Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

cukrowa wata


Rekomendowane odpowiedzi

kiedy pochylasz nade mną myśli
otwierasz usta gorącym tchnieniem
palce przeplatam blaskiem twych włosów
szukam cię wzrokiem kocham milczeniem

ciszą ścigamy krótkie oddechy
w pośpiechu gubiąc znaczenie ról
z chciwością w oczach siebie zjadamy
gryząc kęsami rozkoszy ból

tańczące piersi w galopie mknące
rąk znany pośpiech rzęs długie cienie
mizerykordii lubieżne ostrze
zanurza klingę wprost w mroczne wrzenie

patrzyłaś na mnie ze łzami w oczach
nie gubiąc rytmu lecz z cichym łkaniem
dopadłaś szczęście ostatnim skokiem
ostatni już raz - na pożegnanie

teraz możemy już zamknąć oczy
spokojnie czekać na koniec świata
pogasić żądze nie budząc marzeń
słodkim odlotem jak z cukru wata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bijąca po oczach naiwność:



otwierasz usta gorącym tchnieniem

blaskiem TEYCH włosów

gryząc kęsami rozkoszy ból

tańczące piersi w galopie mknące....




dalej nie wytrzymałem.

I ta inwersja, po cholerę tak naprężasz, tak bezsensownie pleciesz? Chcesz żeby na siłę było oryginalnie? Niestety. Autor poszedł całkowicie nie w tę stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, było do przewidzenia, że postmoderniści należycie wykorzystają okazję do „dokopania”,
Bo rzucili się, jak rzeźnik na rąbankę. Muszę się też tego nauczyć i zacząć pisać „prawdziwą „ prawdę o postmodernistycznych szyfrogramach. Emu, na takie schorzenie, jak nie lubienie rymowanek nie ma skutecznego lekarstwa. Wiem, ciężko jest być obiektywnym krytykiem, bo pryzmat lubienia i nie lubienia tkwi w nas po same czubki włosów. Tak to już jest, organista lubi ogórki, a ksiądz jego córki, a pewien biskup z Poznania dyszkantowych chórzystów od Stuligrosza... Lubię po prostu rymować. Wolno mi, ale czasami w nie - rymowankach odnajduję coś dla siebie o ile nie muszę zadawać dwudziestu pytać pod tytułem: co autor miał na myśli...?
Marlett, autor jest absolutnym hetero i miłującym zdrowe, hedonistyczne zasady spędzania życia, i nigdy nie zadawałem bólowi bólu. Tutaj ból wynika i łączy się z rozstaniem, bo to jest ostatnie pożegnanie, gdzie zamiast buzi musi wystarczyć prawdziwy orgazm, i to było zamiarem autora, co widać, słychać, i czuć.
Węzełku Wietrzny, a widziałeś kiedyś takie tańczące piersi w galopie mknące? Nie sądzę, bo jawi się to Tobie i kojarzy niesmacznie. Dlaczego naprężam? A jak mam przeprowadzić galopującą peelkę po raju rozkoszy? Parówką cielęcą z majonezem? hahaha
Jacku, jaja nawet nie holenderskie - jak berety!
Bernardetto, też jestem przeciwnikiem ryczących orgazmów, ale trochę egzaltacji trzeba w to włożyć. Co szósta kobieta cierpi na anorgazmię, dzięki bylejakości i rutynie egoistycznych "sprinterów".
Emu, chętnie usłyszę Twoje zamienniki do słów: rozkosz, ból, kocham, rzęsy, łzy, milczenie, marzenia. Uczę się szybko i na całe życie. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam wszystkich czytelników. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokonałeś długiego wywodu a czy nie lepiej powiedzieć - zrobiłem pastisz zgrywam się z tej całej poezji sentymentalnej i z was mili czytelnicy kto umie się śmiać także z siebie to niech się śmieje:))
o punkty się nie martw najwyżej w nagrodę wykopią do P;)))

