Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Agenturalna przeszłość Hanki Es., część pierwsza i ostatnia


Rekomendowane odpowiedzi

Agenturalna przeszłość Hanki Es.

Hanko, dobrze, ja pierwszy do Ciebie napisałem maila, ale to Ty pierwsza ugodziłaś mnie strzałą gdzieś w plecy. Strasznie mnie pogięło po tym strzale. Myślałem już, że do końca świata będę chodził z lordozą popostrzelną (boże, a cóż ja tu za słowo wymyślił?) Kobiety, to takie istoty, w odróżnieniu od mężczyzn, które wiedzą czego chcą i jak chcą trafić, to, to już jest tylko kwestia czasu. Jestem Ci bardzo wdzięczny i dumny z siebie(kobiety mylą to z próżnością u mężczyzn), że tak doceniasz, przymioty mego intelektu. Szczególnie Ty, od której jeszcze wielu rzeczy w pisaniu mógłbym się nauczyć.
Wiesz, jak się nie wygląda tak jak prawdziwy mężczyzna, a cechy płci widoczne są dopiero po zdjęciu spodni, trzeba czymś nadrabiać, żeby zbałamucić kobietę, zapatrzoną w przystojnych mięśniaków, których sama obecność czyni u kobiet, jak ja to nazywam, "efekt ociekającej meduzy". Ja, żeby doprowadzić kobietę do tego stanu muszę wysilić wszystkie szare komórki, wstrzymując niekorzystny odpływ krwi z mózgu do ciał jamistych. Ci goście, z tymi niskimi czołami i z rzędem białych zębów do samych migdałów, nie robią nic, robiąc potem wszystko, na co kompletnie nie zasłużyli. Niestety, kobietę jest bardzo trudno "wziąć" intelektem, bo w tych sprawach liczą się mięśnie, prezencja, tors zarośnięty jak u koczkodana(żeby kobiety mogły tam sobie lubieżne palce zanurzyć i bawić się tymi kędziorami), nierzadko kabriolet (za ostatnie pieniądze wypożyczony z wypożyczalni samochodów) i masywna kanciasta szczęka wyrzeźbiona dzięki testosteronowi, i wreszcie spodenki kąpielowe ledwie mieszczące "masywne genitalia", które po obnażeniu na ogół dowodzą znacznej przewagi objętościowej jąder nad penisem, bo dbałość o mięśnie doprowadza często do pomniejszania członka i nierzadko do bezpłodności. Ktoś taki jak ja, mający aż 17 włosów na klatce piersiowej nie może liczyć na wielkie sukcesy. Za to jakość doznań, która wymyka się panom z niskimi czołami, zaczesującymi swoje włosy do góry razem z brwiami, jest nieznana i ginie w "ryku spienionych ogierów", które padają obok, zostawiając osamotnioną partnerkę w jednym z jej najwspanialszych momentów, przed, po, lub zupełnie bez niego, co zdarza się nagminnie.

Hanko, wracając do twojego pisania. "Wielkieś mi spustoszenie w mem mózgu uczyniła tą "ingrediencją" i kilkoma innymi sprytnymi "przynętami". No, ale jak już przeczytałem słowa "muśnięcie Kaliope", to miałem wrażenie, że koń mnie kopnął. Przepraszam, musnął. To budzi moje podejrzenia. Masz teraz doskonałą okazję do przyznania się dla kogo pracujesz. Skrzynki kontaktowe, pseudonimy, szyfrogramy i hasła. Dla kogo pracujesz i kto finansuje całą tę akcję? Hanko z jaką organizacją jesteś powiązana i dlaczego chcecie spustoszyć zasoby mojego mózgu? Czy ty jesteś kobietą cyborgiem z pozaziemskiej cywilizacji, czy kobietą z krwi i kości.
I tu w tym wypadku nie ma znaczenia, czy więcej kości czy krwi. Ważne są organy- nie Hammonda oczywiście.
Hanko, jeżeli to prawda, to ja Cię odnajdę. Przyrzekam. Twoje nazwisko musi pochodzić od Twojego maila.
To może być... (ciach!) lub jeszcze inaczej. Nawet, żebym miał sprawdzić kadry we wszystkich firmach w Warszawie i chociaż jej nie lubię, to się tam wybiorę. Uprowadzę Cię u nieznanym kierunku i tam Cię sprawdzę. I gruntownie przeszukam. Prenatalnie. Ja wiem, gdzie agentki najczęściej pakują mikrofilmy. Jedynie szczere wyznanie może cię uratować... a zbadać, to i tak swoją drogą Cię zbadam. Obligatoryjnie.

