Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I
Tysiąc ogrodów czeka na nas w tym mieście przyklejonym do szyby,
wskoczymy na peron? do szalup? po tej stronie? mamy spore szanse
przeżyć ten upadek nieziemsko, osiąść miękko, trafić na przypływ
czereśni, agrestowe tsunami, deszcz na miejscu, jakikolwiek cień?
pytam z nadzieją w ustach, och rovigo nie bedeker, ale zawsze,

II
wiersze? mocne/słabe, jakbyś piła herbatę, trasę znasz na pięć,
z drugiej strony miasta wyświetlają morze, na plażę wracają
rok w rok stare stada, człowiek w czapeczce szefa nie tłumaczy,
jak tu nawigują z odległych żerowisk, pewnie nie wie, wywiesza
białą flagę, patrzy, skacze, mors-bałtyk pozuje dziś nago,

III
przez szklistą skórkę sierpnia doskonale widać przyssaną
do drugiego brzegu Ruś, bałtycka flota czesze włosy
zimnej zatoki, zapina horyzont na szare marynarskie
guzy jak na boje, moją nadwagę zwraca kształtna babka,
bałtka? jej akwen! może mare nostrum... nie? jest słuchaczką

IV
kursu Jak zostać Nie-łotyszką, Nie-liwką, fińskim mistrzem fitness,
stąd ta slowfoodowa figura, imię pieska to Patria (lub Pati),
trendy są papużki, mówiące własne imię w umarłym języku,
drętwieje, zwija się, zawodzi oko i ucho przyklejone
do puchowej muszli, ostatni podryw, start z mokrych ręczników,

V
liznąć ostatnie kupki smaku, jutro tysiąc ogrodów
odjeżdża punkt szósta, punkt na mapie, zegarze,
trasę znasz na sześć.

Opublikowano

hmm podaba mi się..ciężko trochę się czyta w połowie się pogubiłem :-)..dużo myśli...pokręcony wiersz ale taki inny naprawdę dobry wart zapamiętania..pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja, kiedy go czytam, to gubię się w ostatnim wersie drugiej strofki ;) Ale pisało się zupełnie łatwo. Teraz nie wierzę nawet, że to ja machnąłem. To się kiedyś nazywało "natchnieniem", a teraz "niezłą jazdą" czy jakośtak. Pozdro!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie tylko Pan się cieszy. Ja się cieszę po raz kolejny. W przeciwieństwie do Pana ostatni wers drugiej zrotki podoba mi się jak nie wiem co:)).

W całości zaś (świetnie, że taki podział) - łykam wielce ukontentowana, liże wszystkie smaki wiersza. Wyszedł panu na cześć. Powaga.

pozdrawiam - Mirka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podział pozostał po poprzednim wcieleniu tego wiersza, który nosił wtedy tytuł "Pocztówki znad krawędzi" (zerżnięty). Idea była taka, żeby podział tekstu był "pocztówkowy" (mozna go nawet w praktyce wypisac na pocztówkach i wysłać), ale jednocześnie, żeby pocztówki zachodziły na siebie, jakos się ze soba komunikowały. Długofalowo miało to dać obraz holistyczny, co jest moim zdaniem głównym wyróznikiem i możliwością tekstu lirycznego.
Alem siem pomondrzył...
Pozdrawiam!

Opublikowano

Przyznaję - to moja piąta próba napisania czegoś o Pana wierszu. Piąta - i równiez nieudana. Właśnie skresliłem wszystko, co napisałem :)
Zostawię tylko ostatni fragment...
Kiedyś czytałem wspaniały zbiorek poezji perskiej, wydany na powielaczu w zamierzchłej przeszłości czerwonego socrealizmu. Choc może to dziwne - umieściłbym Pana wiersz własnie w tym tomiku. Tematyka co prawda inna, lecz podobne budowanie wewnętrznego, spójnego mimo wieloznacznmości okreslen, świata...
Pochwalam :)
Wuren