pozdrawiam Jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alu, kiedyś, ktoś wielki i skromny powiedział, że dyplomacji można śmiało uczyć się od kobiet. Nie dodał - prawdziwych - ale prawdziwi mężczyźni wiedzą, że tylko takie miał na myśli. Prawdziwa kobieta nie musi być poetką, bowiem sama jest, jak poezja. Naturalnie jest coś bardzo nadzwyczajnego kiedy jest i jednym i drugim - jak Ty. I w tym tkwi sens męskiej egzystencji.
Pozdrawiam Cię, Muzo nad Muzami. :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku, a co nam zostało innego niż śmiać się... Trzeba się śmiać, póki jest z czego, bo płacz przyjdzie i tak nieproszony. Co do punktów, to jest to jedyna rzecz w mojej twórczości, na której najmniej mi zależy. Dla mnie liczy się komentarz i czytelnik. Niekoniecznie lubiany i lukrujący. Po prostu ktoś, kto zatrzymał się chwilę i pochylił nad moimi myślami. Pozdrawiam serdecznie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem przebadana, nie mam schorzeń:)
Wolno ci rymować, paru innych juz przed tobą rymowało i nie zaprzeczam ze byli z nich wielcy poeci. Gdyby tylko o rymy chodziło to dostałbyś ode mnie szczerego plusa:)
Zamienniki, hmm,
synonimy.ux.pl/multimatch.php?word=rozkosz&search=1
mając tę stronę pewnie z resztą słów sobie poradzisz:)
ale widzisz, chodzi o to, że:
- fajnie jest jak ktoś pisze tak żeby rozkosz, miłość, marzenia wynikały z wiersza i nie trzeba było ich nazywać po imieniu;
- w pozostałych przypadkach słów tych mozna uzywać na tyle wprawnie żeby nie wprowadzały do wiersza banału, który mu szkodzi; polecam Poświatowską, Pawlikowską-Jasnorzewską, itp., one pisały tak ze w ich wierszach te słowa brzmią prawdziwie. Nie aspiruję do takiego poziomu, więc a priori odsuwam użycie tych słów jako niewykonalne dla mnie;
to jest mój sposób na poezję. nie musisz go akceptować ani podzielać.