Narobiłaś niezłego bigosu, i zadymy. Oby się nie okazało, że będziesz za niedługo Hanką-zadymianką...

W nagrodę zwolnię Cię siostro przeoranko z obowiązku trzymania rączek na kołderce.
Spróbuj teraz lewą ręką delikatnie podnieść kołdrę, a prawą już od żołądka powoli, bardzo poowwoollii przesuwać na dół. Wciągnij powietrze, umożliwi Ci to wsunięcie dłoni pod gumkę bielizny, jeszcze troszeczkę, teraz powoli rozchyl nogi, które nie mogą się już tego doczekać, podwiń lewą nogę i... wszystko już czeka na ciebie - ta cudowna lampa Alladyna, która reaguje na każde dotknięcie i gotowa jest spełnić wszystkie najśmielsze i najdziksze życzenia...

Dobranoc, nie spiesz się, a teraz zamknij te niebieskie oczy i otwórz lekko usta, przyda się to w momencie, kiedy będziesz potrzebować więcej tlenu...nie przyspieszaj, proszę!

Stygnąca w trawach

Hanczyny cytat: "Strachy na Lachy"! Jesteś dopiero w pierwszym kręgu, z dziewięciu.
Do góry nie ma już możliwości, tylko na dół. Prosto do Piekła. Nie martw się, to czasami dobra droga do poznania Nieba, którego nie można obiektywnie ocenić bez poznania Piekła. I to nie o to chodzi, czy będę ja, czy może ktoś inny. Ty to zrobisz. To pewne. Nie wiem czy jesteś typem Bovary, która zniszczyła siebie i inną rodzinę, ale jesteś ciekawa świata, świata fizycznej rozkoszy, kogoś z kim będziesz bez końca rozmawiać, z kimś kto nie da Ci się nudzić, a jak na moment nie będzie wspólnego tematu, to wtopicie się w siebie drapieżnie, do bólu, do szału, do zapomnienia. A krzyk obłędu zawiśnie nad wami jak słońce, w blasku którego doświadczycie uczucia przynależności do świata zmysłów i pragnień. Czysty triumf rozpustnego ciała i duszy nieokiełznanej, szukającej nowych miejsc w sobie i w kimś innym. Cena, którą przyjdzie zapłacić, będzie dotkliwa i bolesna, bo piękne rzeczy są zawsze namaszczone cierpieniem.

