Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

obrazek ze szkicownika


anna_rebajn

Rekomendowane odpowiedzi

tak trudno pomieścić i ciszę i miłość
przy stole gdzie ludzi najtrudniej odnaleźć
choć krzeseł dla wszystkich (jak chleba) starczyło
i tylko zabrakło gdzieś miejsca na wiarę

***

szczęśliwie minęły kolejne już święta
urodził się Chrystus więc może umierać
opłatek złamany i pięść zaciśnięta
wspomnienie obrazek z choinką wybiera

pod obrus schowana nieszczerość życzenia
wybacza się sobie bo przecież najprościej
ze wszystkich przebaczeń te własne wybierać
gdzie kłamstwo wydaje się nie być żałosne

ktoś uśmiech zostawił na ławce przed domem
gdzie czekał przez chwilę by gwiazdki wyglądać
i wrócił po cichu i usiadł przy stole
gdzie gałaź z bombkami najmniej jest samotna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Refleksyjnie. Przypomniał mi się taki fragment:
"A rano strzepując resztki z obrusa
Strzepali do śmieci ciało Jezusa"
(niedokładnie, ale coś takiego to było)
czyli - mówiąc słowami Twardowskiego - "przeżuwamy, a nie przeżywamy".
Bardzo ładna ostatnia strofa, w której poczucie jedności umieszczone jest na drzewie symbolu, a nie wśród ludzi, gdzie powinno być. U ludzi mamy egoizm, hipokryzja, nieszczerość. Ale warto gdzieś wspomnieć, że na szczęście jednak nie jest tak koszmarnie, ponieważ to daje utworowi jednotorowość, z którą jako odbiorca niekoniecznie się godzę.
Na plus.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...