Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

tańczący z szybami


Rekomendowane odpowiedzi

umiem być ciszą jak źrenica
gdy mówię do ciebie cicho
zwiastowanie to czy ballada bezbożna
a może wyrok jak list spod celi

to przychodzi z innej bajki
jak z wierszy rozproszonych
nieskończona krucjata poety
resztką krwi rozmazana na szybie
.......................................
ostatniej szyby już nie tłukłeś
segregowałeś tabletki do wieczności
pękła w minutę po tobie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O nie nie nie !!!
Tego to nie wytrzymam. Wybiera Pan sobie poetę, w tym przypadku Rafała Wojaczka... Może inaczej.. Wybiera Pan sobie fragmenty z poezji Rafała Wojaczka tworząc "wiersz" jakby z wycinków gazet. Taki wiersz-collage.
Ja nie mówię, że inspiracje są złe, ale takie "wyjmowanie żeber z wierszy już powstałych" i składanie z tego "nowego" wiersza moim zdaniem jest okrucieństwem- nie wiem akie słowo byłoby w tym miejscu najwłaściwsze... Kojarzy mi się to ze "stwarzaniem nowego człowieka" kosztem ZABICIA kilku innych osób dla pozyskania organów i kości.
Taki człowiek nie jest PRAWDZIWY i nie jest akceptowany przez społeczeństwo.
Więc czy prawdziwym wierszem jest Pański tekst?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, mój malutki eksperyment socjo-techniczny nie potrwał długo. Albo widziałaś go już na jednym z portali, albo jesteś spostrzegawcza i masz pamięć do tytułów.
Ten wiersz napisałem razem z Wojaczkiem. On mi dyktował, a ja pisałem... hahaha

"Umiem być ciszą" "jak źrenica"
gdy "mówię do ciebie cicho"...
"zwiastowanie" to czy "ballada bezbożna"
a może "wyrok" jak "list spod celi"

to przychodzi "z innej bajki"
jak "z wierszy rozproszonych"
"nieskończona krucjata" poety
resztką krwi rozmazana na szybie
.......................................
ostatniej szyby już nie tłukłeś
segregowałeś tabletki do wieczności
pękła w minutę po tobie...

