Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Już kilkadziesiąt dobrych lat minęło odkąd to zbudował ją dla swej najdroższej, aby mogła podziwać zachody słońca nad brzegiem jeziora. Małe to oczko wodne otoczone rzadkim lasem z każdej strony i choć tuż za nim ruchoma ulica, osiedla mieszkaniowe i sklepy, miejsce to jakby odcięte za zasłoną zieloną w zaciszu trwało.
Kilka desek ukradzionych z warsztatu ojca,oszlifowane,polakierowane i trwale zbite mogły zająć skrawek ziemi przybrzeżnej. Jakże dumny ze swej robocizny, z takąšprecyzją i zapałem tworzył, zupełnie inaczej niż każde krzesło,stół lub szafkę w sklepie
dziadka. Tutaj włożył całe morze uczuć i wyobrażeń o wspólnych chwilach z Niąš,przytuleni i przepełnieni miłością. Niespełna opisać podekscytowania w dniu, gdy zabrał ukochaną na spacer w jej ulubione miejsce i wskazał palcem-Tutaj się po raz pierwszy
pocałowaliśmy, spójrz. Stała tam, tuż pod opadającymi gałęziami wierzby, promieniała w słońcu i pośród traw. Usiedli zapatrzeni w siebie, a na ich twarzach odbijały się zmysłowo poruszające fale w jeziorze, niesione przez ciepły letni wiatr. I wiedział wtedy, że tylko w tym miejscu, na tejże właśnie ławce mógł to zrobić. I wyjąwszy z kieszeni pierścionek wynosił na wyżyny słowami całe swe wnętrze wrażliwe, oddawał jej siebie i każdą sekundę życia przyszłego.
Padały deszcze, przychodziły mrozy i śniegi,opadały liście i powiewały dalej. Kilka rys zrobionych przez dzieciaków, jakieś M+D=WSZM albo "Tutaj byłem-Kornel", niejeden browar o wieczornej porze przez nastolatków wypity, a czasem zwrócony bez kontroli.
Matki z wózkami przysiadały na momencik, ojcowie z synami łowili rybki, choć bez efektów, przyjaciółki wpadały na pogaduszki. O tej porze, gdy wszystko zaczyna budzić się do życia, odradza się na nowo i zewsząd daje znaki do działania. A najdnioślejsze
znaki dawała dla otwierająšcej pączki miłości, która woła, podskakuje do oczu i błaga o dostrzeżenie. Jedna była taka uchwycona, złapana zachłannie, choć z wielu par nie wyróżniająca, ale na skraju wyjąštkowa. Ona płakała, skulona na tej ławce się trzęsła.
On dostrzegł jąš już z ulicy i pchnięty dziwnym impulsem i nieodpartą potrzebą podejścia do dziewczyny, usiadł i otarł chusteczką spływające łzy. Siedzieli całąšnoc. Potem kolejnąši następną, za miesiąc, rok i dalej. Dalej, aż do tego nieszczęsnego dnia.
-Zróbmy cośœ innego, szalonego, chcę poczuć ten dreszczyk emocji-mówiła. Bez specjalnego entuzjazmu bo z sentymentem i szczyptąšromantyzmu chciał spędzić kolejnąš rocznicę w miejscu, gdzie się poznali, jednak zgodził się na największąš kolejkę górskąš.
Ach, jaka to porażajca i drętwiąco czarna rzeczywistość, w tej krótkiej chwili uświadomienia ulotności, tego szczęścia, które jak woda spływa przez palce otwartej dłoni. Euforia i podniecenie w tej jednej sekundzie trzasły, odeszły, wybuchły...
Tylko dźwięk pękającego pasa, siła wyrzutu i ten jej widok z góry...gdy krew zalała oczy, gdy krzyczała i chciała chwycić...spadł, przepadł w wielkich, metalowych kondygnacjach kolejki. Wróciła. Ona płakała, skulona na tej ławce się trzęsła. Ale on już nie przyszedł.
Takie już ścieżki wydeptane z każdej dochodziły strony. Na każdej różne ślady i w innym prowadziły kierunku. Nowe domy założone wokoło wyłaniały się zza rozrzedzonego lasku, białe wysokie, bardziej dostatne i te skromniejsze z przytulnym ogródkiem i jabłonką.
A wród nich ten najwyższy, z rozległym tarasemi sadem, w którym rosło kilkanaście gatunków drzew. Otoczony żywopłotem za złotą bramą. Zawsze podziwiany za architekturę i piękno tego bogactwa. Ni przechodzień, ni przejezdny nie omieszkał nigdy spoglądnąć choć na chwilę, ukradkiem na ten pełny uroku dom. I zastanawiano się kto ma szczęœcie cieszyć się życiem w tych urokach, odciętych od hałasu miasta. A cieszyło się od dwóch lat małżeństwo wykształcone, piękne i z dobrych domów pochodzące, ułożone cieszyło się szacunkiem wszechstronnym. Na co dzień byli zapracowani i w ciągłym biegu, jednak w każdą niedzielę, w dzień odpoczynku spacerowali, po wyjściu za próg domu krokiem
lekkim i w objęciach podążali jedną ze ścieżek nad to skromne właśnie, ale symboliką przepełnione jeziorko. I to ta ich dróżka sklejała, pomagała wyrosnąć tym listkom co tak często opadają z przesuszenia. Ile to rozmów przeprowadzonych, tych płytkich co materię wyprowadzają na plan pierwszy, i tych głębokich, które się w głowie co noc zbierały, aż w końcu wypowiedziane, gdy tak usiedli na nagrzanej po całym dniu w słońcu ławce. Jednak ścieżek biegło tam więcej i coraz bardziej udeptane co zmierzały w kierunku odwrotnym,
tym ciemniejszym i niedostępnym, karygodnym. To on udeptał jedną z nich, brudnym buciorem targał tamtą o czarnych, długich włosach. Młodą, rządną wrażeń i ekscytacji z posiadania zakazanego owocu. Tylko głupiec przyprowadziłby tamtą w niedzielne popołudnie, a mimo to nutka niebezpieczeństwa pociągała go i podniecała. Kto by pomyślał,
że Pani z pięknego domu o te samej porze będzie miała ochotę przysiąść pod wierzbą. Ból i rozczarowanie, smutek i trwoga? Przecież już dawno domysły sprowadzały ją do uśœwiadomienia sobie tej gorzkiej prawdy o mężu. Lecz tylko widok sprawił, że pękł w niej cały obraz szczęliwości i pozory ideału. Widziała. On widział. Przeciągnięte spojrzenia z wyrazami obnażenia i odrazy wzajemnej. I co z tego? Nie mogła zburzyć w szale całej tej masy pozorów i dorobku. Może się bała i strach paraliżował jej ukrytą siłę. A może to gorąca miłość i wspomnienia dawnych młodzieńczych uczuć jej nie pozwolił zakończyć trwania z nim.
Nad małym oczkiem wodnym, pośród drzew szeleszczących na wietrze stała ławka.
Naznaczona przewijającymi się zdarzeniami. W ciszy szeptały słowa rzucane chaotycznie. Narodzona z miłości, oglądała ją przez lata w tych formach rozmaitych i z każdym dniem większa jej historia się zapisywała.

