Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

miłość wyrzucona do kosza
znalazła schronienie
we wnętrzu dziurawego kalosza
i chodziła po świecie kulejąc biedaczka
szukając swojego 'robaczka'
„gdzie jesteś” - wołała, płakała
zgadnijcie czy go odszukała

ciągu dalszego nie będzie
a wiecie dlaczego kochani
gdyż miłość taka jak o tym sami wiecie
wędruje od dawna po całym świecie
lecz niech nadzieja was ukołysze
i niech duch was nie opuszcza
ona nadchodzi, już ją słyszę
witam w serca progi
gościu drogi

Opublikowano

lubię Cię czytać, Wiechu, bo Ty mi humor poprawiasz - spontanicznie ;)
i ja się nawet nie śmiem po raz kolejny dopytywać, dlaczego takie rymy i wsio inne i dlaczego nie chcesz niczego zmieniać, czy dopracowywać - sam wiesz...
w każdym razie, bawisz się słowami w słowach konsekwentnie, a ja się zawsze ubawiam u Ciebie. :)
brej nocy
kasia

Opublikowano

miłość...każdy jej pragnie, bo człowiek stworzony do miłości, jednak zdarza się, że ktoś ją wyrzuca "do kosza", a ktoś inny (stary kalosz) ją odnajduje...

forma wymaga dopracowania, ale treść bardzo misie :)

serdecznie pozdrawiam Wiechu :-)
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




miło Cię znowu czytać Kasiu :))))
czasami to i owo dopracuję i zmienię, czasami nie, ach ;)
jest to jeden z moich starszych wierszy dlatego zmiany są utrapieniem...

pozdrawiam serdecznie

Wiechu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




wiesz jak to jest Krysiu, stary are jary kaloszy wie co to prawdziwa miłość :)))

pozdrawiam
Wiechu
hehe...zgadzam się z Tobą w zupełności, bo przecież tylko prawdziwa miłość może uszczęśliwić, choć dziś wypaczyło się to pojęcie, a szkoda...wszak miłość w życiu jest najważniejsza...

miłego dnia Wiechu i w sercu słońca :-)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wg mnie nieporadnie wyszedł. ani bigla, ani hacla, ani choćby płynnej frazy.
pozdrawiam :)

dzie wuszko, zacytuję kasiaballou: "dlaczego takie rymy i wsio inne i dlaczego nie chcesz niczego zmieniać, czy dopracowywać - sam wiesz..."
a wiem, ale nie powiem ;-)

pozdrawiam
Wiechu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




wiesz jak to jest Krysiu, stary are jary kaloszy wie co to prawdziwa miłość :)))

pozdrawiam
Wiechu
hehe...zgadzam się z Tobą w zupełności, bo przecież tylko prawdziwa miłość może uszczęśliwić, choć dziś wypaczyło się to pojęcie, a szkoda...wszak miłość w życiu jest najważniejsza...

miłego dnia Wiechu i w sercu słońca :-)
Krysia


...wszak miłość w życiu jest najważniejsza... nic dodać, nic ująć i niech tak zostanie

odpłacam staropolskim Bóg zapłać :-)

Wiechu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dzie wuszko, zacytuję kasiaballou: "dlaczego takie rymy i wsio inne i dlaczego nie chcesz niczego zmieniać, czy dopracowywać - sam wiesz..."
a wiem, ale nie powiem ;-)

pozdrawiam
Wiechu

dlatego masz taki komentarz, a nie inny. wiersz wyszedł nieporadnie
ale to Twoja, Autorska już sprawa. opinia czytacza, to jeno sygnał :)
pozdrówki :))

opinia czytacza i sygnał odebrane ;)

pozdr.
Wiechu

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dzień rozpływa się w szeptach  słońce wilgotnieje i gaśnie. Dotyka mnie kruchość drzew, wypełniam usta mleczną mgłą.   Jesteś tak blisko, używasz mnie… Zatopieni w sobie czerwienią bieli. A kiedy Twoje oczy błękitnieją  moje stają się czarne.!       :)                   
    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Rafael Marius pleść wianki to każdy powinien umieć :)
    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...