Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

tworzycie ad hoc na oknie orga i publikujecie?


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dlatego pytam o tworzenie. chyba że sztuka poszła tak daleko i tworzenie dotyczy rownież komentarzy;)

Pancolku to, że na oknie to nie znaczy że w minute, ale kilka takich wrzuciłem. Wiktorze ręcznie już nie piszę, za moich czasów przestawiali z lewej na prawą, opierałem sie przemocy i nie nauczyłem dobrze żadną;)

2 korzyści dla twórcy widzę z takiego postępowania: wgląd w pewną ocenę swojego talentu, błyskotliwości tej nieszlifowanej jeszcze, nieskażonej warsztatem, impulsem będącej oraz odkrywanie siebie poprzez wielostronną, rzetelnymi komentarzami kolegów po fachu przed twórcą odkrytą, interpretację obrazów uczuć i prawd w wierszu zawartych , a cząstki duszy poety odkrywających przed nim samym....

dobranoc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedyś zawsze na kartce. później wyłącznie w edytorach. ale nigdy bezpośrednio w oknie.

wiem jednak, że jeśli kiedyś znowu zacznę coś pisać to wrócę do kartki. brakuje mi skreśleń, poprzednich wersji, a z rejestracją zmian kojarzy mi się redagowanie umów - kompletna porażka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zupełnie nie ma znaczenia, gdzie wpisuje się tekst - to sprawa indywidualna lub sentymentalna:)

przestałam jednak wpisywać w okno orga kilka lat temu, gdy to pewnego dnia poprosiłam o skasowanie swojego profilu z portalu i pół nocy musiałam kopiować ...
nie zdążyłam oczywiście skopiować wszystkiego ...