To mało kosztowna i sprytna układanka, jak puzzle...
To mój kod Wojaczka...
To co jest w "cudzym słowie", to tytuły wierszy Wojaczka, a wszystkie łączniki i zapis pod linią, to moje skromne próby zakończenia pomysłu z kodem Rafała Wojaczka. To wszystko. Dziękuję za cierpliwość i podejmowane próby rozwikłania tej zagadki. :)
To dobrze, że eksperyment się nie powiódł. Dzięki Tobie Bianko, ale są miejsca w internecie, gdzie udał się znakomicie. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za komentarze. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja doskonale sobie zdaję sprawę, że są to tytuły wierszy Wojaczka, bo znam "dogłębnie":) jego twórczość. Nie, nie widziałam tego wiersza na innych portalach. Czy mówi Pan poważnie, że Wojaczek dyktował go Panu? Metafora, czy prawda?
Układanka-tak. Mało kosztowna- tak. Ale czy znowu taka sprytna? I wiem, że po linią to już inwencja własna, no ale słaby ten "wiersz"(?). I mówi Pan, że odniósł "sukces" na innych portalach???
I czy eksperyment polegał na tym: "kto zorientuje się, że to collage z tytułów wierszy Wojaczka?" ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blanka: i czy eksperyment polegał na tym: "kto zorientuje się, że to collage z tytułów wierszy Wojaczka?" ?
Tak, na tym eksperyment polegał. Jeżeli wspomniałem o sukcesie tego wiersza, to miałem na myśli jedynie "sukces" nierozpoznawalności twórczości Wojaczka. O innym sukcesie nie mogło być mowy.
Nigdy nie znałem Wojaczka osobiście, bo to zupełnie inna epoka, ale również nie przepadam za jego twórczością. Intrygowała mnie zawsze legenda o nim, której geneza bierze się z pewnych okoliczności w czasie i przestrzeni, i wynika głównie z zapotrzebowania w danym momencie na pewien "genotyp" pokoleniowy, którego oczekuje się jak mesjasza, i jak dowodów na prawdę, która tak naprawdę nikomu nie jest potrzebna. A sama legenda urasta do gigantycznych rozmiarów i powoływana jest na ogół po niespodziewanej śmierci samobójczej
lub innych tragicznych okolicznościach.
James Byron Dean - aktor - wypadek samochodowy, oskar pośmiertny
Kurt Donald Cobain - muzyk - strzał z półautomatycznego karabinu w głowę
Jim Morisson - muzyk - kokaina - zmarł na muszli klozetowej, ale za to leży na paryskim cmentarzu Pere Lachaise obok Balzaka, Moliera, Oskara Wilde'a, Fryderyka Chopina i Edith Piaf...
Michael Kelland John Hutchence - muzyk - depresja - środki uspakajające...
i wielu innych.
Mnie bardziej interesuje fenomen socjologiczny powstawania podobnych legend, tworzonych przez nas samych, a będących skutkiem krótkotrwałej mody i powszechnej hipnozy, niż twórczość, życie czy śmierć idoli, których czas i ziemska misja nie zawsze zasługuje na podobny, ponad czasowy prestiż.
Ten wiersz pod tym samym tytułem wstawiony był na portalsukcesu.pl około pół roku temu, co można sprawdzić.
Bianka, potraktuj to jako żart i nie przejmuj się tym wszystkim. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, spokojnie depresji nie dostałam z tego powodu. Jednak szkoda, że nie docenia Pan Wojaczka jako poety. Legenda legendą. Fakt, że pewne "rzeczy" są i będą koloryzowane. Jednak gdybym miała podchodzić to twórczości każdego artysty w sposób następujący: zasługuje on czy nie zasługuje, by wieczny odpoczynek miał u boku Chopina?, czy też- pił, był homoseksualistą, samobójcą czy transwestytą?, to szczerze powiedziawszy chyba niczego bym nie słuchała ani nie czytała. Myślę, że pośmiertne Oscary etc etc to są sprawy niszowe. Tytulatura jest tu typowo zbędna, a często i krytyka, która bywa populistyczna. Przykładem niech będzie najsławniejsza i opiewana książka Hemingwaya "Komu bije dzwon". Zgadzam się bowiem z opinią Hłaski, że jest to najgorsza książka Hemingwaya i nikomu bym jej nie poleciła.
O gustach się nie dyskutuje i tej świętej prawdy należy się trzymać.
Wszystkich zresztą przez Pana wymienionych twórców cenię, ale dlaczego miałabym nie cenić Wojaczka? Bo powstała wokół niego legenda? Czyż nie każdy z twórców ma swoją własną legendę, czy prędzej lub później nie staje się nią? Ba, każdy z nas ją zyskuje, staje się nią. To, że razi Pana legenda Wojaczka to wynik jej żywotności, jest jeszcze stosunkowo świeża w porównaniu z legendą o np Edith Piaf.
Wolałabym po prostu stwierdzenie, że nie trawi Pan poezji Wojaczka. Bo jeśli niechęć do jego poezji argumentuje Pan przez powstałą wokół niego legendę to jest to mało przekonywujące i zalatuje pruderią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo mogę sobie połączyć tej pruderii w Twojej argumentacji. Czy ja napisałem , że nie trawię Wojaczka? Nie, napisałem, że nie przepadam, ale legenda o nim jest niewspółmiernie wyolbrzymiona biorąc pod uwagę jego poezję i stany, w których ją tworzył.
Piszesz, że o gustach się nie dyskutuje, a nie pozwalasz mi mieć swojego zdania. Czy muszę przepadać za alkoholikiem Wojaczkiem? Nie muszę. Wolno mi, ale okoliczności tworzenia nie są dla mnie obojętne, chociaż zaznaczam, nie muszą mieć związku z oceną. U mnie akurat mają.
U mnie liczy się człowiek i sztuka w czystym wydaniu, a nie nirwany alkoholowo-narkotyczne, gdzie chore wizje urastają do znamion sztuki. Rzecz jest do dyskusji oczywiście i Twój sposób widzenia legend jest mi znany i dosyć popularny. Ale to oczywiście Twój wybór.
Dam Ci za przykład, chociaż może niezbyt adekwatny. Che Guevara - symbol rewolucjonisty i najchętniej umieszczany wizerunek młodego - gniewnego. Kto bardziej wczytał się w jego biografię z niezależnych źródeł, dowie się, że na początku swojej kariery był zwykłym kryminalistą, który z gangiem motocyklowym pustoszył z nieuzasadnioną mściwością i chęcią zysku Kubę i każdego, kto nadawał się do złupienia. Podobnie było z Janosikiem. To był naprawdę zwykły zbój z najzwyklejszymi niskimi instynktami. Tak ludzie dorabiają legendy do własnych potrzeb i nieuzasadnionych marzeń o byciu idolem. A że nie mogą sami nim zostać więc wznoszą pomniki
tym, których za nich uważają, bądź akceptują wybór innych. Ten przykład nie dotyczy Wojaczka.
To przykład, jak powstają legendy. I przykład na to, skąd tak naprawdę się biorą, chociaż podkreślam, to nie jest na szczęście jedyny proces budzenia do życia legend i idoli.
Pozdrowienia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca mnie Pan zrozumiał. Ja pozwalam Panu mieć własne zdanie. Nie wiem, z którego fragmentu mojego komentarza wywnioskował Pan to. A jakie jest moje spojrzenie na legendę? Nie wiem, może czysto legendarne.