Hanko, te Twoje świetne paralele jak "stygliśmy w wysokich trawach", czy "miliony tętnic"- to jest coś niesamowitego- nie wiem ile czasu bym potrzebował, żeby to wymyślić.
Zawsze mi się smutno robi na duszy, jak dowiem się, że gdzieś, jakaś kobieta "stygnie" beze mnie.
Oj dolo, ty dolo jedyna...
Hanko widać z tego, że nie jesteś taka zimnonosa sufrażystka, jak niektóre wykształcone kobiety.
Cholernie nie lubię Kolosów z Rodos. I ubitej trawy, która leży stratowana, jakby stado bizonów przez nią przeleciało. Gdzie ja do cholery wtedy byłem?
Hanko, proszę Cię nie mięknij mi tutaj jak pętelka kaszanki wielkanocnej.
I proszę Cię nie fascynuj się tak moim "pięknym umysłem" i tym pisaniem. Tembrem głosu może tak, ale nie wiem, czy mnie kiedyś usłyszysz, bo o zobaczeniu to trzeba pomarzyć i tam już pozostać.
Cieszę się, że tak mnie oceniasz, ale z pewnością przeceniasz. Mam w sobie siłę i energię, którą widać nawet jak śpię. Czuję czasami drugą osobę lepiej niż ona sama siebie, bo dar empatii jaki mam z powodzeniem zastępuje inteligencję, która czasami uniemożliwia kontakt.
Bożę, jak widzę te stratowaną trawę, to aż mnie pod podbrzuszem mdli. I te cholerne motylki!
Taki niepokój, gdy przychodzi czas na opróżnienie bukłaków życia. Boże, co za męka... A ta, od tych wysokich traw leży tam nago, bez gumki i stygnie. Nie, trzymajcie mnie, bo mnie rozerwie!
Tobie są potrzebne egzorcyzmy. Ten szatan kolonizuje już nie tylko Twoje ciało, ale zaczyna dobierać się do duszy. Nie wiem dlaczego, ale w twoich tekstach jest w czystej postaci(to od Ciebie capnąłem) erotyzm.
Szał i niespełnienie. Strach przed przemijaniem i strach przed normalnością. Strach bycia niczyim szarakiem.
Masz taki staranny styl i wyszukany. Bogate słownictwo i pewną prześmiewczość. Autoironię. To wszystko jest takie delikatne jak jedwab w dotyku, jak miękka wiosenna trawka.
Poczekaj ja Ci dam stygnącą w chaszczach!
Nie staraj się nadrobić tego wszystkiego, co straciłaś u sióstr zakonnych. Nie dasz rady. Chyba dobrze, że tam byłaś. Tam odkryłaś swoją duszę. Pragnienia, tęsknoty i wartość. Ukształtowałaś bogactwo myśli i marzeń.
Teraz możesz zająć się ciałem i nadrobić to wszystko, chociaż sceptycy mówią, że nadrobić to można, ale tylko bułki do mleka.
Dawno już nie tańczyłem, ale została mi umiejętność tańca na dowolny temat. Taniec ma wiele wspólnego z seksem i podlega podobnym zasadom. Tylko trening z jedną partnerką prowadzi do sukcesów i mistrzowskiego poziomu.
Masz piegi? Powiedz mi Złotko, jak Ty tam tak bez tych majtek wyglądasz? To znaczy, wiesz, corpus delicti. Zgrabna jesteś? Podobasz się sobie? W czym chodzisz najczęściej? W dżinsach czy spódnicy(może mini)?
A teraz dobranocka. Wszystko to, co wczoraj, z małą różnicą. Wyobraź sobie, że ja tam jestem, czaruję Cię nieznanym Ci głosem prosto do ucha, które dotykam ciepłymi wargami, dmuchając delikatnie do środka (już powinnaś mieć gęsią skórkę na skórze głowy...) Weź teraz moją dłoń i połóż ją 25 cm w dół, od tego miejsca, gdzie nie ma gumki a powinna być. Rozluźnij się. Nie musisz tak szeroko nóg rozkładać. Resztę zostaw mnie i ...czekaj...
cierpliwi, albowiem oni posiądą królestwo...Teraz otwórz te swoje ciekawskie, niebieskie oczy, to może zobaczysz kto to do Ciebie cały czas mówi.


PS. Te wyższe sfery, to tylko taka kokieteria i ukłon dla stolicy.

Hanka, gdzie te błędy, w którym tekście? Czy jest coś takiego jak "jakimiś"?
Boże, ale jestem matoł! Gdzie to, gdzie?
Kupię taką wielką kosiarkę do trawy i wszystko dookoła pokoszę. W Warszawie i dookoła!
Już nie będziesz stygła w trawach. Co to, to nie! Ale podlec!



