Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

słuchajcie chciałem się Was poradzić Drodzy Forumowicze(zwłaszcza część męską) gdzie najlepiej się udać by poznać kobietę swojego życia? koncert, biblioteka? rozumiem ,że nie podacie mi godziny i miejsca w którym mam się zjawić ale gdzie są największe szanse by poznać normalną swojską dziewczynę co to nie będzie się wstydziła za przeproszeniem puścić bąka przy mnie albo rzucić przysłowiową kurwą gdy coś jej nie przypasuje! GDZIE???

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ale mnie rozbawiłeś swym wątkiem poszukiwaczu czegoś czego
się nie szuka tylko na to czeka.
Mam nadzieje że wybaczysz mi ten żart na wstępie.
A tak na serio to ciężki orzech masz do zgryzienia bo na początku żadna z pań
które do ciebie się uśmiechną nie odważy zrobić czegoś o czym wspomniałeś powyżej.
Ja nie umiem ci podpowiedzieć gdzie się udać by znaleźć kobietę swego życia
bo tyle miejsc na świecie że aż głowa boli , ale poczekaj może ktoś poradzi
ci gdzie ....
pozd.i życzę spełnienia poszukiwań
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Najprędzej na dworcu PKP. Dziewczyny pasujące do Pańskiego opisu schodzą się tam
tłumnie około 21, zwłaszcza teraz, gdy jest zimno.

Trochę nie rozumiem tego ataku ;)

Kolega dowcipnie zagaił o bardzo egzystencjalną tematykę. Jakby się wczytać, nie widzę tu nic zdrożnego.

Proponuję szukać w bibliotekach i księgarniach PWN. Studentki są zazwyczaj ciche zewnętrznie i otwarte na miłość wszelkiej maści ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Najprędzej na dworcu PKP. Dziewczyny pasujące do Pańskiego opisu schodzą się tam
tłumnie około 21, zwłaszcza teraz, gdy jest zimno.

Trochę nie rozumiem tego ataku ;)

Kolega dowcipnie zagaił o bardzo egzystencjalną tematykę. Jakby się wczytać, nie widzę tu nic zdrożnego.

Ale ja nie atakuję, ja doradzam.

Edit: a że nie dodaję do tego miliona emotek - no cóż,
tak mam.
Opublikowano

moim zdaniem to nie jest głupie pytanie,
wielu ludzi na tym świecie poszukuje i to zdaje się jest sprawą
normalną, więc mnie to osobiście nie dziwi, że coraz więcej
ma taki problem, ale z pewnością miejsc jest wiele(mogą wymieniać
bez liku; wszędzie- taka uniwersalna odp.), trzeba mieć szeroko otwarte
oczęta(chociaż znalezienie nawet nie zagwarantuje że to już ta jedyna);
powodzenia bez nerwów(:

Opublikowano

Judyt; taaaak

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Trochę nie rozumiem tego ataku ;)

Kolega dowcipnie zagaił o bardzo egzystencjalną tematykę. Jakby się wczytać, nie widzę tu nic zdrożnego.

Ale ja nie atakuję, ja doradzam.

Edit: a że nie dodaję do tego miliona emotek - no cóż,
tak mam.

A to racja. Chociaż miliona używać nie musisz ;)

Wystarczy jedna, urocza. Pozdrawiam serdecznie i wyjaśniam: nie czuj się zaatakowana.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W sensie, że co, Tovuniu? ;)
hm, chyba nic... poza tym, że może być już tylko brązowo :)

wracając do tematu: to pytanie jest niepoważne i tylko do luźnej gadki przydatne
wątpię, czy ktoś na serio szuka takich wskazówek
Opublikowano

popierdywanie bywa niebezpieczne
tak jak u mistrza Vonneguta w opowiadaniu o przybyszu z obcej planety, który przybył na Ziemię z optymistycznym przesłaniem oraz receptą na światowy głód i lekarstwem na raka
szkopuł polegał na tym, że na jego planecie istoty porozumiewały się poprzez popierdywanie i stepowanie - to wywołało pewne niezrozumienie u Ziemian i został potraktowany ciężkim przedmiotem już przy próbie pierwszego kontaktu

fakt jest taki, że kobiety raczej nie przepadają za popierdywaniem; to tak jak z kotami - nie lubią wody i już; jak znaleźć takiego, który lubi? metodą masową: chodzi o to, by testować kolejne koty, aż w końcu znajdzie się ten jeden na 100, który lubi:) gdzie ich szukać? wszędzie tam, gdzie są

a jeśli szukasz prostego przepisu na sukces: idź na dyskotekę do remizy i znajdź najbardziej tandetnie wystylizowaną dziewczynę - duża szansa, że to ta będzie:) podpowiedź: dziewczęta z remizy nawet jeśli nie bardzo lubią popierdywanie, są dużo bardziej skłonne zaakceptować rozwiązanie polubowne, czyli w razie, gdy się jej coś nie podoba, dostaje z plaskacza i sprawa zamknięta

:D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...