I oczywiście przyznaję Panu tonę racji.

Pozdrawiam również

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układanka wcale nie chodzi o to , żeby się podobała, wręcz przeciwnie. Chodzi
po prostu o utrzymanie wiary, i spójnosci... i cokolwiek to jest,
łatwiej jest we dwoje ( róznie na to patrząc na to coś , co czasami może się
rozdwajać po to by przemknąć, przez brak wiary)
w niepokoju, w bezsilnosci łatwo jest popaśc w stan o tyle zły,
że odchocdzący za bardzo od tego celowego,
Takie odczucia miatają kążdym człowiekiem, i występują o różnym nasileniu,
Wiara i wola własnego umysłu powoduje szybszy powrót
w niezatracalnosć tej wiary a także żeby ucieczka nie trwała zbyt długo jeśli wystąpi,
Stanowi to siłę w utrzymaniu spójności, i pracy nad samym sobą, a przez to konsekwencji
i wyzbywania się udręk. ...Nie uczuć...( bez nienawiści, ponieważ nienawiśc jest
uczuciem tym które wyprowadza człowieka na zły stan... jeśli jest bez większego powodu)

tak to widzę w skrócie i tak powinna wygladać praca nad tego typu odczuciami własnymi)
we dwoje jest łatwiej

pozdrawiam ciepło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michale masz rację. Inspiracja. Może nie filmem, ale inspiracja. Każdy ma swój tygielek-życia
i tylko tym poświadcza, co sam na własnej skórze doznał. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. :)

Stasiu, Lukrecjo z Wilczej Jagody... nie przeciwbólowe a przeczyszczające... hahaha. Zdrówka, ukłony i należny cmokasek w stringowy pasek... hihihi :)

Trycjuszu, tabletki przecież nie pękają. Chodzi o szybę. Jak go tabletki dopadły, to szyba pękła pod ciężarem osuwającego się martwego ciała. Pozdrawiam dociekliwego Raka :)