A chodzi też pewnie o to ze może wiersz powinien mnie bawic a nie bawi. Nie widzę tu też jakiegoś mistrzostwa słowa, zebym chociaz mogła napisac ze nie moja bajka, ale widzi mi się, ze dobry. Nie wiem czy to ma coś wspólnego z postmodernistycznym pisaniem. Ale taka segregacja jak wyżej to jak pisanie, ze emocje da się rozdzielic na miłość, rozkosz, ból. Bardziej mnie przekonuje misz-masz "nie wprost".
Fraszki na cześć sentymentalnego pisania w tym nie zobaczyłam.
A co do krytyki w odpowiedzi na krytykę, z minusem czy bez, to już napisałam co uważam pod postem marianny.
pozdr również aga
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj, Panno z Mokrą Głową... Miło Cię gościć u mnie... gdybym wiedział, co tam siedzi we mnie, pewnie nogą bym się przeżegnał.
O kobiecie można wiele powiedzieć. Kobieta mądra, kiedy słyszy, że jest piękna i inteligentna robi się nieufna i zdystansowana. Tego pierwszego nie jestem pewny, myśląc o Tobie, ale drugie jest dla mnie oczywiste, dlatego chętnie czytam Twoje komentarze i śledzę Cię nieraz po portalu, jak sensualista Sexton Blake. Przepozdrawiam przeserdecznie, bo oprócz pewnego zacięcia będącego przywilejem mojej płci, doskonale wiem z kim mam do czynienia, pod warunkiem, że tym kimś jest kobieta. :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"tańczące piersi w galopie mknące" tak mnie zafascynowały, że wszelkie "gorące tchnienia" jakby oddaliły się na odległy, mało ważny dla rzeczowej krytyki rejon....pogański element tego orgiastycznego wierszyka , jego przerysowanie w erotycznym imperatywie czyni wiersz godnym obrzędów ku czci Priapa, liangi, fallusa...co prawda majaczy mi w głowie przysłowie: krowa która dużo ryczy...ale rozumiem wiosenne kocurzenia;
kabaretowo można sporo wygrać takim tekstem;
pozdrawiam!
J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no tak....
ale zdystansowania jeszcze u się nie zaobserwowałam...hmm.. więc w świetle tego co napisałeś, trochę jestem zaniepokojona jak to u mnie z tą mądrością...
postanowiłam zatem eksperyment doprowadzić do końca i w tym celu pozwolę Ci zerknąć na mój akt www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/32c5bd2f13824063.html
hihi dobro-wolny ;)
a tymczasem, oczekując na deszcz komplementów, który wzbudzi we mnie ocean (może? ;) nieufności, skoczę do kosmetyczki
;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Za oknem szerokim jak wszechświat brodata twarz jakiegoś mędrca. Gdzieś tam, pośród liści drzew. W migocie słońca. W blasku, co kładzie się na podłogowej klepce prostokątami światła...   Niesie się w przestrzeni (niesie się poprzez przestrzeń) świergot ptaków. Twarz mędrca. Jego oczy... Wzrok opuszczony, jakby w zadumie. W tych oto obszarach. W myślach niedostępnych. W mgłach płynących nisko nad płaszczyznami zrudziałych pól.   Czy ty mnie w ogóle słuchasz?   W ekranie telewizora padający śnieg. Milczący szum mżących pikseli, który trwa. I który trwa. Zamykam oczy. Otwieram. Mrugam sennie. Mrużę. Zaciskam szczypiące powieki… Jakaś kobieta z długimi rzęsami stoi tam, na brzegu delty. Stoi w słomkowym kapeluszu z długą, powiewającą wstążką. Błękitną… Trzyma w dłoni skręconą muszlę, przykłada do ucha. Uszła z niej dawno wrąca kipiel spienionych fal. Morza uderzającego o skały. To jak drżący w słońcu miraż, co się materializuje tylko na chwilę. I kroczy swobodnie po ścieżkach szumiącej ciszy. W oddechach. W łopotach żaglowych płócien, jakże odległych. I nieuchwytnych… Skąd ta nagła zmiana obrazu? To jak oglądanie starych fotografii, które wysypują się z szafki jedna po drugiej, albo spadają na podłogę ze stołu po nagłym przesunięciu dłonią. W tej oto chwili słabości i lęku. W napadzie straszliwego zniekształcenia twarzy, która odbija się w ściance szklanej butelki. Na niej etykieta: Piękny mężczyzna w kapitańskiej czapce. Stojący tyłem i zerkający zalotnie z boku. A więc przesypują się w dłoniach drżących od mroku bezkresnej nocy. Te fotografie. Te pozostałości nieistniejącego od dawna czasu. Od zimna. Od chłodu samotności. Mimo powietrza pełnego słonecznych migotów i szeptów, które trwają jednocześnie w jakiejś niezbadanej korelacji zdarzeń. Które istnieją w sobie, a jednak odrębnie.   Wiesz, ja tutaj byłem. Ja. Albo nie-ja. Jestem. Nie ma mnie. Albo znowu nie ma… Wodzę palcem po czarno-białej powierzchni, po spękanej emulsji, która jakimś cudem wymiguje się nadal żarłocznej nicości. Rozpędzonej entropii wszechświata… Zdmuchuję kurz i pajęczyny, kiedy podchodzę do przedmiotów zastygłych w odlewie. W żółtawym świetle, co pada pod kątem z kinkietu -- twarze, popiersia… Wyrzeźbione dłonie w różnych gestykulacjach i wariantach uchwyceń. Nieskończone dzieła mistrza o niezrównanym kunszcie. Porozrzucane wokół dłuta. Resztki gruzu, okruchy. Biały pył modelarskiego gipsu... Na podłodze stosy gazet. Na lastrykowych parapetach. Na półkach regałów. Na krzesłach… Na nich, pomiędzy świecami, pomiędzy wypalonymi kikutami stopionej stearyny -- blaszane puszki. W zakrzepłej na kamień chemicznej treści lakierów powykrzywiany las wystających rękojeści zatopionych na zawsze pędzli, wałków, mieszadeł… I wszystko w pajęczynach. W falującej woalce pajęczyn. W zwietrzałej woni…   Tutaj już od dawna nikogo nie ma. I tak naprawdę nikogo nie było. Wtedy. I teraz. I nigdy… Siedzę na podłodze pośród stert niczego. I oglądam. Podziwiam wszystko pod różnymi kątami, ćwicząc przy tym zamykanie i otwieranie swędzących powiek. Pełzam w szumiącej, piskliwej ciszy. W gorączce. Kiedy nachylam się, prostuję. Kiedy przywieram swoje spierzchnięte wargi do warg gipsowej rzeźby... -- w jej oczach dostrzegam jedynie obojętne bielmo martwego kamienia.   Jesteś tu jeszcze?   Mówię coś niewyraźnie, szepczę… Otaczają mnie jakieś niezrozumiałe słowa. Wyrwane z kontekstu frazy. Coś o miłości i euklidesowej geometrii. Figury geometryczne na ścianach, podłodze… -- na wszystkim…   Nade mną spirale galaktyk niewzruszonego wszechświata…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-15)    
    • to liściki do żywych punkty świetlne potłuczone szkło wyrzucone ryby niedopałki odciśnięte usta są jak otwarte złamania i skrzepy oderwane od krawędzi dlatego mogę napisać: mój pies biega w strugach deszczu a ja rozglądam się za forsą sprzedam całkiem tanio trochę wierszy w dowolnym stylu niektóre nawet rymowane                      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @zuzajI nawet w ciemności doły omijam. - Tak mi się zrymowało. Wiersz podoba mi się, więc pozdrawiam z upodopaniem i serdecznie.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @StraconyPorusza myślenie. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Duch7milleniumPłachta nocnego nieba gwiazdami uścielona, to widok dech w piersiach zapierający, a księżyc patrzy z góry, być może z dołu, na błękitną planetę, która oceanami pokryta, podobna do potopu co niegdyś zagościł w jej strony, nadzieję kryje w pozostałych jeszcze lądach, a dusze w błyszczących sandałach spacerują beztrosko po firmamencie i nie szukają drogi powrotnej, są tam u siebie. Duch(u)7millenium, wiersz Twój nie siądzie na ławie oskarżonych - żartuje w tym momencie, lecz zasługuje na wiele razów pochwał i uśmiechów, odważnie stworzony niech idzie w świata cztery strony. Pozdrawiam serdecznie! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...