Hanka, co nie chciała Niemca


Haniu, wiem, bo już wczoraj zauważyłem, że stało się coś niedobrego jak przeczytałaś ten tekst.
Epoka zlodowacenia to po prostu zwykły pikuś wobec tego tsunami, które zmierza w moją stronę. Albo cofa się ze wszystkim jak taśma z pewnej historii, o której nikt się nie dowie, że kiedykolwiek miała miejsce.
Trudno będzie Ci uwierzyć, ale nie miałem zamiaru tego w jakikolwiek sposób kierować bezpośrednio do Ciebie, a wiem że coś musiało Cię zamurować. Nie porozmawiasz ze mną, chociażby pytając co autor miał na myśli? Piśniesz chociaż jedno słówko? Muszę chyba zabronić Ci czytać moje teksty. Reagujesz zbyt dosłownie i bardzo emocjonalnie. I wszystko tłumaczysz na opak.
To, że tak teraz piszę, nie świadczy o tym, że z poczucia winy, ale Twoje milczenie jest wymowne i zacząłem się zastanawiać dlaczego? Tylko ten tekst mógł Cię tak tąpnąć. Twoje reakcje są dla mnie zagadką. Niepotrzebnie napisałem Ci o tym lisie, bo jak odpisałaś, że utrata łapy, to nie dużo jak za wolność, to aż się wystraszyłem...
I nawet nie pytam, co autor miał na myśli. Dobrze, muszę ściągnąć od Ciebie wypróbowane metody i napiszę tak jak Ty: "zanim jednak padnie jakiekolwiek -do widzenia-chciałbym Cię prosić, o napisanie czegokolwiek".
Nawet zwyczajnego -pocałuj mnie w "bułkę".
A teraz zadanie domowe na dzisiaj, chociaż jutro też jest niepewne.
Przykład tekstu do mnie(co by Ci ulżyło):
Jak on mógł łajdak jeden coś takiego napisać! Ten cholerny grafoman, dyslektyk, erotoman, zboczeniec!
Żebym ja musiała o takiego matoła cierpieć i łzy wylewać! Ale ja byłam głupia, temu pospolitemu oszustowi i babiarzowi tak zaufałam! Boże, jakiś ciul z Ponidzia, chyba sam Belzebub rozum mi odjął!
Pan Bóg powinien pokarać go takimi wzwodami, żeby podczas erekcji penis zabierał mu kołdrę do góry i odsłaniał stopy, co by mu marzły ciągle( ten jego cholerny 40 nr buta! Gdzie on u kata kupuje buty ten kurdupel z Ponidzia! Chyba na dziecinnych stoiskach!) Nie, ludzie, trzymajcie mnie bo wykituje! Ten gościu do mnie startuje! Z krzesełkiem na randki niech zacznie przychodzić!. Ten lubieżny sylen na tych chudych jak dwa wykruszone sporty nunach! Przyjdę dzisiaj do Ciebie w nocy, ty,ty, nic, ty zero absolutne i opalę Ci opalarką do lutowania ten twój mizerny worek z tą, z tą, z tą Twoją ślepą rosówką, Ty impotencie, Ty wymoczku cholerny!
Żebyś tak dzisiaj w nocy do ubikacji nie zdążył i w gacie narżnął, ty męski pomiocie, bezmózgowcu popaprany. Hanki mu się zachciewa. Marzyciel. A gruchę walić do końca świata, ty mydłku podstarzały, świerszczyki... i wio koniku, wio...furmanie ze świętokrzyskiego! Ale nygus bezczelny!. Te chamy z prowincji
panoszą się jak zaraza jakaś! Mongoł znad Nidy! Tfu...

No jak lepiej Ci troszkę? Powiedz co chcesz mi napisać, a zrobię to za Ciebie.
m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie " cieknącej meduzy" coś mi się przypomniało. Stoję sobie w upalny dzień, w Polkowicach na parkingu przy Agua Parku i zajadam bułeczkę z serkiem. Taką przerwę zrobiłem, bo prowadzę prywatny interes życia. Mam firmę z Toytoyami/ nie mylić z Toyotami/, bo to nie do końca to samo, ale wracajmy do tematu. Więc tak sobie stoję i patrzę jak wokół pozostawionych gablot spaceruje dwóch mięśniaków ala Rambo + Terminator + Chack Noriss.
Najsampierw myślałem, że chcą pociągnąć gablotę, ale się myliłem. Zatrzymuje się przy mnie PKS z jakiejś podpolkowickiej wsi ala " raz do roku w kur.....". Wysiadają z niego między innymi dwie całkiem, całkiem dziewczyny i się rozglądają:
- Są zobacz - mówi brunetka do blondynki, wskazując palcem na obu goryli.
- O kurwa, zaraz mi się pi.....zda spoci - odpowiada blondynka.
- No co ty głupia, wytrzymaj chociaż do basenu - znowu brunetka.
A mięśniaki witając panie, każdą wycałowały po ręku.
Miałem nawet ochotę iść się popluskać, po posiłku, ale mi przeszło i pojechałem dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekałam, czekałam i się doczekałam (patrz - Piegowate szczęście), ale nie przeczytam do końca dopóki opowiadanie nie zostanie przetrzebione. Radzę włączyć edycję i ciąć bezlitośnie aż zostanie tylko to, co niezbędne. (I wtedy przekonamy się, co naprawdę zostanie) Gadulstwo to grzech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam; intrygujące :)
Niestety, nieprzekonujące.
Mam mało duże zboczenie na punkcie, powiedzmy... portretów psychologicznych różnych popaprańców.
Powiem tak; wcześniejsze cechy osobowościowe Hanki, jej portret Twojego pędzla antagonizuje z dwiema rzeczami:
Agenturą - uważam, że nikt nie byłby w stanie skłonić takiej Hanki do pracy pod dyktando, chyba, że poszerzysz wątek o domenę Maty Hari ;P
I ripostą Hanki - sugerujesz, że zareagowała wściekłością, zapieniła się, przelewając morze inwektyw pod adresem pod.lir/narratora. Mam wrażenie, że jej reacja (biorąc pod uwagę rys charakteriologiczny i pewne predyspozycje "przyrodzone") byłaby całkiem odmienna - jaka? - może jednak warto pokusić się o część drugą?
Ale Tyś tu Pan - moje uwagi są bardzo subiektywne, a dzielę się nimi z poczucia obowiązku odczytelniczego - może na coś się Autorowi przydadzą.