Fly Elika, nic się nie frasuj. Samobójcy się nie pytają. Albo się uda, albo do następnego razu i nie bez znaczenia jest tzw. gen samobójcy, który w końcu dopnie swego. Nie każdy go posiada. I dzięki bogu, że nie każdy. Napisałeś prawdę. Nawet za byle jakim krzakiem jest zawsze spokojniej, niż samemu. Pozdrawiam :)

Bianka, skoro interesujesz się Wojaczkiem i lubisz jego poezję powinnaś też wiedzieć, który numer najlepiej mu wychodził, jak był na gazie. Jeżeli prawda jest kiczem, to masz rację - tytuł też kiczowaty, ale celowo taki umieściłem, bo zagazowany Rafał, jak opuszczał lokal, to najczęściej wychodził przez szybę. Potem szedł do domu a rano szukając mleka na kaca, pisał wiersze.
Ponieważ milicja nie mogła tolerować spacerów przez szybę, więc pisał z nerwem pokrzywdzonego przez prawo obywatela. Pozdrawiam :)

Franiu, jesteś jak smarowane na paryską kromeczkę masełko, tryskające orzeźwiająco kropelkami maślanki. Chcieć, to widzieć a widzieć, to czuć. Nieskończoność bogactwa duszy, to przywilej dany nielicznym. Pozdrawiam serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem o tych szybach, a skoro wie Pan i to, to powinien Pan wiedzieć o tym, że od dziecka Wojaczek narzucał sobie rygor czytania, gdy tylko mógł, a w swej krótkiej przygodzie z UJ sprzedawał jedzenie by kupować książki. Gruntowna wiedza z zakresu literatury polskiej jak i światowej dała mu podłoże do pisania(nawet po spożyciu alkoholu) wierszy. I gdyby było tak jak Pan twierdzi, że "fajne" wiersze, które "urosły na miarę sztuki" Wojaczek pisał jedynie po pijaku, czyli jego twórczość jest jedynie wynikiem używek to w Polsce mielibyśmy samych poetów, a co trzeci byłby wieszczem narodowym.
Daję do przemyślenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę powołać się na niezależne źródła internetowe, bo mnie i tak nie uwierzysz.
Biografia:

„Rafał Wojaczek urodził się 6 grudnia 1945 roku w Mikołowie, był więc – jak to określił Adam Zagajewski – rówieśnikiem Polski Ludowej. Pochodził z rodziny nauczycielskiej. Miał dwóch braci, z których młodszy, Andrzej, został aktorem. Do szkoły podstawowej i średniej uczęszczał w rodzinnej miejscowości, jednak z powodu częstych konfliktów z nauczycielami zmuszony był przenieść się do liceum w Katowicach, a potem w Kędzierzynie. Najprawdopodobniej wtedy zaczął pić i dość szybko popadł w uzależnienie. Interesował się harcerstwem, fotografią i żeglarstwem, jako szesnastolatek uzyskał patent sternika. Jako piętnastolatek podjął pierwszą nieudaną próbę samobójczą. W przyszłości miało ich niestety być więcej… W 1963 roku podjął studia na wydziale polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednak z powodu choroby musiał porzucić je już po pierwszym semestrze. Rok później przeniósł się do Wrocławia, gdzie mieszkał jego starszy brat – Piotr. Przez pewien czas pracował
w MPO jako dyspozytor, jednak już w maju trafił do kliniki psychiatrycznej, gdzie rozpoznano u niego schizofrenię. Tam właśnie poznał swą przyszłą żonę, Hannę Janas, z którą miał córkę. Małżeństwo to zakończyło się rozwodem zaledwie po pół roku. Później związany był jeszcze z dwiema kobietami – Teresą Ziomber i Grażyną Lisowską. Obu kobietom zadedykował część ze swoich wierszy. Zmarł śmiercią samobójczą, zażywszy środki nasenne w nocy z 10 na 11 maja 1971 roku. Pochowano go we Wrocławiu na cmentarzu św. Wawrzyńca.”

Nie próbuję Cię absolutnie przekonać do moich racji ani odwieść od Wojaczka. Wręcz przeciwnie. Pisząc to wszystko staram się ukazać Ci podstawy mojego zdania o Rafale.

