Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jest to pierwsze moje tłumaczenie, w którym postąpiłem wbrew sobie, a dokładniej zamaist tak jak zwykle zachować przynajmniej 70-80% zgodność słów i metafor, nie tylko dodałem pare swoich słów, ale i metafor... czemu? Bo bezpośrednie tłumaczenie moim zdaniem nie oddaje siły wiersza, zarówno moje wczesniejsze tłumaczenie, jak i Lewina, mimo, że zachowują zgodność z oryginałem niszczą siłę wiersza, całe emojce się rozpraszają - dlatego chciałem pierwszy raz zachowac bardziej emojce niż słowa. Czy się udało, oceńcie sami ;)

Pantera

Wędrówka - ciągłe sztab mijanie
i wzrok już na nie obojętny
znużony błądzi. Co jest dalej?
Czy świat trwa tylko, gdzie są pręty?

Ślad po niej: obłąkańcze koło
wciąż zacieśniane w gibkim chodzie
a środkiem w tymże siły pląsie
jest wola, którą otępiono.

Uchyli czasem swej źrenicy
kurtynę aby niemy aplauz
obrazem prężąc członków nici
na koniec w sercu się załamał.

===================================

Der Panther

Sein Blick ist vom Vorübergehn der Stäbe
so müd geworden, dass er nichts mehr hält.
Ihm ist, als ob es tausend Stäbe gäbe
und hinter tausend Stäben keine Welt.

Der weiche Gang geschmeidig starker Schritte,
der sich im allerkleinsten Kreise dreht,
ist wie ein Tanz von Kraft um eine Mitte,
in der betäubt ein großer Wille steht.

Nur manchmal schiebt der Vorhang der Pupille
sich lautlos auf -. Dann geht ein Bild hinein,
geht durch der Glieder angespannte Stille -
und hört im Herzen auf zu sein.

Pantera, moje wcześniejsze tłumaczenie

Na korowodzie prętów, które mija
Jej wzrok znużony aż nie może ustać
Jakby tysiące prętów ziemię trzyma
i nie ma świata oprócz prętów mnóstwa.

Okrąża teren. Chociaż mocno stąpa
Kręgi się stają z każdą chwilą mniejsze.
To jakby taniec siły wokół środka
W którym jej wola otępiona drzemie

Czasem podniesie kurtynę źrenicy
aby bezgłośnie wlewać obraz w głębię
I w każdym członku napiąć odgłos ciszy
który umiera gdy napotka serce.

Pantera, tłum. Leopola Lewina z 1907

Tak ją znużyły mijające pręty,
że jej spojrzenie całkiem się zamąca.
Jakby miał tysiąc prętów świat zaklęty
i nie ma świata prócz prętów tysiąca.

Jej miękki chód na opór nie napotka,
wędrując wewnątrz najmniejszego pola -
to jakby taniec siły wokół środka,
w którym zdrętwiała trwa ogromna wola.

Niekiedy źrenic unosi zasłonę
cicho. - I obcy obraz sie przedziera.
Idzie przez ciała milczenie stężone -
i w głębi serca bezgłośnie umiera.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A według mnie dłuższe wersy oddają piętrzenie się energii pantery. Ona nie jest szybka, sam w swojej nowej wersji piszesz "wędrówka", nie bieg, szarpanina. Nie znam niemieckiego, mogę opierać się tylko na tłumaczeniach i wierzę pierwowzorom. Sam piszesz "wzrok znużony, obojętny" - widzę ją, wydaje się być do końca zniewolona, powolna, tylko w oku czasem i błysk, choć i on umiera.
Twoje nowe tłumaczenie jest ciekawe, fajny zabieg - jednak wolę wcześniejsze.
Pozdrowienia :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A według mnie dłuższe wersy oddają piętrzenie się energii pantery. Ona nie jest szybka, sam w swojej nowej wersji piszesz "wędrówka", nie bieg, szarpanina. Nie znam niemieckiego, mogę opierać się tylko na tłumaczeniach i wierzę pierwowzorom. Sam piszesz "wzrok znużony, obojętny" - widzę ją, wydaje się być do końca zniewolona, powolna, tylko w oku czasem i błysk, choć i on umiera.
Twoje nowe tłumaczenie jest ciekawe, fajny zabieg - jednak wolę wcześniejsze.
Pozdrowienia :)