Opublikowano

Widzę niezły potencjał do pisania ! Naprawdę dobra wyobrażnia autora ! Ale ...
Te ciągłe inwersje zaburzają rytmikę zdań. LIterówki przeszkadzają w czytaniu.
Jeśli poprawisz technikę pisania, to Twoje teksty będą naprawdę interesujące.

Opublikowano

Dziękuję bardzo. Dopiero zaczynam pracować nad moją techniką pisania, a w tym akurat tekście skupiłam się bardziej na historii. Inwersji może rzeczywiście jest za dużo, aczkolwiek mam już taki styl. Miło, że się podoba:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    •    siedzę na skraju łóżka w pokoju, dogasa słońce razem z dniem. Gdzieś w tle muzykę gra radio. Powoli mrok odbiera to co dał dzień. Ona jest jeszcze w łazience.

      Szmer jednostajnego opadu wody z prysznica odbijającego się od ciała jest delikatnie dla mnie słyszalny, wiercę się, opierając dłonie o materac. Kęcę głową od lewej do prawej i odwrotnie. Jestem niespokojny. Mój nocny strój już trochę przyciasny. Muzyka jest teraz spokojna ale mnie nie uspokaja, można jednak zachwycić się jej dźwiękiem.Zaczynam rozmowę z samym sobą  -oczywiście w myślach , nie jest łatwo rozmawiać z soba samym. Nie mogę zanegować swoich słów czy myśli ale nie mogę zgadzać się z każda z nich. 

           Zawsze dostrzegałem subtelną różnicę po miedzy tym co lubię a tym co od niej dostaje? Tak, zawsze czekam to pewne! To frustrujące. Nerwowo odpalam papierosa : 

      - Ona nie lubi gdy palę(ja to lubię).

      - myślę, chyba wszystko jest idealnie okno otwarte, pościel wyprasowana , kwiaty w wazonach kurz starty.

      - I tak się znowu dziś nie uda. 

      - myślę dlaczego jak znowu będzie wymówka?

          Kładę sie na łóżku w poprzek bez poduszki pod głową ręce wyciągam za siebie łydki i stopy opadły w dól poza łóżko, stopy lekko muskają podłogi.

