Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nawlekam złotą niteczkę
dziergam podarte uczucia
nić pęka z hukiem rani
nie zdołam zatrzymać
drżącymi rękami nawlekam
uszko prawdy na dziś

żeby choć ono
zechciało wysłuchać
za czym tęsknię
tak naprawdę

Opublikowano

O cholera...Lekterze... jesteś coraz wobec mnie coraz bardziej szlachetny...a obiecałeś,,,
krytykę i ...może plusa...?
Widzę że nie doczekam ...a ...może!
Dzięki za poświęcony...czas!
Ania

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak sobie właśnie pomyślałam, że Pani aluna już chyba długo
jest na tym forum i pisze tak słabe teksty - to pewnie znaczy, że już nie ma nadziei.
Może spróbuje Pani więcej czytać, hm?
/j
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak sobie właśnie pomyślałam, że Pani aluna już chyba długo
jest na tym forum i pisze tak słabe teksty - to pewnie znaczy, że już nie ma nadziei.
Może spróbuje Pani więcej czytać, hm?
/j
Drogi Panie LEKTERZE aluna ...oczytana ,widzę ze jest Mości Pan na piedestale, ale na pewno wie Pan z literatury ,że uwielbienie nie trwa wiecznie w szczególności do współczesności,nieokiełznanej!!
hmm,,,?!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak sobie właśnie pomyślałam, że Pani aluna już chyba długo
jest na tym forum i pisze tak słabe teksty - to pewnie znaczy, że już nie ma nadziei.
Może spróbuje Pani więcej czytać, hm?
/j
A PaN w TWA!
:(
Opublikowano

No tak, żadnych konkretnych uwag, więc jak mamy się doskonalić?
czytanie nie wystarczy, bo każdy ma swój własny glos, włąsny język, indywidualną wrażliwość i wyobraźnię.
ten wiersz jest wyjątkowy, operuje niebanalną metaforą, zamknięty w lekkiej formie, nie jest nadmuchany i nie świeci popisowo wyszukanymi na silę frazami. zgrany jest z emocjami, jakie napiętrzyły się w peelce, czuć je jak wybuch. emocje te zapewne są już odległe i może nawet zapomniane przez grono ekspertów i nie wiem, czy przypadkiem ta odległość w czasie nie sprawia, że odbierany jest jako zbyt naiwny. wiersz jest prosty i naiwny, bo młodość nie zawsze jest tylko butna i bezczelna.

jestem za, Aluna ma coś takiego w sobie, że potrafi malowac emocjonalne orazki i może przydałoby się jej trochę wsparcia merytorycznego? chmm??

/b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ten wiersz jest wyjątkowy, operuje niebanalną metaforą, zamknięty w lekkiej formie, nie jest nadmuchany i nie świeci popisowo wyszukanymi na silę frazami. zgrany jest z emocjami, jakie napiętrzyły się w peelce, czuć je jak wybuch

Jeżeli to żart, to okrutny...
Od banału, aż mdli...
Opublikowano

Ja zawsze twierdze, że Ci, którzy żądają "merytoczności", muszą świecić nieskazitelnym przykładem. Publicznie oświadczam, podpisany z nazwiska, że komentarz Bea.2u jest nieprofesjonalny i sprowadza ten wiersz na manowce.
Wiersz jest słaby - zdrobnienia, które mają etapować emocją są raczej infantylne, cała sytuacja liryczna opiera się na dość konwencjonalnym wzorcu liryki - "uczucia, tęsknota" i tyle. Ja, odbiorca - nie łapię tego. Nie łapie metafory "nici, która rani", nie łapie metafory "uszko prawdy", nie bierze mnie nic. Ja oczywiście rozumiem prawa rządzące liryką (osobiste, wyznaniowe, czułe, delikatne) i rozumiem,że język polski jest akurat ubogi pod względem dobierania nowych określeń na odwieczne uczucia, ale - tutaj jest chyba rola poety współczesnego,żeby szukać. Powtórzenie dwa razy "nawlekam" też nie wygląda za dobrze. To są po prostu błędy i na pewno nie są to "niebanalne metafory". Co więcej - proszę wpisać w google np. "drżące dłonie" - ot, przykład nowatorstwa ;)
Zresztą ja się nie znam - wiersz mi się nie podoba, a Autorka wybierze drogę - albo uzna, że znowu jakiś zoil się doczepił, albo zacznie szukać czegoś, co zaskoczy mnie pozytywnie. Ale ja się niestety, mimo całej sympatii dla Autorki nie mogę podpisać pod takim utworem.

