w postaci pójścia na żyletki a raczej drzazgi. Prosto w gardziel pieca. By płonąć żywcem. Sercem i duszą. Łzą i wspomnieniem. Tego, że ich kochałem. Jak córy i synów. Zarzucano mi nieraz. Miłość do przepychu i bogactwa. Lecz ja nie patrzyłem nigdy na moje skarby przez pryzmat doczesnego grzechu pychy. Szanowałem obecność. Jako zbawienny gest dawnych czasów. Bym w tak niedzisiejszym otoczeniu, mógł odnaleźć siebie. Nie istniałem tu czy teraz. Żyłem kiedyś i tam. Poległem w czasach Wielkiej Wojny, z głupim sercem życiowego podlotka. A mogłem trwać tam nie teraz. Za późno. Randka z przeznaczeniem. Już czas. Późno się robi.      Usiadłem na polnym głazie opodal torowiska. Na wpół żużlowo- piaszczysta ścieżka sprowadziła mnie tu gdzie nie byłem od lat. Siedziałem już na tym kamieniu wiele lat temu Było to po pierwszej wojnie o miłość. Za młodu jest się idiotą. Wtedy myślałem że umieram. Że umarłem bo ją pokochałem. A ona mnie ledwie spojrzeniem haczyła. Pełnym wzgardy i litości. A ja brałem to za szansę,  nagrodę i spełnienie pragnień. Miłość nie tworzy idiotów. Ona ich jedynie karci i mami. Maluje im twarze na podobieństwo błaznów. Byłem przez lata tym błaznem, który tańczy jak mu zagrają. I grały. Każda z nich na inną  lecz tak samo cyniczną melodię      Lecz z głazu wstałem i wróciłem do domu. A teraz wróciłem. Choć nie jestem już błaznem. Nie wierzę w miłość i uczucia. Front wygasł. Zatriumfował człowiek i jego wola. Wolny, nieskażony uczuciami rozum. Intelekt doskonały. Wróciłem bo nikt nie może mnie zrozumieć. Cóż mi po wiedzy milionów, skoro prawie ją do duchowego audytorium własnych myśli. Nie ma nikogo, kogo mógłbym określić  bratem w wiedzy, powiernikiem nieskończonych neuronowych istnień. Podziwiacie coś czego nie pojmujecie. Lub boicie się pojąć. Gwiazdy świecą dziś tak pięknie. Lubicie rzeczy jasne, dobre i ciepłe. Promienie sztuki, ogrzewające Wasze serca. Ja zawsze będę zwrócony ciemną stroną. Nie odbijam światła. Pochłaniam je i niszczę. Świat mnie nie widzi.  Zgasnę bez oklasków i wspomnień. Dlatego wróciłem i czekam na przeznaczenie.   Noc mimo wrześniowej pory,  była rozkosznie wręcz ciepła. Wiatru nie było wcale. Zresztą gdyby nagle pojawiły się znikąd  jakieś potężniejsze porywy, to skupiłyby swą uwagę na mojej osobie. W okolicy nie było drzew  ani wysokich krzaków. Nie licząc kilku wiekowych,  dzikich jabłoni i śliw, czerniejących kikutami gałęzistych form  za łukiem kolejowego nasypu. Pozostałości dawnych sadów, pańskich, zaborowych jeszcze majątków, od których nazwę brały potem  poszczególne dzielnice miasta. Miasto iskrzyło światłami lamp. Było blisko i daleko zarazem. Było tłem ale i obserwatorem. Teren wzniesiony z bloków betonu i cegieł. Poorany pajęczyną ulic i uliczek. Nakrapiany zielenią parków i skwerów. Terrarium dla ciał robotycznych. Zaprogramowanych na pośpiech i zysk. Wypranych z uczuć i troski o piękno. Piekło dla dusz poetyckich. Zarządzane ślepo.  Przez krwawe prawo Fortuny. Jakże nie żal mi i ich.   