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mnie z kolei wpadł w ręce, jeszcze w liceum, malutki tomik perskiej poezji, coś jakby epigramaty. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Chociaz nie od razu. Teraz wspomina mi się dużo lepiej niż mi się czytało. Tak, teraz załuję, że oddałem komuś ten tomik... To był mój jedyny kontakt. Wiem jeszcze tylko tyle, że kiedy Persowie pisali te swoje gazele i dywany (czy nie wspaniałe nazwy dla wierszy?), to nasi do wężów się modlili w kampinoskiej puszczy, która się zaczynała pod Szczecinem, a kończyła koło Górnych Ustrzyk.
Biorąc pod uwagę powyższe - uwagi Pana, Wurenie, tem bardziej miłe :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy wspomniana w tytule łączy się z czasem? Odpowiedź wydaje się być oczywistą. Popatrzmy zatem razem, Czytelniku. Najpierw w przeszłość, a kto wie - może zarazem do innego wymiaru? Tak czy inaczej: spójrzmy do świata istniejącego "Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... " George Lucas najprawdopodobniej celowo pominął innowymiarowe odniesienie, chociaż Gwiezdna Trylogia jest cyklem filmów, stworzonych przede wszystkim z myślą o Przebudzonych. Co oczywiście nie przeczy prawdzie, że i Nieprzebudzeni mogą je oglądać.     Popatrzywszy, przenieśliśmy się zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Moc samoukryta istotowo tak w jednym, jak w drugiej, skierowała nas na Courusant, stolicę Republiki, gdzie Zakon Jedi miał swoją Świątynię, a Galaktyczny Senat swoją siedzibę. Jesteśmy na jednej z ulic miasta, zajmującego - czy też obejmującego - je całe. Zgodnie ze słowami Mistrza Jedi Qui-Gon Jinna, skierowanych w jednej ze scen "Mrocznego widma" do Anakina Skywalkera: "Cała planeta to jedno wielkie miasto". Rozglądamy się,  widząc...      Widząc wspomniane miasto, złożone przecież nie z czego innego, jak z przejawów kultury architektonicznej właśnie. Wieżowców, które nawet przy wysokim poziomie technologii budowlanej uznalibyśmy za niesamowite. Jesteś, Czytelniku, pod sporym wrażeniem. Może dlatego, że to Twoja pierwsza tutaj wizyta? Ja jestem pod trochę mniejszym; wędrowałem już z Przewodnikiem po światach-planetach jego galaktyki.    Gdziekolwiek sięgnąć spojrzeniem, wokół czy do  góry po ścianach budynków, jest bardzo czysto. Na wysokości piętnastego piętra znajduje się pierwszy - najniższy - poziom ruchu pojazdów powietrznych. Przesuwają się powoli, niemalże dostojnie, jeden za drugim w tę samą stronę w zbliżonych odstępach. Przeciwny kierunek ruchu urzeczywiatniany jest pięć pięter wyżej, na wysokości dwudziestego. Jeszcze wyższy, biegnący ukośnie do wymienionych, to już dwudzieste piąte piętro. Dźwięki emitowane przez ich napędy są tu, na ulicy, prawie nie słyszalne. Idąc  kilkadziesiąt kroków w prawo od miejsca, w którym znaleźliśmy się, a przyłączywszy się jakby pochodu wytwornie ubranych ludzi, docieramy do imponującego gmachu jednego ze stołecznych teatrów. Najwidoczniej trafiliśmy do świata kultury wysokiej, chociaż - co jest nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne - są tu też sfery (przestrzenie? dzielnice?) zamieszkałe przez osoby kultury niższej. Nadchodząca z przeciwnego kierunku postać o charakterystycznie zielonej skórze wydaje się być Mistrzem Yodą. Zatrzymuje się przy nas.     - Udajecie się na przedstawienie? - pyta głosem, brzmiącym dokładnie tak, jak we każdym z epizodów. Gdy tylko odpowiedzieliśmy, Moc - najpewniej według sobie tylko znanego powodu - przenosi nas bądź przemieszcza na Endor. Do porastającej całą jego powierzchnię puszczy, zamieszkałą z dawien dawna przez Ewoków. Których kulturę trudno, z racji etapu ich cywilizacyjnego rozwoju, zaliczyć do wyższej. Wygląda na to, że w naszej podróży mamy więcej szczęścia niż swego czasu Luke ze Hanem i Leią: napotkany tubylec okazuje się należeć do starszyzny miejscowego plemienia. Rozmowa przy ognisku, po wzajemnych prezentacjach, opowiedzeniu skąd pochodzimy i po ich, hałaśliwych co prawda, relacjach z niedawno stoczonej bitwy ze imperialnymi  szturmowcami, przechodzi do tematu kultury zwierząt.    - Zwróćcie uwagę na przykład na ptaki - zagaja jeden ze Starszych. - Trudno odmówić im pewnych zwyczajów, a nawet rytuałów, prawda? Taniec godowy... sposób budowy gniazd przez określone gatunki... ozdabianie tych pierwszych według osobistych pomysłów - których pojawianie się oznaczać może albo wyobraźnię, albo impulsy Mocy... wspólne dbanie o pisklęta..  wreszcie szacunek samców do samic - czy nie stanowią one przejawów kultury?                       *     *    *      Teraz spójrzmy w przyszłość. Odległą z naszego - obecnego punktu widzenia - bowiem rok dwa tysiące trzysta pięćdziesiąty minął sto dwadzieścia trzy lata temu, mamy więc dwa tysiące czterysta siedemdziesiąty trzeci. Śmierć jako jednostka chorobowa przestała istnieć,  a wraz z nią - czy też raczej przed nią - wyeliminowano starzenie się organizmu. Ludzie żyją jako wiecznie młodzi. I nieśmiertelni. Wizja z filmu "Seksmisja" została daleko w tyle. Setki, jeśli nie tysiące godzin badań i technologie medyczne doprowadziły do  przełomu, umożliwiając zaistnienie takiego właśnie świata. Bez względu jednak na to, czy jest to utopia, której istnienia pilnują członkowie specjalnie wyszkolonych oddziałów, czy taki świat może rzeczywiście zaistnieć - a może już zaistniał - w jednym z askończonej ilości wymiarów, kultura tamtejsza wyrasta wprost z ówczesnej - naszej. Wyrasta jako przejaw części ludzkiej natury, azależnej od czasu i przestrzeni. Od planety.  A nawet od wymiaru, o ile kultura stanowi cząstkę także ludzkiego - umysłu, ale i duszy. Azależnej od jakiegokolwiek organizmu, mało tego: wpływającej nań energią przeżytych doświadczeń.    Minął świat - a może jednak trwa? - przedstawiony w gwiezdnowojennych Trylogiach. To samo pytanie można postawić, albo żywić wątpliwość, odnośnie do starożytnych światów: chińskiego, hinduskiego, grecko-rzymskiego, lechickiego czy też słowiańskiego wreszcie. A może nie tylko ich?     Jakkolwiek jest, kultura płynąca z tego samego źródła, od którego pochodzą czas i przestrzeń, zdaje się mieć metafizyczny - w dosłownym znaczeniu tego wyrazu - charakter. Dlatego łączy z istoty swojej natury. I dlatego dzieli; tak samo jak prawda, z tego samego powodu. Światy duchowe, materialne i te funkcjonujące na przenikalnej przecież granicy. Świat ludzi i świat tych zwierząt, których poziom świadomości kieruje do tworzenia i utrzymywania zorganizowanych społeczności, jak na przykład pszczoły, bądź czy też oraz do zakładania rodzin.     Bowiem czy łączenie i dzielenie nie stanowią dwóch stron tej samej całości?      Kartuzy, 25. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Smutek  Otwiera każde drzwi    A miłość  Ukrywa się    W leśnej gęstwinie    Co jest między nami  A co przeminie    Nigdy nie poznasz prawdy    Bo już nie otworzysz Żadnych drzwi   
    • jak to jest nikt nie wie do jednych kobiet stoi kolejka a innych nikt nie zauważa i mężczyzn powie pan tak to racja i mężczyzn   one takie zwykłe nijakie krzątają się w kuchni teatrze oni zwyczajnie przeciętni kran wymienią coś dokręcą cóż w nich jest takiego   inne na rzęsach stają tak długich że oczy zakrywają inni wciąż na siłowni twardzi prawie że ze stali mimo to kolejki nie ma   tylko ciągłe przyjęcie towaru
    • mam cię wszędzie, blisko, pewno, światłem, w mięśniach, dziś bez jutra. gdy bujamy się do techno, gdy szukamy czegoś w chmurach.   mam nadgarstki dogmatami rozświetlone słono, lepko. kogoś mamię? ktoś się mami, ktoś zlizuje z nich twą rześkość.   mam modlitwę rozpieszczoną pod językiem, a w niej ciebie. bliskość, pewność moją chłoną. zanim świt - pobędą w niebie.
    • @violetta czasami. Niektórzy. Dzięki za zajrzenie :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...