Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

burza


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki Ateno za wpadnięcie, serdelecznie J.( dogrego wieczoru
w końcu to już drugi dzień tu leży)
i tak to jest jak tęskni się wierszoklecuje(...)

sygnatura bardzo dobra, aa..poczytałam sobie
trochę Twe pisankowe

hm, me pisankowe? ależ tam wieje starociami, a tu wiosna. Coś nie-tęsknego by się przydało napisankować:)

Pozdrawiam Judyt bardzo wiosennie:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki Ateno za wpadnięcie, serdelecznie J.( dogrego wieczoru
w końcu to już drugi dzień tu leży)
i tak to jest jak tęskni się wierszoklecuje(...)

sygnatura bardzo dobra, aa..poczytałam sobie
trochę Twe pisankowe

hm, me pisankowe? ależ tam wieje starociami, a tu wiosna. Coś nie-tęsknego by się przydało napisankować:)

Pozdrawiam Judyt bardzo wiosennie:)

ale piękny wpis- fajno i bardzo miło się zrobiło,
(to ludzie czasem objawiają się jak anioły- tak pomyślałam
- proszę tylko spojrzeć ile nad...)
bardzo wiosennie zatem macham :)płoniaście
(no..przydałoby się- jeśli przestanę, a nie wiem
czy to w ogóle możliwe, bywają różne stany)

bez końca do końca( ładny staroć do A.)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To świetne. To nie nie jest oczywiście sugestia operacji na wierszu. Ale te inwersje naprawdę dobre.
No może to "tyle" w końcówce, mi nie gra, i już tłumaczę dlaczego. Ty zdaje się masz słabość do takich zakończeń wierszy, czasem strof, i to wygląda trochę tak, jakbyś chciała umniejszyć , zbagatelizować to, co właśnie napisałaś. I nie chodzi tutaj o to, czy mam rację w tej kwestii (bo mogę się bardzo mylić), chodzi o to jaki mam odbiór twojej pisaniny czasem.
Ale znowu jestem na bardzo tak :)
Pozdrawiam
Adam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To świetne. To nie nie jest oczywiście sugestia operacji na wierszu. Ale te inwersje naprawdę dobre.
No może to "tyle" w końcówce, mi nie gra, i już tłumaczę dlaczego. Ty zdaje się masz słabość do takich zakończeń wierszy, czasem strof, i to wygląda trochę tak, jakbyś chciała umniejszyć , zbagatelizować to, co właśnie napisałaś. I nie chodzi tutaj o to, czy mam rację w tej kwestii (bo mogę się bardzo mylić), chodzi o to jaki mam odbiór twojej pisaniny czasem.
Ale znowu jestem na bardzo tak :)
Pozdrawiam
Adam

dzięki Adam za depnięcie pod(...)
zdaje mi się albo i nie ale masz baaardzo dużo racji,
umniejszam(mm..faktycznie, pewnie człowieka w ogromie,
ale nie bagatelizuję go; a wierszoł to zawsze wierszoł),ja tego
nawet sama nie piszę( może jakoś tak wychodzi i może dlatego też,
że wcześniej pojawiało się coś takiego jak'abcd sprzed czterech lat'
może to wynikać albo z przemyśleń albo też z tego, że
poniekąd jesteśmy 'narzędziami' w znaczeniu tego co
wpływa i wypływa (...to się zadumałam w zdziwieniu przybyłych
i odkryciu Twym jakże dobrym, można rzec o człowieku i jego istocie)

tym bardziej cieszy taka wizyta, wiele obiajśniająca - mnie, taki
wpis np. utwierdza mnie że może ta pisanina na coś się zdaje(....)
nie mam tej pewności,

serdecznie dziękuję, pogodnego dnia (:J.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję Danusiu za serdecznie i depnięcie, jesteś kolejną osobą, której się podoba,
jestem pod wrażeniem Czytelniczym, zatem
serdecznie (a muszę Ci powiedzieć, że tak napisało się w pierwszym odruchu,
ale pewnie z przekory zmieniło się i strzałka powędrowała zamiennie w tym zwrocie
'wysokiego napięcia'- uf...dobrego dnia(: J.
(gramatyka? mogą być błędy, możliwe..);
a w swoją drogą nigdy nie jest aż tak płynnie


do Czytelników:
mogłabym odwiedzać z osobna progi
codziennie wasze
tylko czy buty zniosą podeszwę
na koniec czasem
bez was ten wierszoł czy inny nie zagrzmi
tak nawiasem(...)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a ja tydzień temu(jakoś tak?) tu byłam, a teraz odpowiadam dopiero,
że dziękuję serdecznie Michał za obecność pod wierchołem
dobrze jest czytać i marudzenie i bez, serdecznie
pogodnych dni(: J.
(niezasłużenie a może...)