Wyjąłem pudełko zapałek. Wziąłem jedną z nich i pociągnąłem  siarkowy łepek po powierzchni draski. Lekki szum przeszedł w iskrę a ta wznieciła malutką łunę światła. Tyle mi wystarczyło. Zbliżyłem zegarek uczepiony do dewizki  do źródła ognia i odczytałem godzinę  Trzydzieści minut na godzinę czwartą. Zawsze najbardziej ceniłem punktualność. Wbiłem wzrok ostry i bystry mimo nieprzychylnej pory w ciemny i pusty tor. Czekałem. Już tylko chwila.   Rozpalone żarem dnia szyny,  stygły w delikatnym powietrzu nocy. Nikt nie zawraca sobie głowy  by słyszeć ten dźwięk.  Niewielu zwraca ku niemu ucho. Lecz ja tak. Znam go i co najważniejsze rozumiem każde słowo. Bo szyny nocą szepczą między sobą. Rozmawiają w najlepsze. Podniecone i gwarne. Aż pokłady drżą od tempa ich dysput. Szelest idący wzdłuż toru jest zdaniem, ciągnącym się we wspomnieniu. Dnia zeszłego, tygodnia czy miesiąca. Całych lat. Wypełnionych podróżą i gonitwą  osobowych i towarowych składów. Pieśnią zaszłych wydarzeń. Karamboli i wypadków. Rozszalałych w sygnałach słupów. Jęczących skargą pordzewiałych śrub, nastawni i zwrotnic  rozrzuconych wśród kęp młodych traw.     Szyny niosą szepty dusz kolejowych. Dróżników, którzy oddali żywot na służbie, lub zmarli cicho w budkach, nadając ostatni raz sygnał, tor wolny, żadnego niebezpieczeństwa nie ma I skład szedł równo,  pracą nie strwożonych tłoków. Gwizdnął w podzięce jedynie i już gnał  ku kolejnej stacji. Nie mogąc pojąć pojęcia bezruchu. Śmierci.   Przejęte smutkiem i żałobą rwącą serce, są rozmowy te toczące się u ślepych torów. Przestrzeniach pustych i głuchych. Zapomnianych nawet przez składy techniczne  czy rezerwowe parowozy. Rozpamiętują duchy kolei,  zaklęte w wygaszone semafory, czy zawalone na wpół budki dróżnicze, dni glorii i chwały. Gdy każdy dzień był wyzwaniem  a noc nie była senną zmorą wytchnienia, lecz nocną zmianą warty, dla towarowych potworów  załadowanych węglem. Sunęły te przemysłowe karawany przez bezmiar stepu, hen za zachodni horyzont. A teraz została ich ledwie garstka. Reszta to duchy, wspomnienia.   Prędko otrzeźwiałem. Jakby mnie kto zaskoczył od pleców i schwycił nagle za ramię. Nie spałem. Mogę przysiąc. Kwadrans na czwartą. Spałem. Nie. Niemożliwe. Choć coś się zmieniło przez ten kwadrans. Otoczenie. Nastrój. Wstałem gwałtownie. Szyny grały. Równo i tak wesoło jak gdyby… To nie był ślepy tor. Ktoś odpowiedział. Usłyszał mój tęskny zawód serca. Dźwięki się wyostrzyły. Jak w bezdni ogromnej jaskini. Nagle semafor wygaszony przed laty, zapłonął zielonym światłem. Zza horyzontu pól tam gdzie tor biegł prostą strugą dał się słyszeć gwizd. Nie skrzek sroki, nie świergot wróbli. Gwizd parowozu! Szedł ku mnie całą mocą maszyn. Wracał jak wierny pies. Zagubiony i teraz odnaleziony. W majaku snu. Teraźniejszym zwidzie. Szaleństwie.     Gwizdał ochoczo z piszczałek. Był już blisko.  Szyny grały już takt jego kół. Słyszałem ich śmiech. Duchy wyszły do torowiska i poczęły machać  stacyjnymi latarenkami nad swymi głowami. I ja podszedłem bliżej. Cyklop otworzył swe jarzące się złotem oko. Zbliżał się, pożerając odległości na słupach. Był to bez wątpienia pospieszny pasażer. Mógł ciągnąć około  dziesięciu może dwunastu wagonów. Zdaje się dojrzał sygnały latarni  bo przyspieszył jak chart i gnał coraz prędzej.     