Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

zima, 1984


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie ma osobistych wierszy. Są tylko publikowane lub nie ( autor decyduje )... ; ))
O " osobistości " puenty właśnie piszę. Podwiązanie pod autora powoduje jakąś doraźność, zawężenie znaczeń, ograniczającą sytuacyjność.
Twój wybór oczywiście szanuję i do niczego nie namawiam.
: )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
wyczytałem, że osobisty i żadnych poprawek nie będzie;
nie ma sprawy, ale swoje uwagi wnieść chyba mogę skoro wiersz
tu zaistniał zatem:
Tytuł nie bardzo - wg mnie wystarczyłby sam rok - 1984
bo zima owszem astronomiczna, ale marzec przyjmuje się za pierwszy
miesiąc wiosny,
ba, w kalendarzu meteorologicznym z dniem 1 marca rozpoczyna się wiosna,
to tak na marginesie,
"wiosenniało" na NIE, choć nic nie mogę tu zarzucić,
równie dobrze zieleniało. Środkowe "nie pamiętam" zamieniłbym na coś podobnego,
ekwiwalentnego, bo drugie -jako przerzutnia- ładnie się czyta,
no i co do końcówki - podzielam zdanie H.Lectera.
Wystarczy data stworzenia wiersza i wiadomo będzie
co to za ćwierćwiecze dla peelki znaczy, natomiast puentę można zagrać
w zupełnie innym kolorze.
To skromne moje.
Pozdrawiam przedurodzinowo
(myślę o Peelce:)

PS. Szkoda, że ścieżki do Autorki niedrożne
włącznie z Księgą Gości, która od kilku lat tak samo nieczynna;(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm, ładnie, ale...
Poprę panów;) pointa słaba, razi mnie też podwójne 'nie pamietam', z tym że środkowe oczywiscie do wymiany; z moich osobistych, oryginalnych czepiaków: świat i życie obok siebie jest trochę prostym rozwiązaniem, choć ktoś mówił że najlepsze są proste, to jednak chyba nie dla mnie, nie tu. Zimę w tytule zostawiłabym, fajny kontrast z tego wychodzi, wiosennienie jak najbardziej ok. Ogólnie na plus.
z najlepszymi życzeniami:D
serdecznie aga

p.s. tak sobie myslę ( i to od 25 lat myslę;) ), ze ten 1984 to jednak znamiennym rokim był;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


przecinek, nie? chyba, że chcesz wrażenia jednotchowości.

drażni mnie przymiotnikowe podkreślanie szczęścia, no i Tomasz pod Tobą ;) chociaż właściwie chodzi o tytuł, niestety trochę mi to miesza i każe wartościować Wasze wiersze w kontekście relacji warsztatowych pomiędzy nimi.

pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @egzegeta

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Pozdrawiam pięknem.
    • Znikamy, kiedy się spotykamy. Jak duchy nieszczęśliwych kochanków, Którzy zostali przeklęci na wieki I którym nie jest dane się złączyć.
    • jak kubek w kubek żołnierzyk z bródką sprzed dwóch stuleci opięty mundur gwiazdy są nad nim w dali odważne przed nim ołowiu chłód nieprzeważnie   tak wystrojony żołnierzyk w polu szarym wśród błota i de fasonu zdemilitaryzowaną brodę wciąż wyczesuje w każdą pogodę   para gołąbków pod baldachimem własnych otwartych na przestrzał skrzydeł drepcze i krząta się jak w balecie i cekin wzmianki damy w piruecie    
    • Świat jest zagmatwany. Przydałby się równoległy świat „postscriptum”
    • Więc, wracając znów do marketu, w którym była niegdyś sobie piękna kasjerka, zerknąć postanowiłem w drugi kąt pasażu wyjściowego. Tam jednak zobaczyłem kolejną brzydka kasę, do której niewątpliwie pasowała niewątpliwie brzydka kasjerka. Już taka spójność słów i obrazów sprawia, że czuję się jak w raju perfekcjonistów. O ile nie osądzam ludzi po wyglądzie, tak tutaj jakoś korelacja mojego dobrego serca zrobiła sobie żart statystyczny (czyżby?). „Nic no”, pomyślałem wzruszając ramionami, „nie każdy musi być piękny” i ruszyłem przez bramki na właściwą halę konfekcjonerską codziennych potrzeb; złapałem bułki po przecenie, cytryny i cukier, jak niemowlę gdy łapie soczek pomarańczowy w euforii, że znów będzie „słodko kwaśne”.   Co do urody kobiet się jeszcze wypowiem w ten sposób, że uważam, iż dopóki kobieta jest w miarę szczupła i zadbana (proszę mi wybaczyć masło maślane), dopóty jest – mówiąc młodzieżowo – „ruchable”; tu są jeszcze inne bajki, o których teraz już nie mam siły.   Więc wracam do zapchlonej, szarej polskiej kasy w – pożal się boże – mieście gminnym; z grymasem na twarzy, że pewnie znów coś się.. właśnie.. skwasi.   A pani kasjerka właśnie wracała sobie z fajeczki.   - Dzień dobry. – słyszę jakimś piskliwym, zachrypłym od substancji smolistych głosem - Dzień dobry. Tu następuje pikanie, stukanie, bublowanie bułek po balustradzie zrzutni i inne takie onomatopeje. - 11,09zł proszę. Wyciągam papier, laska drukuje budulec społecznego zaufania i podaje resztę. - Proszę. W tym momencie moja podejrzliwość wydarła się w nieskromnym umyśle i spojrzałem na paragon. Trzy bułki „fitness” 0,89 sztuka, a na przecenie były 0,79 sztuka przy zakupie 3 sztuk, ja natomiast celowo kupiłem właśnie trzy. - Proszę pani, kupiłem trzy bułki „fitness”, które na przecenie szły za 0,79 przy zakupie 3, a tu mam na paragonie 0,89. – powiedziałem suchym, zimnym, przez niektórych zapewne uznanych za krytyczny, głosem. Pani jakby ogłuchła na chwilę i przez kilka sekund wciąż kasowała produkty kolejnego klienta; jakby w jej umyśle wybuchła właśnie bomba atomowa końca świata, której grzyb kształtem przypomina pytajnik „i co dalej?”. Ocknęła się jakby usłyszała jęk zombie na sklepieniu niebieskim, wzięła paragon, który jej podałem w celu weryfikacji prawdy ze szczytu góry lodowej i odrzekła: - Niech pan idzie z tym do koleżanki obok. Tutaj już moje, za przeproszeniem, „wkurwienie” sięgnęło zenitu ale spokojnym tonem odrzekłem: - Pani też jest kasjerką, tak jak tamta pani. - Ale ja nie wiem, dlaczego tak nabiło. - A to ja mam wiedzieć? Pani jest profesjonalistą w swojej dziedzinie. Patrząc w drugą kasę, zrozumiałem, że chyba byłbym idiotą, żeby w kolejce na 5 osób kłócić się jak dzban o 30 groszy, tracąc czas niczym niedouczony ekonomista, który nie potrafi znaleźć optimum w zakresie trade-off „czas – pieniądz” (lepsze to chyba niż niedouczona kasjerka, która nie potrafi rozwiązać elementarnego problemu z zakresu swoich kompetencji zawodowych).   Wziąłem paragon, ostententacyjnie zgniotłem i – wychodząc - wyrzuciłem w kąt - odmęty oszustów i leni, którzy, może, za moje nieoszczędzone 30 groszy schylą garba by sprzątnąć dowód swojego wstydu.     "I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną."   Słodko.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...