b.dziękuję za wielość w tym jakość depnięć(...)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Za oknem szerokim jak wszechświat brodata twarz jakiegoś mędrca. Gdzieś tam, pośród liści drzew. W migocie słońca. W blasku, co kładzie się na podłogowej klepce prostokątami światła...   Niesie się w przestrzeni (niesie się poprzez przestrzeń) świergot ptaków. Twarz mędrca. Jego oczy... Wzrok opuszczony, jakby w zadumie. W tych oto obszarach. W myślach niedostępnych. W mgłach płynących nisko nad płaszczyznami zrudziałych pól.   Czy ty mnie w ogóle słuchasz?   W ekranie telewizora padający śnieg. Milczący szum mżących pikseli, który trwa. I który trwa. Zamykam oczy. Otwieram. Mrugam sennie. Mrużę. Zaciskam szczypiące powieki… Jakaś kobieta z długimi rzęsami stoi tam, na brzegu delty. Stoi w słomkowym kapeluszu z długą, powiewającą wstążką. Błękitną… Trzyma w dłoni skręconą muszlę, przykłada do ucha. Uszła z niej dawno wrąca kipiel spienionych fal. Morza uderzającego o skały. To jak drżący w słońcu miraż, co się materializuje tylko na chwilę. I kroczy swobodnie po ścieżkach szumiącej ciszy. W oddechach. W łopotach żaglowych płócien, jakże odległych. I nieuchwytnych… Skąd ta nagła zmiana obrazu? To jak oglądanie starych fotografii, które wysypują się z szafki jedna po drugiej, albo spadają na podłogę ze stołu po nagłym przesunięciu dłonią. W tej oto chwili słabości i lęku. W napadzie straszliwego zniekształcenia twarzy, która odbija się w ściance szklanej butelki. Na niej etykieta: Piękny mężczyzna w kapitańskiej czapce. Stojący tyłem i zerkający zalotnie z boku. A więc przesypują się w dłoniach drżących od mroku bezkresnej nocy. Te fotografie. Te pozostałości nieistniejącego od dawna czasu. Od zimna. Od chłodu samotności. Mimo powietrza pełnego słonecznych migotów i szeptów, które trwają jednocześnie w jakiejś niezbadanej korelacji zdarzeń. Które istnieją w sobie, a jednak odrębnie.   Wiesz, ja tutaj byłem. Ja. Albo nie-ja. Jestem. Nie ma mnie. Albo znowu nie ma… Wodzę palcem po czarno-białej powierzchni, po spękanej emulsji, która jakimś cudem wymiguje się nadal żarłocznej nicości. Rozpędzonej entropii wszechświata… Zdmuchuję kurz i pajęczyny, kiedy podchodzę do przedmiotów zastygłych w odlewie. W żółtawym świetle, co pada pod kątem z kinkietu -- twarze, popiersia… Wyrzeźbione dłonie w różnych gestykulacjach i wariantach uchwyceń. Nieskończone dzieła mistrza o niezrównanym kunszcie. Porozrzucane wokół dłuta. Resztki gruzu, okruchy. Biały pył modelarskiego gipsu... Na podłodze stosy gazet. Na lastrykowych parapetach. Na półkach regałów. Na krzesłach… Na nich, pomiędzy świecami, pomiędzy wypalonymi kikutami stopionej stearyny -- blaszane puszki. W zakrzepłej na kamień chemicznej treści lakierów powykrzywiany las wystających rękojeści zatopionych na zawsze pędzli, wałków, mieszadeł… I wszystko w pajęczynach. W falującej woalce pajęczyn. W zwietrzałej woni…   Tutaj już od dawna nikogo nie ma. I tak naprawdę nikogo nie było. Wtedy. I teraz. I nigdy… Siedzę na podłodze pośród stert niczego. I oglądam. Podziwiam wszystko pod różnymi kątami, ćwicząc przy tym zamykanie i otwieranie swędzących powiek. Pełzam w szumiącej, piskliwej ciszy. W gorączce. Kiedy nachylam się, prostuję. Kiedy przywieram swoje spierzchnięte wargi do warg gipsowej rzeźby... -- w jej oczach dostrzegam jedynie obojętne bielmo martwego kamienia.   Jesteś tu jeszcze?   Mówię coś niewyraźnie, szepczę… Otaczają mnie jakieś niezrozumiałe słowa. Wyrwane z kontekstu frazy. Coś o miłości i euklidesowej geometrii. Figury geometryczne na ścianach, podłodze… -- na wszystkim…   Nade mną spirale galaktyk niewzruszonego wszechświata…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-15)    
    • to liściki do żywych punkty świetlne potłuczone szkło wyrzucone ryby niedopałki odciśnięte usta są jak otwarte złamania i skrzepy oderwane od krawędzi dlatego mogę napisać: mój pies biega w strugach deszczu a ja rozglądam się za forsą sprzedam całkiem tanio trochę wierszy w dowolnym stylu niektóre nawet rymowane                      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @zuzajI nawet w ciemności doły omijam. - Tak mi się zrymowało. Wiersz podoba mi się, więc pozdrawiam z upodopaniem i serdecznie.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @StraconyPorusza myślenie. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Duch7milleniumPłachta nocnego nieba gwiazdami uścielona, to widok dech w piersiach zapierający, a księżyc patrzy z góry, być może z dołu, na błękitną planetę, która oceanami pokryta, podobna do potopu co niegdyś zagościł w jej strony, nadzieję kryje w pozostałych jeszcze lądach, a dusze w błyszczących sandałach spacerują beztrosko po firmamencie i nie szukają drogi powrotnej, są tam u siebie. Duch(u)7millenium, wiersz Twój nie siądzie na ławie oskarżonych - żartuje w tym momencie, lecz zasługuje na wiele razów pochwał i uśmiechów, odważnie stworzony niech idzie w świata cztery strony. Pozdrawiam serdecznie! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...