Ciekawie operujesz słowem; sprawnie, płynnie, z dozą wyrafinowanego poczucia humoru. Podoba mi się umiejętne balansowanie wtrętami autoironicznymi - pozorna dyskredytacja kryje w sobie znamiona daleko idącej autoreklamy, ale takiej... pociesznej i pozytywnej w odbiorze.
Jest kilka sekwencji, które odbieram jako nieestetyczne, nazbyt dosłowne i niesmaczne. Byłoby ciekawiej doszukiwać się podtekstów w finezyjniejszych metaforach, ale to już rzecz gustu, smaku, stylu - niejednorodnych i wysublimowanych potrzeb indywidualnych czytelnika. Generalnie niezłe, mimo, że pozostawia wątpliwości i niedosyt w kwestii retoryki i podszeptów niewiary od watpiącego/niedopieszczonego, mojego bardzo niedoskonałego, kapryśnego, ale dociekliwego intelektu.

pozdrawiam, Emilu :)
kasia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Emil
rozgrabiasz mnie na łopaty swoimi tekstami, humorem, tokiem myślenia i całokształtem (pojęcie do dowolnej interpretacji hihih)
myślę, że nie wszystkie babeczki oceniają po wyglądzie
ale moje sądy nie są wiarygodne, bo nie znam się na babkach (jestem wyrwana z kontekstu w temacie płci i tutaj również interpretacja dowolna)

kończę paplanie

.ozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrnęłam - choć ze sporym wysiłkiem - do końca. Doceniam wszystkie zalety, o których napisali poprzednicy, naprawdę! Nie zmienia to faktu, że ani temat, ani forma nie pociągają mnie, najwyraźniej jestem z innej bajki :( Dobrze, że to forum oferuje możliwości zetknięcia się z taką różnorodnością autorów, stylów i poglądów. Szanuję odrębność, zachwytu nie podzielam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejść przez ten tekst w letni upał to 'gorączka sobotniej nocy' :)
czytam , któryś raz i odkrywam czyjąś wyobraźnię :). Zadaję sobie pytanie
czy to możliwe w jednej głowie. Nie umiem zrozumieć tej prozy tutaj. W zasadzie są
to przeładowane treścią opisową teksty opisujące niekiedy gwałtowne emocje.
Jestem pełna podziwu dla takich prób.W kolebce czuję się nieraz po kilku zdaniach odczytywania. Jakby za dużo bodźców trafiało do mojej główki naraz:) :):) to na temat w szczerej intencji mojej intencji do komentarza na ten tworek. Ahha :) Erotyzm w tym opowiadaniu podoba mi się. Pewne opisy zarostu :)trawy ... nie.
Po zdrówki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcinie, to właśnie doskonały przykład na to kogo powinno się uwielbiać a kogo rżnąć... hahaha
Dzięki za wdepnięcie i wpisik... pozdrowienia bez mydlenia :)

Dzięki Magdo za wspólną kąpiel w magmie rozkoszy i pożądania... hahaha W takim towarzystwie nie straszne mi erupcje wulkaniczne... hihihi pozdrawiam serdecznie i szeptem dotykam między uchem a zwieńczeniem włosów. Nie daj się nabrać na koloraturę głosu... F.isia od razu wyczaiła podróbę... hahaha. To nie jest część ostatnia. Będzie więcej... :)

