Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mój Czas zmrużył oczy. Stał mi się bliski, istotny, dostojny. Mój czas, odkąd wyrzuciłem zegarek, istniał tylko dla mnie. Nauczyłem się stać w miejscu. Szukałem w czasie luk. Znalazłem niejedną. W pamięci olbrzymiały do rozmiarów czarnej dziury. Wyrwy w czasie. Chadzałem nimi tu i ówdzie. Przynosiłem przedmioty, przenosiłem marzenia, transplantowałem historię. Później zacząłem się cofać. Nie. Nie w czasie. To zbyt banalne. Cofałem się w rozwoju. Wołałem swój Czas, ale nie przychodził. Zapomniał o mnie. Szukałem go tam, gdzie go zostawiłem. Ale czasu już tam nie było. Zdaje się, że popłynął. Był zupełnie gdzie indziej, z kim innym. Z kim, tego już nawet nie warto pamiętać. Może nawet go zmarnowałem. Zgubiłem swój czas. Zgubiłem czas. Żeby o tym nie myśleć, coraz częściej włączam telewizor. Coraz częściej śpię. Coraz częściej smaruję bułkę masłem. Nie będę się łudził. Stary Czas nie wróci. Więc zastawiam pułapki na Nowy Czas. Łapię go w pętle. Usiłuję przynajmniej. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Lata lecą. Coraz częściej staję się żebrakiem Czasu. Żebrzę o odrobinę czasu- u rodziny, u znajomych, u przygodnie spotkanych ludzi. Kiedy sięgam pamięcią wstecz, myślę, przypominam sobie zdarzenia, które świadczą, że mój czas zdziczał. Wołam czasem, stając na środku pustyni zupełnie sam. Wołam i udaję, że go znam i widzę. Wołam tymi słowami CZASIE MÓJ, CZASIE MÓJ, CZEMUŚ MNIE OPUŚCIŁ? Czas mnie mija. Nie odpowiada. Przechodzi obok. Ciągle stoję. Podobno, jak nie ma czasu, ruch zamiera. Położenie obok, względem obserwatora. Więc pytam uparcie, z konsekwencją maniaka CZY MOGĘ POŁOŻYĆ SIĘ OBOK CIEBIE? Odpowiedź na miarę dzisiejszych czasów może być tylko jedna… IDŹ DALEJ, JA NIE MAM CZASU.

Opublikowano

Dziękuję za komentarze Magdzie i Ani. Cieszę się, że tekst przypadł Wam do gustu. Trochę czasu minęło, odkąd go napisałem. Okazuje się, że jednak dobrze się stało, że dodałem go na forum. Dziękuję, pozdrawiam. AF.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
    • Alicjo. Tylko nie gniewaj się na mnie. Proszę.
    • @Waldemar_Talar_Talar to tylko cieszy moją skołataną duszę. Dziękuję.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...