      Postanowiłem nie rozmawiać z soba więcej w tej chwili zatapiam się w muzyce.

      Oczy przymykam muzyka usypia mnie powoli zaczynam oddychać głębiej , jest mi błogo prawie zasnąłem.

      Prawie robi różnicę bo miedzy snem a jawą drzwi łazienki otwarły się.

         wchodzi Ona i od razu wali do mnie :

      -Dlaczego leżysz na kołdrze!

      -Zapomnij o rozmowie nie zauważasz jak cham ważnych spraw a chcesz rozmawiać o Nas? 

      -Nas nie ma właśnie dlatego , ze leżysz na kołdrze nie masz zasad , w twoim życiu nie ma porządku.

      I zaczyna ciągnąć dalej już beznamiętnie:

      - chcę obejrzeć film podaj laptop.

      Podje jej laptop, ona do mnie:

      -idź , spać do salonu!

      - Chce odpocząć i zasnąć.

      Odpowiadam:

      -dobrze, spokojnej nocy.

      Macha zdegustowana na mnie ,żeby wyszedł szybciej jej spojrzenie wskazuje , że nie ma tu miejsca dla mnie.

      Ja dolewam oliwy do ognia:

      - przydam się jak trzeba będzie przenieść coś ciężkiego...

      Tym sposobem zasypiam sam w salonie- o ile , można przez trzy godziny próbować spać ,wiercąc się i myśląc.I tak padłem dopiero krotko przed gdzieś ? Godzina demonów!

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • siedzę na skraju łóżka w pokoju, dogasa słońce razem z dniem. Gdzieś w tle muzykę gra radio. Powoli mrok odbiera to co dał dzień. Ona jest jeszcze w łazience. Szmer jednostajnego opadu wody z prysznica odbijającego się od ciała jest delikatnie dla mnie słyszalny, wiercę się, opierając dłonie o materac. Kęcę głową od lewej do prawej i odwrotnie. Jestem niespokojny. Mój nocny strój już trochę przyciasny. Muzyka jest teraz spokojna ale mnie nie uspokaja, można jednak zachwycić się jej dźwiękiem.Zaczynam rozmowę z samym sobą  -oczywiście w myślach , nie jest łatwo rozmawiać z soba samym. Nie mogę zanegować swoich słów czy myśli ale nie mogę zgadzać się z każda z nich.       Zawsze dostrzegałem subtelną różnicę po miedzy tym co lubię a tym co od niej dostaje? Tak, zawsze czekam to pewne! To frustrujące. Nerwowo odpalam papierosa :  - Ona nie lubi gdy palę(ja to lubię). - myślę, chyba wszystko jest idealnie okno otwarte, pościel wyprasowana , kwiaty w wazonach kurz starty. - I tak się znowu dziś nie uda.  - myślę dlaczego jak znowu będzie wymówka?     Kładę sie na łóżku w poprzek bez poduszki pod głową ręce wyciągam za siebie łydki i stopy opadły w dól poza łóżko, stopy lekko muskają podłogi. Postanowiłem nie rozmawiać z soba więcej w tej chwili zatapiam się w muzyce. Oczy przymykam muzyka usypia mnie powoli zaczynam oddychać głębiej , jest mi błogo prawie zasnąłem. Prawie robi różnicę bo miedzy snem a jawą drzwi łazienki otwarły się.    wchodzi Ona i od razu wali do mnie : -Dlaczego leżysz na kołdrze! -Zapomnij o rozmowie nie zauważasz jak cham ważnych spraw a chcesz rozmawiać o Nas?  -Nas nie ma właśnie dlatego , ze leżysz na kołdrze nie masz zasad , w twoim życiu nie ma porządku. I zaczyna ciągnąć dalej już beznamiętnie: - chcę obejrzeć film podaj laptop. Podje jej laptop, ona do mnie: -idź , spać do salonu! - Chce odpocząć i zasnąć. Odpowiadam: -dobrze, spokojnej nocy. Macha zdegustowana na mnie ,żeby wyszedł szybciej jej spojrzenie wskazuje , że nie ma tu miejsca dla mnie. Ja dolewam oliwy do ognia: - przydam się jak trzeba będzie przenieść coś ciężkiego... Tym sposobem zasypiam sam w salonie- o ile , można przez trzy godziny próbować spać ,wiercąc się i myśląc.I tak padłem dopiero krotko przed gdzieś ? Godzina demonów!
    • @Berenika97 Przyjdę, ale teraz muszę wyjść.
    • @Robert Witold Gorzkowski i za to serdeczne dzięki.
    • @Berenika97 Bereniko ? to przejmujący wiersz gloryfikujący poezję. piękną i czystą jak źródlana woda. bardzo mi się podoba Twój wiersz !
    • @UtratabezStratySpokojnie, poczekam :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...