Opublikowano

Dziękuje M. Krzywaku za obszerny i konstruktywny komentarz!
I o to chodzi , biorę sobie do serca , i ponownie dziękuję!
Bo nie chodzi o kosz , ale w tym koszu!
Pozdrawiam Autora konstruktywnego komentarza i za...!
Ania

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witam,
ja równiez dziękuję za merytoryczny komentarz, wiem, że komentujący mogą się już czuć znudzeni, ale taka garść konkretów jest bardzo cenna.
dziękuję i pozdrawiam
/b
Opublikowano

Ja nie chcę tutaj być źle zrozumiany, może za mocno zaatakowałem, ale akurat o poezji Aluny (którą czytałem np. w wierszach konkursowych) mam dobre zdanie - momentami ten talent błyszczy i po prostu mam wrażenie, że takie błędne pojęcie "dobra" - czyli plusowania, bo żal, czy coś takiego - daje odwrotny skutek. Autorka po prostu musi mocno pracować (jak wielu z nas), szczególnie, że warto.
Ale dziękuje Wam za powstrzymanie emocji - spodziewałem się gromów, a otrzymałem zrozumienie, to ważne.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie spodziewajmy się wzajemnie najgorszego ;)
musiałam odpowiedzieć, bo z mojej strony nie żal wpłynął na plusa. po prostu być może ta naiwność (banalność) mnie wzięła. nic na to nie poradzę. z pewnością z czasem Aluna zacznie pisać dojrzalej, a ja bardziej dojrzale będę mogła odebrać wiersz, to taka podwójna nauka :)