Gdy podszedł na może dwieście metrów, wtedy poznałem. Pospieszny, który spadł  z pobliskiego wiaduktu  usytuowanego zaraz za łukiem szyn  za moimi plecami  w roku tysiąc dziewięćset dziewiątym.  Wspomnienie, które żyło w szynach  i we mnie samym. Znałem z wycinków gazet podobiznę  palacza i maszynisty.  Wysoki brunet, ogolony na gładko,  nie w samej koszuli a całym przepisowym mundurze kolejowym. Pozdrawiał mnie  unosząc kaszkiet w prawej dłoni, dając znak że staje. Zagrały hamulce, zaciśnięte z dużym wyczuciem doświadczonej ręki maszynisty. Para buchnęła mgielną smugą przez osłony. Komin dymił jeszcze bardziej ochoczo. A takt kół przybrał formę powolnych kroków.     Skład dotoczył się ku mnie i stanął tak by ustawić mnie zaraz obok drabinki parowozu. Wsiadłem nie czekając na zaproszenie. Gdy tylko postawiłem nogi  na podłodze pojazdu, maszynista, zdaje się  miał na nazwisko Zebala, uściskał mnie jak druha. Czy aby nie za długo czekaliście na mnie? Wyciągnąłem zegarek i pokazałem mu go. Ach! Ledwie kwadrans na czwartą. W sam punkt. Idealnie w czas. Dokąd jedziemy panie Zebala? Jak to dokąd panie Ptaszyński. To pośpieszny  do Pana rodzimej miejscowości, miasta takich jak pan, poetów i pisarzy ostałych w śnie  o idealizmie sztuki. O twórcach doskonałych, formie i treści z pogranicza grozy, snu i doczesności. Zna Pan to miasto doskonale.     Łzy stanęły mi w kącikach oczu. Mój kochany Drohobycz… jego sklepy, ulice i szkoła… śpieszmy panie Zebala… śpieszmy do Drohobycza… choćby i we śnie. Poetyckiej gorączce. Pociągnął wajchę i parowóz  przeszył ostatni gwizd. Jeden z duchów, schodząc z toru przed sunącym składem rzucił. Tor wolny,  żadnego niebezpieczeństwa nie ma. Pozdrowił nas i ruszył ku ścieżce. A my minęliśmy łuk  i zniknęliśmy po wjeździe na wiadukt.     Tor był pusty w obie strony. Szyny ciche i martwe. Nigdzie nawet śladu po składzie. Żadnej lokomotywy ani gwizdów. Świateł i sygnałów. Semafor zgięty prawie w pół ze starości, kruszał w zupełnej ciemni. Jedynie kruk na nim drzemał. Nie świadom wcale dziwów ślepego toru. Pusto było wszędzie i głucho. W oddali jedynie blaski miasta,  zdradzały ślady życia. Na ścieżce obok toru zachrzęścił żwir. Duch zawiadowcy po spełnionej roli  zagasił zbyteczną już lampę. Ruszył przez ścieżkę ku kamieniu polnemu. Usiadł na nim i z wyrazem ni to zmęczenia  ni to ulgi, wbił wzrok w pusty tor. Czekając na kolejne zielone światło.   Utwór pisany w hołdzie moim pisarskim mistrzom - Stefanowi Grabińskiemu i Bruno Schulzowi.      
    • Człowiek kiedyś, obawiał się - omówienia, potem opisania, a teraz pokazania –   siebie.   Nazwania-utrwalenia-zobrazowania. Suma człowieczeństwa po nowemu   Choć lustro ego pożąda pamięci i sławy, jak łakoci.   Na pokaz eksponując eksponaty próżności, karmiąc ciekawość cudzych oczu i skrupulatność szklanych kartotek.   Pętla ulotności w łożysku istnienia i dzwon, co budzi i usypia.
    • Ładnie, a wie pani: podobno dobrzy ludzie młodo umierają...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...