tyle, że nawet jeżeli ta pantera jest wolna, to jednak miotają nią gwałtowne uczucia których nie widać, sam oryginał jest mocny (może to po prostu urok nuiemieckiego), ale jest władczy, siła w wierszu oddaje to co się dzieje w panterze, natomiast po przetłumaczeniu to się traci, powstaje jakaś średniej klasy sieczka z tanimi zabiegami - byc może to po prostu urok naszego języka powoduje, że bezpośredni przekład pozbawia wiersz mocy.

Sein Blick ist vom Vorübergehn der Stäbe

- "Jej wzrok od mijanych sztab/prętow" => w tym wersie najwazniejsze jest słowo mijanych, to ono buduje obraz w sposób zwięzły, telegraficzny, co czyni go mocniejszym, dlatego w nowym tłumaczeniu skróciłem go tak: Wed rowka - ciągle sztab mijanie, prosty równowaznik w prosty sposob tworzy ten sam obraz, bez rozpisywania się niepotrzebnie.

so müd geworden, dass er nichts mehr hält.

= "tak znużony że się wcale nie zatrzymuje" => podobnie jw,

pozatym chciałem oddać te mocne rymy i rymy wewnętrzne ktore są w oryginale :))

ale dzięki za zdanie, może masz rację, tłumaczenie to jest eksperymentalne :)

pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A według mnie dłuższe wersy oddają piętrzenie się energii pantery. Ona nie jest szybka, sam w swojej nowej wersji piszesz "wędrówka", nie bieg, szarpanina. Nie znam niemieckiego, mogę opierać się tylko na tłumaczeniach i wierzę pierwowzorom. Sam piszesz "wzrok znużony, obojętny" - widzę ją, wydaje się być do końca zniewolona, powolna, tylko w oku czasem i błysk, choć i on umiera.
Twoje nowe tłumaczenie jest ciekawe, fajny zabieg - jednak wolę wcześniejsze.
Pozdrowienia :) tyle, że nawet jeżeli ta pantera jest wolna, to jednak miotają nią gwałtowne uczucia których nie widać, sam oryginał jest mocny (może to po prostu urok nuiemieckiego), ale jest władczy, siła w wierszu oddaje to co się dzieje w panterze, natomiast po przetłumaczeniu to się traci, powstaje jakaś średniej klasy sieczka z tanimi zabiegami - byc może to po prostu urok naszego języka powoduje, że bezpośredni przekład pozbawia wiersz mocy.

Sein Blick ist vom Vorübergehn der Stäbe

- "Jej wzrok od mijanych sztab/prętow" => w tym wersie najwazniejsze jest słowo mijanych, to ono buduje obraz w sposób zwięzły, telegraficzny, co czyni go mocniejszym, dlatego w nowym tłumaczeniu skróciłem go tak: Wed rowka - ciągle sztab mijanie, prosty równowaznik w prosty sposob tworzy ten sam obraz, bez rozpisywania się niepotrzebnie.

so müd geworden, dass er nichts mehr hält.

= "tak znużony że się wcale nie zatrzymuje" => podobnie jw,

pozatym chciałem oddać te mocne rymy i rymy wewnętrzne ktore są w oryginale :))

ale dzięki za zdanie, może masz rację, tłumaczenie to jest eksperymentalne :)

pozdr.

To było moje pierwsze wrażenie, jutro wrócę i poczytam jeszcze, tym bardziej, że przybliżyłeś mi niemieckie zwroty. Podziwiam Cię, że tak szukasz, patrzysz w słowa, czujesz je - to jest bardzo fajne i ważne.
Dobrej nocki :) z poważaniem :) F.
Opublikowano

Przeczytałam pierwszą wersję i od razu mi się spodobała. Bardzo lubię Rilkego, za bardzo:)

Oto wersja Jastruna:

Spojrzenia jaj znużyła mijająca krata,
że już nie zatrzymują nic, mdlejące.
Czuje, jak gdyby było sztab tysiące,
a za sztabami już nie było świata.

