Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

za dwudziestym wiekiem przy zakręcie wnęka
zadumana cisza na omszałych smętach
lśnią opiłki światła w skośnych słojach ciepła
rozwidlone cienie na skrzypów szydełka
czas nanizał zmyślnie obok siebie ciasno
pomroczne kaptury półpoślepłą jasność
ślęczą w kwestach jakby chwila w wieczność skrzepła
niewysnute kłęby mgły w żywicznych cebrach

za dwudziestym wiekiem na zakręcie w szczerbie
dzień tygodnia ósmy piętnaście po lewej

Opublikowano

pozbyłbym się słowa jakby - przedłuża rytm a nic nie wnosi
możesz wstawić jakieś określenie dwusylabowe

ślęczą kornie w kwestach chwila w wieczność skrzepła

poza tym ok.

rzeczywiście:
za dwudziestym wiekiem na zakręcie w szczerbie
dzień tygodnia ósmy piętnaście po lewej
żeby był po prawej na razie bez szans:)))
pozdrawiam Jacek

Opublikowano

po dwudziestej czwartej głupieje sekundnik
raz w lewo, raz prawo: głupi, głupszy, durny.
i mimo, że chory na tatę i mamę,
po dwudziestej czwartej mam sny takie same
jak dzień w sierocińcu - luli, luli, tik-tak,
mijają godziny pomimo księżyca.
i nic, że do świtu wciąż tam i z powrotem,
i nic, że czas płynie tak przedtem, jak potem.

wiek dwudziesty pierwszy łasi się do dłoni,
w której drzemie pióro - tak o niej, jak o nim.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Amehobie, bardzo pięknie Ci się poskładało
płynnie, śpiewnie, że ach! Dziękuję :)

mój czas na zakręcie wygląda tak:

przed dwudziestą czwartą też nie był mądrzejszy
przez cyferblat w pełni biedak dostał kręćka
nie tyka nie luli, złamany, zcierpiały
do przodu do przodu, cierpliwości reszta
po słońce, po księżyc, zakręt nie ma końca
przyspieszył, zapętlił i wypadł z wirażu
bo prostej nie było, tylko w kółko ciągła
cykadło ucichło, nie drgnęło ni razu

odtąd nie mam czasu, rocznice w momentach
nie wiem czy na szczęście, coraz mniej pamiętam
Opublikowano

za dwudziestym wiekiem na zawsze zamknięta
skrzynka pełna marzeń nocnych zakamarków
myśli wbitych w sufit przedostatni etap
pomieszała jesień we włosach i w parku

skończyła się wiosna w letnich obiecankach
zniknęła z obrazu w sukience dziewczyna
ociężałe dłonie szukają kochanka
kalendarz się kończy - chyba idzie zima

przepozdrawiam Cię Alu :)

Opublikowano

Podoba mi się. Ładnie, choć mam te samo zastrzeżenie, co pan Jacek Suchowicz.


Cóż poradzić można, jeżeli ludzkość po tylu latach cywilizacji jeszcze nie oduczyła się lewactwa? Ech. Zakręt cały czas w lewo, kiedy w prawo wreszcie będzie? Kiedy zygzak??

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...