Wando, sprawiłaś mi wielką radość odwiedzinami Twojemi i trzebionką. Miałem poprawić "piegowate... " ale Alzheimer nie pozwolił mi sobie przypomnieć... hahaha
Ciągle mam dylemat podczas picia alkoholu, czy lepiej porozlewać mając Parkinsona, czy zapomnieć wypić gnębiony Alzheimerem... hahaha Pozdrawiam Portalową Damę Prozy... :)

Kasiu, ale mnie fachowo rozebrałaś... lubię, jak rozbierają mnie kobiety, chociaż ciągle powtarzam, że wolę jak to robią zręcznymi paluszkami zamiast inteligencją. Powiem Ci w sekrecie, tylko nie powtarzaj nikomu... to są autentyczne maile pisane ad hoc, do jednej z moich ciekawszych portalowych uwodzicielek... nie mogą błyszczeć dopracowaniem, bo pisane są na żywo i w kilka minut. Dziękuję komentarzowej zacności za odwiedziny i fachowy komentarz rozkapryszonego intelektu i dojrzałej kobiecej dłoni rozbierającej na czynniki pierwsze, cal po calu, rozkapryszonego i niedopieszczonego hedonistę... Wszystko, co posiadam noszę z sobą. :)

Kamertonka, nic się nie martw... dołożyłem sobie, bo czasami lubiem się wytrzaskać po ryju, ale to kokieteria. Nie jest tak źle... hahaha pozdrawiam i dziękuję. Aż się boję Ciebie interpretować... mógłbym rozgrabić do reszty Twoją bezradność i niebo w oczach, od leżenia na łopatkach... hahaha :)

Aniu, dziękuję Ci bardzo za wytrwałość.

Może kiedyś Cię zaskoczę,
może kiedyś Ci zaśpiewam
o czym marzą białe lilie,
o czym szumią w lecie drzewa

Pozdrawiam Anię serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Inny opis trawnika mialam na myśli i nie wiem czy się domyślisz? :)
Co cię rozbawiło w moim temacie o lotnictwie ?
lubisz się przyglądać... , że tu nie ma takiej tendencji :), że jak komentator zadaje pytania, a autor mu odpowiada albo na odwrót to raczej kończy się to bez odpowiedzi ...
ale to taka cecha forum szeroko rozpisanych niekiedy wspanialych i ciekawych pisarzy i indywidualistów... szkoda... czy sie mylę?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fly, ja nie musiałem się domyślać, bo od razu wiedziałem. A wiesz o jaki mnie "pas startowy chodzi"? Przystrzyżony krótko, jak miękka trawka, czekający na swojego "boeinga 20",
To lądowisko dla wybranych pilotów, dla orłów przestrzeni i zmysłów, dla kogoś, kto nie musi czekać na pozwolenie wieży... hahaha
pozdrawiam wieczornie i zadziornie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyśmiewam sę z Ciebie, ani twojej prozy czy poezji, nie wiem dlaczego to twoe haha,
jestem smutna dzisiaj, mam do tego powody,
to , że staram się coś napisac to to na co mnie stać,
nikogo tutaj nie wyśmiewam ....ta jak ty hahaha
nie jestem zadziorna , jesli ktoś mi nie zrani, a tutaj czyni się to,jak zauważyłam w taki powiedzmy zawoalowany sposób, nie trudno tego nie zauważyć...
nie wiem dlaczego zadziornie śmiejesz ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świetliku nocny, ale Ciebie łatwo zranić... sorry, nie chciałem, nie śmiałem się z Ciebie, lecz z tej wieży... Nigdy nie śmiałem się z tego, co napisałaś. Ja rzadko jestem smutny i może dlatego wydaje Ci się żem prześmiewczy... ale nie z Ciebie. Ja się nieraz śmieję ze słów, do słów.
Dlaczego napisałem zadziorny? Nie wiem, może chciałem do rymu?
Uśmiechnij się trochę do siebie, skoro do mnie nie możesz...
Pozdrawiam Cię serdecznie i rozchmurz się wreszcie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, no... a co Hanka na to, że upubliczniasz te epistolarne dzieła arcy, które pewnie kiedyś były pisane tylko do niej? Pewnie marszczy czoło i przytupuje rachityczną nóżką, co?
Jeśli chodzi o tekst, to ... hmm, jakoś tak mi się przez te Twoje teksty zawsze pędzi. Dużo, szybko, brakuje mi spowolnienia. Nie da się powiedzieć wszystkiego naraz. Są też jednak momenty, które mile zaskakują i dlatego do nich wracam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...