pozdrawiam
/b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witaj - super - twardy ale i zarazem fajny wiersz -                                                                                               Pzdr.
    • Witam -  jest powolnym, ciężkim skrzydłem unoszącym się nad milczeniem wśród gałęzi - poetycko do brzmi - ciekawy wiersz -                                                                                                  Pzdr.
    • Gdy świat w pomroce drżał bez granic, a łez ludzkich grad twardy spadł, w ubogiej stajni rodzi się Wygnaniec, co swoim płaczem niesie świat.   Nad zimnym żłóbkiem Matka schylona drży, jakby słyszała przyszły jęk. U Jej kolan Syn — jak słomka krucha — a w Nim wieczności święty lęk.   Pasterze idą w pokorze cichej, niosąc wspomnienia minionych bied. W obliczu Dziecięcia widzą iskierkę, która z ciemności budzi świat wnet.   Za nimi królowie przez burze idą, a gwiazdy bledną w ich trudny ślad. Dary swe niosą — choć dobrze wiedzą, że Anioł spisuje człowieczy świat.   A gdy godzina krwawą jest nocą, a winy ludzkie unoszą mgłę, wzrasta światełko, co mrok przebije, niby nadzieja w mroźnej pomroce.   O Dzieciątko — naucz nas wybaczyć to, co boli, uleczyć ranę, co w sercu tkwi. W tej nocy głuchej bądźże nam światłem, by człowiek z powrotem ku miłości szedł.
    • Wchodzę do Urzędu Skarbowego a powietrze stoi tu gęste, ciężkie, podsłuchujące, jak bigos po świętach, który ktoś próbował reanimować defibrylatorem - jak mgławica, która wciąga petentów niczym komety, mieli ich w czarnych księgach i wypluwa w postaci oświadczeń, jakby każda jego cząsteczka chciała mnie rozliczyć z własnego oddechu, wirując we własnej galaktyce czarnych dziur absurdów. Krzesła stoją rzędem, jak pluton meblościańskich egzekutorów, którym już na niczym  nie zależy, nawet na własnym lakierze. Przy recepcji kobieta w okularach tak grubych, że NASA mogłaby przez nie badać słońce i jeszcze dostać premię za szczegółowość. Patrzy na mnie, jakby sprawdzała, czy jestem człowiekiem, czy tylko błędem w systemie. Patrzy tak przenikliwie, jakby miała w oczach rentgen, który potrafi rozpoznać grzechy podatkowe jeszcze z czasów, gdy byłem plemnikiem. - Numer, mówi głosem, który trzeszczy jak TERMINATOR 5000 przepychający historię podatkową narodu. Dostaję 666/B. numer jak sygnet diabła w księgach, który pieczętuje każdą myśl podatnika. „B” jak „Będzie bolać”. Siadam. Obok mnie mężczyzna w garniturze z PRL-u, tak sztywnym, że chyba jest zbudowany z rozporządzeń Jaruzela wprowadzonych w życie na zawsze. - Czekam trzeci rok,  szepcze. - Okienka są czynne,  mówię. - Są. Ale nieczyniące. Wyświetlacz miga jak alarm w elektrowni jądrowej, który wszyscy nauczyli się ignorować, taki alarm, przy którym nawet reaktor westchnąłby: dobra, jak  nikt i tak nie przyjdzie Idę do okienka. Pięć kroków - a czuję się, jakbym szedł na pogrzeb własnego konta bankowego, w asyście komorniczej orkiestry dętej. Urzędnik siedzi jak kapłan, który połknął cały Dziennik Ustaw i teraz medytuje nad moim losem. Jego brwi mogłyby służyć bocianom za sezonowe gniazdo. - Dokumenty, komenderuje. Rozkłada je z precyzją chirurga operującego bez znieczulenia, bo znieczulenie nie jest kosztem uzyskania przychodu. Przegląda moje liczby jakby były księgą upadku cywilizacji. Nagle zamiera. Jakby w tych papierach zobaczył liczbę, której nawet kalkulator nie chce liczyć, tylko prosi o ostatnie namaszczenie. Jak człowiek, który wyczuł trzęsienie tych zimnych fal absurdów, co wyrywają dusze z orbit. - No… to mamy problem. Wstaje. Zdejmuje okulary. Urząd zamiera - Wygląda teraz jak arcykapłan biurokracji, który za chwilę otworzy kamienną tablicę z moim losem - tak ciężką, że nawet grawitacja zwalnia z szacunku. Drukarki wstrzymują wydruk, kserokopiarki zamykają paszcze. - Po analizie… - Z uwzględnieniem… - I po przeliczeniu współczynnika… Wręcza kartkę jak wyrok z zakurzonej wersji Hammurabiego. - Musi pan zapłacić, w ciągu czternastu dni… Pochyla się. Patrzy mi w oczy. Czuje oddech paragrafów. - trzydzieści siedem tysięcy… czterysta dziewięćdziesiąt trzy złote… i trzy grosze. Jakby moje życie zostało sprasowane w zakurzonej prasie prawa i wciśnięte w banknot, który nigdy nie dotrze do portfela, a tylko odbija się od ścian bezlitosnego świata. - Skąd taka kwota?! - Z pana życia... Z pana życia, proszę pana. Krzesło obok mdleje. Nie mam do niego żalu. W broszurze - zajęcie konta, - zajęcie mieszkania, - zajęcie marzeń. Punkt trzeci wytłuszczony. Wychodzę. Świat wydaje się lżejszy. Albo ja cięższy o trzydzieści siedem tysięcy i trzy grosze, które są jak śmiech losu odbijający się od szyby. Drzwi zamykają się za mną jak stalowe powieki olbrzyma, który śni o podatkach i połyka w snach tych, którzy próbują uciec. Jak paszcza rekina pożerającego ostatni kawałek wolności, mrucząc: „Do zobaczenia. Nawet jeśli tego nie chcesz.”          
    • Witaj - wiersz ma klimat który nie nudzi - fajnie napisane -                                                                                                       Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...