Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
i żeby to się nie zamknęło. mój wszechświat jest
minorowy, a ty jak górne
światło pełna jesteś, jak od b do a.

pytanie bez punktów
stycznych, co daje drażniąco ładny bilans.
i wbrew mnie imperatyw dwójki w mianowniku.

tak do ciebie pół nieskończonej
kartki i spod buta
odwieczny bękart ręki,

niby jedyny mój w tym
skurczonym świecie -
Opublikowano

początek obiecujący, zachwyciło mnie "od b do a". "upierdliwie ładny" - nie bardzo, taki dysonans; podobnie jak pointa, nie rozumiem po co dopowiadać, że chodzi o ślad, czytelnik sam sobie znajdzie zakończenie.
pozdr aga

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stasiu, czy też właściwie przez wzgląd na odwieczny przywilej
doświadczenia życiowego powinienem powiedziec - Pani Stasiu =)
jeden z milszych komentarzy jakie dostalem, aż się ciepło
na sercu robi.

co do rozwoju, to ja co najwyżej zgorzkniałem w tych wierszach,
ale może to sie odmieni jeszcze, nie wiem, zresztą,
nawet nie wiem, dlaczego jest jak jest.

dziękuje x100 :)

pozdrawiam/Gaspar
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stasiu, czy też właściwie przez wzgląd na odwieczny przywilej
doświadczenia życiowego powinienem powiedziec - Pani Stasiu =)
jeden z milszych komentarzy jakie dostalem, aż się ciepło
na sercu robi.

co do rozwoju, to ja co najwyżej zgorzkniałem w tych wierszach,
ale może to sie odmieni jeszcze, nie wiem, zresztą,
nawet nie wiem, dlaczego jest jak jest.

dziękuje x100 :)

pozdrawiam/Gaspar
właśnie- zgorzkniałeś, czyżby życie dorastajacego stało sie takie gorzkie, żadnych słodkich chwi? zauroczenia, motyli w brzuchu, tęczy w pochmurny dzień
widać masz mało wiary w siebie i nie tylko :)
życzę radości i tego wszystkiego o czym wyżej pisałam
a wiersze gorzkie też są potrzebne choćby po to, żeby innym uświadomić, że nie jest tak zle żeby nie mogło być gorzej:p
pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stasiu, czy też właściwie przez wzgląd na odwieczny przywilej
doświadczenia życiowego powinienem powiedziec - Pani Stasiu =)
jeden z milszych komentarzy jakie dostalem, aż się ciepło
na sercu robi.

co do rozwoju, to ja co najwyżej zgorzkniałem w tych wierszach,
ale może to sie odmieni jeszcze, nie wiem, zresztą,
nawet nie wiem, dlaczego jest jak jest.

dziękuje x100 :)

pozdrawiam/Gaspar
właśnie- zgorzkniałeś, czyżby życie dorastajacego stało sie takie gorzkie, żadnych słodkich chwi? zauroczenia, motyli w brzuchu, tęczy w pochmurny dzień
widać masz mało wiary w siebie i nie tylko :)
życzę radości i tego wszystkiego o czym wyżej pisałam
a wiersze gorzkie też są potrzebne choćby po to, żeby innym uświadomić, że nie jest tak zle żeby nie mogło być gorzej:p
pozdrawiam serdecznie

jak powiedziałem - nie wiem, dlaczego tak jest, bo przecież życie nie składa
się z samych gorzkich chwil.

dziękuję za życzenia i pozdrawiam =)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...