Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
„Miejmy nadzieję!... nie tę lichą, marną,
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.”
*

Nie oddzieliłem światła od ciemności
niemniej stałem się jednym z tych
którzy zamiast ton wielkiej wiary
mają zaledwie kilka gram nadziei,

zamiast donośnej mowy
z każdym łykiem czystego słowa
stają się podobni szumiącej radośnie rzece,

nie chcąc czekać na najpiękniejszy nawet sen
przybierają postać architektów wnętrz
pokoi swoich pustych wyobrażeń
gospodarując choćby nie istniejącą już przyszłość,

umysł nie przywykł przecież do wieczności
określając wszystko w dwóch wymiarach:
początku i końca

„na zawsze” umiera się jutro!

ale kto wie?

może to właśnie nam
przyjdzie kiedyś uciec
z kina o nazwie wolność

----------------------------------------------
*Adam Asnyk- "Miejmy nadzieję!"
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło, że wiersz się spodobał a co do owej gramatyki można wierzyć lub nie ale zabieg zamierzony a nawet można by powiedzieć i trochę "stylizowany".
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło, że wiersz się spodobał a co do owej gramatyki można wierzyć lub nie ale zabieg zamierzony a nawet można by powiedzieć i trochę "stylizowany".
Pozdrawiam

- brałem pod uwagę taka możliwość, i nawet chwilami akceptowałem - zwyciężyła polszczyzna. Dlaczego? ja wiem, że Fagot ją dobrze zna, ale inni - nie i odbiorą kilkagram jako nieudolność piszącego.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło, że wiersz się spodobał a co do owej gramatyki można wierzyć lub nie ale zabieg zamierzony a nawet można by powiedzieć i trochę "stylizowany".
Pozdrawiam

- brałem pod uwagę taka możliwość, i nawet chwilami akceptowałem - zwyciężyła polszczyzna. Dlaczego? ja wiem, że Fagot ją dobrze zna, ale inni - nie i odbiorą kilkagram jako nieudolność piszącego.
Rozumiem te zastrzeżenia i w pewnym stopniu zgadzam się z nimi choć z drugiej strony nie moją winą jest, że wśród odbiorców znajdą się i tacy, którym nie dane było sięgnąć np. po Gałczyńskiego, że już o Stachurze nie wspomnę.
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo dziękuje :-)
Pozdrawiam
jeszcze tylko zobrazować i gotowe(...)
a tak nawiasem mówiąc dobrze, że są
na forum zdaje się utalentowani ludzie;
nie ma za co(:

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc a dziekuję, być moze cos w tym jest

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Dla wnusi ma się rozumieć?     Ale ja byłem jedynym chłopcem w okolicy, który to potrafił i nie tylko to.   Pamiętam ostatni raz uplotłem przed 30tką dla jednej ślicznotki u mnie na działce. Pojechała w nim do Warszawy, a potem jeszcze na swoją uczelnie następnego dnia. Też poetka. Artystyczne dusze są najpiękniejsze. 
    • Dzień rozpływa się w szeptach  słońce wilgotnieje i gaśnie. Dotyka mnie kruchość drzew, wypełniam usta mleczną mgłą.   Jesteś tak blisko, używasz mnie… Zatopieni w sobie czerwienią bieli. A kiedy Twoje oczy błękitnieją  moje stają się czarne.!       :)                   
    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Rafael Marius pleść wianki to każdy powinien umieć :)
    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...