Przeczytaj wobec tego, bo ja Cię nie przekonam, co napisał o Wojaczku Tymoteusz Karpowicz, poeta, prozaik, tłumacz, czołowy twórca poezji lingwistycznej, uznany za ostatniego modernistę. Wieloletni(do emerytury) profesor na University of Illinois w Chicago. Zajmował się przede wszystkim Leśmianem ale kiedyś wspomniał krótko o Wojaczku.
Tymoteusz Karpowicz wskazał w swoim komentarzu do wierszy Wojaczka trzy podstawowe źródła postawy poetyckiej: ponadprzeciętną wrażliwość, patronów literackich takich jak Villon, Rimbaud, Kafka, de Sade i Hłasko, ale przede wszystkim:
„zagwarantowany sobie ostentacyjnie status alkoholika, awanturnika, status clocharda znad Sekwany, przeniesiony nad brudne kanały Odry – wtórny więc i bez blasku oryginału. Jest to wybór absolutnie trzeźwy, w pełni prowokującej świadomości. Była to najpierw zabawa, a potem nieodwracalny dramat konsekwencji”.

I proszę Cię nie popadaj w gorączkę argumentów, lecz pomyśl o tym co piszesz. Studiował jeden semestr i w ciągu krótkiego życia nie mógł nabyć tak gruntownej wiedzy, tym bardziej, że fascynowali go najczęściej twórcy, o których wspomina Karpowicz, bo właśnie oni wpłynęli zasadniczo na profil jego twórczości. Nie muszę Ci chyba tłumaczyć jakie skutki wywołuje alkohol i alkoholizm. Na pewno nikt nie jest po alkoholu mądrzejszy, bo przecież alkohol niszczy nieodwracalnie szare komórki - nasz największy kapitał intelektualny.
Wielce zmartwiło mnie Twoje stwierdzenie:

„I gdyby było tak jak Pan twierdzi, że "fajne" wiersze, które "urosły na miarę sztuki" Wojaczek pisał jedynie po pijaku, czyli jego twórczość jest jedynie wynikiem używek to w Polsce mielibyśmy samych poetów, a co trzeci byłby wieszczem narodowym.
Daję do przemyślenia.”

ponieważ wychodzi na to, że nie jestem poetą, bo nie spożywam alkoholu.

I nic Ci nie daję do przemyślenia, bo z gustami jest jak... z racją. Każdy ma swoją.
I w dalszym ciągu Cię pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ech, ja przeczytałam wiele biografii Wojaczka... Karpowicz Wojaczka wypromował i wprowadził do ówczesnego światka literackiego, więc trudno, żeby nie cenił jego poezji.. Ja polecam min. biografię Wojaczka autorstwa Bogusława Kierca, który opiekuje się spuścizną literacką pozostawioną przez Wojaczka(na jego prośbę). Wtedy dowie się Pan ile i co czytał Wojaczek. Jest Pan trochę zabawny, a zarazem budzi Pan litość. Powołuje się Pan na notki biograficzne z Internetu i jeden cytat, który warunkuje Pańską wiedzę o tym co poeta czytał. Jeszcze polecam "Kaskaderów literatury" pod redakcją Edwarda Kolbusa(Bursa, Poświatowska, Hłasko, Wojaczek, Bruno i Stachura)
Na tą chwilę mogę dodać, że poeta biegle znał język niemiecki i francuski; zachwycał się twórczością Manna("Doktor Faustus"), poetów francuskich, jak i klasyków polskich min Słowacki Mickiewicz i WIELE INNYCH. Ciekawy chociażby jest fakt jak wiecznie pijany Rafał, wychodzący z budynków oknami znał biegle dwa języki. Chociażby to.
I nie chodzi tu o wojnę"kto ma rację". Chcę tylko zabić pewną stereotypowość myślenia, bo wielu ludzi jeśli czegoś nie rozumie popada w stereotypy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...