Jej kroki giętkie jakby się łasiły
kręcąc się ciągle w tym najmniejszym kole,
tworzą jak gdyby taniec siły
wokół środka, co więzi ogłuszoną wolę.

I tylko czasem uniesie się wyżej
zasłona źrenic. - I obraz się wdziera,
idzie przez członków naprężoną ciszę -
i w głębi serca się zaciera.

Fajna sprawa, pozdrawiam:))

Opublikowano

Tlumaczenie Lewina - archaiczne.
Jastrun i Rilke to klasyka. Wielu wierszy
Rilkego bez Jastruna - nie wyobrażam sobie.
Sam próbowalem czytac Rilkego i zawsze
Jastrun wydawal mi się trafniejszy.
Ale to prawda. Od tumaczeń Jastruna
dzieli nas epoka i niektóre z nich wydają się
przegadane. A późniejsze próby nie wydają
tak wielkie.Więc jest potrzeba nowego
tlumaczenia Rilkego.
Brawo za odwagę. Pana pierwsza wersja
jest plynna i piekna. Druga - eksperymentalna.
Rozumiem. Rilke jest wielki. Ale jest klasyczny.
I trudno tak go uwspólczesniać. Doceniam.
Ale wolę Pana pierwszą wersję.
Jest lepsza od Lewina i od Jastruna, który
w tym przypadku trąci lokalnymi
nalecialościami "mlodej polski"
Proszę nie poddawać się. Ten nowy Rilke
jest nam potrzeby.
Stefan