zdecydowanie jednak przy pracy nad wierszem pomaga edytor tekstu, ponieważ autor widzi to co ewentualnie może pojawić się w druku ... łatwiej wtedy wprowadzić dyscyplinę słowną i wizualną ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"zdecydowanie jednak przy pracy nad wierszem pomaga edytor tekstu, ponieważ autor widzi to co ewentualnie może pojawić się w druku ... łatwiej wtedy wprowadzić dyscyplinę słowną i wizualną ... "
Tylko raz udało mi się napisać tekst z biegu nad klawiaturą. Oczywiście te które leżą w szufladzie też były podobnie pisane z tym, że klawiaturę zastępowała kartka i długopis. To bardzo młode teksty, mam do nich duży sentyment, ale ich nie publikuję ;) Obecnie jak zdarza mi się coś pisać, to najczęściej wygląda to tak, że siadam z brudnopisem przy oknie i coś tam "płodzę".., później wpisuję do komputera i nanoszę poprawki, skreślam, medytuję itd. Ostatecznie wrzucam na orgowy Warsztat. :) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje teksty muszą mieć przynajmniej miesiąc, żebym pozwoliła sobie je komuś pokazać. Wiem, że nie wszystko co piszę jest dobre i wiele tekstów po miesiącu trafia do kosza. Zawsze jednak czekam i po pewnym czasie patrzę na tekst bardziej obiektywnie.
Pozdrawiam
Zuza ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jak kubek w kubek żołnierzyk z bródką sprzed dwóch stuleci opięty mundur gwiazdy są nad nim w dali odważne przed nim ołowiu chłód nieprzeważnie   tak wystrojony żołnierzyk w polu szarym wśród błota i de fasonu zdemilitaryzowaną brodę wciąż wyczesuje w każdą pogodę   para gołąbków pod baldachimem własnych otwartych na przestrzał skrzydeł drepcze i krząta się jak w balecie i cekin wzmianki damy w piruecie    
    • Świat jest zagmatwany. Przydałby się równoległy świat „postscriptum”
    • Więc, wracając znów do marketu, w którym była niegdyś sobie piękna kasjerka, zerknąć postanowiłem w drugi kąt pasażu wyjściowego. Tam jednak zobaczyłem kolejną brzydka kasę, do której niewątpliwie pasowała niewątpliwie brzydka kasjerka. Już taka spójność słów i obrazów sprawia, że czuję się jak w raju perfekcjonistów. O ile nie osądzam ludzi po wyglądzie, tak tutaj jakoś korelacja mojego dobrego serca zrobiła sobie żart statystyczny (czyżby?). „Nic no”, pomyślałem wzruszając ramionami, „nie każdy musi być piękny” i ruszyłem przez bramki na właściwą halę konfekcjonerską codziennych potrzeb; złapałem bułki po przecenie, cytryny i cukier, jak niemowlę gdy łapie soczek pomarańczowy w euforii, że znów będzie „słodko kwaśne”.   Co do urody kobiet się jeszcze wypowiem w ten sposób, że uważam, iż dopóki kobieta jest w miarę szczupła i zadbana (proszę mi wybaczyć masło maślane), dopóty jest – mówiąc młodzieżowo – „ruchable”; tu są jeszcze inne bajki, o których teraz już nie mam siły.   Więc wracam do zapchlonej, szarej polskiej kasy w – pożal się boże – mieście gminnym; z grymasem na twarzy, że pewnie znów coś się.. właśnie.. skwasi.   A pani kasjerka właśnie wracała sobie z fajeczki.   - Dzień dobry. – słyszę jakimś piskliwym, zachrypłym od substancji smolistych głosem - Dzień dobry. Tu następuje pikanie, stukanie, bublowanie bułek po balustradzie zrzutni i inne takie onomatopeje. - 11,09zł proszę. Wyciągam papier, laska drukuje budulec społecznego zaufania i podaje resztę. - Proszę. W tym momencie moja podejrzliwość wydarła się w nieskromnym umyśle i spojrzałem na paragon. Trzy bułki „fitness” 0,89 sztuka, a na przecenie były 0,79 sztuka przy zakupie 3 sztuk, ja natomiast celowo kupiłem właśnie trzy. - Proszę pani, kupiłem trzy bułki „fitness”, które na przecenie szły za 0,79 przy zakupie 3, a tu mam na paragonie 0,89. – powiedziałem suchym, zimnym, przez niektórych zapewne uznanych za krytyczny, głosem. Pani jakby ogłuchła na chwilę i przez kilka sekund wciąż kasowała produkty kolejnego klienta; jakby w jej umyśle wybuchła właśnie bomba atomowa końca świata, której grzyb kształtem przypomina pytajnik „i co dalej?”. Ocknęła się jakby usłyszała jęk zombie na sklepieniu niebieskim, wzięła paragon, który jej podałem w celu weryfikacji prawdy ze szczytu góry lodowej i odrzekła: - Niech pan idzie z tym do koleżanki obok. Tutaj już moje, za przeproszeniem, „wkurwienie” sięgnęło zenitu ale spokojnym tonem odrzekłem: - Pani też jest kasjerką, tak jak tamta pani. - Ale ja nie wiem, dlaczego tak nabiło. - A to ja mam wiedzieć? Pani jest profesjonalistą w swojej dziedzinie. Patrząc w drugą kasę, zrozumiałem, że chyba byłbym idiotą, żeby w kolejce na 5 osób kłócić się jak dzban o 30 groszy, tracąc czas niczym niedouczony ekonomista, który nie potrafi znaleźć optimum w zakresie trade-off „czas – pieniądz” (lepsze to chyba niż niedouczona kasjerka, która nie potrafi rozwiązać elementarnego problemu z zakresu swoich kompetencji zawodowych).   Wziąłem paragon, ostententacyjnie zgniotłem i – wychodząc - wyrzuciłem w kąt - odmęty oszustów i leni, którzy, może, za moje nieoszczędzone 30 groszy schylą garba by sprzątnąć dowód swojego wstydu.     "I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną."   Słodko.  
    • Wiosną przy domu   sadzili niebieskie róże z dużego pokoju płynęły Miliony Arlekina   wkrótce radość pieluchy troskliwość   w perspektywie    domek letniskowy niewielkie stawy rybne może coś egzotycznego z biura podróży   niespodziewana demielinizacja zasnuła jasne widoki smutną zawiesiną   odtąd idąc pod rękę zmagali się z jej niemocą                  ***   nadeszła nie ta złota polska (bo ta przychodzi co roku) lecz srebrna indywidualna zjawiająca się w pobliżu celu   czas biegł już według innego zegara ona dawno zapomniała jak się tańczy   tylko walc Riccardo Drigo słuchany z sentymentem płynął – jak wtedy wiosną – w tym samym tempie     23-30.09.2023        
    • @Marek.zak1 Gdyby miała ze sto... kolanek,                           który to byłby...  poranek? Dobrego weekendu Marku, z barkiem  do rana.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...