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A do psot i wina Hani Witos poda
    • @m1234 Dziękuję za odwiedziny i refleksje. Pozdrawiam. @Nata_Kruk Dziękuję za uwagę, pozdrawiam.
    • Pod koniec dnia, Zosia jak zwykle nie spieszyła się z powrotem do domu. Przycupnęła rozmarzona na nawłoci, zachwycając się bogatą paletą jesiennych kolorów. Była niezwykle sympatyczną, choć nie zawsze pracowitą pszczółką. W czasie pracy, zdarzało jej się zamyślić, zapatrzeć, pomarzyć... - Och, zapomniałam! Dzisiaj zamykają drzwi przed zimną..- Zerwała się nagle przebudzona tą myślą. Za późno. Kiedy przyfrunęła, wszystkie ule były już zamknięte, do wiosny. - Trudno, może jakoś przetrwam. - Pomyślała naiwnie, podlatując do pożółkłego drzewa jesionu. - Panie jesionie dostojny i jasny, może byś mnie trochę ogrzał. Nie jesteś kuzynem słońca...? - Mruknęła na małej gałązce. Jesion nic nie odpowiedział, a na miejsce ciepła, nadchodzący wieczór owiał ją przejmującym chłodem. Instynktownie sfrunęła z drzewa, szukając schronienia między opadłymi na ziemi liśćmi. Drżąca, schowała się pod tymi, które wydawały się najbardziej suche. - Co ty tutaj robisz maleństwo ? - Na krótko zbudowaną kryjówkę, zburzył swoim nosem jeżyk. - "Cudownie, skończę jako przekąska jeża.." Pomyślała wystraszona, wpatrując się w czarne oczka przybysza. - Czemu nic nie mówisz? Nie będziesz moją kolacją. - Uśmiechnął się jeżyk, jakby jej myśli usłyszał. Bardzo podziwiam i szanuję pszczoły. Bez Twojej pilnej pracy, nie miałbym teraz tylu przepysznych jabłuszek. A muszę ci się przyznać, że jest to mój ulubiony przysmak. - Dodał pogodny, i sądząc po głosie, nieco starszy jeżyk. - Poza tym, lekarz mnie męczy, że powinienem przejść na dietę....Jak wiadomo, ciężkostrawne jest żądło pszczoły...- Próbował żartować, na co w końcu, uśmiechnęła się Zosia. Kiedy opowiedziała mu co się stało, jeżyk wyznał, że wcale jej się nie dziwi, bowiem jesień była jego ulubioną porą roku, więc i on na jej miejscu pewnie by się spóźnił do domu. - Zaraz coś wymyślimy. - Pocieszał ją, widząc jak coraz bardziej drży z zimna. - Tutaj, w naszym ogrodzie, kiedy jest już po słońca zachodzie, mamy małą tajemnicę. Obiecaj, że nikomu jej nie zdradzisz..?- Zaciekawiona Zosia pokiwała znacząco główką. Jeżyk mocniej chrząknął, po czym z suchej trawy i patyczków w ogrodzie wznieciło się małe ognisko. Ożywione liście zaczęły tańczyć wokół niego, zarobiło się gwarnie od śmiechu i cichych rozmów. - Ojej! - Wydobyła z siebie zaskoczona pszczółka. - A te liście się nie spalą? - - Większość z nich trafi do stajni, gdzie staną się nawozem. Niektóre jednak, z ogniem wolą przytulić przestrzeń ostatnim powiewem ciepła. Przyjemnie ogrzana, Zosia z ulgą zatrzepotała skrzydełkami. Zadumana przy ognisku, zadawała sobie pytanie, jak przetrwa następne coraz chłodniejsze dni. . - Zanim zaśniesz, pamiętaj: O świcie polecisz do pasieki. Wtedy, kiedy człowiek koło kur się kręci. - Wyrwał ją z zadumy jeżyk, jakby znowu czytał w jej myślach. - Po co? - - Zaufaj, zobaczysz rano. - Jeżyk okrył ją troskliwie liściem i oddalił się na drugą stronę ogrodu. W pachnącym i wygodnym kokonie, pszczółka zasnęła, zmęczona po całym dniu silnych emocji. Poranny chłód, bez trudu ją obudził. Mimo że w zimnym powietrzu, ciężko jej było rozprostować skrzydła, dzielnie wzbiła się w górę i pofrunęła w stronę pasieki, tak jak radził jej przyjaciel. Z daleka ujrzała przy ulu człowieka. Ul leżał przewrócony. Zosi mocniej zabiło serce. Pofrunęła szybciej, z bliska dostrzegła, że ul był otwarty. Być może to była jej jedyna szansa, aby wlecieć do środka. Gdy już się zbliżała do drzwi, pod ulem zobaczyła rannego jeża. - Co się stało?!- Wzruszona, natychmiast do niego podfrunęła. W tym samym czasie, człowiek podniósł go i włożył do małego koszyka. -Nie martw się o mnie. Ten człowiek ma dobre serce. Na pewno mi pomoże. Szybko uciekaj do domu. Niebawem, na nowo będziesz bardzo potrzebna. - Wyszeptał z uśmiechem jeżyk. Było za mało czasu aby wszystko jej wyjaśnić. Przed świtem, przydreptał tutaj w towarzystwie krecika. Razem przewrócili ul, tak aby drzwi mogły się otworzyć. Niestety w tym samym czasie zakradł się przy kurniku lis. Zaatakował i lekko go zranił. - Do zobaczenia przyjacielu. - Szepnęła Zosia, ufając że właściciel pasieki dobrze się nim zaopiekuje. - Do zobaczenia kruszynko, dziękuję za jabłuszka. Wiosną Ci wszystko opowiem. - Jeżyk zawinął się wygodnie na dnie koszyka w kłębek i zasnął. Wiosną, zazwyczaj rozproszona Zosia, tym razem była niezwykle pilna. - Zwolnij, mamy czas siostrzyczko- Upominała ją rodzina. - Nie wolno zmarnować ani jednego kwiatuszka. Jeże uwielbiają jabłuszka. - Odpowiedziała pszczółka, uśmiechając się na myśl o wieczornym spotkaniu z miłośnikiem jabłek.
    • Ej, do psot! A na Togo kiwi kogo Tanatos podje?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...